XCOM

XCOM 2: War of the Chosen – recenzja gry


Procesor: intel i7 4790 @3.6GHz
Karta graficzna: GeForce 730 GT
RAM: 12GB
System: Win10 x64
Dysk SSD: PNY 256 GB
Dysk SSD: 1 TB


Nie mogłem odpalić w najwyższych detalach, tylko w "dolnej połowie" średnich, ale i tak wyglądało całkiem dobrze. Działało super.




XCOM i XCOM 2 to według mnie bardzo udany powrót do kultowego UFO: Enemy Unknown. W niektórych miejscach uproszczone, w innych pogłębione, razem niemal idealne. Niemal, bo czasem są zachowania, których nie rozumiem, które mnie irytują i sprawiają, że mam ochotę skasować grę i wywalić komputer przez okno (strzał z przystawienia mający 88% na trafienie – PUDŁUJE…kto nie miał takiej sytuacji, niech pierwszy rzuci kamień). Nadal jednak uwielbiam grać w to draństwo i katować się takimi rzeczami. Nadal też czekam z zapartym tchem na dodatki.

Dlatego kiedy usłyszałem o War of the Chosen, zajarałem się jak córka Stannisa. Nie mogłem się doczekać, aż ruszę moimi żołnierzami na kolejne misje, eliminując zagrożenie dla Ziemi.

Kiedy się doczekałem, poczułem się najpierw, jakby ktoś chlapnął mnie szklanką zimnej wody, celem ochłonięcia. Kurczę, War of the Chosen nie daje nam nowej historii do zagrania. Ten dodatek rozszerza tę podstawową, co sprawia, że aby go poznać, trzeba po prostu zagrać grę od nowa.

Oznacza to, że będziemy mieli ten sam początek, jak i ten sam koniec całej historii. Tak samo będzie biegła główna fabuła. Nic się tu nie zmieni. Jednak dojdą nowe elementy, które znacznie to co już znamy ubarwią.

xcom1

Zacznijmy od tytułowych Wybrańców, czy też Wybranych. Są to trzej bardzo potężni i cholernie irytujący przedstawiciele rasy Obcych. Każdy z nich sprawuje „pieczę” nad inną częścią globu i dość aktywnie stara się irytować nasze siły, podczas misji. Irytować, czyli wtryniać się w nie swoje sprawy, polować na naszych wojaków i generalnie uprzykrzać nam życie. Dlaczego? Bo Wybrani mają swój własny cel. Chca podbić Ziemię w imieniu Starszych. Ich obecność nie tylko znacząco podnosi poziom trudności takiej misji, bo Wybrani to nie byle szmondaki. Mają naprawdę niezłą siłę bojową, niesamowite zdolności specjalne, a w dodatku z czasem ich umiejętności rosną. Nie da się ich również ot tak wyeliminować. Aby pozbyć się Wybrańca z gry, trzeba ukończyć specjalną misję, na końcu której będzie odpowiednio zaprojektowana walka z bossem. Jeśli uda się ja wygrać, Wybraniec będzie wspomnieniem, a my będziemy mogli go wspominać, dzięki nowemu wypasionemu ekwipunkowi, który na nim zdobędziemy. Na szczęście całość nieco równoważy fakt, że mają oni tez pewne słabości, które możemy próbować wykorzystywać podczas spotkań z nimi, aby chwilowo ich przepędzić z mapy.

xcom4

Warto się nimi zająć, bo Wybrani starają się nas rozpracować. Dla każdego z nich dostajemy specjalny pasek postępu, który pokazuje ile o nas wie. Kiedy pasek dojdzie do 100%, Wybrany postanawia odwiedzić nasza bazę i ta walka nie należy do najłatwiejszych. A stawka jest wysoka.

Na szczęście dostaniemy też bardzo przyjemna pomoc do walki z ufokami. Nawiążemy bowiem kontakt z trzema frakcjami, które początkowo są skłócone i trzeba ich będzie namówić do współpracy. Pierwsze dwie frakcje, które napotkamy niemal na starcie gry w trakcie specjalnej misji, to Renegaci i Żniwiarze. Trzecia frakcja, którą poznamy bez konieczności rozgrywania tego spotkania, to Templariusze. Każde z tych stronnictw, da nam specjalną niemal legendarna jednostkę, która wspomoże nasze działania. Tak samo jak zdolności specjalne, których będziemy mogli używać w trakcie misji.

No dobra, a czy oprócz nowego potężnego wroga i nowego potężnego sprzymierzeńca (w zasadzie po trzech z każdej strony), The War of the Chosen daje nam cos jeszcze? Jak najbardziej. Dostajemy mnóstwo technicznych zmian w grze, które sprawiają, że trzeba nieco inaczej podejść do tematu walki z ufokami. Niektóre przyzwyczajenia z podstawki, trzeba będzie odłożyć w kąt.

xcom2

Na przykład przyzwyczajenie do zwycięskiego składu. Ile to razy człowiek przechodził grę niemal jednym wypakowanym do granic możliwości zespołem weteranów. Niestety teraz nie będzie to możliwe. Nawet, jeśli nasi wojacy nie zostaną ranni w trakcie misji (taaa, jasne), to zostaniemy przedstawieni nowej mechanice, odpornej na metodę save/load, zwanej zmęczeniem bojowym. To po prostu zmęczenie psychiczne. Po kilku misjach żołnierz powie dość. Będzie musiał odpocząć psychicznie przed kolejnymi eskapadami. Kapitalna sprawa, która może nieco irytować, ale wymusza zupełnie inna rotację składu. Trzeba mieć odpowiednio „szeroką ławkę” doświadczonych wojaków, żeby nie obudzić się przed kluczową misją z samymi świeżakami (i to nie tymi z Biedronki).

Nie martwcie się jednak. Nie oznacza to konieczności umieszczania ciągle jakiegoś żółtodzioba w drużynie wypadowej. Co jakiś czas dostaniemy możliwość wykonywania misji dla ruchu oporu. Wysyłamy na taka misje dwóch naszych ludzi i to wszystko. Misja toczy się sama. Jeśli żołnierze wrócą, to mają szanse na awans. A my nie musimy ich niańczyć „ręcznie” w trakcie ważniejszych misji.

Pojawiła się tez możliwość nawiązywania relacji między naszymi ludźmi. Jeśli dwie osoby spędzają ze sobą dużo czasu na misjach, współpracują i ogólnie maja zgodne charaktery, to istnieje szansa na pojawienie się między nimi jakiegoś rodzaju relacji. A relacja taka, oznacza iż dostana w czasie misji bonusy, a nawet specjalne akcje, które będą mogli wykonać dla „bliskiej” osoby.

xcom3

Jednak tam, gdzie pojawia się coś pozytywnego, dla balansu mamy tez rzeczy negatywne. Siła woli naszych podopiecznych, nie jest już niezniszczalna. Traumatyczne przeżycia z misji, mogą zaowocować negatywnymi cechami psychicznymi. I nagle nasz ulubiony wojak może stać się tykająca bombą, która wybuchnie z byle powodu, niszcząc cały misterny plan.

Do tego jest jeszcze cała masa ciekawostek „uprzyjemniających” grę. Nowi wrogowie, w tym coś na kształt zombie. Nowe warunki rozgrywania misji. Możliwość wydłużenia czasówek w opcjach. Zwycięskie selfie, po misjach. I tona innych rzeczy, które bardzo często działają „z ukrycia”, ale sprawiają, że doświadczenie, jakim jest gra w XCOM 2 z dodatkiem War of the Chosen, jest czymś zupełnie innym, niż to co widzieliśmy w podstawce. Nawet podczas rozgrywania misji, które już znamy.

Podsumowując War of the Chosen, to niemal idealny dodatek. Dlaczego niemal? Bo mimo tych wszystkich ochów i achów jest jedna rzecz, która nie jest tak wysokich lotów, jak cała nowa mechanika. To nowa część fabularna. Historia Wybranych, czy dodatkowych frakcji, jest po prostu „meh”. Ale i tak, jest to dodatek, który powinno się mieć. Jak zresztą obie części tej gry.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze