recenzja 2010 FIFA World Cup South Africa - GGK

2010 FIFA World Cup South Africa (X360) — recenzja gry

Ocena: 8,0

Plusy:
+ klimat mistrzostw
+ system rzutów karnych
+ tryby rozgrywki

Minusy:
- komentarz (ilość kwestii)
- niedopracowane animacje kibiców
- mała ilość zmian względem FIFA 10


2010 FIFA World Cup South Africa to kolejna okolicznościowa część serii FIFA, która pozwala nam na wzięcie udziału w tegorocznych Mistrzostwach Świata w piłce nożnej rozgrywanych na boiskach Republiki Południowej Afryki. Jest to zarazem pierwsza odsłona popularnego cyklu firmy Electronic Arts dedykowana wyłącznie posiadaczom konsol Xbox 360, PlayStation 3, PlayStation Portable oraz Wii. Rodzimy oddział wspomnianego koncernu przyzwyczaił nas do tego, że w kolejnych wydaniach FIFY mamy okazję usłyszeć duet Szpakowski – Szaranowicz. Niestety, recenzowany tytuł jest dostępny wyłącznie w angielskiej wersji językowej. Poza tym autorzy nie zaserwowali większych zmian,  zaimplementowali natomiast kilka interesujących nowości, które – nie ma co się oszukiwać – nie zasługują na to, by wydawać nową grę. Większość zmian jest kosmetyczna i spokojnie można by je wydać w formie dodatkowej zawartości do pobrania (DLC). 

Esencję rozgrywki w 2010 FIFA World Cup South Africa stanowi oczywiście możliwość poprowadzenia do boju jednej z blisko dwustu reprezentacji narodowych i zdobycie wraz z nią upragnionego trofea. Zabawę możemy rozpocząć na kilka sposobów –rywalizując ze sztuczną inteligencją w trybie rozgrywki dla jednego gracza (także w trybie Zostań Gwiazdą) na pięciu poziomach trudności bądź też podłączyć się do sieci i tam stawić czoła innym entuzjastom FIFY. Ponadto możemy zadecydować, czy chcemy przebrnąć przez żmudne eliminacje, czy od razu przejść do głównego turnieju. W drugim wariancie będziemy mogli sami wybrać zespoły, które zagrają w naszym mundialu lub po prostu zdecydować się harmonogram obowiązujący na mistrzostwach w RPA.

2010 FIFA World Cup South Africa oddaje do naszej dyspozycji także inne opcje.

Story of Qualifying to specjalny tryb wyzwań, w którym mamy okazję wziąć udział w kilkudziesięciu wybranych przez twórców spotkaniach rozgrywanych w ramach eliminacji do tegorocznego turnieju. Nie bierzemy jednak udziału w spotkaniu już od pierwszego gwizdka. Trafiamy na boisko w momencie wyznaczonym przez twórców i musimy wykonać określone cele – np. przegrywając wraz z Danią 1:2 w meczu z Portugalią, od 87 minuty musimy doprowadzić ją do zwycięstwa na średnim poziomie trudności albo kierując Luksemburgiem, którego przeciwnikiem jest drużyna Szwajcarii, staramy się za wszelką cenę obronić i nie dać sobie strzelić bramki na przedostatnim z poziomów trudności. Zaliczanie kolejnych zadań nagradzane jest odpowiednią ilością punktów.

Captain Your Country to z kolei tryb stworzony na podstawie Zostań Gwiazdą z właściwej FIFY. Gracz ma możliwość stworzenia własnego zawodnika, wcielenia się w rolę prawdziwego piłkarza lub zaimportowania gotowej postaci z FIFA 10. Zabawę rozpoczynamy jako członek drużyny B i wraz z postępami, czyli stosowaniem się do zaleceń trenera i pokonaniu innych konkurentów (ich oceny oraz naszą widzimy na ekranie), możemy trafić do właściwej reprezentacji i wziąć udział w mistrzostwach świata. Opcja ta charakteryzuje się olbrzymią różnorodnością – wszystko jest zależne od tego, na jakiej pozycji będziemy grać.

Wspomniałem już, że 2010 FIFA World Cup South Africa oferuje także multiplayer. Dla formalności dodam jeszcze, iż wszystkie mecze są rankingowe, a ilość punktów, jakie przyznaje nam gra po zakończonym spotkaniu, jest uwarunkowana siłą kierowanego zespołu po to, by gracze wybierali także słabsze zespoły. Im silniejszy – tym mniej punktów i na odwrót.

Na koniec postanowiłem zostawić trening. Oczywiście nie mogło zabraknąć tradycyjnej formy testowania zagrań, lecz oprócz tego udostępniono także możliwość ćwiczenia rzutów karnych. System wykonywania tego stałego fragmentu gry został przebudowany. Stając na jedenastym metrze musimy obserwować pasek u dołu ekranu i nacisnąć przycisk odpowiedzialny za strzał wówczas, gdy kreska znajduje się na zielonym polu. Mało tego, jednocześnie należy wskazać kierunek uderzenia. Ciekawostką jest fakt, że istnieje możliwość zatrzymania się w połowie drogi i zmylenia bramkarza.

2010 FIFA World Cup South Africa to gra dla weteranów oraz zupełnych nowicjuszy. Autorzy udostępnili bardzo uproszczony system sterowania (oczywiście nie kosztem tego właściwego), w którym jedynie podajemy, strzelamy oraz biegamy sprintem, a całą resztą, czyli kierowaniem zawodnikami, zajmuje się sztuczna inteligencja. Trzeba przyznać, że jest to ciekawe rozwiązanie dla casuali – mnie jednak trochę przeraża, niedługo gry będą przechodzić się same, a my będziemy trzymać pada w ręku.

Od wielu lat odnoszę wrażenie, że kolejne części FIFY można by zaliczyć do nowego gatunku – symulator transmisji telewizyjnej. Nie inaczej jest w przypadku 2010 FIFA World Cup South Africa, gdzie każde spotkanie poprzedzone jest klimatycznymi ujęciami z helikoptera, dzięki którym możemy obejrzeć cały stadion, a po nich następuje prezentacja drużyn, wymiana grzeczności pomiędzy piłkarzami, trenerami i sędziami. W trakcie spotkań nie brakuje powtórek prezentowanych z różnych kamer, a także – co ciekawe – możliwości oglądania kibiców z bliska. Taki przerywnik już pojawiał się w poprzednich odsłonach cyklu FIFA i niestety ponownie jest on miłym, lecz niedopracowanym dodatkiem. Grając kilka meczów z rzędu możemy zaobserwować, że „realizator” wciąż pokazuje tych samych fanów, których animacja pozostawia wiele do życzenia.

W kwestii samej rozgrywki dostrzegłem kilka zmian. Wprowadzenie nowego systemu wykonywania rzutów karnych sprawiło, że oponenci bardzo często faulowali zawodników mojej drużyny w obrębie szesnastki. To tak, jakby twórcy chcieli nam za wszelką cenę powiedzieć – patrzcie, są zmiany! Skrypt odpowiedzialny za zagranie niezgodne z przepisami pojawiał się nad wyraz często. Na tym jednak nie koniec różnic względem FIFA 10, lecz tym razem już in plus.

Napastnicy znacznie częściej wychodzą na wolne pole i prostopadłe podanie bardzo często otwiera drogę do bramki, bramkarze otrzymali kilka nowych parad, a ich SI została usprawniona – jakież było moje zdziwienie, gdy w 90 minucie sędzia podyktował rzut rożny dla drużyny przeciwnej, a gdy udało mi się wybić piłkę za pole karne i podać do napastnika okazało się, że przed nim stoi już pusta bramka. Takie sytuacje pojawiały się w FIFA 10 i poprzednich, lecz zazwyczaj to ja wysyłałem bramkarza w pole karne przeciwnika – wrogowie rzadko ryzykowali, a tutaj jest to chleb powszedni. Generalnie jednak mamy do czynienia z kosmetycznymi poprawkami dostrzegalnymi jedynie przez osoby, które spędziły z FIFĄ 10 kilkadziesiąt lub nawet kilkaset godzin.

We wstępie napisałem, że w 2010 FIFA World Cup South Africa nie posłuchamy komentarzy duetu z TVP. Tym razem towarzyszą nam Clive Tyldesley i Andy Townsend. Odnoszę wrażenie, że ich głosy są znacznie bardziej dynamiczne od naszych rodaków, niezależnie jednak od tego, czy to angielski, czy też polski komentarz – minus jest zawsze ten sam: uboga ilość kwestii wypowiadanych przez komentatorów. Skoro już o udźwiękowieniu mowa, warto dodać, że recenzowana gra, podobnie jak poprzednie FIFY, posiada licencjonowaną ścieżkę dźwiękową. Tradycyjnie większość utworów odchodzi w niepamięć wraz z wyłączeniem gry, lecz kilka wpada w ucho.

2010 FIFA World Cup South Africa to produkt godny polecenia dla najbardziej zagorzałych fanów FIFY lub graczy, którzy nie posiadają w swojej kolekcji FIFA 10. Kupowanie dwóch podobnych gier wydanych w odstępie kilku miesięcy nie jest najlepszym rozwiązaniem – lepiej wstrzymać się do premiery FIFA 11, która nastąpi jesienią bieżącego roku (także na PC). Niemniej wprowadzone zmiany sprawiają, że podrasowana FIFA 10 w postaci 2010 FIFA World Cup South Africa jest jak dotąd najlepszą grą o piłce nożnej w ofercie Electronic Arts, w którą miałem okazję zagrać na konsoli.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze