news - wiedzmin 3 1st gal 2

Weekendowe przemyślenia #2 – Wszyscy jesteśmy Wiedźminami cz.1

Echa zapowiedzi najnowszej przygody Geralta z Rivii nie milkną. Najbardziej cieszy mnie otwarty świat, bo właśnie w ten sposób wyobrażałem sobie zawsze wiedźmina na szlaku. Pewnie wielu z Was też już wpadło na ten pomysł, co ja, który wielu może wydawać się kontrowersyjny, ale przyjrzyjmy się z bliska temu, jak mógłby wyglądać Wiedźmin MMO.

Przyznam szczerze, że nie wiem jak takowy twór miałby się nazywać, ale nazwę World of the Witcher stanowczo odrzucam. W każdym razie ogólna koncepcja jest bardzo prosta – tworzymy sobie własnego płatnego zabójce potworów, wybieramy włosy, twarz etc. i ewentualnie można by dorzucić do tego wybór szkoły. Co dalej? Jesteśmy sobie w tej szkole i musimy przejść ostatni test przed wyjściem na szlak, czyli zwyczajnie samouczek. Po jego skończeniu wypływamy na szerokie wody i… witaj Redanio, Temerio i Kaedwen!

Początek to co prawda nie jest jakiś powiew świeżości w tym gatunku, ale byłby prosty i przystępny. Problem pojawia się gdzie indziej – w jakich czasach osadzamy Wiedźmina. Po Geralcie czy przed? Według mnie najlepsza opcja to ta przed erą białowłosego, gdyż zawód ten za jego czasów był już lekko mówiąc, nie zawsze poważany i wiedźminów było bardzo mało. Zaiste nastałoby dziwne zjawisko, gdyby nagle pojawiło się ich tysiące, czy może nawet miliony. Choć gatunek MMO nie raz już widział absurdy fabularne, na które gracze reagowali bardzo ostro (Garrosh jako wódz Hordy?!).

Kolejnym ważnym aspektem, na który trzeba zwrócić uwagę jest oczywiście szeroko pojęty gameplay. W moim odczuciu – sami wyznaczamy sobie szlak, co prawda byłby ogólny zarys fabularny i jedno wielkie zło, ale nic nie stało by na przeszkodzie, byśmy spokojnie i bez stresu przemierzali świat na swym bystrym rumaku i zbierali zlecenia od wieśniaków, mieszczan czy nawet królów. Rozwój postaci mógłby być oparty na drzewkach dobrze nam znanych z Wiedźmina 2. Niestety, opcji rozwoju postaci jak na MMO byłyby bardzo ograniczone, co z pewnością mocno by się odbiło na różnorodności wśród postaci kierowanych przez graczy.

System walki byłby prosty i intuicyjny – walczymy na zasadzie znanej nam (znów) z drugiej części serii. Z pewnością cieszyłyby nie tylko oko, ale i grającego, który miałby świadomość, że każdy najmniejszy błąd może prowadzić do porażki. Liczyłyby się tylko umiejętności, opanowanie, podejmowanie szybkich, spontanicznych decyzji. Na prawdę, mam już dość walki opartej na utartych schematach i tylko określonych umiejętnościach, co jest jedną z wad wielu gier.

Można mi zarzucić – „i co, będę tylko biegał po świecie i nic więcej?!”. To kolejny problem, który można w dość łatwy sposób rozwiązać. W grze pojawiłby się system PvP, np. pole bitwy, w którym udział biorą dwie szkoły wiedźmińskie czy oczywiste wręcz system najnormalniejszych w świecie dueli. Wzajemną wrogość szkół można by rozwinąć, byle nie do granic absurdu. Co wiązałoby się, po raz kolejny, z odrzuceniem pewnych oczywistych faktów znanych nam przecież z książek czy gier.

I tu dotknęliśmy sedna sprawy – co z książkami i co z oczywistymi faktami, które z nich wynikają? O tym pomyślimy za tydzień, a tymczasem może Wy podsuniecie pewne pomysły, które w takowej grze mogłyby się znaleźć?

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze