ft

Fairy Tail – recenzja gry (Nintendo Switch)


Kiedy kupowałem synowi Nintendo Switch za świadectwo z czerwonym paskiem, wiedziałem, że w zasadzie kupuję tez konsolę dla siebie. Plan był prosty. Dla mnie miała to być konsola do grania w jRPG. I ten plan nawet działa. Ostatnio w większej partii zakupowej trafiła do mnie gra Fairy Tail.

ss_04fa2b5b2711dab0d28318ff381b72287a2814bb.1920x1080

Fairy Tail, to oczywiście przeniesienie na ekran konsoli mangi, której autorem jest Hiro Mashima i anime reżyserowanej przez Shinji Ishihirę pod tym samym tytułem. Gra obejmuje fabułę drugiej serii anime, czyli wątki Wielkiego Turnieju Magicznego i ataku Tartarosa, a także początek serii trzeciej. Jeśli jesteście w trakcie czytania/oglądania tych arców, to wstrzymajcie się z graniem, aby nie zafundować sobie całkiem poważnych spoilerów. Sam postaram się nie zdradzać w tym tekście zbyt dużo fabuły.

Gra nie skupia się na pojedynczym bohaterze, ale na całej grupie. Choć z początku możliwości tworzenia drużyny będą niewielkie, to z czasem będziemy mogli korzystać z coraz większej liczby członków gildii. Oczywiście bohaterowie tacy jak Natsu, Lucy, Gray, Erza, czy Wendy, znajdą się w naszej ekipie. Ale im dalej w las, tym więcej Czerwonych Kapturków i więcej członków ekipy będzie mogło do nas dołączyć. A i nasza drużyna będzie mogła liczyć więcej osób. Zaczniemy od trzech, a skończymy na pięciu.

2021051110540900-C6E52127ED3B007E6B3F70EC7EF17464

Konstrukcja gry jest dość prosta i w zasadzie przypomina życie gildii Fairy Tail. Będziemy oczywiście wykonywać misje fabularne, popychające do przodu historię jaką przedstawia nam gra. Spędzimy też jednak sporo czasu spędzimy na wykonywaniu zadań zleconych przez różne osoby, które to zadania znajdziemy na tablicy ogłoszeń w siedzibie gildii. Część z nich to zwykłe „Idź do lokacji X i zabij Y potworów danego rodzaju”. Część ma ciekawsze fabularne wstawki, ale nadal będą się one opierały na ubiciu jakiegoś mobka w konkretnych lokacjach, lub zbadaniu świecącego miejsca w jakiejś lokacji (co zapewne będzie skutkowało walką). Nagrodami za owe zadania będzie kasa, punkty prestiżu dla gildii i punkty dzięki którym będziemy mogli rozwijać nasze postacie.

2021051110543500-C6E52127ED3B007E6B3F70EC7EF17464

Ale nie chodzi tu o punkty doświadczenia. Te są naliczane po każdej walce i „automatycznie” wpływają na poziom naszych postaci. Każdy kolejny poziom, to oczywiście lepsze cechy, ale też co jakiś czas dostęp do nowych zdolności magicznych, lub ulepszenie tych już posiadanych.

Postacie rozwija się też na inne sposoby. Po pierwsze więzi między bohaterami, które wzmacniamy wysyłając ich razem na zlecenia. Każde zlecenie, to możliwość zacieśnienia więzi między biorącymi w nim udział postaciami. Im lepsze więzi, Tym więcej bonusów w trakcie walki.

Mamy też rangę postaci, rozwijaną za kolejne punkty powiązane ze zleceniami. Tu też im wyższa ranga, tym więcej ciekawych bonusów.

I w końcu lakrymy. Każda z postaci ma kilka slotów na specjalne magiczne kryształy podnoszące statystyki. To taki odpowiednik ekwipunku. Dzięki nim podnosimy atak, obronę, czy też mamy szansę na jakieś dodatkowe efekty w walce.

2021051110553300-C6E52127ED3B007E6B3F70EC7EF17464

No właśnie…Walka. To kolejny element, który często stanowi o być, albo nie być jRPG. Fairy Tail daje nam turową walkę, na dość statycznym polu walki. Nasi bohaterowie stoją w linii po jednej stronie, a wrogowie po drugiej na obszarze o wielkości 3×3 pola. Nasi bohaterowie mają sporo opcji do wykorzystania w trakcie walki. Obok tych najbardziej standardowych, jak atak, obrona, użycie przedmiotu, czy użycie zdolności magicznej, w trakcie gry odblokujemy też specjalne ataki drużynowe, czy możliwość „Przebudzenia”. Najczęściej jednak będziemy do walki wykorzystywać magię. Każdy taki atak, czy zdolność wspomagająca drużynę, kosztuje pewną liczbę punktów energii. Dodatkowo, każda zdolność magiczna działa na zdefiniowany obszar, czyli jedno lub więcej pól. Na niektórych polach działa w pełni, na innych może słabiej. Część wrogów na dany atak będzie odporna, część poczuje go mocniej. Nie zawsze też będzie to obszar symetryczny. Trzeba czasem pokombinować, żeby efektywnie i efektownie rozwalić naszych wrogów. Co do walk mam tylko jedno zastrzeżenie. Nie lubię tych fabularnych pojedynków, które musimy wygrać, aby pójść dalej, ale zaraz po wygranej, okazuje się podczas scenki, że walkę przegraliśmy. A tu się tez takie rzeczy znalazły.

2021051110554200-C6E52127ED3B007E6B3F70EC7EF17464

Trochę wkurza też mechaniczne rozwiązanie zdolności Link Hunt. To taka umiejętność, którą nabywamy w dalszej części gry, która pozwala nam na zebranie wielu wrogów z danej lokacji w jednym miejscu i pokonanie ich w jednej wielkiej walce. Niestety jej uruchamianie nie pozwala na jakieś łatwe wybranie poziomu takiego „Link Hunt” jaki chcemy odpalić. Albo minimum, albo maksimum. Jeśli chcemy coś pomiędzy, trzeba zatrzymywać jej odpalanie na chybił trafił.

Jeśli chodzi o grafikę i dźwięk nie mam tu zbyt wiele do zarzucenia. Całość jest ładna i brzmi nieźle. Japońska ścieżka dźwiękowa robi swoje. Co prawda mam wrażenie, że momentami przeniesienie modeli z anime w 3D nie wyszło niektórym postaciom na dobre, ale da się na to przymknąć oko.

Dziwi i drażni co innego. Po pierwsze wybiórcze umieszczanie postaci w grze. Niekiedy pojawiają się różne postacie, z którymi nasi bohaterowie wchodzą w interakcję, ale nigdy nie widać ich na ekranie. Jedyne co jest, to „zdjęci” postaci przy dymku dialogowym. Co dziwne, nie są to postacie, które widzimy na przykład tylko raz w trakcie gry, ale też takie, które przewijają się przez kilka rozdziałów. Kolejna sprawa to udźwiękowienie. Wybór miejsc, w których postacie mają nagrane linie dialogowe jest miejscami dziwny. Na początku wygląda, że cała gra jest udźwiękowiona. Niestety szybko okazuje się, że to czasem dla danej postaci będzie kilka linijek, gdy po raz pierwszy ją widzimy, albo w trakcie jakichś fabularnych wstawek.

ft2

Fabularnie nie mam też zbyt wiele do zarzucenia. Może tylko to, że arc z Tartarosem wydawał się wciśnięty w grę na siłę. O ile Magiczne Igrzyska rozwijały się jakoś w sensownym tempie, tak ten wątek został tu niemal przepchany na siłę jak najszybciej się da.

Tak czy inaczej, Fairy Tail to całkiem porządny jRPG na Switcha. Dla fanów serii będzie to na pewno przyjemny powrót do znanych wydarzeń i możliwość przeżycia ich niemal na własnej skórze. Dla miłośników gatunku jRPG też powinno to być miłe spędzenie czasu. Może nie ma tu rewolucyjnych rozwiązań, ale to co dostajemy pozwala spędzić przyjemnie te 40-50 godzin przed ekranem konsoli. Ja bawiłem się bardzo dobrze. Choć zdaję sobie sprawę, że niektórzy mogą szukać czegoś więcej.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Przyjemna walka. Prosty system rozwoju postaci. Rozwój gildii. Poczucie rozwoju przez całą rozgrywkę. Grafika, animacje i dźwięk.
Brak modeli niektórych postaci, z którymi rozmawiamy w grze. Wybiórczo udźwiękowione linie dialogowe. Niewygodny system Link Hunt. Arc Tartarosa wydaje się być wciśnięty na siłę.
Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze