feat - eve online rev

EVE Online – recenzja gry

Ocena: 9,5

Plusy:
+ grafika
+ dźwięk
+ muzyka
+ swoboda
+ mnogość opcji
+ ogrom świata
+ swoboda!
+ ciągły rozwój tytułu

Minusy:
- stopień skomplikowania
- czasochłonna
- kary za błędy
- drobne błędy graficzne


Rynek gier MMO jest rynkiem trudnym: cały czas pojawiają się produkcje nowe, a znikają te całkiem młode. Jesteśmy zasypywani darmowymi odmianami wielu tytułów wymagających subskrypcji. Jest jednak pewna ich grupa, którą zaliczyć możemy do, swego rodzaju, panteonu „bóstw” klasy Massive Multiplayer Online. Do tejże, z całą pewnością, należy Eve Online.

Na początku była ciemność…

Eve Online pojawiło się na rynku w maju, roku pańskiego 2003. Określane było mianem kolejnego kroku w ewolucji gatunku, typu space–sim, a za poprzednika stawiano klasyczną grę Elite z lat osiemdziesiątych XX wieku. Polityka producenta i wydawcy w jednym, czyli firmy CCP, jest dość specyficzna, jak na ten gatunek– co pół roku gracze raczeni są olbrzymimi wręcz rozwinięciami zawartości. Jednym z bardziej rewolucyjnych rozszerzeń było Revelations, wydane w 2006 roku i mające na celu poprawę współpracy z systemem Windows Vista. Dodawało Eve Voice, czyli system komunikacji głosowej w grze. Później kamienie milowe pojawiały się zdecydowanie częściej. Grudzień 2007 roku, za sprawą dodatku Trinity, przyniósł rozbicie Eve Online na dwa środowiska: Classic oraz Premium. Następnie zostały wydane dodatki rozwijające tryby Player versus Player (Empyrean Age) oraz eksplorację kosmosu (Apocrypha). W grudniu ubiegłego roku otrzymaliśmy Dominion, czyli rozszerzenie zawartości dotyczącej zdobywania i kontrolowania przestrzeni przez korporacje i alianse.

…aż pojawiło się światło…

Wspominałem o dwóch niezależnych silnikach graficznych. Początkowo Eve Online miało być dostępne dla jak największej liczby graczy, co wiązało się z ograniczeniami w grafice i mocach obliczeniowych różnych komputerów. Trinity i jego wersja Premium umożliwiały obsługę Pixel Shader 3.0, czyli bibliotek DirectX 9.0c– zdecydowanie lepszych od dotychczas używanych. Niedawno CCP całkowicie zrezygnowało z wersji Classic i skupiło się na rozwinięciu tej ulepszonej. Trzeba przyznać, że obecnie szata graficzna w Eve jest bardzo ładna. Elementy są dokładne, szczegółowe, a wyposażenie wreszcie otrzymało animacje lepsze niż nijakie efekty, które przypominały bardziej rozbudowane sprite`y. Teraz widać, jak energia przepływa po kadłubie statku i wzmacnia jego tarczę. Efekty oświetlenia czy wysokich prędkości już kiedyś wyglądały dobrze, a po poprawkach aż ma się ochotę nie wychodzić z prędkości rzędu kilku jednostek astronomicznych. Najnowszy dodatek zaprezentował również nowe spojrzenie na powierzchnie planet. Nie są to już pozbawione wyrazu i charakteru trzeciorzędne obiekty w kosmosie, a widok z góry sprawia wrażenie, jakby naprawdę żyły. Jednak oprawa nie jest idealna. Pomimo wysokich ustawień zdarzają się bardzo kanciaste elementy. Wydawałoby się to zrozumiałe w przypadku statków, które mogą mieć konstrukcję specyficzną dla danej rasy, co z kolei może objawiać się gwoździami wystającymi z kadłuba czy innymi płytami nie za bardzo pasującymi do reszty. Jest jednak nie na miejscu, gdy obserwujemy cienie, które wyglądają, jakby złożone były w Paincie na wzór ikony– można wręcz policzyć piksele, które się na nie składają. W przestrzeni nie przeszkadza to w żaden sposób, ale jeśli zbliżymy się do jakiegoś obiektu, to zdecydowanie psuje to wrażenia estetyczne. A sam kosmos? Po połączeniu wszystkich elementów typu planety, asteroidy, statki, stacje, itd., otrzymamy pełny jego obraz. I co tu dużo mówić: wszechświat w EVE jest piękny!

…głośny huk…

Skoro już przy oprawie jesteśmy, to należy wspomnieć o efektach akustycznych. Faktem jest, że dźwięk w próżni się nie rozchodzi, ale twórcy Eve zdecydowali się umieścić w grze wszelakiego rodzaju wybuchy, odgłosy silników, trafień i tym podobnych. Puryści naukowi na pewno poczują się zdegustowani, ale grze wyszło to na dobre. Wizg, który towarzyszy przejściu statku w wyższe prędkości jest równie wspaniały, co cała oprawa. Nadal niesamowite wrażenie sprawia damski głos komputera pokładowego, który informuje nas o stanie reaktora czy postępach autopilota. Osobną sprawą jest ścieżka muzyczna. Ta z Eve Online uważana jest, zarówno przez graczy jak i przez krytyków, za najlepszą w grach. Soundtrack jest cały czas rozwijany i każde kolejne rozszerzenie przynosi dodatkowe utwory. Jakby tego było mało, gra posiada bardzo przyjemny odtwarzacz, w którym możemy zamieścić własną ścieżkę dźwiękową. Osobną kwestią jest specjalny komunikator wbudowany w grę: EVE Voice, który przydaje się podczas działań grupowych, lecz nadal przegrywa z programami zewnętrznymi typu Ventrilo i TeamSpeak. CCP jednak nie poddaje się i poprawia działanie systemu komunikacji głosowej z każdą kolejną łatką. Jednak mimo tych wszystkich plusów, większość graczy decyduje się na grę z wyłączonym dźwiękiem, ze względu na rozmowy prowadzone w wymienionych wyżej programach.

…I wyłonił się Kształt.

Skoro już tyle wiemy o oprawie, nadszedł czas na stworzenie postaci i pozwiedzanie tego cudownego świata. Proces kreacji został znacząco uproszczony w stosunku do wydania z roku 2007, kiedy miałem okazję tworzyć swoją pierwszą postać. Na chwilę obecną jedyną rzeczą, o której decyduje gracz w pierwszych fazach gry, jest wygląd pilota, czyli naszego alter ego. Możliwości jest naprawdę sporo i na pewno zadowolą każdego– wystarczy poświęcić dłuższą chwilę na zabawę w chirurga plastycznego. Pozostałe zabiegi, czyli wybór rasy, linii krwi, przodków i kariery, są decyzjami czysto kosmetycznymi i nie zmieniają praktycznie nic z początku rozgrywki. CCP zdecydowało się na inny krok: szkolenie umiejętności odbywa się dwukrotnie szybciej, przynajmniej do pewnego pułapu, i to gracz decyduje, jakie zdolności będą dla niego przydatne na początku przygody w kosmosie. Poprzednio proces tworzenia postaci formował startową ścieżkę rozwoju. Czy było to lepsze? Ciężko powiedzieć. Dla nowych graczy na pewno wygodniejsze jest nowe rozwiązane, tym bardziej, że dodano system certyfikatów. Cóż to takiego? Otóż nasz żółtodziób ląduje w kokpicie swojego pierwszego statku, a my, poprzez szybki podgląd zakładki „Certificates”, możemy określić kierunek rozwoju oraz pierwsze do wyszkolenia umiejętności. I tutaj również gracze przyzwyczajeni do innych gier MMO poczują się co najmniej dziwnie, a to za sprawą systemu rozwoju postaci w Eve Online. Wystarczy kliknąć prawym przyciskiem i wybrać opcję „Train skill”, a następnie patrzeć, jak stopień zaawansowania danej zdolności rośnie. Nie musimy spędzać kilku godzin zabijając wszystko, co nawinie się pod lufę, aby awansować na następny poziom. W tej grze coś takiego nie istnieje. Jednak mamy coś bardziej zabójczego dla nowych graczy: ilość okienek. Mnogość opcji na początku gry przytłacza i może zniechęcić nowicjuszy, którzy nie wiedzą, na co powinni patrzeć, a co można pominąć. Na szczęście zmiany nie ominęły również samego wprowadzenia.

Uformował się zeń pierwszy statek…

Cały samouczek został przemodelowany. Obecnie nie jesteśmy raczeni nużącym lataniem bez celu, mającym za zadanie zapoznać nas z podstawowymi funkcjami. Teraz okres nauki obejmuje podstawy, których opanowanie zajmuje dosłownie kwadrans. Następnie rozpoczynamy cykl zadań. To one są właściwą szkółką. Owe zlecenia zostały podzielone na grupy tematyczne: walka, handel, produkcja, eksploracja, kopanie, etc. Zazwyczaj są to tak zwane „chain questy”, czyli zadania wykonywane łańcuchowo, gdzie każda następna misja podnosi poprzeczkę lub wprowadza nas głębiej w dane zagadnienie, odkrywając i tłumacząc pojawiające się opcje. Nagrody są przydatne dla nowych graczy i obejmują zakres książek (koniecznych do nauki umiejętności), statków i, oczywiście, wstępny zastrzyk gotówki. Dodatkowo, niektóre zlecenia przeplatane są wykładami mówionymi i pisanymi ze starego samouczka, co znacznie upraszcza zapoznanie się z grą. Jednakże nie samymi misjami i samouczkiem pilot żyje. Prędzej czy później opuścimy początkowy układ słoneczny, aby zacząć zabawę we wszechświecie.

…i pierwsze Wrota…

Świat, a właściwie wszechświat, Eve Online jest olbrzymi. Do dyspozycji graczy oddano prawie osiem tysięcy układów słonecznych różnej wielkości. Niewielki ich skrawek został wydzielony na Imperium, czyli obszary kontrolowane przez frakcje niezależne– cztery nacje Eve. Pozostała część należy tylko i wyłącznie do graczy, którzy mogą podbijać systemy i prowadzić w nich własne rządy. Na chwilę obecną jest to nadal ograniczone, ale ostatni dodatek o nazwie Dominion pokazał, że twórcy wiedzą jak, a co ważniejsze, chcą rozwijać ten aspekt gry. Wcześniej układy należące do graczy były głównie wykorzystywane jako źródła zasobów i stocznie, w których można było budować największe statki. Najnowszy dodatek wprowadził możliwości ulepszania systemów i rozwinął ich znaczenie strategiczne i finansowe. Pomiędzy układami możemy przemieszczać się na wiele sposobów. Najprostszym i najbardziej popularnym jest korzystanie z sieci Wrót, umożliwiających przeskoki do sąsiednich systemów. Korporacje mogą stosować i umożliwiać korzystanie z własnych przekaźników nazywanych Jump Bridge`ami, z kolei gracze mogą postarać się o mobilne Cyno, czyli specjalny punkt odniesienia do skoku dla statków klasy Capital i Black Ops. Wraz z jednym z poprzednich dodatków pojawiły się również robacze dziury, czyli Wormholes. Są to anomalie w przestrzeni, które mogą przenieść nas do układów oddalonych o setki lat świetlnych lub niezbadanych jeszcze części kosmosu, znajdujących się poza regularną mapą.

…i pierwsza Flotylla…

Do zwiedzania potrzebne są statki, a co za tym idzie, konkretne umiejętności. Zacznijmy od tego, że EVE Online jest pełne dowolności. W każdej chwili możemy zmienić profesję, okręty, korporacje, cele na przyszłość, etc. Mamy do czynienia z tak zwanym „Sandbox`em”– piaskownicą, w której to właśnie gracze kształtują cały świat. Począwszy od cen minerałów, poprzez ceny amunicji, statków, aż do nagród wyznaczanych za przestępców. Na tym kreowanie się nie kończy. Uczestnicy rozgrywki wyznaczają granice sojuszy oraz terenów im podległych, a siedzący na szczycie łańcucha pokarmowego CEO korporacji, decydują o wojnach i paktach pokojowych. A producenci tylko zacierają ręce i liczą zyski ze sprzedaży świeżo wyprodukowanych statków. Maruderzy wytyczają nowe, nie zawsze bezpieczne, szlaki handlowe, czy też eksplorują kosmos w poszukiwaniu reliktów przeszłości, czy też nowych technologii. Każdy znajdzie coś dla siebie i tylko od niego zależeć będzie, jak poprowadzi swoją postać. A wszystko to w kabinie własnego okrętu, który zmieniać można w zależności od potrzeb, chęci i grubości portfela. A jest w czym wybierać, gdyż wszystkie 4 rasy posiadają unikalne własności, specjalne dla naszych latających trumien. Prócz tego statki różnią się wielkością, szybkością, zwrotnością, siłą ognia, ładownością– masa parametrów, a niemal każdy możemy zmodyfikować poprzez dodanie wyposażenia. W zależności od kadłuba różny jest osprzęt, który będziemy mogli wykorzystać. Jednak usprawnienia systemów to nie wszystko. Ostatnio wprowadzone okręty klasy Tech 3 składają się z klocków, których nie dobiera producent, a sam użytkownik, już podczas szykowania statku do podróży galaktycznej. Owe moduły wpływają nie tylko na właściwości naszego nabytku, ale również całkowicie zmieniają jego wygląd i ogólne zastosowanie. Jako, że statków możemy posiadać cały hangar, który nie ma praktycznie ograniczenia ilościowego, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby wyszkolić pilota uniwersalnego i stać się właścicielem prywatnej flotylli. Nie ma również przeciwwskazań, aby stworzyć flotę, czy nawet samodzielne skrzydło, na szybko. Wystarczy porozmawiać z przyjaciółmi i, za pomocą kilku kliknięć, stworzyć formację czy gang. Taka grupa może okazać się znakomitym początkiem rozgrywek typu Gracz kontra Gracz, które są esencją EVE.

…i waluta…

Nie ma jednak róży bez kolców. W przypadku EVE jest kilka wad wartych wspomnienia. Przede wszystkim gra nie ma zdefiniowanego końca. Jest to niejako alternatywne życie i wszechświat dla grających. Można sobie zrobić przerwę, wrócić, a i tak nikt w tym czasie nie zobaczy napisu „Koniec” czy „Poczekaj na nową zawartość”. Wszechświat jest olbrzymi, a oparcie gry na założeniu tylko i wyłącznie interakcji między graczami tylko dopełnia ten ogrom. Pomimo upływu lat, grających w EVE przybywa zamiast ubywać, co samo w sobie jest znakomitą rekomendacją. Jak już wspomniałem, jest to również pewna wada, ponieważ, aby osiągnąć jakąś pozycję, status czy majątek, należy poświęcić olbrzymie nakłady czasu. Gra ma w sobie magnetyzm i nie pozwala się oderwać, ale korzyści przynosi dopiero poświęcanie każdej wolnej chwili, aby zanurzyć się w świat EVE. Dla niektórych wadą może być stopień złożoności świata i mechaniki gry, ale do tego można się przyzwyczaić. Dla graczy przyzwyczajonych do ułatwień, zaskoczeniem i zarazem wadą, będzie sposób karania za potknięcia i brak myślenia. Tracąc statek, możemy utracić dorobek całego naszego życia w EVE. A to nie koniec! Błąd może oznaczać dla nas powrót na sam początek ścieżki edukacyjnej naszego pilota. Kolejną kwestią jest abonament, który można uznać za rzecz sporną: niby jest, a jakby go nie było. Dlaczego? Spieszę z wyjaśnieniami. Otóż w EVE obowiązuje opłata abonamentowa za 2 miesiące z góry, za pomocą kart–zdrapek lub na dłuższy okres, przy użyciu karty kredytowej. Jednak nie wyczerpuje to puli możliwości: jeśli nasz pilot dobrze zarabia i dysponuje wypchanym portfelem, to możemy skorzystać z opcji zakupu czasu gry za ISK, czyli walutę używaną w EVE.

…i tak zrodziła się Społeczność!

EVE Online żyje dzięki graczom. To oni są siłą napędową. To oni tworzą grę, jej ekonomię, podział sił militarnych. Właśnie spośród użytkowników wybierani są przedstawiciele do CSM, czyli rady reprezentującej społeczność przed producentem i nie tylko. A CCP odwdzięcza się graczom za ich wkład w rozwój i kształtowanie świata EVE, poprzez organizację konwentów pod nazwą Fanfest oraz licznymi turniejami. Społeczność jest najsilniejszą stroną EVE. Widać to nawet teraz, kiedy CCP chce rozwijać pomysły związane z rozszerzeniem uniwersum na konsolę, z użyciem gry Dust 514. Widać to nawet, podczas zwykłych spotkań między graczami. Atmosfera jest zupełnie inna i wszyscy potrafią odłożyć uprzedzenia z gry na bok, gdy spotykają się w świecie realnym. Być może ma na to wpływ specyfika tego tytułu, a możliwe też, że dzieje się to za sprawą średniego wieku graczy, który oscyluje wokół wartości 29 lat. EVE co rusz zdobywa różnego rodzaju wyróżnienia, zarówno od użytkowników, jak i od prasy. Krytycy chylą czoła głównie przed systemem rozgrywki Gracz kontra Gracz, co zaowocowało kolejną już nagrodą w kategorii najlepsze PvP w grze typu MMO.

EVE to kosmos!

Z czystym sumieniem mogę tę pozycję polecić wszystkim graczom, którzy mają dużo wolnego czasu, lubią wyzwania i lubują się w kosmicznych klimatach. Dla wszystkich, którym przejadły się smoki, trolle, olbrzymie jaszczurki i bieganie postacią między drzewami, będzie to miła odmiana. EVE Online ma olbrzymi potencjał, jednak trzeba udzielić jej początkowego kredytu zaufania i nie zrażać się mnogościami opcji. Należy jednak uważać, gdyż EVE potrafi wciągnąć nie gorzej niż czarna dziura! Czujcie się ostrzeżeni.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze