tom

Trials of Mana – recenzja gry (Nintendo Switch)


Zauważyłem, że od zakupu Nintendo Switch w zasadzie celuję w bardzo konkretny gatunek gier. Najwięcej czasu spędzam przy jRPG. Chwilowo przerwałem granie w Dragon Quest XI, aby przysiąść do Trials of Mana i zrecenzować dla Was ten tytuł.

Trials of Mana to trzecia część bardzo sławnego japońskiego cyklu gier Seiken Densetsu. W zeszłym roku seria ta pojawiła się na Switchu jako Collection of Mana, gdzie dostaliśmy niemal niezmienioną formę tych gier. Dopiero Trials of Mana w tym roku doczekało się pełnoprawnego remake’u.

tom3x

I przyznam szczerze, że to tyle co wiem o historii serii. O ile seria Dragon Quest, Final Fantasy, czy nawet Star Ocean to rzeczy które kojarzę, to seria Mana była dla mnie Terra Incognita. Ale tym chętniej postanowiłem zbadać nieznane tereny.

Trials of Mana już na początku mocno mnie zaskoczyło. W grze prowadzimy trzyosobową drużynę, którą wybieramy już na samym początku gry. A właściwie nawet zanim zaczniemy grać. Bohaterów w sumie jest szóstka, a my musimy z nich wybrać głównego protagonistę i dwie osoby towarzyszące. Niełatwa sprawa, kiedy nie do końca wiemy co sobą owe postacie prezentują. Ja wybrałem na mojego „maina” niejakiego Hawkeye, a na przyboczne mianowałem Charlotte i Angelę. Co ciekawe wybór ten nie tylko stanowi o sposobie gry, ale też o jednym z trzech wątków i jednym z trzech „złoli”, któremu trzeba stawić czoła.

tom4

Grę rozpoczynamy od prologu naszego głównego protagonisty. Później w trakcie podróży napotkamy pozostałych członków drużyny. Zarówno tych, których wybraliśmy na członków ekipy, jak i tych, których pominęliśmy.

Trials of Mana to Action RPG, a to znaczy, że walki odbywają się w czasie rzeczywistym. Kiedy wpadamy na wrogów, zostaje „odgrodzony” pewien teren a my biegamy i staramy się młócić przeciwników. W trakcie walki można się przełączać między postaciami, co często stanowi o powodzeniu cięższych walk. Ale zwykle SI radzi sobie całkiem dobrze.

Ciekawym elementem potyczek są specjalne kryształki, które zbieramy i które ładują nam licznik pozwalający na odpalanie ciosów specjalnych. Naprawdę miło się z nich korzysta, bo nie dość, że potrafią nieźle przywalić, to jeszcze często sprawiają, że stajemy się przez ten moment kiedy odpala się animacja ciosu, niewrażliwi na atak przeciwnika.

tom2

Jeśli jestem przy walce, to znalazłem tam jeszcze jeden niezwykły jak na taką grę element. Jeśli ktoś z Was grał kiedyś, lub widział w działaniu gry MMO, to kojarzy ataki potworów, które były sygnalizowane pojawieniem się na podłożu czerwonej poświaty. Gracz miał wtedy czas na ucieczkę, aby nie zostać mocno sponiewieranym. Takie samo rozwiązanie zastosowano w Trials of Mana. Wszyscy niemal wrogowie (nie tylko bossowie) mają ataki, które sygnalizują czerwonym obszarem. Sprawia to, że musimy mieć oczy dookoła głowy i przy większych walkach być ciągle w ruchu.

Bardzo przyjemny jest też rozwój postaci. Co poziom dostajemy punkty, które przydzielamy do sześciu podstawowych cech. Dzięki temu odblokowujemy sobie nowe zdolności i możliwości. Co więcej w pewnym momencie możemy też zmienić swoją podstawową klasę, na klasę zaawansowaną. I tu mamy wybór, czy iść ścieżką światła, czy ciemności. Daje to graczowi całkiem przyjemny wybór i możliwość lekkiego ustawienia nawet podobnej drużyny pod własne zachcianki. Wziąłeś Charlotte jako postać leczącą? Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w pewnym momencie zaczęła siać zniszczenie.

tom6

Graficznie Trials of Mana wpasowuje się w stylistykę takich gier jak Dragon Quest. Kolorowo, pastelowo, z dziecinnymi postaciami. Monstra, które napotkamy też raczej są bardziej kawaii niż straszne. Nawet bossowie w jakichś zapyziałych kopalniach.

I skoro jestem przy grafice, to mogę płynnie przejść do kilku niezbyt przyjemnych spraw związanych z tym remakiem.

Po pierwsze jakość grafiki. Widać, że to port ze starszej konsoli, ale niestety widać też momentami, że nieco po macoszemu potraktowano niektóre elementy. Nieostre tekstury, bure plamy zamiast skał, czy murów. A nawet momenty, kiedy tekstury w trakcie gry czy cutscenek pojawiają się po kilku(nastu) sekundach. To niezwykle drażni.

tom5

Kolejna rzecz, to kamera i jej zachowanie głównie w trakcie walk. Częściej zdarzało się, że moim głównym przeciwnikiem nie była grupa potworów, czy boss, ale właśnie chaotyczna kamera, która nagle pokazywała jakiś zupełni nieistotny fragment terenu, zamiast to co jest teraz istotne. Mamy mechanikę walki, która każe uważać na to co dzieje się wokół i kamerę, która to uniemożliwia. W trakcie jednej z walk z bossem, kiedy cały pokój stawał się strefą śmierci, kamera odpowiadała za 90% moich zgonów. To był moment, w którym nieomal nie odłożyłem gry. Nie dlatego, że boss był przegięty. Ale właśnie kamera nie pozwalała z nim normalnie walczyć.

tom1

No i powtarzalność modeli. Te same mobki w każdej części świata. Te same postacie niezależne w każdym mieście, a nawet tuż obok siebie. Ten sam generyczny wygląd niemal każdej lokacji. Takie same miasta, takie same pola, takie same podziemia. Szkoda.

Mimo wszystko jednak sama rozgrywka jest bardzo przyjemna. Odkrywanie losów naszych bohaterów potrafi wciągnąć, choć poziom fabularny nie jest tu może najwyższych lotów. Czuć, że ta gra ma swoje lata. Mimo wszystko Trials of Mana może zapewnić z 30 godzin przyjemnej rozrywki. Co w tym wszystkim najlepsze, zanim zdecydujecie się na ewentualny zakup, możecie pobrać z E-Shopu demo. Da Wam ono pojęcie czego spodziewać się po grze, a do tego będziecie mogli kontynuować zaczętą tam przygodę, jeśli zdecydujecie się na zakup pełnej wersji.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Wybór postaci przed grą. Rozwój bohaterów. System walki.
Często widoczne kiepskie tekstury. Koszmarna praca kamery.
Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze