khl2

Kingdom Hearts III – recenzja gry


Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem Kingdom Hearts byłem oczarowany. Gra łącząca ze sobą dwa wydawałoby się odmienne światy. Disneya i Final Fantasy. Po prostu mózg mi eksplodował. Dziś jestem niemal jakieś szesnaście lat starszy i mogę w końcu zamknąć przygodę z Kingdom Hearts, dzięki trzeciej odsłonie tej serii. Ale, czy aby na pewno?

No dobra, małe przekłamanie się wkradło powyżej. Mimo iż Kingdom Hearts III ma w tytule numerek 3, to nie jest trzecią grą w serii. Jest piętnastą! Tak, licząc wszystko co wyszło, te wszystkie rozszerzona wydania, wydania z połówkami w tytule i inne cuda, mamy tego aż 15 części. To wszystko sprawia też, że fabuła jest zakręcona jak spaghetti w kieszeni. Na szczęście na dzień dobry w trójce możemy sobie przypomnieć w czym cały szum i w jakim miejscu tego całego zamieszania się znajdujemy.

kh1

Gra nie różni się zbytnio od swoich poprzedniczek. To nadal kolorowa gra akcji, w której dużo biegamy, skaczemy, machamy magicznym mieczem w kształcie klucza, rzucamy czary i rozwalamy hordy stworów z mroku. Czasem również musimy wziąć udział w jakiejś mini-gierce, która jest związana ze światem, w którym się znajdujemy. Do tego mamy szczyptę jRPG, czyli rozwój postaci, umiejętności, sprzęt i inne takie smakołyki.

Kingdom Hearts III ponownie oddaje nam pod kontrolę Sorę. Bohater, który został dość mocno osłabiony po wydarzeniach poprzedzających KH3, wraz z nieodłącznymi Donaldem i Goofym, przemierza disneyowskie krainy, pomagając ich mieszkańcom, ale również szukając własnej siły, która chce odzyskać przed finalnym spotkaniem z mistrzem Xehanortem. Po drodze odwiedzimy mnóstwo znanych krain i spotkamy wiele znanych postaci. Nie ma to jak pobiegać z bohaterami Toy Story, Herculesa, Wielkiej Szóstki, czy Piratów z Karaibów, a do tego spotkać czarne charaktery z tych filmów. A także czarne charaktery, które znane są wszystkim fanom Disneya, czyli Maleficent i Czarnego Piotrusia. Przy czym Maleficent, to ta zła z animowanej śpiącej królewny, a nie miła wersja Angeliny Jolie.

kh3

Kingdom Hearts III można podzielić na kilka części. Jest pchanie fabuły do przodu, czyli bieganie po światach, walka z drobnicą i młócki z bossami. To ta niemalże standardowa część gry. Trzeba tu nadmienić, że walki z szefami potrafią być wymagające. Nie tylko wymagają wmłócenia odpowiedniej liczby HPków w przeciwnika, ale także nieco pomyślunku i pokombinowania. Grając na standardowym poziomie trudności, bywało, że coś nie poszło mi tak jak powinno i musiałem walkę powtórzyć. To się chwali.

Kolejna część, to podróże w kosmosie. Tak, żeby dotrzeć z jednego świata do drugiego, trzeba się przelecieć. Gumistatkiem. Trochę to dziwne, ale jednocześnie całkiem ciekawe. Latając w kosmosie zbieramy różne rzeczy i walczymy z wrogami. Te walki przywodzą na myśl stare automaty, w których kierując ciągle strzelającym stateczkiem rozwalaliśmy fale wrogów pojawiających się na ekranie, unikając ich strzałów. Nasz Gumistatek można ulepszać, dokładać do niego elementy, generalnie takie Pimp my Gumistatek.

khg

I jest też inne bieganie po światach. Takie związane z szukaniem znajdziek, robieniem zdjęć i ogólnie zabawą. Tego też jest sporo i może zająć dużo czasu, ale dostaje się za to ciekawe nagrody. Więc nie powiem, że nie warto.

Pod względem „mechaniki” gra jest bardzo dobrze zrobiona. Walki są satysfakcjonujące. Wachlarz umiejętności Sory i jego towarzyszy naprawdę jest spory, a z każdym poziomem jeszcze się powiększa. Nowe bronie też sprawiają, że jest ciekawiej i bardziej efektownie. Cała walka zresztą jest wielkim festiwalem kolorów, świateł, animacji i niesamowitości. Ataki specjalne, ataki drużynowe, czy w końcu te turbo niesamowite ataki z wykorzystaniem atrakcji rodem z parków rozrywki. Walczyć z bossem przy pomocy rollercoatera? Proszę bardzo. Albo rozwalić bandę pomniejszych wrogów kręcącymi się filiżankami? Nic prostszego.

kh4

Jest jednak rzecz, która psuje momentami ten cukierkowy świat. To praca kamery. No przecież idzie się załamać momentami. Nie zliczę ile razy odpalałem potężny finisher jakiegoś mojego „specjala”, tylko po to, żeby pudłować każdy atak, bo kamera wariowała i pokazywała cholera wie co, tylko nie to, co miała pokazać. W sumie nie tylko w trakcie walk, bo i przy normalnej eksploracji czasem coś przegapiłem, bo kamera dała ciała.

Fabuła gry (nie będę o niej opowiadał) jest dość ciekawa, ale miejscami dość „naiwna”. Główny bohater czasem dostaje jakiegoś dziwnego rozstroju i zaczyna się zachowywać jak małe dziecko. Rzuca jakieś bezsensowne i niezbyt pasujące do całej sytuacji, uwagi. Trochę to wybija z rytmu, bo cała historia, to bardzo ciekawie zrobiona walka dobra ze złem, ale mająca też dość mroczne elementy. Niech Was nie zwiedzie Kaczor Donald i Myszka Miki. Tu potrafi być poważnie.

Zastanawia mnie tez pewna nierówność postaci. Cała ekipa Disneya, to świetnie napisana, charyzmatyczna paczka istot. Ogląda się ich i słucha z prawdziwą przyjemnością. A załoga Final Fantasy i inni, to takie trochę wydmuszki nie dobijające do poziomu Mikiego i reszty. Trochę to smuci.

kh5

Smuci jeszcze jedna sprawa, o której prawie zapomniałem. Brak polskiej wersji językowej w naszym kraju. Z jednej strony mogę zrozumieć, że przy takim natłoku postaci Disneya, mogłoby być ciężko zgarnąć aktorów, którzy użyczali im głosów i jeszcze innych do pozostałych postaci. A jak już by się udało, to koszt mógłby być…Nieco duży. Ale czemu nie pokuszono się nawet o napisy? Przecież tak baśniowa (choć nieco mroczna jednocześnie) opowieść, w której biorą udział Myszka Miki, Goofy, Donald, Herc, Wielka Szóstka i inni, jest niemal wymarzona dla dzieciaków. Tylko ten angielski. A jest tego gadania i samouczków bardzo dużo. Szkoda.

Reasumując Kingdom Hearts III to udane zamknięcie sagi. Jest chyba dokładnie tym na co czekali fani. Na pewno jest tym, na co ja czekałem. Zakończenie satysfakcjonuje, tak jak i cała kilkunastogodzinna podróż ku temu zakończeniu. Fani serii na pewno sięgną po tę grę i nie trzeba ich do tego zachęcać. Pozostali, którzy nie widzieli innych części w sumie też powinni spróbować. Jasne, są momenty, kiedy natłok postaci i wątków może zawrócić w głowie, ale jeśli wczytamy się w przypominajki na początku, da się to ogarnąć.

Na takie Kingdom Hearts III czekaliśmy te długie trzynaście lat od momentu pojawienia się części drugiej. I z jednej strony cieszę się, że trójka w końcu jest, a z drugiej nie chcę, aby to był koniec przygody z tą serią.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Mechanika gry, bitwy, eksploracja, Gumistatek. To po prostu zakończenie sagi na jakie czekałem.
Brak polskiej wersji językowej. Koszmarna praca kamery. Przepaść między postaciami Disneya, a postaciami Square-Enix
Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze