rec - starcraft II hots 4

Starcraft II: Heart of the Swarm – recenzja gry

Ocena: 8,0

Plusy:
+ całkiem długa kampania
+ tryb Master Archives
+ misje ewolucyjne
+ świetne wstawki filmowe
+ świetne wprowadzenie do trybu dla wielu graczy i jego znaczne ułatwienie
+ system powtórek oraz możliwości wznowienia gry
+ grywalność
+ nowe jednostki, zmodyfikowane stare formacje
+ oprawa graficzna
+ system doświadczenia w trybie multiplayer
+ grupy i klany

Minusy:
- lokalizacja
- kampania poszła bardziej w stronę gry MOBA niż RTS
- nielogiczności i niespójności fabularne
- mało StarCrafta w kampanii
- kulejący matchmaking
- brak wyróżniającej się oprawy muzycznej
- rozpoczęcie okresu oczekiwania na Legacy of the Void


Niemal trzy lata minęły od kiedy legendarny kosmiczny RTS powrócił, a my, gracze, usłyszeliśmy mroczną przepowiednię Zeratula, wróciliśmy na pokład Hyperiona i walczyliśmy o przyszłość ludzkości. Wreszcie StarCraft 2 powrócił, a wraz z nim Rój i bohaterowie tej kosmicznej epopei. Zapraszam do przeczytania recenzji dodatku Heart of the Swarm.

Niemal trzy lata oczekiwania na kolejny etap historii miały dać Blizzardowi czas na dopracowanie każdego elementu. Począwszy od fabuły poprzez CGI, czyli wstawki wideo, muzykę czy wreszcie balans w trybie rozgrywki wieloosobowej. Początkowo przecież dodatki miały być wydawane w odstępie półtora roku. Czy czas wpłynął korzystnie na Rój? Może jednak jego ewolucja zatrzymała się gdzieś po drodze, co pociągnęło za sobą również i inne rasy?

rec - starcraft II hots 1

Od larwy,…

Heart of the Swarm jest dodatkiem niesamodzielnym, co oznacza, że dla chętnych do jego zakupu i poznania dalszej części fabuły konieczne jest posiadanie Wings of Liberty. Dodatkowo, znajomość fabuły z podstawowej wersji StarCraft 2, a także StarCraft czy Brood Wars oraz książek, które ukazały się w międzyczasie, jest mile widziane. Nazwa wyraźnie wskazuje, że Heart of the Swarm skupiony jest na rasie Zergów oraz ich przywódcy: Kerrigan. Niestety, z jakiegoś powodu został gdzieś zagubiony duch epickiej rozgrywki na olbrzymią skalę w odległej przestrzeni kosmicznej. Poprzez koncentrację historii na Kerrigan oraz jej – nie do końca logicznych – pobudkach otrzymujemy coś zdecydowanie bardziej zbliżonego do kolejnej części Trylogii Zemsty Park Chan Wooka, ze zmienionym tłem oraz gorzej napisaną fabułą. Wszystko zamyka się w temacie wendetty i jej realizacji, a także walki o sprawiedliwość, ład, porządek i inne frazesy, których zaprzeczenie i tak spotkamy w kampanii. W zasadzie, scenariusz Heart of the Swarm jest dość specyficzny: jeśli przejdziemy nad nim do porządku dziennego, to wszystko jest w porządku. Ot, Kerrigan postanawia się mścić i robi to z rozmachem przez 13 z 20 misji (a także 7 misji związanych z ewolucją, ale o tym później). Dwie dodajemy na trening, dwie na kosmiczne eskapady z przyjaciółmi oraz AŻ trzy na rozwinięcie wątków z Wings of Liberty. Naprawdę? Już nie wspominam, że w momencie, kiedy nad fabułą i związkiem przyczynowo-skutkowym zaczynamy myśleć bardziej niż chcieliby tego scenarzyści, to raczeni jesteśmy niespójnościami, a nawet, nie zawaham się użyć tego słowa, idiotyzmami. Nie chcę jednak spoilerować, więc ocenić będziecie musieli sami, gdzie pisarze Blizzard zwyczajnie przedobrzyli lub po prostu zapomnieli o tym, co napisali kilka lat temu. Może też chcieli dodać nową warstwę interpretacyjną, co im zdecydowanie nie wyszło.

Królowej,…

W przeciwieństwie do WoL, w HotS większy nacisk położony został na sterowanie jednym bohaterem. Jest to kolejne odejście od schematu prezentowanego we wcześniejszych odsłonach StarCrafta. Poprzez taki zabieg kampania stała się bardziej osobista, pokazująca historię w zasadzie jednej jedynej postaci, ale ucierpiała na tym mechanika. Zazwyczaj, po przejściu określonego etapu grupą jednostek otrzymywaliśmy nowe zadania i mogliśmy spokojnie bawić się dalej. W Heart of the Swarm praktycznie cały czas dysponujemy jednoosobową armią w postaci nieśmiertelnej (przynajmniej w większości misji) Kerrigan. Reszta jednostek stanowi dla niej ledwie marne tło i na upartego można przejść całą misję wykorzystując jedynie zdolności naszej głównej bohaterki. Pociągnęło to za sobą wymuszenie zmiany całej mechaniki rozgrywki. Cały styl kampanii skierował się bardziej w stronę gry MOBA (jak na przykład DOTA2 czy League of Legends), gdzie kierujemy jednym bohaterem, a reszta armii leci bezmyślnie przed siebie mordując przeciwników i ginąc. Ten krok pociągnął za sobą również kolejny i cała struktura klasycznego RTSa runęła niczym klocki domina. W misjach pojawiają się specjalni przeciwnicy – zwani też w pewnych kręgach bossami. Dysponują oni specyficzną mechaniką, paskiem życia wyświetlanym na pół ekranu (no dobra: jedną szóstą) oraz niepohamowaną chęcią usmażenia/poćwiartowania/rozczłonkowania/zmiażdżenia/itd. (niepotrzebne skreślić) Kerrigan.

rec - starcraft II hots 2

To jednak nie koniec! W celu nadania dreszczyku emocji oraz pogonienia graczy do dalszej części fabuły większość misji ograniczona jest w jakiś sposób czasowo. Czy to ucieczka, czy to walka z jakimś przeciwnikiem – nie ma obijania się i oglądania pośladków Kerrigan! Zegar tyka, więc trzeba ruszyć owe pośladki. Sprawia to, że kampanię przechodzi się zadziwiająco szybko i w przypadku poziomu trudności Normal nie zajmie ona więcej niż 10 godzin. Przy pierwszym podejściu na Hard robiąc wszystkie osiągnięcia dla danych planet, ale bez poziomu Mastery, przejście kampanii zajęło mi około 14-16 godzin, licząc również restarty misji w celu zdobycia pewnych achievementów. Interesujące jest natomiast, że po ukończeniu kampanii otrzymujemy dostęp do Mastery Archives. Jest to nic innego jak narzędzie podsumowujące nasze wysiłki oraz umożliwiające ponowne przejście wybranych misji z innymi ulepszeniami. Co ciekawe zachowywane są tam również czasy, w jakich ukończyliśmy daną misję na określonym poziomie trudności, więc możemy śrubować nasze rekordy, a także odblokowywać dodatkowe osiągnięcia. Na plus należy zaliczyć bardzo łatwy dostęp do wszystkich wstawek filmowych z poziomu tego prostego menu.

rev - sc2 hots 1

Poprzez jajko…

Misje w kampanii są zróżnicowane, chociaż w niektórych powielany jest ten sam schemat. Zdarzają się perełki w postaci, przykładowo, infiltracji statku Protossów. W niemal każdym scenariuszu znajdziemy dodatkowe zadania do realizacji, które pozwolą Kerrigan na dalsze rozwijanie swoich umiejętności. Awansując na kolejne poziomy uzyskujemy nie tylko zwiększenie maksymalnych statystyk, jak parametr ataku, pancerza czy zdrowia, ale również dodatkowe zdolności. Skoro już przy zdolnościach jesteśmy, to zwróćmy nasze oczy w kierunku tła i jednostek Zergów. W kampanii udostępnione zostały specyficzne misje nazwane „ewolucjami”. Po odblokowaniu takowej możemy przejąć tymczasową kontrolę nad zaawansowanymi jednostkami, poznać ich nowe możliwości, a następnie zdecydować się na jednorazowe i nieodwracalne ulepszenie naszej armii w wybranym kierunku. Jest to o tyle dobre rozwiązanie, że nie wybieramy ulepszenia w ciemno, ale możemy spokojnie sprawdzić czy i jak wpasuje się w nasz styl rozgrywki. Ciężko nazwać jednak misje ewolucyjne misjami w sensie stricte: są to zaledwie kilkuminutowe scenariusze, w trakcie których dysponujemy tylko jednym typem oddziałów.

Mutacje…

Dostęp do misji ewolucyjnych uzyskujemy poprzez udanie się do odpowiedniego pomieszczenia na pokładzie Lewiatana, czyli żywego statku, na pokładzie którego Kerrigan przemierza przestrzeń kosmiczną. Pełni on identyczną rolę jak Hyperion w Wings of Liberty, czyli prostego centrum dowodzenia, gdzie możemy spotkać różnych bohaterów i z nimi porozmawiać o aktualnym stanie gry oraz fabuły. Dodatkowo możemy też zmienić zdolności Kerrigan oraz mniejsze ewolucje naszych jednostek. Szkoda jednak, że nie wykorzystano w całości potencjału nowej lokacji. Lewiatan jest dużo większy od Hyperiona, co widać na wstawkach filmowych czy ekranach ładowania, jednak dla gracza składa się on raptem z dwóch pomieszczeń. Rozmach gdzieś znika i zastępuje go cięcie kosztów, a przynajmniej takie odnosi się wrażenie, kiedy niemal wszystkie ważne postaci upchnięte zostają w jednym, skromnym pomieszczeniu.

rev - sc2 hots 2

Cała kampania urozmaicona jest filmikami naprawdę wysokiej klasy. Jest ich również więcej niż w przypadku Wings of Liberty i rzadziej otrzymujemy wstawki oparte o silnik gry. Drugą mocną rzeczą są ekrany ładowania, które wyglądają pięknie i nie ograniczają się jedynie do widoku planety, na której będzie toczyć się akcja. Jest to o tyle przyjemne, że czasami czas ładowania może się wydłużyć. Chciałbym napisać również coś pozytywnego o muzyce towarzyszącej rozgrywce, jednak w Heart of the Swarm utwory nie są tak dynamiczne i zapadające w pamięć, jak w Wings of Liberty. Może jeden z nich jest w jakiś sposób charakterystyczny, ale pozostałym brakuje rozmachu i stylu, który towarzyszył „I, Mengsk” czy „Firstborn” w WoL. Natomiast złego słowa nie mogę powiedzieć o angielskim dubbingu. Ponownie zatrudniono tych samych aktorów, którzy kolejny raz stanęli na wysokości zadania i dostarczają niesamowitych wrażeń naszym uszom. Przyczepić się można jedynie do łamanej angielszczyzny Zergów, która po pewnym czasie staje się irytująca. Zjedliście tyle Terran i nie nauczyliście się używać języka normalnie? Gdzie ta adaptacja esencji? Odradzam natomiast korzystanie z polskiej wersji językowej. Nie dość, że została podmieniona aktorka użyczająca głosu głównej bohaterce (co z tego, że na lepszą – liczy się sam fakt zmiany), to większość aktorów sprawiała wrażenie czytających tekst z kartki bez świadomości, co dzieje się na ekranie. Uzyskany efekt dodał grze taką ilość patosu, że przeszliśmy od epickiej kosmicznej przygody do podwórkowej groteski.

Aż do Roju!

Nie ukrywajmy, że nie samą kampanią gracz StarCrafta żyje. Jest to zaledwie preludium do bardziej złożonych rozgrywek w trybie wieloosobowym. Tutaj właśnie Heart of the Swarm pokazuje prawdziwy pazur, a nawet szpon i ostre kły. Blizzard bardzo do serca wziął sobie narzekania graczy o trudnej dostępności do trybu multiplayer i problemach z wdrożeniem się do rozgrywek z innymi graczami. W związku z tym został zmodyfikowany cały system. Dla nowych graczy, poza Wyzwaniami znanymi z Wings of Liberty, przygotowano również trening, gdzie krok po kroku prowadzeni jesteśmy do zwycięstwa. Wszystko odbywa się za pomocą otrzymywania i realizacji zadań w sposób zbliżony do kampanii. Po trzech stopniach treningu możemy przejść do testowania naszych zagrań już bez pomocy i przeciwko bardziej wymagającemu przeciwnikowi w rozgrywce vs. AI, czyli przeciwko sztucznej inteligencji. Po 3 meczach nasz poziom umiejętności zostaje ustalony i otrzymujemy przeciwnika najbardziej dostosowanego do naszych potrzeb. Oczywiście w miarę czasu i zwycięstw przydzielany nam przeciwnik komputerowy staje się coraz mocniejszy. Skalowanie odbywa się poprzez poziomy trudności: Very Easy, Easy, Medium, Hard, Harder, Very Hard oraz Elite. Co ważniejsze możemy ćwiczyć się z osobno skalowanymi przeciwnikami w trybach 1v1, 2v2 oraz 3v3. Kiedy już uznamy, że podstawy mamy za sobą i w miarę dobrze nam się gra, możemy skierować się do kolejnej nowej opcji: Unranked. Jest to tryb, w którym możemy grać bez obawy o stratę punktów czy utratę miejsca w drabince, a w którym przeciwnik wyszukiwany jest według schematu zbliżonego do tego z gier rankingowych. Ostatnią opcją są właśnie, znane już z Wings of Liberty, rozgrywki rankingowe.

rev - sc2 hots 3

Dalsze ewolucje…

Trochę zmian zaszło również w samej mechanice rozgrywki. Przykładowo, teraz robotnicy po rozpoczęciu gry automatycznie ruszają do zbierania zasobów. Pojawił się również licznik optymalnej liczby zbieraczy do danego typu zasobów. Natomiast dla miłośników gry w towarzystwie komputera Blizzard przygotował specjalny system umożliwiający wydawanie prostych rozkazów, jak również i otrzymywania komunikatów od sojusznika sterowanego sztuczną inteligencją. Nie można zapominać o nowych jednostkach. Protossi otrzymali w zasadzie trzy jednostki powietrzne: Oracle, przyjemne narzędzie do uprzykrzania życia ekonomicznego przeciwnikowi, Tempest, który stanowi jednostkę oblężniczą o olbrzymim zasięgu, oraz Mothership Core, który później rozbudowujemy do właściwego Statku Matki. Zergowie przyswoili sobie mutacje znane jeszcze ze StarCrafta pierwszego oraz nauczyli się nowych sztuczek. W ten sposób otrzymaliśmy dwie jednostki: Vipera, który jest jednostką taktyczną i umożliwia przyciągnięcie przeciwnika oraz rozproszenie chmury gazu ograniczającej pole widzenia i strzału jednostek, a także Swarm Hosta, który po zakopaniu zaczyna produkować darmowe jednostki atakujące cele naziemne. Najgorzej w tym wszystkim wypadają Terranie, którzy otrzymali niby dwie nowe formacje, ale jest to kwestia dyskusyjna. Pierwszą z nich jest Widow Mine, która po zakopaniu co pewien czas odpala rakietę rażącą na sporym obszarze i wyrządzającą niemałe straty, drugą natomiast jest Hellbat, który stanowi transformację a`la Viking dla Heliona do bardziej wytrzymałej wersji. Oczywiście wiele istniejących jednostek otrzymało również mniejsze i większe poprawki. Przykładowo Medivaci dysponują teraz możliwością tymczasowego włączenia dopalaczy, a Reapery zaczynają leczyć się same z siebie po kilkusekundowym odpoczynku od walki. Tego typu zmian jest zdecydowanie więcej i StarCraft 2 zyskał niejako drugą młodość. Prócz tego nie zabrakło również garści nowych map, ale nie ukrywajmy, że jest to kwestia drugorzędna w momencie, kiedy dysponujemy całym systemem Arcade, gdzie umieszczane są mapy graczy.

rev - sc2 hots 4

Dodają wręcz skrzydeł,…

Dla niektórych zmianą wręcz niezauważalną może okazać się modyfikacja, jakiej uległ sam engine StarCraft 2. Blizzard wprowadził wiele poprawek, zwłaszcza w podejściu do fizyki gry, dzięki czemu będziemy mogli zobaczyć, jak Medivac po zestrzeleniu zaczyna pikować i rozbija się w efektowany sposób. Poprawiono również efekty cząsteczkowe oraz dodano nowe do już istniejących jednostek. Również jakość niektórych modeli uległa zdecydowanej poprawie. Silnik gry to jednak nie tylko sama rozgrywka, ale również system powtórek. Tutaj Blizzard postanowił się rozwijać i oddał w ręce graczy kilka ważnych opcji. Pierwszą jest możliwość wznowienia gry z powtórki w przypadku utraty połączenia przez jednego z graczy. Prezentacje działania tej funkcji mieliście okazję zobaczyć podczas turnieju w wersję beta Heart of the Swarm organizowanego przez nasz portal. Druga funkcja to możliwość oglądania powtórek w grupie. Z pewnością będzie to ułatwienie dla osób chcących poprawić swoje osiągi oraz wspomagać w tym celu innych – jest to bez wątpienia dobre narzędzie do trenowania i analizowania swoich gier online. Inną rzeczą rzucającą się w oczy jest zmiana systemu odblokowywania kolejnych portretów oraz innych urozmaiceń, jak skórki do jednostek czy dodatkowe animacje. Teraz po każdej rozgrywce otrzymujemy punkty doświadczenia, które dodawane są do naszej puli. Po zdobyciu odpowiedniej ilości awansujemy na kolejny poziom i otrzymujemy stosowną nagrodę. Ograniczy to konieczność „farmienia” gier, jak miało to miejsce w WoL, gdzie portrety odblokowywane były za 50, 100, 250, 500 czy nawet 1000 zwycięstw daną frakcją. Istotne jest również wprowadzenie wreszcie dwóch długo oczekiwanych funkcji, a co za tym idzie również i lekka przebudowa Battle.net 2.0.

rev - sc2 hots 5

Chodzi mianowicie o system klanów oraz grup, w które mogą się teraz łączyć gracze. Brakowało tego w podstawowej wersji StarCraft 2 i niekoniecznie musieliśmy na to czekać aż do premiery HotS. Takowe grupy mają do dyspozycji własne pokoje rozmów oraz możliwość dodawania specjalnych wiadomości oraz komunikatów. W przypadku klanów współdzielony jest również przedrostek, który występuje w każdym elemencie gry: począwszy od menu głównego, poprzez potyczki 1v1, aż wreszcie do rozgrywek grupowych.

Jednak czasem coś nie wychodzi

Nie ma jednak Zerga bez zębów – Heart of the Swarm nie jest dodatkiem pozbawionym wad. Poza sporymi brakami fabularnymi w kampanii (które po części mogą zniwelować książki), odejściem od schematu RTS w kierunku MOBA w rozgrywce dla jednego gracza czy też słabej polskiej wersji językowej, HotS ma jeszcze kilka bolączek. Przede wszystkim jest to długość rozgrywki i jej poziom trudności w wersji dla jednego gracza. Opcja rozgrywek rankingowych również powinna przejść gruntowne poprawki, bo w chwili obecnej nagminnym wręcz jest losowanie przeciwników z możliwościami dużo powyżej naszej, czyli dla ludzi z rangą silver lub gold system losuje przeciwników z ligi diamentowej lub Master. Coś tu jest zdecydowanie nie tak. Zrozumiałbym jeszcze, gdyby przypadek był jednorazowy, ale dwa razy pod rząd dokładne ta sama drużyna? Zabrakło graczy czy system się zawiesił? Matchmaking działa zdecydowanie lepiej w trybie 1v1, natomiast na tryby drużynowe spuśćmy łaskawie zasłonę milczenia.

rev - sc2 hots 6

Trzeba krzyknąć FOR THE SWARM!

StarCraft 2: Heart of the Swarm jest grą, po którą powinien sięgnąć każdy miłośnik kosmicznej sagi związanej z Protossami, Terranami i Zergami. Najlepiej jednak wcześniej nadrobić powieści stanowiące łącznik między Wings of Liberty i HotS, a także nie zagłębiać się zbytnio w prezentowaną fabułę. Zwłaszcza to ostatnie może skończyć się okrzykiem „WHY BLIZZARD?!”. Jeśli kiedykolwiek próbowałeś swoich sił w rozgrywkach wieloosobowych i uznałeś, że SC2 jest zbyt trudny lub nieprzyjazny dla nowych graczy, to wprowadzone zmiany sprawią, że zmienisz zdanie. Widać wyraźnie, że Blizzard chce utrzymać graczy powracających oraz dopiero rozpoczynających swoją przygodę z trybem multiplayer w StarCraft 2. Biorąc pod uwagę ilość zabawy, długość kampanii, jakość wstawek CGI, to Heart of the Swarm jest wart swojej ceny nawet w momencie, kiedy wiesz, że nie sięgniesz po tryb dla wielu graczy. Jeśli natomiast jesteś zagorzałym wielbicielem gry z żywym przeciwnikiem, to HotS jest zakupem wręcz obowiązkowym. Szkoda tylko, że teraz zaczyna się kolejny długi okres oczekiwania na Legacy of the Void…

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze