feat - forza horizon

Forza Horizon – recenzja gry

Ocena: 9,0

Plusy:
+ oprawa wizualna potrafi wprawić w zachwyt
+ kapitalny model jazdy
+ masa zadań pobocznych
+ klimat niekończącej się imprezy
+ pełna polska wersja językowa

Minusy:
- mniej zabawy, niż w Forza Motorsport 4
- brak opadów deszczu i śniegu


Premiera Forza Horizon zachwiała trochę dwuletnią częstotliwością ukazywania się serii. Nie zdążyłem jeszcze zaliczyć wszystkich wyścigów w Forza Motorsport 4, a do przetestowania czekają nowe potwory z setką koni mechanicznych pod maską. Tylko okoliczności przyrody takie jakby inne. Zamknięte, asfaltowe tory zastąpione zostały rozległym i otwartym terenem Kolorado, zaś sterylne środowisko kierowców wyścigowych otworzyło się dla mas. Przed wami festiwal Horizon – pełen samochodów, kobiet i diabelnie dobrej muzyki. Zapraszam do lektury recenzji.

Skok w bok.

Grzebanie w sprawdzonej formule jest ryzykownym posunięciem. Gracze, od lat przyzwyczajeni do konkretnej mechaniki rozgrywki, mogą krzywo spojrzeć na próby jakichkolwiek „przewrotów” w hołubionych przez nich produkcjach. Patrząc jednak z drugiej strony, radykalne zmiany mogą przyczynić się do wzrostu zainteresowania daną marką.

W gatunku wyścigów samochodowych mieliśmy już wielokrotnie do czynie z drastycznymi zmianami formuły. Prym wiodły dwie, niezwykle zasłużone serie – Need for Speed i Test Drive, których liczne metamorfozy potrafiły wprawić w niemałą konsternację. Raz było lepiej, raz gorzej, jednak nie sposób oprzeć się wrażeniu, że niektóre odsłony obu tytułów były najzwyczajniej w świecie słabe. Żeby daleko nie szukać, wystarczy wspomnieć o Need for Speed: The Run i Test Drive Unlimited 2, które lekko nadszarpnęły wypracowywany latami wizerunek. Podejrzewam, że wpływ na wahania formy obu serii mają częste rotacje na stanowiskach developerskich. Brak jednej, spójnej wizji powoduje, że charakter produkcji gdzieś ulatuje i na rynek trafia gra, która ze swymi poprzednikami wspólny ma jedynie tytuł. Ryzyko takie podjął ostatnio także i Microsoft, wydając Forza Horizon. Pierwszy człon mówi wystarczająco dużo – nawiązanie do flagowej serii wyścigów Forza Motorsport, a zwłaszcza jej ostatniej, czwartej odsłony, nie jest tutaj żadnym przypadkiem. Marka wyrobiła już sobie wystarczająco mocną pozycję na rynku, więc podpięcie się pod nią wydawać się powinno dobrym chwytem marketingowym. Pojawiły się jednak, skądinąd słuszne obawy, że zapowiadane uproszczenie formuły i otwarcie na mniej doświadczonych graczy może zepsuć budowaną przez lata renomę. Niepokojem napawał zwłaszcza fakt, że produkcję tytułu oddano w ręce nieznanego nikomu wcześniej studia Playground Games, dla którego Forza Horizon miała stać się przepustką do pierwszej ligi wyścigowych potentatów. Autorzy sukcesu serii Forza, czyli Turn 10, sprawować miało nad całością tylko merytoryczną pieczę, ograniczając się do sugestii i niezbędnej pomocy przy realizacji projektu.

Wiadomym było od samego początku, że Forza Horizon porzuci znane już tory wyścigowe na rzecz otwartego środowiska gry. Rozwiązanie takie spotykaliśmy już wcześniej w mniejszej, bądź większej skali, więc twórcy koła na nowo nie wynaleźli. Powodzenie przedsięwzięcia zależało w dużej mierze od jakości realizacji i namacalnej obecności ducha serii, znanej z fantastycznego modelu jazdy, a także pedantycznego wręcz przywiązania do detali. Czy ta trudna sztuka udała się debiutantom z brytyjskiego Playground Games? Chyba w to nie wątpiliście. Forza to Forza – czy na asfalcie, czy na szutrze, tytuł ten na dobre stał się synonimem najwyższej jakości wśród wyścigów i nie inaczej jest tym razem.

Witamy w Kolorado.

Motywem przewodnim Forza Horizon jest tytułowy festiwal, który skupia wokół siebie najszybszych kierowców z całego świata i rzuca ich na słoneczne bezdroża Kolorado. Klimat imprezy wylewa się z telewizora i spływa na podłogę hektolitrami. Dobrze, że nie mam dywanów. Trochę zaskoczyła mnie obecność fabuły, wrzucająca gracza w skórę młodego, niedoświadczonego kierowcy, który swym zdezelowanym Volkswagenem Corrado przemierza piaszczyste drogi amerykańskiego stanu. Psim swędem zdobywa prawo udziału w zawodach i rozpoczyna mozolną drogę na szczyt w wyścigowej hierarchii. Fantastycznie prezentuje się centrum festiwalowe – dookoła niewielkiego placu rozstawiono potężne sceny, namioty i rozmaite atrakcje dla uczestników. Znaleźć tam można również salon samochodowy, w którym na zakupienie czeka ponad setka samochodów, garaż, centrum wyścigów i parę innych miejsc wartych odwiedzenia. Kto był na Open’erze, ten będzie miał porównanie. Pierwsze chwile z grą upłynęły na spokojnym kursowaniu pomiędzy jednym punktem na mapie, a kolejnym. Za zwycięstwa w wyścigach turniejowych zdobywamy niezbędne do awansu punkty doświadczenia. Każdy kolejny poziom to nowa seria wyścigów do zaliczenia, a im dalej w las, tym ich więcej na nas czeka i są coraz trudniejsze. Same zawody to już standard w gatunku – kilka okrążeń na zamkniętym torze, ewentualnie zaliczanie punktów kontrolnych na otwartej trasie. Wszystko to rozgrywa się na różnych nawierzchniach (asfalt, szuter) i o różnych porach doby. Oczywiście udział w konkretnym wyścigu uzależniony jest także od samochodu, który posiadamy. Podział na klasy osiągów, kraj pochodzenia i rodzaj napędu pozostały w serii w niezmienionej formie, dlatego warto mieć dobrze zaopatrzony garaż.

Wyścigi turniejowe stanowią trzon zabawy, jednak Forza Horizon oferuje graczom znacznie więcej. Pojedynki jeden na jednego z lokalnymi czempionami, czy nielegalne zawody w ruchu ulicznym stanowią tylko małe uzupełnienie całości. Co pewien czas pojawia się możliwość wzięcia udziału w specjalnych pokazach, w których przyjdzie się zmierzyć z samolotami, balonami, czy śmigłowcami. Zainspirowani programem Top Gear twórcy umieścili w swej produkcji więcej tego typu niespodzianek, które tylko czekają na odnalezienie. Tu pojawia się kolejny istotny aspekt rozgrywki i jest on ściśle powiązany z otwartym środowiskiem. Swobodna eksploracja nie sprowadza się wyłącznie do przejazdu z punktu A do punktu B. Można odpuścić sobie udział w zawodach i skoncentrować się na poszukiwaniu ukrytych w stodołach samochodów i znaków rabatowych, których zniszczenie owocuje zniżką na części zamienne. Gra zbiera masę statystyk, którymi możemy chwalić się przed znajomymi – ilość przejechanych odcinków, maksymalna prędkość wyłapana przez foto-radary i średnia prędkość zmierzona w specjalnych strefach pomiaru. Oczywistym jest, że Kolorado uległo znacznej miniaturyzacji, chociaż autorzy starali się skondensować wszystkie charakterystyczne elementy stanu – pustynie, masywy górskie, kompleksy turystyczne, farmy, miasteczka, lasy i słynne czerwone skały. Przejazd pomiędzy skrajnymi punktami mapy zajmie maksymalnie z 10 minut, jednak nie sposób narzekać na różnorodność miejscówek, a przy okazji można wyzwać na pojedynek mijanych kierowców. Dla niecierpliwych przygotowano punkty szybkiego transportu, dzięki którym można błyskawicznie przenieść się w inny region mapy, ewentualnie zmienić aktualnie używany samochód. Niestety, wszystko ma swoją cenę i szybkie podróże kosztują niemało. W celu obniżenia kosztów, każdy z przystanków oferuje trzy pokazowe konkurencje, których zaliczenie skutkuje solidnym rabatem, a nawet całkowitym zniesieniem opłat. Jest to kolejna przyjemna odskocznia od rutynowych wyścigów, ponieważ zadanie sprowadzają się do fotografowania samochodów we wskazanych lokacjach, bicia rekordów prędkości i efektownej jazdy na wyznaczonych odcinkach. Właśnie, nie wspomniałem o systemie oceniającym styl jazdy. Każde niebezpieczne wyprzedzanie, poślizgi i inne ryzykowne zagrywki nagradzane są punktami, a łączenie manewrów w kombinacje nabija mnożnik, solidnie zwielokratniający uzyskany wynik. Ostatnim elementem układanki są wyzwania sponsorów – każdy z nich stawia przed grającym konkretne zadania i hojnie nagradza za ich wykonanie.

Zabawa w większym gronie.

Gra sygnowana logiem Forza nie byłaby kompletna bez rozbudowanego aspektu rywalizacji, obecnego zarówno w trybie jedno, jak i wieloosobowym. Samotnicy mogą porównywać prędkości wyłapane przez radary, zakładać kluby zrzeszające znajomych i wymieniać się z nimi samochodami. Po zakończeniu wyścigu można go powtórzyć w trybie rywalizacji i poprawić czasy osiągane przez innych graczy. O licznych wyzwaniach i pobitych rekordach informowani jesteśmy w Centrum Wiadomości. Standardowo już, można też dzielić się swoimi wzorami graficznymi, oraz publikować w sieci zdjęcia, czy powtórki przejazdów.

Wyścigi w większym gronie stanowią osobny tryb i nie kolidują z trybem dla jednego gracza. Można organizować wyścigi według własnych zasad, lub dołączać do rozgrywki innych graczy. Postępy w wieloosobowych zawodach procentują wzrostem poziomu doświadczenia i nagrodami w postaci samochodów, czy gotówki (nagroda jest losowana). Aby uatrakcyjnić skostniałą formułę, twórcy przygotowali dodatkowe warianty w postaci trzech trybów – zakażenia, króla, czy też kotka i myszki. Nazwy mówią same za siebie. Niemniej odnoszę wrażenie, że miejsce na mecie nie zawsze zależy od umiejętności kierowców i pieczołowitego przygotowania pojazdu. Na tym polu Forza Motorsport 4 pozostaje bezkonkurencyjna.

Samochodowy raj.

Nie da się ukryć, że głównymi bohaterami Forza Horizon są samochody – amerykańskie krążowniki, europejskie klasyki i japońskie ścigacze. Jak wspomniałem wcześniej, dostępnych jest ponad sto samochodów od kilkudziesięciu czołowych producentów. Niestety, ponownie nie uświadczymy marki Porsche, której miejsce zajął RUF. Możliwe jednak, że pojawi się dodatek z pojazdami niemieckiego producenta, tak jak to miało miejsce w FM4. Możliwości tuningu jest sporo – wymienić można w zasadzie wszystkie istotne części samochodowe, łącznie z elementami karoserii. Tutaj nic się w tej materii nie zmieniło i bardzo dobrze.

Zmienił się natomiast model jazdy, co nie do końca spodobało się ortodoksyjnym fanom serii. Powiem krótko – jest bardziej zręcznościowo, a samochód łatwiej wyprowadzić z poślizgu. Czuć jednak masę pojazdu i różnicę pomiędzy poszczególnymi maszynami. Daleki byłbym od porównań do Need for Speed, bo mimo wszystko czuć w Horizon wiele zapożyczeń od starszych sióstr. Nie wyobrażam sobie zresztą w pełni zaawansowanego modelu fizycznego w produkcji o takim charakterze – zbyt dużo się dzieje na drogach, by absorbować całą uwagę na walkę z kierownicą. To nie ten rodzaj gry, dlatego zapomnieć też powinniście o jakichkolwiek uszkodzeniach mechanicznych. Samochód można srogo poobijać, jednak nie będzie to miało wpływu na parametry jezdne.

Uroki Kolorado.

Niezwykle bogatej zawartości towarzyszy oprawa, która może wprawić w osłupienie. Siedmioletni Xbox 360 po raz kolejny udowadnia, że potrafi wykrzesać ze swych układów istne cuda. Zachwyt wzbudza gra świateł – promienie słoneczne rozpraszane są przez konary drzew, lub smagają po oczach zza horyzontu. Płynny cykl dobry został znacznie przyspieszony, dzięki czemu na naszych oczach niebo fantastycznie zmienia kolor i przechodzi w nocną czerń, rozświetlaną gwiazdami. W centrali festiwalu szaleją sztuczne ognie, laserowe pokazy i masa dymu, a miejsce to widoczne jest niemal z każdego zakątka mapy. Lokacje są zróżnicowane i doskonale odwzorowane przez twórców, którzy spędzili trochę czasu w prawdziwym stanie Kolorado, przygotowując tysiące zdjęć, oraz dziesiątki godzin materiałów filmowych. W przeciwieństwie do pięknej, choć momentami sterylnej części czwartej, nowa Forza przytłacza ilością detali – spryskiwacze na polach, ptaki, zróżnicowana roślinność, kibice porozrzucani na terenie festiwalu. Długo by wymieniać. Samochody być może posiadają trochę mniej detali, jednak w wyścigowym chaosie tego nie widać. Zresztą i tak prezentują się lepiej, niż w 90% innych produkcji. Każdy model przygotowano z niezwykłą pieczołowitością, łącznie z jego wnętrzem. Gdybym miał doszukiwać się minusów względem poprzedniej odsłony, to wskazałbym dwa – gorsza jakość tekstur i mniej płynna animacja. Pierwszy brak usprawiedliwić trzeba rozległością terenu i ilością obecnych na ekranie obiektów. Pamięci graficznej nie zrobiono z gumy, więc ma swoje ograniczenia, a i tak wszystko prezentuje się wybornie. Zrezygnowanie z 60 klatek animacji na rzecz 30 także wymuszone zostało otwartym środowiskiem gry. Niemniej jest płynnie i szybko, a w zamian otrzymaliśmy znacznie lepszy antyaliasing, który stara się eliminować większość straszących w FM4 ząbków.

Ważnym elementem Forza Horizon jest kapitalna lokalizacja całości. Pełny polski dubbing słyszalny jest przede wszystkim w trzech lokalnych stacjach radiowych, które serwują kapitalną muzykę. Jest obowiązkowy dubstep i elektronika, ambitniejszy pop, a także rock. Każda rozgłośnia ma swojego dj-a, który często komentuje bieżące wydarzenia ze świata gry. Często też wysłuchać można wywiadów z pozostałymi uczestnikami turnieju, więc na nudę narzekać nie można, a wrażenie realności świata gry zyskuje na tym sporo. Ewidentnie słychać, że przy lokalizacji skorzystano z pomocy zawodowców i jest to bez wątpienia najlepiej przygotowana polska wersja gry od Microsoftu.

Jest dobrze.

Taka informacja w zupełności powinna zaspokoić ciekawość wszystkich zainteresowanych nową Forzą graczy. Model jazdy, pomimo drobnych uproszczeń, nawiązuje do poprzedników i nie czyni z Horizon prostej zręcznościówki. Do rozegrania czeka szereg różnorodnych zawodów, które zgrabnie zostały spięte fabularną klamrą, a otwarty świat gry notorycznie kusi do teoretycznie bezcelowej jazdy. Gdybym miał wskazać inspiracje studia odpowiedzialnego za grę, to oprócz pełnoprawnych odsłon Forza Motorsport, widać tutaj sporo elementów z Test Drive Unlimited (otwarty świat), DiRT 2 i Need for Speed: ProStreet (klimat), a przede wszystkim z nieodżałowanej serii Project Gotham Racing. To właśnie taką uwspółcześnioną wersją PGR jest Forza Horizon, ponieważ gro pracowników studia Playground Games stanowią ludzie związani wcześniej z Bizarre Creations, a także z Codemasters i Criterion. Doświadczenie zatem mają spore i doskonale widać to w trakcie obcowania z ich najnowszą produkcją.

Dziesiątki nie wystawię, ponieważ całość zaliczyć można w ciągu kilkudniowego maratonu, a później pozostanie już tylko multiplayer. W tym aspekcie Forza Motorsport 4 pozostaje niedoścignionym wzorem, który trudno pobić. Producent oczywiście zapowiedział pakiety DLC, których zawartość ma przedłużyć żywotność produkcji. Oprócz nowych samochodów, mają pojawić się także dodatkowe wyścigi – pierwszy taki zestaw pojawi się już w grudniu, a zatytułowany jest po prostu „Forza Horizon Rally”.

W kategorii mniej wymagających wyścigów samochodowych, Forza Horizon nie ma jednak sobie równych. Fenomenalna oprawa graficzna, kapitalna polonizacja, masa sekretów do odblokowania, klimat imprezy, no i nocne wyścigi, które ostatnio obecne były w pierwszej odsłonie Forza Motorsport. Brakuje tylko zmiennych warunków atmosferycznych (deszcz, śnieg itp.) i trybu Autovista, który w FM4 wywoływał prawdziwy opad szczęki.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze