feat - lucius rec

Lucius – recenzja gry

Ocena: 4,5

Plusy:
+ muzyka
+ logiczne zagadki
+ ciekawa fabuła…

Minusy:
- …, która jest słabo prowadzona
- bugi, bugi, bugi
- frustruje
- średnia grafika


Hitmanem nowej generacji tego tytułu na pewno nazwać nie można, chociaż na początku takie właśnie skojarzenie może się nasunąć. Czemu jednak jest ono błędne?

Kiedy pierwszy raz przeczytałem o grze Lucius, stwierdziłem że po prostu muszę w nią zagrać. Pierwszym co dostrzegłem była ciekawa konwencja, bowiem w której grze można pokierować sześcioletnim mordercą? Bo tak prezentuje się główny bohater, mały Lucius, urodzony 6 czerwca 1966 roku. Na mocy paktu zawartego przez jego dziadka z szatanem, dzieciak jest oddany Lucyferowi. To właśnie ten pakt jest powodem wielkiego bogactwa senatorskiej rodziny, z której chłopak się wywodzi. Małomówny Lucius nie zwraca zbyt dużej uwagi, tym bardziej nikt nie ma powodów, aby podejrzewać, że jest z nim coś nie tak. Wszystko jednak zmienia się w dniu jego szóstych urodzin. Wtedy właśnie objawia się dzieciakowi szatan we własnej osobie i nakazuje mu zabijanie domowników w darze dla niego. Zaczynając od gości, poprzez służbę, aż po najwyższe „jakościowo” dary, jak ojciec Luciusa.

Tak nietypowa i intrygująca fabuła jest świetnym podłożem pod grę komputerową, ciężko więc było coś skopać, a przyznam że ludziom z Shiver Games udało się to popisowo. Zacznę jednak od milszych rzeczy, czyli na przykład zagadek. Lucius jest grą przygodową, a więc wspomniane zagadki są w niej niezwykle istotne. W Luciusie ten aspekt został zrealizowany całkiem nieźle. Przede wszystkim ich rozwiązania są w miarę logiczne, choć kilkakrotnie zdarzało się, że nie mogłem wpaść samemu na właściwy trop i musiałem posiłkować się poradami w Internecie. Mimo to jest to jedyna, jak na razie, przygodówka, w której tak dobrze szło mi łączenie przedmiotów, czy ich praktyczne używanie. Na przykład jednym z pierwszych „zleceń” jest zabicie pokojówki, która znajduje się w chłodni. Na stole leży kłódka. Co więc pozostaje uczynić? Bierzemy kłódkę, zamykamy chłodnię, obniżamy temperaturę wewnątrz i… idziemy spać. Oczywiście we wszystko zaczyna się mieszać policja, próbująca ustalić sprawcę dziwnych wypadków, no bo kto uwierzy, że pięć zgonów w ciągu kilku miesięcy było przypadkowych?

rec - lucius 1

Sama fabuła także jest ciekawa. Rozkręca się stopniowo, przechodząc przez punkt kulminacyjny, aż do wielkiego finału. Jest ona jednak prowadzona dość słabo. Gdzieniegdzie brakowało mi w dialogach paru zdań, były one prowadzone zbyt bezpośrednio, co bardzo psuło klimat i nie pozwalało wczuć się w grę. Poza tym jednak fabuła jest spójna i w miarę logiczna.

Inną ciekawostką są moce, które Lucius otrzymuje wraz z kolejnymi morderstwami. Począwszy od telekinezy, dostajemy także możliwość sterowania ludzkimi umysłami, sprawiania, by ludzie zapomnieli, że nas widzieli, czy nawet miotania kulami ognia. Ze wszystkich umiejętności trzeba skorzystać, aby przejść grę, co jednak należy zaliczyć na minus, bo zostały one zrealizowane naprawdę słabo. Posługiwanie się telekinezą jest prawdziwą mordęgą. W jednej z misji spędziłem jakieś dziesięć minut, próbując wrzucić telekinezą żelazko do pralki. Niezbyt dobrze działa też umiejętność wywoływania u przeciwników amnezji. Kilkukrotnie przynajmniej zdarzyło się, że mimo naładowanej mocy, nie mogłem jej użyć, co skutkowało przechodzeniem danego etapu od początku. Warto też zwrócić uwagę na inne nielogiczności wynikające z chęci przedłużenia gry przez twórców, bowiem mimo owych spraw, przejście Luciusa zajęło mi niecałe pięć godzin. Co jest taką nielogicznością? Na przykład to, że chłopak, który za pomocą telekinezy przenosi przedmioty, uruchamia elektroniczne urządzenia, czy nawet je niszczy, nie potrafi jednak otworzyć zamkniętych na klucz drzwi. Innym przykładem może być to, że domownicy chodzą w nocy w kółko, jakby patrolowali teren oczekując nadejścia wroga.

rec - lucius 5

Miało to miejsce w jednym z tych etapów, które wolałbym zapomnieć. Dwukrotnie musiałem przekradać się w nocy, aby osiągnąć swój cel. W każdym przypadku etap powtarzałem co najmniej kilkanaście razy.  Przede wszystkim, mimo że „strażnik” jest odwrócony plecami do Luciusa, zauważy go, jeśli chłopak wejdzie w snop światła rzucany przez latarnię. Innymi słowy, jedynym wyznacznikiem tego, czy zostanie się zauważonym, jest to, czy będzie się przebywać w ciemności. Przynajmniej w większości przypadków, bo raz to działa, a raz nie. W pierwszej ze skradankowych misji, trzeba było przekraść się za plecami ojca, tak by nas nie zauważył. Nie byłoby w tym nic trudnego, gdyby nie to, że twórcy stworzyli jedną, jedyną określoną ścieżkę, po której trzeba dojść do drzwi. Jeśli wyszło się z niej choć na centymetr, ojciec odwracał się, a my musieliśmy zaczynać od początku. Wspomnę tylko, że ścieżka ta, nie była w żaden sposób zaznaczona.

O ile rozwiązania zagadek są logiczne, o tyle same śmierci już niekoniecznie. Na początku wszystko wydaje się prawdopodobne, potem jednak zaczyna się to psuć. Końcówka gry jest całą gamą bezsensownych zgonów, jak na przykład policjant, który nie trafił w posąg i strzelił w wirnik, który następnie zawisł na lince i zaczął się huśtać, tak że trafił gościa w głowę. A ostatni etap? Był zdecydowanie przesadzony, jednak zdradzać co się tam zdarzyło nie będę, co by nie spoilerować.

rec - lucius 3

Bardzo denerwujące są także bugi. Wykrywanie kolizji jest w Luciusie zrealizowane beznadziejnie. Nie możemy przejść pół metra od drzewa, bo jest tam niewidzialna ściana, a z drugiej strony domownicy bez problemu wchodzą w drzwi, czy zwłaszcza po śmierci, „wnikają” w meble i ściany. A, całe szczęście opcjonalna, jazda na dziecięcym rowerku, wygląda tak żałośnie, że przyprawia o śmiech.

Graficznie Lucius do cudów nie należy. Stoi troszkę poniżej przeciętnej. Projektantów należy natomiast pochwalić za dom, duży, ładny, z logicznie rozmieszczonymi pomieszczeniami (chociaż to, że trzeba w danej misji biegać z jednego końca na drugi i z powrotem nie jest już takie fajne). A dźwięki? Dialogi zostały zagrane przyzwoicie, natomiast muzyka bardzo mi się spodobała. Jest klimatyczna i potrafi zbudować napięcie.

Czemu Luciusa nie można nazwać nowym Hitmanem? Przede wszystkim dlatego, że jest to gra bardzo frustrująca, w której, zwłaszcza podczas wspomnianych etapów nocnych, musiałem się zmusić, aby iść dalej. Lucius mógłby sięgnąć dna, gdyby nie ciekawa fabuła, logiczne zagadki i świetna ścieżka dźwiękowa. Jeśli jesteś sadystą, śmiało zagraj w tę grę, na pewno spełni twoje oczekiwania.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze