Rev - The Bureau - XCOM Declassified GGK

The Bureau: XCOM Declassified – recenzja gry

Ocena: 9,0

Plusy:
+ świetna i satysfakcjonująca walka
+ tryb "battle focus"
+ stylizacja na lata 60-te
+ fabuła mocno się rozkręca
+ liniowy przyrost epickości
+ muzyka w trakcie walki
+ immersja
+ levelowanie i umiejętności agentów

Minusy:
- grafika "tylko" poprawna
- nudnawi bohaterowie
- muzyka poza walką


Stany Zjednoczone, rok 1962, środek Zimnej Wojny. W obliczu eskalacji napięć pomiędzy USA a Rosją nikt nie spodziewał się ataku z zewnątrz. A jednak. Obcy zaatakowali niespodziewanie, szybko i skutecznie likwidując główne ośrodki dowództwa armii. I właśnie w sam środek tej zawieruchy trafił William Carter – agent specjalny którego rola w nadchodzącej wojnie szybko stanie się dużo większa, niż mógłby kiedykolwiek przypuszczać. W obliczu inwazji z kosmosu Ameryka musi odłożyć swoje zatargi z Rosjanami i aktywować do czynnej służby tajemniczą organizację „Biuro” – początkowo powołaną do walki z komunistami, a zmieniającą teraz swoją nazwę na XCOM…

Rev - The Bureau - XCOM Declassified - 2013-08-19_00001

Na początku warto nadmienić, że XCOM Declassified jest grą, wobec której nastroje były dość mieszane. Fani oryginalnego UFO: Enemy Unknown na pewno pamiętają delikatnie rzecz ujmując mało udanego spin-offa XCOM: Enforcer, który był, podobnie jak teraz The Bureau, trzeciosobowym shooterem – powszechnie uznanym za absolutne dno dla serii. Szczęśliwie dla entuzjastów w tym przypadku historia się nie powtórzy, dostaliśmy bowiem w tym roku grę absolutnie świetną.

Rev - The Bureau - XCOM Declassified - 2013-08-19_00014

Przede wszystkim trzeba rzec, że mimo oczekiwań na otrzymanie prequela w formie strategii turowej mamy tu do czynienia istotnie z grą TPP, ale mocno skoncentrowaną na aspekcie taktycznym. Twórcy najwyraźniej mocno inspirowali się ostatnimi dwiema częściami Mass Effecta, co czuć praktycznie od początku – choć ta inspiracja wyszła akurat tytułowi na dobre. Podobnie jak w ME mamy tutaj dwóch towarzyszy, z którymi przemieszczamy się z miejsca na miejsce, komentując od czasu do czasu zaistniałą sytuację i piorąc obcych po ich paskudnych gębach. Nawet dialogi, wraz z dokonywanymi w ich trakcie wyborami, wyglądają jak żywcem z uniwersum Bioware’u wyjęte. Zobaczcie tylko jak wygląda choćby „kółko dialogowe”. Niby nic odkrywczego, ale wciąż sprawdza się znakomicie. Wszak dobrymi tytułami należy się inspirować.

Rev - The Bureau - XCOM Declassified - 2013-08-19_00004

Słowem-kluczem jest tu właśnie prequel. Jak się okazuje, inwazja, z którą mieliśmy do czynienia przy okazji XCOM: Enemy Unknown, wcale nie była pierwszym kontaktem naszej cywilizacji z obcymi. Akcja The Bureau toczy się bowiem w latach 60-tych ubiegłego wieku, kiedy to na naszą planetę zawitali tajemniczy „Outsiderzy” i natychmiast zaczęli się panoszyć po okolicy, rabując, niszcząc i gwałcąc (metaforycznie rzecz jasna) oraz wznosząc w ekspresowym tempie swoje budowle. Agent Carter, którego poczynaniami kierujemy, zostaje już na początku wcielony do tytułowej organizacji, wykonując dla nich rozmaite misje i jak zwykle ratując świat przed zagładą.

Rev - The Bureau - XCOM Declassified - 2013-08-19_00018

Jeśli spojrzeć na to z szerszej perspektywy, przebieg gry jest całkiem podobny do tego znanego z Enemy Unknown… tyle że z perspektywy pojedynczego żołnierza i bez zarządzania zasobami. Mamy jednak również jedną centralną bazę, z której wylatujemy co jakiś czas na misje (Skyrangerem, a jakże), walczymy z obcymi, zbieramy po nich broń i gadżety – słowem, jak w domu.

Rev - The Bureau - XCOM Declassified - 2013-08-19_00017

Różnice jednak zaczynają się, kiedy przychodzi do głównej części repertuaru – czyli akcji. Na każdą misję możemy zabrać dwóch agentów-towarzyszy, wybierając z czterech klas przypominających te z pierwszej części: commando, recon, support i engineer. W trakcie wykonywania zadań zarówno Carter, jak i jego przyboczni akumulują doświadczenie i zdobywają poziomy (maksymalnie 10 dla Cartera i 5 dla towarzyszy). Na każdym poziomie agenci zdobywają nowe zdolności, charakterystyczne dla swojej klasy np. recon nauczy się zostawiać hologram odwracający uwagę wrogów i przywołać bombardowanie na wybranym obszarze, podczas gdy commando będzie odpychać obcych pchnięciem kinetycznym.

Rev - The Bureau - XCOM Declassified - 2013-08-19_00005

Ważną rzeczą jest również wyposażenie. Początkowo agenci mają dostęp tylko do klasycznej „ziemskiej” technologii, a więc zaczynać będziemy od karabinu M14 i pistoletu, jednak w trakcie rozgrywki stopniowo zdobywamy od pokonywanych obcych nowe zabawki: laserowe SMG, plazmowe karabiny, w tym snajperskie, a nawet coś w rodzaju miniguna (z rozrzutem jak jasny pieron – spróbujcie tylko utrzymać myszkę w miejscu prowadząc ogień ciągły przez dłużej niż trzy sekundy!).

Rev - The Bureau - XCOM Declassified - 2013-08-19_00013

Sama walka natomiast toczy się z czasie rzeczywistym. Ale w każdym momencie możemy aktywować tryb „battle focus”, który działa jak aktywne spowolnienie czasu (nie, nie pauza). Możemy wtedy wydać rozkazy naszym agentom – co jest dość istotne, gdyż tylko nad Carterem mamy osobistą kontrolę – takie jak np. przemieść się za tamten murek, a następnie rozstaw hologram za plecami obcych i zacznij do nich strzelać. Kiedy już zakolejkujemy komendy dla naszej drużyny, możemy sami przemieścić się, aby oflankować kosmitów.

Rev - The Bureau - XCOM Declassified - 2013-08-19_00007

Warto przy tym powiedzieć, że taktyczne rozplanowanie każdej konfrontacji to coś więcej niż tylko dobry zwyczaj – granie w stylu Rambo i strategią „na Grunwald” sprawi, że zostaniemy ekspresowo odstrzeleni niczym zwierzyna łowna na słonecznej polanie. Nawet na normalnym poziomie trudności gra stanowi wyzwanie i nie jest zbyt pobłażliwa w kwestii pomyłek, więc amatorzy radosnej rzeźni mogą poczuć się nieco zawiedzeni. Zwłaszcza, że do różnych przeciwników trzeba podejść zupełnie inaczej.

Rev - The Bureau - XCOM Declassified - 2013-08-19_00020

No właśnie, przeciwnicy. Generalnie „obcariusz” jest praktycznie ten sam, co w XCOM: Enemy Unknown, z małym dodatkiem w postaci Outsiderów (którzy zapewne mają coś wspólnego ze znanymi z poprzedniczki Outsider Shardami) i Silacoidów z oryginalnego UFO z 1994. Tyle że względnie równą wymianę ognia można prowadzić jedynie z dwoma rodzajami wrogów: wspomnianymi humanoidalnymi Outsiderami i Sectoidami. Bo kiedy na scenę wkracza jakiś muton, sytuacja diametralnie się zmienia – bydlaki są bowiem ciężko opancerzone i, choć poruszają się wolno i zwykle nie pojawiają się w liczbie większej niż jeden naraz, trzeba im poświęcić dużo uwagi, gdyż czynią oni prawdziwe spustoszenie w naszych szeregach. Dzięki temu zróżnicowaniu samodzielne odkrywanie taktyk na pokonywanie poszczególnych rodzajów przeciwników sprawia dużo radości, co dodatkowo wzmacnia efekt i tak już bardzo satysfakcjonującej walki.

Rev - The Bureau - XCOM Declassified - 2013-08-19_00016

Przy tej okazji warto też pochwalić sztuczną inteligencję, zarówno wrogów jak i towarzyszy. Ci pierwsi świetnie działają zespołowo, okrążając nas, flankując, ostrzeliwując i robiąc ogólną „napaskudę”. Ci drudzy zaś nie tylko nie pchają się bezmyślnie obcym pod lufy – czego się obawiałem zaczynając grę – ale też stanowią dla nas dobre wsparcie, zwłaszcza gdy trzeba podnieść z ziemi Cartera, bo akurat za naszą sprawą wlazł tam, gdzie nie powinien. Rzecz jasna nie grzeszą oni przesadną inicjatywą, gdyż od tego jest system wydawania rozkazów, ale efekt i tak jest satysfakcjonujący.

Rev - The Bureau - XCOM Declassified - 2013-08-19_00019

Jeśli chodzi o stronę audiowizualną, to jest więcej niż dobrze. Co prawda nie jest to może szczytowe osiągnięcie graficzne, co widać choćby po teksturach, jednak ogólny aspekt artystyczny, a zwłaszcza stylizacja na lata 60-te, jest naprawdę pierwszorzędny. Efekt zaczyna nieco zanikać w momencie, kiedy zaczynamy widzieć coraz więcej obcej technologii – z jakiegoś powodu wygląda ona po prostu… mało obco. Ot, zwyczajnie, w sztampowym stylu futurystycznym. Co wcale nie znaczy, że brzydkim!

Rev - The Bureau - XCOM Declassified - 2013-08-19_00015

Ścieżka dźwiękowa budzi podobnie mieszane uczucia. Bo, będąc zupełnie szczerym, przez większość czasu jest ona całkiem nijaka i nie wyróżnia się absolutnie niczym. Dopóki nie dochodzi do walki. Wtedy następuje zwrot o 180 stopni – tak świetnej i perfekcyjnie dopasowanej muzyki bojowej nie słyszałem od dawna! Kiedy sytuacja na polu bitwy jest napięta, obcy, mimo naszych starań, aby uczynić im to samo, okrążają nas ze wszystkich stron i zmuszają do chowania się za nędznymi osłonami, a w dodatku z flanki nadciąga opancerzony muton, muzyka jeszcze bardziej potęguje wrażenie gorączki bojowej, sprawiając, że potężna immersja przychodzi naturalnie i czujemy się zupełnie tak, jakbyśmy byli tam osobiście. A kiedy przy tym wszystkim pada nasz towarzysz i trzeba pędzić mu na ratunek, aby się nie wykrwawił – a zwykle mamy na to mniej niż 10 sekund – wtedy można poczuć pełną magię tego tytułu. Nieczęsto grom udaje się osiągnąć taki efekt.

Rev - The Bureau - XCOM Declassified - 2013-08-19_00010

A jak w tym wszystkim prezentuje się fabuła? Z rozmachem, drodzy państwo, iście z rozmachem. Zaczyna się może niepozornie, ale nie dajcie się zwieść – z każdą większą misją scenariusz zatacza coraz większe kręgi i wciąga coraz mocniej. Z oczywistych względów szczegółów zdradzać nie będę – najlepiej zapoznać się samemu – ale mogę rzec, że The Bureau świetnie wpisuje się w hitchcockowski schemat: akcja najpierw zaczyna się od (niemal dosłownie) trzęsienia ziemi, później napięcie stopniowo wzrasta. I rzecz tyczy się nie tylko głównych misji – nawet te poboczne, zupełnie opcjonalne zresztą, są często napakowane dramatyzmem, i czujemy autentyczną dumę z ich wykonania, przyczyniając się do przetrwania ludzkości. Jedyna rzecz, która zgrzyta, to prezentacja bohaterów – nie są oni zbyt dobrze zarysowani, ba, nudni nawet, wliczając w to głównego bohatera. Zdecydowanie można było im poświęcić więcej czasu. Nie przeszkadza to jednak w utożsamianiu się z całą ludzkością opierającą się inwazji obcych i nie zmienia faktu, że fabuła jest naprawdę ciekawa i wciąga do tego stopnia, iż wciąż mamy ochotę grać, aby dowiedzieć się, co się dalej stało. To, i prać obcych po gębach oczywiście.

Rev - The Bureau - XCOM Declassified - 2013-08-19_00021

Kiedy zaczynałem The Bureau: XCOM Declassified miałem okropne przeczucie, że będę miał do czynienia z nudną, sztampową produkcją w imię klątwy kontynuacji popularnych serii z przeszłości… ale zaskoczyła mnie całkowicie. Dostałem grę nie tylko dopracowaną w niemal każdym calu, z satysfakcjonującą walką i rozwijaniem bohaterów, ale także odpowiednio heroiczną i diabelnie wciągającą fabułą. Posunę się wręcz do stwierdzenia, iż już od dawna nie trafiłem na grę, w którą tak dobrze mi się grało. Szkoda tylko, że tak szybko się kończy – można ją zaliczyć przy pierwszym podejściu, wykonując po drodze wszystkie misje poboczne i rozmawiając ze wszystkimi postaciami w okolicy, w niecałe 15 godzin. No cóż, wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Ale w tej materii pewnie nadchodzące nieuchronnie DLC będą miały jeszcze sporo do powiedzenia… Tym niemniej, polecam z całego serca i to nie tylko fanom serii XCOM.

Rev - The Bureau - XCOM Declassified - 2013-08-19_00002

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze