feat - warhawk rec_1

Warhawk – recenzja gry

Ocena: 8,0

Plusy:
+ tryby gry
+ arsenał
+ pojazdy
+ myśliwce
+ mapy
+ system statystyk i nagród

Minusy:
- brak możliwości gry z botami
- kilka drobnych błędów w grze


Sieciowe strzelaniny zawsze były domeną PC’tów. Jak chciało się komuś pociągnąć Headshota, to tylko na piecyku. Jednak ostatnimi czasy ta tendencja zaczyna się zmieniać. Jednym z lepszych tego przykładów może być gra Warhawk wypuszczona niedawno na PS3.

O Warhawku było głośno od dawna. Pamiętne pokazy możliwości kontrolera SIXAXIS na przykładzie sterowania szybującym myśliwcem pamięta chyba każdy. W tamtych czasach gra jawiła się jako powietrzny shooter, w którym kierować będziemy supernowoczesnym myśliwcem. Jednak później okazało się, że będziemy mieli do czynienia z normalnym shooterem, w którym nie tylko będziemy sterować myśliwcem, ale i pojazdami naziemnymi, a także pobiegamy na piechotę.

Po pierwszym uruchomieniu Warhawka uderzył mnie pewien brak. Nie mogłem znaleźć opcji gry dla pojedynczego gracza. I nie chodziło mi tu o standardową kampanię, ponieważ doskonale wiedziałem że dostaję sieciową strzelarkę. Szukałem możliwości uruchomienia gry lokalnie z botami za przeciwników. Myślę, że każdy gracz, chętnie by coś takiego uruchomił, aby zapoznać się z arsenałem, mapami i trybami gry, zanim wejdzie na serwery aby zmierzyć się z innymi graczami. Zmniejsza to prawdopodobieństwo całkowitego zbłaźnienia się w pierwszych grach i bycia chłopcem do bicia. Niestety nie znalazłem takiej opcji, a jedynie możliwości gry w LANie i w sieci światowej. Jako, że nikogo w LANie z PS3 nie mam, wskoczyłem na głęboką wodę, a więc wyszedłem na świat.

Znana z innych sieciówek opcja personalizacji postaci gracza składa się tu z dwóch części. Jedna to ustawienia dotyczące postaci, jaką będziemy zasuwać po mapach, a druga naszego myśliwca. Może to być zastanawiające, gdyż myśliwce, tak jak samochody, czy Stanowska dział, są rozrzucone po mapach i dostępne dla każdego, jednak dość szybko dowiedziałem się po co gracz dostaje możliwość wyboru malowania myśliwca.

Gra oferuje nam zabawę w czterech trybach. Są to świetnie znane Deathmatch, Team Deathmatch, Capture the Flag i Zones, czyli stare dobre Domination. Jak więc widać nic nowego tu nie wymyślono. Tyle tylko, ze naprawdę nie trzeba nic nowego wymyślać. Te tryby to sól sieciowych gier. W tej czwórce zwarte jest niemal wszystko, czego potrzeba do dobrej zabawy. Niemal, bo trzeba to dopełnić mapami, arsenałem i innym sprzętem dostępnym dla gracza.

Warhawk w tych kwestiach daje sobie radę bardzo dobrze. Mapy są skonstruowane ciekawie i dość zbalansowane. Nie są też nudne. Można na nich znaleźć miejsca do otwartej walki, a także zakamarki w których można przykampować i odstrzelić komuś czachę. Jeśli dodamy do tego fakt iż na mapach poruszać się można myśliwcami, a co za tym idzie walczyć w powietrzu i prowadzić ostrzał z góry, zobaczymy, że twórcy musieli jednak przysiąść nad konstrukcją pól bitewnych w Warhawku.

Co ciekawe są mapy, na których walczy się tylko myśliwcami. Cała potyczka rozgrywa się w powietrzu. To właśnie z tego powodu, gracz może wybrać malowanie swojego myśliwca. Na niektórych mapach nie ma się po prostu „ludzkiej postaci”.

Na mapach znajdziemy wiele ciekawych elementów. Nie tylko porozrzucaną strategicznie broń, dla osób poruszających się na dole, czy osobną dla myśliwców, w powietrzu. Znajdziemy też stanowiska karabinów maszynowych, działa przeciwlotnicze (którymi można też kosić ludzi na ziemi), wyrzutnie rakiet ziemia-powietrze, a także samochody, czołgi i oczywiście myśliwce. Wszystko to sprawia, że każdy gracz znajdzie tu dla siebie coś ciekawego. Dobrze będą się czuły osoby preferujące szybką grę, z dużą ilością podskoków i strzelaniem jak dziki, ale i ludzie, którzy wolą spokojnie usiąść w jakimś ciężkim sprzęcie i z gracją przejechać się po maluczkich czołgiem, czy też artylerią polową.

Arsenał jaki dostajemy do rąk nie jest zbyt wyszukany, ale to dobrze. Ja osobiście źle się czułem z jakimiś udziwnionymi giwerami w dłoniach. Wolę kosić przeciwników normalnymi giwerami. Warhawk daje nam do dyspozycji granaty, snajperkę, karabin, wyrzutnię rakiet, czy miotacz ognia. Jest też nóż i pistolet jako podstawowe narzędzia zniszczenia. To oczywiście arsenał piechociarza. Myśliwce mają własną broń, która zbierają latając wśród chmur. Rakiety kierowane, niekierowane, lighting gun. Jest tego trochę i każdą z tych broni trzeba umieć się posługiwać. Każda z nich jest na swój sposób śmiercionośna i nie wolno jej niedoceniać. Nawet noża, czy karabinu myśliwca.

Jak na sieciowego shootera przystało, Warhawk oferuje graczom wszelkiego rodzaju statystyki i nagrody. Gracze wspinają się po drabinie stopni, zaczynając od rekruta. Zdobywają medale, odznaki i wstęgi za dokonania w trakcie walki. Dzięki temu strzelamy nie tylko po to, aby kogoś po prostu ubić, ale i po to, aby zdobyć nagrodę. A żeby tak się stało, trzeba się postarać. Nie wystarczy po prostu konkretna ilość fragów. Tu trzeba zdejmować wrogów konkretną bronią i w odpowiednich okolicznościach. Dzięki temu jest ciekawiej.

Zastanawiacie się jak to jest z tym sterowaniem, które tak starano się w pokazach wyeksponować? Otóż jest całkiem dobrze. Choć walka kołowa myśliwców jest niezwykle ciężka ze względu na szybkość, zwrotność myśliwca i tempo w jakim krajobraz miga przed oczami, to jednak da się złapać ideę sterowania dość szybko. Najdłużej trwa zapamiętanie różnic między trybem lotu a unoszenia się. Jednak po kilku zestrzeleniach, gdy staramy się przełączyć na odpowiedni tryb, zaczyna się instynktownie łapać co, kiedy i jak. SIXAXIS z czujnikiem ruchu może być stosowany też do sterowania pojazdami naziemnymi – kluczem jest słowo „może”, ponieważ nie jesteśmy zobligowani do sterowania wychyłami. Można się przełączyć na analogi i w taki sposób poruszać sprzętem latającym i jeżdżącym. To spory plus, bo nie każdy lubi machać padem na boki.

Graficznie gra prezentuje się porządnie. Bez super efektów, ale za to porządnie wykonana, z dbałością o szczegóły. Gramy w widoku z trzeciej osoby. Trochę to nietypowe dla sieciowych strzelanek, ale sprawdza się bardzo dobrze. Zwłaszcza dla osób, które nie są jeszcze do końca przyzwyczajone do strzelania w takich grach za pomocą pada.

Dźwięk standardowy. Warhawk ponoć daje możliwość porozumiewania się graczy przez mikrofony – w sklepie można nawet kupić grę z komunikatorem. Jednak jako, że nie posiadam odpowiedniego sprzętu, nie mogłem tego potwierdzić.

Czy Warhawk ma jakieś wady? Kilka ma. Na przykład, po zabiciu gracza, pozostaje jego plecak z bronią. Jest to normalne. Tyle tylko, że ów plecak jest chyba odporny na działanie grawitacji. Widywałem postacie odstrzelone w trakcie skoku. Efekt był taki, że plecak zostawał zawieszony w powietrzu, co utrudniało zdobycie broni po zdjętym przeciwniku. Są też kawałki mapy, gdzie można dość łatwo się zablokować. Ratunkiem bywa wtedy tylko odstrzelenie przez wroga.

Jednak wady te nie są aż tak potworne, żeby zepsuć radość płynącą z gry. Warhawk jest naprawdę porządnym sieciowym tytułem dla PS3. Przez cały czas nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że gra jest podobna w konstrukcji do Unreal Tournament 2004 i późniejszych. Dla mnie to wielki plus, bo serię UT uwielbiam. Może też dlatego postanowiłem nauczyć się w końcu sterować w shooterach padem. Warhawk jest wart tego wysiłku.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze