feat - xmen legends rec

X-Men Legends II: Rise of Apocalypse – recenzja gry

Ocena: 8,0

Plusy:
+ grafika
+ dźwięk
+ komiksowa fabuła
+ miododajność
+ bezstresowość;)
+ walki z bossami
+ realne wymagania sprzętowe

Minusy:
- krótka!
- liniowa
- monotonia lokacji


W oczekiwaniu na trzecią z kolei filmową odsłonę przygód mutantów zaistniała możliwość „pobawienia się nimi” na naszych komputerach osobistych. Firma Raven przygotowała prawdziwą ucztę dla fanów komiksowych bohaterów i wszystkich miłośników gier spod znaku Action RPG. Ta uczta nosi tytuł X-Men Legends II i to o niej postanowiłem napisać słów kilka.

Historia

Magneto pomaga w uwolnieniu Profesora X. Wolverine walczy ramię w ramię z Sabretoothem przeciwko wspólnemu wrogowi. Co się stało, że doszło do tak niezwykłego połączenia sił dotychczasowych zaciekłych adwersarzy? Nadszedł Apocalypse (dosłownie i w przenośni), najstarszy, legendarny mutant, który zamierza podporządkować sobie świat i nikt, tym bardziej jakieś tam mutanciki w lateksach czy innych ołowianych hełmach, nie może stanąć mu na przeszkodzie… Oczywiście grubo się myli, a Ty, drogi graczu, udowodnisz to jemu i jego poplecznikom, wśród których jego generałowie (czterej Jeźdźcy Apokalipsy, nomen omen, zastanawiałem się czy to znaczy, że na nim jeżdżą, ale zrezygnowałem po kilku minutach;P) sprawią Ci najwięcej kłopotu, nie mówiąc oczywiście o samym grubym bossie…, ale ciii, to już jest inna historia;).

Początek Rozwinięcie i Koniec

Jak już wspomniałem X-M:L2 należy do rzadko występującego w środowisku PeCetowym gatunku ActionRPG, który najczęściej spotykany jest wśród hulających konsol i nasłonecznionych telewizorowych stoków, z tej też racji zwykły „blaszany” gracz może się czuć z początku lekko zdezorientowany sposobem sterowania, czy też przełączania się pomiędzy poszczególnymi opcjami gry. Do zapoznania się z całym systemem (powiedzmy; znaczną jego część poznacie bowiem wraz z rozwojem gry, która jednak już po upływie niecałej godziny nie będzie kryć przed wami żadnych tajemnic, przynajmniej jeśli chodzi o kontrolę nad nią) służy pierwsza misja, czyli uwolnienie Profesora X. Czego się dowiecie z tej pierwszej misji? Że na każdą może się wybrać drużyna składająca się z czterech mutantów i nad każdym z nich można w dowolnej chwili przejąć kontrolę, dzięki temu korzystając w odpowiedni sposób z ich zdolności (o czym szerzej za chwil kilka) zdobyć przewagę nad przeciwnikiem. Można zniszczyć/podnieść prawie każdy obiekt na planszy. Kamerę można ustawić w jednej z trzech przygotowanych zawczasu pozycji – pionowo nad kierowaną postacią, w rzucie izometrycznym z pewnego oddalenia (najwygodniejsza), lub w tym samym z tym, że blisko postaci.

Każda z postaci może mieć w jednym momencie 3 specjalne umiejętności pod skrótem klawiszowym (im wyższy level postaci tym większa pula dostępnych umiejętności, które możemy przypisać do skrótów). Każdy z bohaterów ma dwa rodzaje zwykłych ataków, które naciskane w odpowiedniej kolejności (czasami dochodzi do tego również podskok) tworzą skuteczne combosy. Później dowiecie się również, że niektóre z postaci potrafią latać (ot chociażby Storm czy Iceman, ten drugi na krótkim dystansie), a umiejętność ta jest bardzo przydatna… Te dwa ostatnie zdania niosą ze sobą bardzo dużo informacji i teraz postaram się je Wam podać w bardziej przystępnej formie. Po pierwsze wszyscy Ci, którzy oczekiwali od ActionRPG sterowania za pomocą myszki już pewnie zaczęli się zastanawiać, czym się je X-M:L2. Otóż, rzeczywiście istnieje możliwość sterowania mutantami za pomocą gryzonia, jednak tak czy siak klawiatura jest potrzebna chociażby do uaktywniania specjalnych zdolności bohaterów i ja osobiście, po mniej więcej 80 minutach grania doszedłem do wniosku, że albo klawiatura solo, albo pad są najlepszymi w tym wypadku „sztućcami”, ale to już kwestia indywidualnego podejścia do tytułu.

Sprawą drugą jest wybór postaci, z których jak na razie wymieniłem zaledwie pięć. Ich pula jest naprawdę duża – tu ukłon w stronę fanów mutantów – a niektórych „odsłania się” wraz z postępem gry. To litania Xywek/imion części z nich: Colossus, Jean Grey, Cyclops, Gambit (już kocham tą grę – by Gambit), wspomniani już wcześniej: Storm, Iceman, Wolverine, Sabretooth, Magneto, oraz: Juggernaut, Nightcrawler, Rogue, Scarlet Witch, Sunfire, Toad, Pyro, i jeszcze kilku… W każdym razie mój „dream team” to: Wolverine (chyba nie trzeba tu żadnego komentarza?), Nightcrawler (szybkość, precyzja + teleportacja i mozliwość ratowania pozostałych członków drużyny w razie potrzeby – ta ostatnia możliwość dostępna tylko, gdy AI ma nad nim kontrolę), Iceman („coolest”, umiejętność tworzenia bardzo przydatnych lodowych pomostów, chłodzenie przeciwników, wsparcie z dystansu) i Storm (burzliwy temperament w połączeniu z możliwością latania daje niezwykle efektowny i efektywny pokaz sił natury). Oczywiście na każdą sytuację przydają się inni członkowie drużyny i to tylko od Was zależy, kim pokierujecie, tym ważniejszy to wybór, że wpływa na wygląd rozgrywki [przyznam się tu, że czasem wymieniałem Nightcrawlera na Cyclopsa…:].

Powiecie, że trudno ogarnąć tak dużo możliwości i trudno się zdecydować? Twórcy przewidzieli taką reakcję i już z poziomu menu udostępnili tryb treningu/pojedynku, w którym przetestować można… hm, miodność danej postaci. A trening się przydaje, bo umiejętne wykorzystanie i połączenie zdolności/mocy każdego z mutantów daje piorunujące efekty (czasami dosłownie;). Skład drużyny można zmieniać w Xtraction Point’ach [tu ciekawostka: w dowolnym momencie, w oknie drużyny, można zmienić wygląd postaci – tzn. „ubierać” je w stroje z różnych komiksowych serii… to dla dziewczynek :P], przed lub w trakcie (jeśli takowy Point znajdziemy) misji, w tych też miejscach można save’ować grę. Co? Zniechęciliście się? No tak nie ma save’u w dowolnym momencie… Nie jest to jednak do końca prawdą. Po kilkunastu minutach gry do „porozumienia mutantów” przyłączy się (uratowany, a raczej: „uratowana”) nowy zawodnik. Pani o imieniu Blink, która ma możliwość tworzenia portali łączących dwa dowolne punkty. Taki portal możemy sobie przywołać z poziomu menu gry w trakcie misji, co 5 minut czasu rzeczywistego i wrócić dzięki niemu do bazy wypadowej, a tam już zawsze czeka na nas Xtraction Point, a oprócz niego „magazyn dla każdego bohatera”, czyli skrzynia, do której możemy włożyć zbędny, zajmujący miejsce, ekwipunek.

Idziemy

Sama rozgrywka jest banalnie prosta i liniowa, poza kilkoma wyjątkami. Wszystkie lokacje prezentują się znakomicie z graficznego i „projektanckiego” punktu widzenia, jednak czasami przyprawiają o klaustrofobię. Brniemy do przodu, trup ściele się gęsto i nie ważne czy w futurystycznych fabrykach/elektrowniach/laboratoriach, dżungli (na Antarktydzie, serio!), zdobywamy doświadczenie, rozwijamy postacie, zdobywamy kasę/przedmioty… i brniemy dalej, odsłaniając niejako kolejne wyboje świetnej fabuły. Niby nic innowacyjnego, a ile w tym radochy! A co więcej każde podejście do zabawy może być diametralnie inne od poprzedniego ze względu, tak jak już to powiedziałem, na wybór drużyny, co więcej istnieje możliwość gry dla wielu graczy (maks.: 4) via Internet, a przechodzenie takich gier wspólnie ze znajomymi daje jeszcze więcej satysfakcji! A oprócz tego czeka na graczy całe multum bonusów i „znajdziek” do odkrycia w czasie gry. Jedynym poważnym minusem gry, jaki zauważyłem jest jej długość, a raczej krótkość. 20 godzin powinno każdemu wystarczyć na jej przejście :(, no ale zostaje jeszcze multiplayer i inne poziomy trudności…

Patrzymy, Widzimy, Słuchamy, Słyszymy

Przez całą grę towarzyszy graczowi pewna monotonia dźwięku. Uderzenia, wysypująca się kasa, etc. Urozmaicenie przychodzi w momencie, gdy któraś z postaci coś mówi; ten element został niezwykle dopracowany i na pewno rozpoznacie głosy niektórych aktorów (niech to będzie niespodzianką;). Muzyka jest filmowa: słychać ja tylko czasami i stanowi dobre tło dla zabawy, nie jest jednak niczym rewelacyjnym.

Grafika… Grafika jest inną kwestią. Kompleksowy cellshading zamienia X-M:L2 w interaktywny komiks, a fizyka i efekty specjalne – cud, miód i orzeszki, jest na czym oko zawiesić. Równie dopracowane są przerywniki filmowe, to prawdziwe mistrzostwo w tej kategorii. I tutaj ujawnia się wielki plus konsolowego rodowodu tego tytułu: względnie niskie wymagania sprzętowe.

Koniec

Tak jak wszystko, co dobre i ta gra szybko się kończy, jednak, u w a g a naprawdę warto ją mieć w swojej kolekcji. Jest ona gwarancją doskonałej rozrywki dla młodszych i starszych miłośników gatunku. Miłośnicy komiksów z X-Menami, mogą dodać 0,5 do oceny końcowej.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze