feat - uncharted df

Uncharted: Drake’s Fortune – recenzja gry

Ocena: 8,5

Plusy:
+ grafika !
+ realizm otoczenia
+ fizyka zachowania postaci
+ dobrze dograna do fabuły muzyka, DTS
+ klimat prawdziwej gry przygodowej
+ tytuł dla każdego
+ GRA ROKU 2007 NA PS3

Minusy:
- ZBYT KRÓTKA !
- nierozwinięte wątki w fabule
- liniowość, czasami irytująco ograniczająca grę
- drobne mankamenty w rozgrywce i sterowaniu
- miejscami zbyt dużo „strzelaniny”


Co się stanie, gdy gry takie jak Tomb Rider, Prince of Persia oraz…uwaga.. Gears of War (!) połączymy razem ze sobą, dodając do tego klimat przygody znany z filmów o Indiana Jones`ie? Na to pytanie odpowiem w recenzji najnowszej gry Naughty Dog.

There must be a begining of any great matter, but the continuing onto the end until the throughly finished yelds the true glory.
Sir Francis Drake, 1587

Pierwsze oficjalne wzmianki o Uncharted pojawiły się na konferencji SONY przy okazji targów E3 w 2006 roku. Zaprezentowano wtedy film z dość zaawansowanego etapu produkcji (przynajmniej tak można teraz wnioskować porównując efekt końcowy do owej prezentacji). Na chwilę tamtejszą jednak tytuł gry nie był jeszcze znany (nosiła ona co prawda nazwę roboczą: „Big”, lecz nawet na wspomnianej konferencji oficjlnie się do niej nie przyznano).

Gdy wersja demo gry pojawiła się w usłudze PlayStation Network w dniu 8 listopada 2007, świat rozrywki elektronicznej zawrzał. Gra bowiem zapowiadała się wyśmienicie, a jej grafika prezentowała się na bardzo wysokim poziomie. Raziło jednocześnie już wtedy umieszczenie zbyt wielu elementów „strzelaniny” o schemacie podobnym do tego znanego z Gears of War. Jednakże pomimo tego zastrzeżenia wszyscy z niecierpliwością czekali na premierę. Na półkach sklepowych Uncharted pojawił się 19 listopada 2007 (w Europie i Japonii 6 i 7 listopada 2007).

Fabuła gry ma swoje tło historyczne, o którym warto wspomnieć. Obraca się ono bowiem wokół opowieści o pewnym wielkim żeglarzu i odkrywcy.

Sir Francis Drake był jednym z najsłynniejszych korsarzy znanych w czasach „Ery Elżbietańskiej”. Zasłynął on przede wszystkim ze swojej wyprawy dookoła świata (drugiej oficjalnie odnotowanej po Magellanie) oraz rozlicznych rabunków na flocie hiszpańskiej. Był on admirałem floty angielskiej oraz szlachcicem uhonorowanym osobiście przez królową Elżbietę, która w uznaniu dla jego zasług tytuł ten nadała mu nie na dworze królewskim (jak to miało miejsce zazwyczaj), a na pokładzie jego statku „Golden Hind”. Angielski korsarz odebrał Hiszpanom dominację nad Pacyfikiem i wraz ze swoją flotą (niejednokrotnie zawierał pakty ze statkami innych bander, a nawet z flotą partyzantki murzyńskiej z Ameryki Łacińskiej) dokonał zarówno wielu czynów militarnych, jak i odkryć. Brał także udział w rozgromieniu największej floty inwazyjnej hiszpańskiego króla Filipa, noszącej miano Wielkiej Armady. Sir Francis Drake zmarł 19 stycznia 1596 roku na dyzenterię (powszechnie zwaną też czerwonką). Jego ciało wrzucono w ołowianej trumnie do Morza Karaibskiego. Był on z pewnością jednym z największych symboli swoich czasów.

Jednakże nas interesują przede wszystkim jego poczynania w Ameryce Południowej. Jak wiadomo, Hiszpanie w owym czasie starali się niepodzielnie panować nad bogactwami pochodzącymi z tamtych regionów. Jednym z najbardziej poszukiwanych artefaktów było mityczne El Dorado (w wolnym tłumaczeniu „człowiek oblepiony złotem”). Na długo przed przybyciem Kolumba jedną z tradycji Indian tamtejszych regionów byłą ceremonia chowania zwłok swoich wodzów połączona z rytuałem „oblepiania” ich złotem oraz umieszczania w złotym sarkofagu. Pomimo rozlicznych prób odnalezienia El Dorado, artefakt ten pozostał tylko legendą, porównywalną niejednokrotnie z tą o Świętym Graalu. Krążyło także wiele plotek o klątwach, jakie spotkać mogły śmiałków, którzy podjęli się znalezienia sarkofagu.

I tutaj rozpoczyna się fabuła naszej gry. Jest ona alternatywną opowieścią (tym razem już fikcyjną) o podążaniu śladami Drake`a. Nasz główny bohater, Nathan Drake uważa, iż jest potomkiem sławnego żeglarza. Wraz z piękną reporterką Eleną Fisher, której stacja telewizyjna zafundowała badania naszego poszukiwacza przygód, odnajdują oni w morzu u wybrzeży Panamy ołowianą trumnę, będącą rzekomym miejscem pochówku Sir Francisa. Jak się jednak okazuje, trumna jest pusta. Wzbudza to pewne podejrzenia Nathana, iż oficjalna historia korsarza nie do końca musi być prawdziwa. Znaleziony w trumnie pamiętnik nie tylko dowodzi tego faktu, ale także nakierowuje naszych bohaterów na trop mitycznego El Dorado. Wraz ze swoim przyjacielem Victorem Sullivanem (potocznie zwanym „Sullym”) Nathan udaje się na poszukiwania artefaktu.

Historia przedstawiona w Uncharted jest bardzo interesująca. Na tyle interesująca, iż gracz z pewnością po wnikliwym zagłębieniu się w nią odkrywa pewien wielki niedosyt. Dlaczego? W tym miejscu wyłania się jeden z najpoważniejszych mankamentów tego tytułu. Gra jest zdecydowanie ZA KRÓTKA! Przechodząc przez kolejne rozdziały opowiadanej historii zdajemy sobie sprawę, iż twórcy praktycznie „zahaczyli tylko o wierzchołek góry lodowej”. Wiele zagadek pozostaje niewyjaśnionych, wiele wątków fabularnych urywa się praktycznie zanim się na porządnie zacznie. Czasami są one wręcz na tyle intrygujące, iż gracz oczekuje czegoś zdecydowanie większego, dłuższego. Całość poza tym jest aż do bólu liniowa. Autorzy z niesamowitą starannością zadbali o to, abyśmy nie mogli odbiec od głównego nurtu fabularnego (ale o tym później, już przy okazji opisywania samej rozgrywki). A gdy dodamy do tego fakt, iż grę pierwszy raz przechodzimy w około 10 godzin (9h 24min w moim przypadku), pozostaje nam pytanie: czy tak krótką grę warto kupować? Moja odpowiedź: zdecydowanie tak! Pomimo swojego czasu trwania, fabuła jest na tyle „wciągająca”, iż grę tą z pewnością zdecydujemy się przejść co najmniej ze dwa razy.

W Uncharted bardzo dużą rolę przywiązywano do postaci. Są one odgrywane przez prawdziwych aktorów, którzy przeszli przez niezliczoną ilość sesji motion capture po to, aby nadać bohaterom z gry prawdziwego wyrazu. Efekt? Uncharted moim zdaniem jest jedną z najlepiej zrobionych pod tym kontem gier w jakie grałem. Począwszy od szczegółowego wyglądu, poprzez bardzo naturalne ruchy, na wyrazistej i realnej mimice kończąc. Szczególnie ta ostatnia zasługuje na wyjątkowe uznanie w kierunku animatorów z zespołu Naughty Dog. Nie tylko „fizyka” zresztą, ale także charakter głównych bohaterów jest bardzo wyrazisty. Nathan jest młodym, pełnym energii poszukiwaczem przygód, bardzo entuzjastycznie podchodzącym do całej historii. Jest pomysłowy, „tryska” humorem i potrafi pozwolić sobie na wielką dawkę ironii, także i w niebezpiecznych sytuacjach. Victor to typowy przykład „gentelmana w średnim wieku”. Jest bardzo wielką gadułą, użalającą się z reguły nad swoją przeszłością. Elena natomiast to przykład energicznej i niesamowicie ciekawskiej reporterki. Jak się okazuje, potrafi ona nieźle radzić sobie z „kryzysowymi sytuacjami”, których w grze nie brakuje.

Wróćmy jednak do „fizycznych” walorów gry. Jak już wspomniałem, technika motion capture zastosowana w Uncharted stoi na bardzo wysokim poziomie. Nasz główny bohater, Nathan (bo nim przyjdzie nam sterować podczas rozgrywki) posiada bardzo szeroki zestaw nagranych animacji. Ciekawostką jest fakt, iż posiadają one po kilka wariantów dla każdej z wykonywanych czynności. Dla przykładu, gdy Drake wskakuje na skalną półkę, raz podciągnie się obydwiema rękami po czym założy stopę na niej. Innym razem z kolei pomoże sobie kolanem. Tych różnych wariacji jest co prawda niewiele, ale jest to z pewnością miły akcent dla oka. Skradanie się, chowanie za obiektami, oraz inne ewolucje rodem z Tomb Ridera są także bardzo ładne w wyglądzie. Okazuje się jednak, iż fragmenty „gimnastyczne” nie są jedynymi w naszej rozgrywce. Bardzo duże znaczenie w niej (ba, powiedziałbym nawet iż kluczowe) ma walka. I to zarówno ta wręcz jak i przy użyciu broni palnej. Ten element gry zdecydowanie dominuje nad innymi. Czasami chciałoby się rzec, iż „strzelaniny” jest w Uncharted zdecydowanie za dużo. Jest to jednak chyba głównie efekt pewnego zaskoczenia wynikającego z wcześniejszego nastawienia się fanów na kolejny tytuł „Tomb Rider`o-podobny”. Element walki jest bardzo podobny do tego znanego nam Gears of War, gry na konsolę konkurencji. Jest dużo strzelania i chowania się za różnymi ścianami, skrzyniami i innymi obiektami mniej lub bardziej osłaniającymi naszego bohatera. Są też elementy „wychylania się zza węgła” i precyzyjnego celowania do przeciwników. Oczywiście nie może także zabraknąć walki wręcz. Tutaj niestety Drake posiada właściwie tylko dwie kombinacje, które należy wykonywać sekwencyjnie naciskając odpowiednie przyciski na padzie w odpowiednim momencie. Jedną z takich sekwencji jest tzw. Brutal Combo (kwadrat, trójkąt, kwadrat). Wykonując je mam zawsze pewne de ja vu, gdyż ujęcia kamery w takich sytuacjach do złudzenia ideą przypominają sławne „countery” Nariko z Heavenly Sword. No cóż, „Matrixowe” zwolnienie kamery i odpowiednie „zamglenie” tła danej sceny przy jednoczesnym zwiększeniu kontrastu na walczących postaciach to chyba już standard w obecnie spotykanych grach. AI przeciwnika jest natomiast dość wysokie. Wróg nieustannie zmusza nas do zmiany pozycji otaczając nas z obu stron lub niszcząc słabsze elementy osłony takie jak np. skrzynie. Nieustannie poza tym nęka nas ogniem zaporowym, nie dając czasu na namysł i zbyt powolne ruchy.

Gdy przyjrzeć się dokładnie sterowaniu, dochodzimy do wniosku iż nie jest ono zbytnio skomplikowane. Jest to duża zaleta. Dzięki temu także i mniej doświadczeni gracze będą mogli czerpać pełną przyjemność z grania. Ci bardziej wymagający jednak mogą odczuć pewien delikatny zawód. Postać bowiem zachowuje się czasami aż za bardzo intuicyjnie i przykleja się wręcz „na siłę” do kolejnych elementów naszej „ścieżki zdrowia”. Kłopoty mogą stanowić jedynie czasem elementy przeskakiwania pomiędzy odległymi przeszkodami. Niekiedy trzeba także „wykombinować” iż np. aby przeskok z rozbujanej przez nas liany na poręcz skalną udał się, należy najpierw wspiąć się na niej o pół metra wyżej. Niestety takie elementy zręcznościowe sprawiają czasami wrażenie wstawionych na siłę. Autorzy gry zadbali bardzo mocno o liniowość fabuły i rozgrywki. Istnieje ZAWSZE TYLKO JEDNO rozwiązanie zagadki czy przejście pomiędzy dwoma punktami. Czasami gra sztucznie umieszcza na naszej drodze przeszkody, które potem w bardziej lub mniej magiczny sposób są usuwane aby odsłonić kolejne etapy rozgrywki. Także i realizm wykonywanych ewolucji jest niejednokrotnie zachwiany. Z jednej strony Nathan wykonuje nadnaturalnie wręcz długie skoki, z drugiej upadek do wody z wysokości trzech metrów powoduje jego natychmiastową śmierć (bo nie jest to droga przewidziana przez autorów). Takie rozwiązania niestety bardzo często są w grze widoczne, i muszę przyznać że potrafią zirytować.

Nie ma gry przygodowej bez zagadek logicznych i mini-nagród. w Uncharted uraczymy także i takie fragmenty. Czasami Drake przypomina sobie nagle, iż dany element architektury lub ukształtowania terenu widział już gdzieś w pamiętniku swojego domniemywanego przodka. Po wciśnięciu SELECT otwiera się nam ów dziennik z rysunkiem odnoszącym się do aktualnej zagadki. Z reguły trzeba coś nacisnąć, gdzieś przeskoczyć, coś obrócić, a wszystko w odpowiedniej kolejności. Do złudzenia przypomina mi to konwencję filmu Indiana Jones i Ostatnia Krucjata. Zdarzają się także i zdarzenia w stylu „pokręć lewą gałką analogową, aby obrócić kamień”. Ale pomimo tego czuć niedosyt. Zagadek jest mało, są proste i pomimo, iż w sposób bardziej lub mniej związany z fabułą odnosi się ponownie wrażenie, iż są wstawione na siłę (bo muszą być, w końcu to gra przygodowa ponoć. Rekompensatą może być poszukiwanie różnych artefaktów, porozrzucanych po całym obszarze gry. Za odnajdywanie takowych dostajemy dodatkowe „punkty-medale”. Im więcej ich mamy, tym więcej gra dodaje do dyspozycji dodatkowych możliwości takich jak np. lustrzane odwrócenie całej wyświetlanej grafiki lub pewne „drobne oszustwa” pomagające w rozgrywce. Punkty te odblokowują także dostęp do dodatkowych materiałów takich jak filmy z produkcji, wywiady z aktorami i twórcami czy galerie szkiców i grafik. Warto też wspomnieć, iż punkty te zdobywać można także za różne osiągnięcia dokonane w grze. Dostaniemy je np. za obezwładnienie 5 przeciwników pod rząd, lub ukończenie gry na wybranym poziomie (do wyboru oczywiście są standardowe trzy: Easy, Medium, Hard… czyli prosty, średni i trudny). Te dodatki powinny skłonić gracza do powrotu do gry przynajmniej jeszcze jeden raz (ja sam po ukończeniu gry zebrałem tylko ok. 400 punktów na 1000 możliwych)

Co więc powoduje, iż pomimo takich niedoborów w fabule i niedociągnięć w rozgrywce, Uncharted jest grą godną polecenia? Z całą pewnością dużą rolę odgrywa tutaj grafika. Do tej pory gry przygodowe tego typu osadzone były w najprzeróżniejszych grobowcach, jaskiniach, świątyniach i innych większych lub mniejszych… pomieszczeniach. Fabuła Drakes Fortune umieszczona jest głównie w południowo-amerykańskiej dżungli, która tętni życiem. Od płoszących się i odlatujących z gałęzi ptaków, poprzez rozstępujące się przed nami krzewy na krystalicznie czystej wodzie kończąc. Wszystkie elementy otoczenia poruszają się wstawione na warunki atmosferyczne takie jak wiatr czy kropelki orzeźwiającej bryzy od strony morza. Drake gdy wpada do wody, wychodzi z niej autentycznie mokry. Światło przenika przez liście drzew dając niesamowite efekty świetlne. W konarach drzew pozostają dziury po strzałach z broni palnej. Takich „smaczków” mógłbym tutaj wymienić na prawdę wiele. Dbałość o detale projektranów grafiki w grze jest zadziwiająca i z pewnością jest to najmocniejszy element Uncharted. Ciężko tutaj opisywać wszystkie jej walory. Z całą pewnością gra zasługuje tutaj na miano „jednej z najlepszych”. Oczywiście można dopatrzyć się kilku drobnych usterek (czasami niektóre elementy poruszają się zbyt „plastycznie”, albo realizm jest zbyt „dokładny”, wręcz nienaturalny), ale przy ogólnym wrażeniu błędów tych doszukiwać się będą tylko złośliwi. Przerywniki filmowe zdają się wrażenie być zrobione w silniku gry, ale do końca temu nie dowierzam. Scenki ładują się zbyt szybko, i wydaje mi się iż są to pre-renderowane filmy, które specjalnie wyglądają tak, jakby miała to by być właściwa gra. Jednak dowodów na moją tezę nie mam (aby je zdobyć, trzeba będzie chyba  „dorwać” jakiś PCtowy napęd Blue-Ray, aby przejrzeć strukturę katalogów na płycie z grą.

Efekty dźwiękowe i muzyka także grafice nie ustępują. Realistyczny szum morza, odgłosy najprzeróżniejszych ptaków, szelest liści. To wszystko w pełnym przestrzennym dźwięku (także i w systemie DTS, co jest miłą i niespotykaną z reguły w grach niespodzianką). Przestrzenność tych odgłosów nie tylko jest przyjemna, ale także i bardzo pomaga w grze. Przykładowo wrzask spłoszonych ptaków zdradza nam kierunek, z którego nadchodzi wróg. Muzyka zaś jest iście filmowa, i bardzo wpada w ucho. Co prawda kawałków muzycznych w grze za wiele nie ma, ale wcale się nie nudzą, i wkomponowane są bardzo dobrze w klimat wydarzeń. Kompozytor Greg Edmonson, dokonał dość nietypowego powiązania klasycznej muzyki orkiestrowej z różnymi instrumentami etnicznymi. Bardzo dużo w niej bębnów, charakterystycznych piszczałek oraz różnych innych odgłosów rodem z dżungli.

Uncharted jest bardzo udanym tytułem. Dużo w nim ciekawej fabuły, która robi z nas uczestników filmowej przygody. Jest to gra z pewnością dla każdego, także i mniej wprawionego gracza. A pomimo swoich niedociągnięć i zarzutów pod adresem swojej liniowości, krótkiego czasu trwania i zbyt uproszczonej rozgrywki, nadrabia z całą pewnością swoim niepowtarzalnym klimatem i niesamowicie wyglądającą grafiką. 31 grudnia 2007 roku w wywiadzie dla francuskiego portalu LCI, wiceprezydent Naughty Dog Christophe Balestra, potwierdził oficjalnie plotki o pracach nad drugą częścią przygód Nathana Drake`a. Z całą pewnością będzie to tytuł także godny polecenia, tak jak i Uncharted: Drake`s Fortune.

Zapraszam wszystkich czytelników do specjalnego wątku na forum poświęconego niniejszej recenzji oraz samej grze. Jeżeli macie jakiekolwiek pytania, lub chcecie się dowiedzieć o moich dodatkowych „luźniejszych” już uwagach na temat Uncharted (wraż ze spoilerami, czego chciałem uniknąć w powyższym artykule), zachęcam do dyskusji.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Wielki fan rozrywki elektronicznej. Specjalność: e-sport, gry RPG oraz konsole spod znaku SONY. Na co dzień specjalista d/s produkcji eventowej oraz projektów IT.

Komentarze