feat-_magic_2015_ggk

Magic: The Gathering 2015 — recenzja gry


Procesor: Intel Core i7@2.7GHz
Pamięć: 12GB RAM
Karta graficzna: GTX660 2 GB
System: Windows 8.1 x64
Klawiatura: Logitech G910 Orion Spark
Myszka: Roccat Kone Pure Optical
Słuchawki: SteelSeries Syberia v3 Prism


Karty latały z prędkością światła, a o instantach lepiej nie mówić. Nie pojawiały się żadne problemy.




logitech_gramy_na

Rok w rok pojawiają się nowe wydania gry karcianej Magic: The Gathering. Zwyczaj ten został przeniesiony na rynek rozrywki elektronicznej i jesteśmy co krok raczeni nowymi edycjami albo rozszerzeniami do aktualnych. Magic 2015 okazał się jednak czymś zupełnie innym od poprzednich odsłon. Niekoniecznie lepszym.

magic_2015_ggk_recenzja_1

Od zawsze świetnie bawiłem się przy elektronicznej wersji tej popularnej karcianki. Od 2011 roku, czyli wydania wersji 2012, stałem się fanem i cały czas z niecierpliwością wypatrywałem nie tylko nowych talii, ale przede wszystkim właśnie nowych wydań z dodatkowymi opcjami. Każda wersja miała w sobie coś wyjątkowego, przyciągającego i uzależniającego. W stopniu zdecydowanie nie mniejszym niż wydania fizyczne. Z tego też powodu po Magic 2015 sięgnąłem pełen nadziei.

CAM01182

magic_2015_ggk_recenzja_9

Początkowo wszystko zapowiada się wspaniale: nowe, odświeżone menu w białych kolorach. Wszystko czyste i przejrzyste. Pojawiła się jednak zmiana w strukturze opcji do wyboru i sposobie przełączania się pomiędzy poszczególnymi menusami. Zdecydowanie na gorsze, bardziej konsolowe, niż w wersji 2014. Jeśli chcecie przejrzeć swoje karty, to musicie przewinąć praktycznie całe menu. Jest to co najmniej uciążliwe.

magic_2015_ggk_recenzja_4

Przejdźmy jednak do trybów gry. Na sam początek uznałem, że dobrze będzie zapoznać się ze zmianami w rozgrywce z komputerem. Kampania nadawała się do tego świetnie, zarówno pod względem fabularnym, jak i rosnącego poziomu trudności. Oto bowiem, znany z poprzednich części Garruk, zostaje „tym złym” i musimy go pokonać. Przyjdzie nam przemierzyć pięć stref z różnymi przeciwnikami i wyzwaniami. W celu urozmaicenia i zdobycia dodatkowych kart możemy również zdecydować się na eksplorację obszaru już po pokonaniu przeciwników. Tutaj pojawia się przyjemna ciekawostka: otóż porzucono stary system odblokowywania kart, gdzie za każde zwycięstwo otrzymywaliśmy jedną kartę lub jeden typ karty. Teraz co jakiś czas dostajemy bowiem boostery, które rozpakowujemy i możemy cieszyć się generatorem liczb losowych pokazującym nowe karty w naszej kolekcji. Z jednej strony jest to świetne rozwiązanie, które pozwala na zbudowanie własnej talii od podstaw.

magic_2015_ggk_recenzja_5

To jest właśnie główna atrakcja Magic 2015: tworzenie własnego zestawienia kart i testowanie go w rozgrywkach. Talia oparta o demony i elfy? Żaden problem. A może iluzje i zaklęcia ofensywne z czerwonej talii? Nic prostszego! Talia w jednym kolorze? Dla każdego coś miłego! Jednak nie ma nic dobrego i dopracowanego w stu procentach – podobnie jest z systemem zastosowanym w Magic 2015. W boosterach, czyli zamkniętych pakietach kart, możemy trafić karty, które już posiadamy. Pakiety są również przyporządkowane do poszczególnych obszarów, więc czasami będziemy zmuszeni „farmić”, czyli powtarzać eksplorację do czasu znalezienia wszystkich interesujących nas kart. Oczywiście możemy cały pakiet kupić od ręki…

magic_2015_ggk_recenzja_8

I tak docieramy do części najbardziej chyba kontrowersyjnej w Magic 2015, czyli sklepu i mikrotransakcji. Możemy bowiem zdecydować się na kupowanie zamkniętych boosterów lub odblokowanie całego zestawu z danego etapu od ręki. W pierwszym przypadku zapłacimy niecałe dwa euro za zestaw do otwarcia, natomiast odblokowanie kart z danego świata to „jedynie” 4 lub 5 euro. Za 10 euro możemy również odblokować tak zwany Battle Booster. Wszystko byłoby pięknie i ładnie, ale twórcy umieścili około 10% wszystkich dostępnych kart jako losowe wyniki z boosterów. Co za tym idzie i tak musimy boostery otwierać, jeśli planujemy na poważnie rozgrywki w sieci i w trybie współzawodnictwa. W ten sposób i tak wydamy dodatkowe pieniądze, i to nie małe, na sprawdzenie naszego szczęścia. Rozwiązanie nie tylko niefortunne, ale wręcz głupie.

magic_2015_ggk_recenzja_6

Tym bardziej, że karty zdobyte w ten sposób pokażemy jedynie w dwóch trybach rozgrywki wieloosobowej: jeden na jednego lub każdy na każdego. Cały tryb multiplayer został potraktowany co najmniej budżetowo. Nie uświadczymy tutaj nie tylko możliwości zagrania jako Archenemy, ale również wycięto jedną z najbardziej popularnych opcji: tryb Two-headed Giant, czyli możliwość zagrania w trybie kooperacji dwa na dwa. Dziwi to tym bardziej, że była to nieodzowna część każdego Magica w wersji elektronicznej… Innymi słowy wykastrowano Magic: The Gathering praktycznie ze wszystkich ciekawych trybów, a zamiast tego otrzymaliśmy uproszczoną wersję z mikrotransakcjami.

magic_2015_ggk_recenzja_7

Nawet nowe karty, w tym te stworzone przez znane osoby z branży rozrywki elektronicznej, nie ratują w żaden sposób tego tytułu. Rozgrywka po niedługim czasie staje się wtórna, nużąca, a otwieranie boosterów nie daje żadnej satysfakcji. W zasadzie jedyną pozytywną rzeczą jest możliwość zbudowania własnej talii, co zostało okupione podstawowymi wręcz opcjami czy trybami gry. Patrząc również na ceny pakietów kart i inne opłaty ukryte, to zdecydowanie lepiej rozważyć w tym roku zakupienie wersji fizycznej Magica.

magic_2015_ggk_recenzja_11

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Możliwość stworzenia własnej talii. Ciekawy tryb dla jednego gracza: możliwość eksploracji etapów po pokonaniu przeciwników.
Mikrotransakcje, a tym samym ukryte koszta. Konieczność kupowania boosterów, aby zebrać wszystkie dostępne karty. Wycięty Two-headed Giant, skromne opcje rozgrywki, ograniczenie trybu wieloosobowego jedynie do jeden-na-jeden oraz free-for-all.

Komentarze