Dawn of War III 05.05.2017 19_15_26

Warhammer 40.000: Dawn of War III – recenzja gry


Płyta główna: Asus Rampage V Extreme
Procesor: intel i7 5820K @ 4.5GHz
Pamięć: Corsair Dominator Platinum 8x8GB @ 2666MHz
Karta graficzna: Asus Strix GTX1080Ti OC Edition 11GB GDDR5X
Słuchawki: SteelSeries Arctis 7
Klawiatura: Logitech G910 Orion Spark
Mysz: SteelSeries Rival 700
System: Win10 x64


Wojenna pożoga czterdziestego tysiąclecia wygląda bardzo dobrze, chociaż przy maksymalnych ustawieniach pojawiają się problemy z płynnością.




Świat futurystycznego Warhammera 40.000 doczekał się rzeszy fanów przy okazji serii Dawn of War. Pierwsza część była czymś rewolucyjnym, natomiast druga poszła w kierunku znacznego ulepszenia rozgrywki dla jednego gracza i uproszczenia pewnych rozwiązań w trybie wieloosobowym. Po kilku latach oczekiwania znowu możemy wrócić w przestrzeń ogarniętą wojną w Dawn of War 3.

Nowa produkcja Relica pozwala nam ponownie spotkać znane postaci, jak Gabriel Angelos czy Macha, a przy tym znacząco odświeża formułę rozgrywki. Niestety, niekoniecznie na dobre, o czym można przekonać się dość szybko po rozpoczęciu potyczek. Zacznijmy jednak od kampanii dla jednego gracza, która, podobnie jak w innych współczesnych strategiach, służy głównie za samouczek. Rozgrywka dla jednego gracza skupia się na przepowiedni związanej z Włócznią Khaina – niszczycielskiej broni, którą każda z frakcji chce posiąść. Tym sposobem zostajemy przywiązani do raptem jednego układu planetarnego, gdzie wykonamy łącznie 17 zadań. Tym razem nie dostajemy osobnej historii dla każdej ze stron, ale wspólną kampanię z przeplatanymi misjami, co jest rozwiązaniem co najmniej niekomfortowym. Jedna misja z Zielonoskórymi, jedna z Kosmicznymi Marines, a później skok do Eldarów – nie można się przyzwyczaić do jednej z ras podczas ciągłej rotacji. Nie można dać się wciągnąć w fabułę, zastanawiając się co chwila nad preferowaną kolejką rozbudowy, innymi jednostkami, właściwościami i taktykami każdej ze stron. Taka forma misji zaczęła się robić odrzucająca po zaledwie 6-7 mapach. Nie pomaga tutaj dobrze opracowana strona fabularna i przerywniki, skoro nie mamy swobody wyboru strony. Spory minus za takie podejście do gracza.

Dawn of War III 05.05.2017 17_35_06

Jakby tego było mało, to do dyspozycji mamy tylko wspomniane trzy frakcje: Space Marines, Eldarów oraz Orki. Gdzie Tyranidzi? Gdzie Chaos? O pozostałych rasach wprowadzonych już w dodatkach do DoW 1 i 2 nie wspominam, bo zrobiłaby się z tego zbyt długa lista. Ba! Cała kampania jest uwstecznieniem w porównaniu do tej z Dawn of War 2. Dlaczego? Nie mamy żadnej możliwości dbania o swoje postaci, żadnego systemu doświadczenia, zarządzania ekwipunkiem i tak dalej. Kolejny duży krok wstecz. A co z rasami? W zasadzie nie różnią się niczym. Kiedyś Orkowie bazowali na tanich jednostkach w dużych ilościach, teraz nie są tanie, a ilości też jakieś skromne. Eldarzy i ich Banshee? Każda strona ma odpowiednik w swojej armii, więc w zasadzie dostajemy tylko inne skiny o tych samych właściwościach. Wszystko zostało znacząco spłycone. Nawet same potyczki są dużo mniej epickie i taktyczne, niż przy pierwszych odsłonach, ale ma to związek ze zmianą mechaniki.

Dawn of War III 05.05.2017 19_12_58

Tutaj jest cały kosmiczny i czterdziestotysięczny pies pogrzebany. Ktoś bowiem wpadł na genialny pomysł „uproszczenia” mechaniki i rozgrywki. Jest to szczególnie widoczne w trybie wieloosobowym, gdzie mamy raptem osiem różnych teatrów wojennych. Wszystkie mapy wyglądają niemal identycznie i widać silną inspirację grami typu MOBA: oto mamy dwie albo trzy ścieżki i budynek główny do zniszczenia. Zero taktyki, zero myślenia, zero kombinowania, tylko macro niczym w zręcznościowej części StarCraft 2. Zniknęło doświadczenie jednostek, zniknęło morale, zniknął ogień zaporowy, zniknęła konieczność rozstawiania oddziałów, zniknęła możliwość wycofania. Nawet system osłon został drastycznie uproszczony. Dawn of War 3 miał stać się grą dynamiczną, gdzie powielono część rozwiązań z Company of Heroes 2 oraz dodano olbrzymie jednostki, dużo zdolności specjalnych i bohaterów, których możemy przyzywać. Zmiana kierunku i ogólne uproszczenia nie wyszły tej produkcji na dobre.

Dawn of War III 05.05.2017 18_06_37

Gdy do tego dodamy konieczność zdobywania waluty i ogólnego doświadczenia konta, to otrzymamy potworka, którego nie powstydziliby się sami Tyranidzi: mutację dobrego settingu, z chęcią wejścia w totalnie nierozumiany rynek sportów elektronicznych, a wszystko to podlane esencją grindu niczym w grze MMO. Plus o stosunkowo słabej optymalizacji… Zatrzymajmy się na chwilę na wspomnianej walucie, czyli Czaszkach. Otóż za rozegrane i wygrane potyczki oraz misje w kampanii otrzymujemy dwie rzeczy: doświadczenie konta oraz wspomniane Czaszki. Waluta przyda nam się do odblokowania doktryn, czyli zdolności pasywnych, oraz dowódców. To w zasadzie tyle, bo samych bohaterów musimy dodatkowo wzmacniać doświadczeniem, które uzyskujemy globalnie za ich uczestnictwo w walkach. Takie rozwiązanie sprawia, że nie możemy sobie pozwolić na eksperymentowanie, ale zmuszani jesteśmy do siedzenia i klepania potyczek z AI albo z innymi graczami do przynajmniej ósmego poziomu, gdzie pojawiają się dodatkowe zdolności pasywne. Dopiero wtedy możemy przetestować nową kompozycję i zapewne skierować się do kolejnego bohatera.

Dawn of War III 05.05.2017 17_10_18

Dawn of War 3 ma jednak parę pozytywów. Przede wszystkim fabuła, jak już przyzwyczaimy się do ciągłego przełączania frakcji i innej narracji. Same wstawki między zadaniami zrealizowane są bardzo dobrze, w ciekawej konwencji statycznych animacji. Samo rozwinięcie mechaniki o dodatkowe jednostki olbrzymie, czyli specjalny typ bohaterów, również wygląda całkiem dobrze, ale coś takiego było już w Command and Conquer 3, gdzie rozwiązano to o wiele lepiej. Na plus zasługuje również muzyka, chociaż momentami jest jej za mało i brakuje tutaj charakterystycznych i wpadających w ucho utworów. Słychać za to, że głosy i efekty dźwiękowe zostały zrealizowane z odpowiednią starannością.

Dawn of War III 05.05.2017 17_57_06

Wspomniałem już o kiepskiej optymalizacji, więc czas rozwinąć temat. Grafika nie powala jakością, ale potrafi zamordować wydajnością, a w zasadzie jej brakiem. Ustawienie maksymalnych opcji graficznych odbije się niekorzystnie na płynności rozgrywki nawet przy GTX1080Ti, ale nie sprawi, że nasze gałki oczne wypłyną w stanie ciekłym. Co to, to nie: szata graficzna będzie może trochę lepsza od tej oferowanej przez Dawn of War 2, ale nie znalazłem tutaj niczego, co uzasadniałoby spadki klatek poniżej 60.

Dawn of War III 05.05.2017 19_15_37

Dawn of War 3 jest produkcją, która na siłę stara przebić się do świadomości jako gra w stylu „sportów elektronicznych” i zgarnąć kawałek ciasta dla Segi i Relica. Niestety, przez eksperymenty dostajemy potworka, który nijak się ma do klasycznego klimatu i rozwiązań oferowanych we wcześniejszych odsłonach serii. Nowi graczy poczują się zagubieni, a starzy wyjadacze Dawn of War zniesmaczeni kierunkiem rozwoju. Szkoda, bo gra miała olbrzymi potencjał, który niepotrzebnie został zmarnowany na „zróbmy prawie MOBA w 40.000”. Zdecydowanie lepiej sięgnąć po drugą odsłonę niż myśleć o trzeciej.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Klimat 40.000 został utrzymany. Głosy oraz muzyka są na bardzo dobrym poziomie.
Uproszczenie mechaniki. Tylko trzy rasy. Sposób prowadzenia kampanii. Optymalizacja. Konieczność farmienia. Jedynie osiem map do multiplayera.

Komentarze