recenzja final fantasy iv nds -- GGK

Final Fantasy IV (NDS) — recenzja

Ocena: 9,5

Plusy:
+ wspaniała oprawa A/V
+ dobry voice acting
+ świetnie odwzorowany oryginał

Minusy:
- wydłużenie gry poprzez poziom trudności
- niektóre dialogi


21 Listopada 1990, w Japonii swoją premierę obchodził Super Nintendo Entertainment System, czyli tzw. SNES. 16 bitowa konsola, która zmieniła oblicze gier video. Był to duży skok w porównaniu do swojego starszego kolegi NESa. Na tym systemie, najbardziej wzbogaciła się firma Squaresoft, twórcy Chrono Triggera, Romacing Saga czy też Bahamut Lagoon. Ich najwspanialsze dzieła, a wśród nich czwarta odsłona Final Fantasy, powstały właśnie na maszynę Nintendo. Była to naprawdę wspaniała gra, gdyż pierwszy raz w świecie jRPG postacie były tak „żywe”. Miały swoje problemy, radości i smutki. Posiadały wiele ludzkich cech, dzięki którym gracz mógł w pełni „wczuć się” w postacie bohaterów. Piękna grafika zachwyciła wszystkich. Fabuła była wspaniała, dzięki czemu przetrwała do dziś. Po tylu latach trzeba było jednak coś zmienić. W 2008 roku, firma Square-Enix stworzyła remake i wypuściła na rynek Final Fantasy IV DS.

Zmiana środowiska

Oryginał został stworzony przy pomocy grafiki dwuwymiarowej, zaś najmłodsza wersja został całkowicie przeniesiona do świata 3D. Podobnie jak z serią Fallout, fani serii strasznie się obawiali, że taki zabieg zniszczy cały klimat tej produkcji. Mogę wszystkich zapewnić, że tak się nie stało. Wszystkie lokacje zostały idealnie odwzorowane. Duże lokacje, wypełnione różnymi elementami zapierają dech w piersiach. Osobiście nie wierzyłem, że ta gra ma w sobie tyle piękna. Kiedyś, człowiek mógł sobie jedynie wyobrazić, jakby czwarta część wyglądała na systemach obecnej generacji. Nintendo Dual Screen pokazał na co go stać. Widać, że jeżeli programiści chcą, to mogą wycisnąć z tego handhelda naprawdę dużo. Nie zauważyłem spadków animacji, wszystko działa płynnie nawet podczas przeróżnych animacji. Jeżeli ktoś grał w Final Fantasy III DS, to powinien zauważyć, że ten tytuł działa na tym samym silniku. Ludzie ze studia Matrix Software po raz kolejny udowodnili, że trójwymiar na tym systemie nie jest im obcy. Pragnę dodać, iż modele postaci zostały lepiej wykonane, niż w poprzedniej odsłonie. Posiadają więcej elementów, a i mimika twarzy jest bardziej widoczna. Wystarczy popatrzeć na postaci podczas różnych momentów. Jedne płaczą, drugie się złoszczą a inne śmieją. Jako fan serii jestem strasznie zadowolony, gdyż taki remake oddaje całe piękno, które posiadał pierwowzór. Mam nadzieje, że z kolejnymi częściami będzie tak samo.

Director’s Cut – czyli zmiany w fabule…

Zawsze przy „odmładzaniu” jakiegoś tytułu, wprowadza się kilka istotnych zmian w tytule. Niestety, ten tytuł nie uniknął tego zabiegu. Głównym mankamentem są dialogi. Jako gracz i fan serii, odczułem, jakby autorzy na siłę chcieli zrobić z tej gry jakąś bajkę. Oczywiście nie udało im się i chwała im za to. Nie rozumiem, dlaczego zmieniać coś, co i tak już było wspaniałe. Wiem, że produkcja musi być przystosowana do dzisiejszych standardów, ale bez przesady. Nikt chyba nie chce, aby z Finala robić Hollywood. Dobrze chociaż, że voice acting wypadł świetnie, bo inaczej ten tytuł w takiej formie nie odniósłby sukcesu. Mimo to nie oszukujmy się – nic nowego nie dodano do fabuły. Osobiście strasznie cieszę się z tego powodu, bo czasami fantazja autorów niszczy cały klimat.

Cecil i Kain wyruszają do Mist Valley

Wszyscy ci, którzy znają historię Final Fantasy IV, mogą śmiało opuścić ten akapit, zaś dla reszty przedstawię „ co w trawie piszczy”.

„Cecil jest dowódcą sił powietrznych królestwa Baron, o nazwie Red Wings. Jako czarny rycerz wypełnia wolę swojego władcy. Pewnego dnia zostaje wysłany na misję odebrania magicznego Kryształu. Okazuje się, że bronią go bezbronni mieszkańcy, którzy nie mieli żadnych szans z żołnierzami. Nasz bohatera musiał ich zabić, aby zdobyć pożądany przedmiot. Od tamtej chwili mężczyzna ma duże wątpliwości. Wcześniej nie musiał robić niczego takiego. Cecil zaczyna podejrzewać, że z królem dzieje się coś złego. Podobnego zdania jest jego przyjaciel Kain, który wspiera go w trudnych chwilach. Niestety, władca Baron dowiaduje się o tym i wysyła ich obu na misję. Mają dostarczyć nietypowy przedmiot do miasta Mist Valley. Oczywiście nieświadomi niczego docierają na miejsce. Okazuje się, że była do magiczna bomba, która spaliła całą wieś.”

Przedstawiony fragment to zaledwie początek historii czarnego rycerza. Wraz z upływem czasu znajdziecie w tym tytule miłość, śmierć i oddanie. Nie mogę wam zdradzić więcej, gdyż to jest główny atut tej gry. Zatem ciekawscy będą musieli zaopatrzyć się w czwartą odsłonę FF na DSa.

Time to fight!

Czas powiedzieć kilka słów na temat systemu walk. Batalie, które toczymy podczas gry są bardzo podobne do tych z Final Fantasy III DS. W tym tytule oddano nam do dyspozycji aż 5 postaci. Każda z nich posiada inne umiejętności bojowe. Autorzy pragnąc urozmaicić nieco rozgrywkę, dodali opcję zmiany komend. Wraz z upływem czasu będziecie mogli znaleźć je, a potem przyporządkować danej osobie. Osobiście nie skorzystałem z tego, bo uznałem ten aspekt za mało interesujący, ale Wy macie wolną rękę. Chyba największą nowością jest nowy summon Rydi, Whyt. Owy stworek jest naprawdę fajny. W dowolnym momencie możemy zmienić jego wizerunek, a także go szkolić. Dzięki temu nasz przyjaciel będzie rósł w siłę. Jego trening został ciekawe przemyślany, gdyż przedstawiono go w postaci kilku mini gierek, do których wszystkich zachęcam.

A co z muzyką ?

Ano właśnie, przecież oryginał posiadał świetną ścieżkę dźwiękową. W tej wersji, ten element został bardzo dobrze wykorzystany. Sam Nobuo Uematsu dopilnował, aby w Final Fantasy IV DS nie zabrakło jego twórczości. Dodał także coś nowego od siebie, dzięki czemu nie potrzeba wyłączać muzyki podczas przechodzenia tego tytułu.

Na koniec słów kilka

Reasumując chciałbym dodać, że ta gra ma jedną poważną wadę, jest trudna. Niestety autorzy pragnąc wydłużyć czas gry dodali dużą ilość walk. Nie dość, że walczy się długo, to w dodatku dostaje się mało doświadczenia. Cóż chcieli dobrze. Ogólnie polecam ją wszystkim fanom, oraz osobom, którym podobają się jRPG. Reszta może się zaznajomić z tą grą na własną odpowiedzialność.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze