feat - sniper ghost rec

Sniper: Ghost Warrior – recenzja gry

Ocena: 7,0

Plusy:
+ ładna grafika
+ wspaniała snajperska przygoda
+ ciekawy multi

Minusy:
- słaba jakość tekstur
- sokoli wzrok oponentów
- prawdziwe wykorzystanie potencjału gry, można zobaczyć jedynie w trybie hardcore


Od kilku godzin leżę w tym samym miejscu. Słońce powoli chowa się za horyzontem. Jeszcze kilka minut i będę mógł wykonać ostatni ruch. Głęboki oddech. Namierzyłem cel, teraz wystarczy pociągnąć za spust, facet nawet nie wie, że za chwile będzie wąchał kwiatki od spodu. Centrala dała zgodę. Kończę tą misję. STRZAŁ! Niech to szlag, żołnierze usłyszeli pocisk, zaraz mnie znajdą, czas na szybką ewakuację, jeżeli mam dożyć jutra. Kurde zauważyli mnie, nie dam rady, chyba że… TAK! Skupienie, pełna koncentracja, raz, dwa, trzy! Jeszcze jeden do zabicia, jeden strzał to jeden trup. Mam tylko jeden nabój. Tyler skup się! STRZAŁ! Padł jak kłoda. Misja wykonana, wracam do bazy.

Bycie snajperem to ciężka robota. Tutaj nie ma miejsca na jakiekolwiek pomyłki. Głupi błąd może popsuć wszystko. Nie ma się co sprzeczać, to idealny pomysł na stworzenie ciekawej gry, gdzie istnieje możliwość wcielenia się w taką rolę. City Interactive zdecydowało się na taki krok i mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że udało im się spełnić moje oczekiwania, ale nie do końca. Zacznę od otoczki fabularnej, gdyż mimo tego, że jest dość prosta warto jej poświecić kilka słów.

Wyprawa na tropikalną wyspę

Dla rządu USA od zawsze najważniejsze były finanse, nic więc dziwnego, że Stany Zjednoczone nie lubią, jak zabiera im się dochodowych współpracowników. Przez niejakiego Velasqueza obalono władzę na jednej z wysp, która była kurą znoszącą złote jajka. Za tak haniebny czyn trzeba zapłacić głową. W tym miejscu do akcji wkracza oddział specjalnym, w którego skład wchodzi najlepszy snajper w armii – Tyler Wells. To właśnie nim gracz będzie kierował przez jakieś 70 procent trwania zabawy. Jego głównym uzbrojeniem jest karabin snajperski, nóż oraz Ghillie Suit. W jego rękach spoczywa los interesów Białego Domu. Rząd USA liczy na niego, nie ma mowy o niepowodzeniu. Trzeba zabić dyktatora, aby nie był już problemem. Dzięki agentowi działającemu pod przykrywką udało się wystawić Velazqueaza. Teraz ty, drogi graczu, musisz jedynie wcisnąć przycisk na padzie i oddać jeden porządny strzał prosto w głowę. Wszystko wydaje się proste, jednak aby być w takiej sytuacji trzeba będzie przebrnąć przez kilka naprawdę emocjonujących misji. Droga do zabiciu dyktatora nie powinna nikomu zająć więcej niż 11 godzin. Dla niektórych to może być mało, ale w dzisiejszych czasach tyle zajmuje przejście standardowego FPS’a.  Jednak masa zwrotów akcji, dużo skryptów oraz spektakularnych sekwencji wybuchowych powinny was zadowolić. Tym bardziej, że gra nie zwalnia tempa i nie pozwala się nudzić.  Oprócz misji, w której gracz wciela się w bezwzględnego snajpera, trzeba będzie wykonać kilka zadań jako żołnierz oddziału szturmowego. W tych misjach należy brnąć do przodu i pokonywać kolejne fale przeciwników. Ten aspekt to jedynie dodatek i jest miłym przerywnikiem pomiędzy skradaniem się w krzakach i zdejmowaniem kolejnych oddziałów Velazqueaza. Mimo iż nie są one tak ciekawe jak te znane chociażby z Modern Warfare to dobrze, że City Interactive zdecydowało się na ich implementacje w tym tytule.

Jeden strzał, jeden trup…

City Interactive chwali się, że Sniper: Ghost Warrior posiada najbardziej rozbudowany system snajpera, jaki został stworzony w grach video. W tych słowach jest dużo prawdy – choć wiele aspektów zasięgnęli od innych produkcji. Zacznę od Bullet Cam – ten element to najpiękniejsza rzeczy w tym tytule. Ciężko opisać wrażenia z oddanego strzału w kierunku przeciwnika oddalonego o setki metrów. Kamera pokazuje tor lotu pocisku, który mija drzewa, budynki, innych żołnierzy i w końcu trafia w głowę oponenta, serwując soczysty headshot. Wykonywanie takich akcji to prawdziwa uczta dla oka. Mimo tego, że ową opcję można wyłączyć, to oglądanie takich sytuacji jest naprawdę przyjemne. Twórcy wiedzieli jak najlepiej wynagrodzić cierpliwego gracza, który długo musiał czekać aby oddać cichy, bardzo precyzyjny strzał w kierunku wroga. Szkoda tylko, że chwilę później wszystko może się obrócić przeciwko niemu, zaś żołnierze dyktatora mają taki zasięg widzenia, że nawet 10 metrowy mur nie zasłoniłby bohatera. W takich sytuacjach idealnie sprawuje się Ghillie Suit – specjalny ubiór, który pozwala się wtopić w otoczenie. U dołu ekranu jest specjalny pasek, przedstawiających jak bardzo jesteśmy narażeni na dostanie kulki od oponentów. Wystarczy jeden niepoprawny ruch i wszystko szlag trafi, wtedy trzeba będzie zaczynać misję od początku, a checkpointów jest mało, dlatego warto uważać. Oprócz wspomnianych elementów trzeba wziąć poprawkę na kierunek i siłę wiatru, odległość od celu, zakrzywiony lot kuli oraz tętno snajpera. Wszystkie te aspekty są strasznie istotne, ale tylko wtedy, gdy gracie na najwyższym poziomie trudności. Wtedy przyjemność z gry jest naprawdę ogromna, ale i także strasznie frustrująca. Nawet przy dużych staraniach przeciwnicy potrafią bardzo szybko namierzyć wasza pozycję i skierować tam całą siłę ognia. Wtedy naprawdę ciężko jest uciec, albo schować się w krzakach, ale przynajmniej można podnieść broń przeciwnika i zabawić się w Rambo. Oczywiście, ilość medyczek jest ograniczona, więc długie wystawienie na ostrzał nie ma sensu. W Sniper: Ghost Warrior jest jedna bardzo ważna zasada „Jeden strzał, jeden trup” i musicie o niej pamiętać. Jeżeli macie problemy z celowaniem, a wasz czas reakcji nie przekracza średniej krajowej to zawsze możecie skorzystać z trybu Focus, który spowalnia czas i pozwala zabić kilku żołnierzy na raz. Niestety, ten „bonus” ma jedną wadę: podnosi ciśnienie snajpera, przez co nie można później oddać dobrego strzału przez kilka sekund, ale jak to mówią: „nie ma ryzyka, nie ma zabawy”.

Multiplayer dla wytrwałych

Czym byłby dobry first person shooter bez trybu sieciowego? Odpowiedź jest prosta, zwykłym bananem, a nie chiquitą. City Interactive postawiło na jedną kartę: multiplayer ze snajperami w roli głównej, to coś czego jeszcze nie było. Rozgrywka została podzielona na trzy standardowe tryby: deathmatch, team deathmatch i polowanie na wybranego gracza (aka VIP’a). Twórcy oddali zaledwie sześć, średniej wielkości map i cztery klasy postaci, których wcale nie można ulepszać ani customizować. Mimo to walki strzelców wyborowych to prawdziwa gratka i nie można narzekać na nudę. Udało mi się rozegrać kilka dobrych pojedynków i trzeba przyznać, że zabawa jest przednia. Jeżeli ktoś chciałby zabawić się w campera, to nie tylko nie uda mu się wygrać meczu, a na dodatek większość osób może obrócić się przeciwko niemu. Sam deweloper, aby zapobiec takim sytuacjom dodał do multiplayera radar, na którym widać gdzie znajduje się przeciwnik, ale nie pokazuje w jakiej odległości się znajduje. Dzięki temu zabiegowi można łatwo odszukać cwaniaka, który myśli, że jest niezwyciężony. W deathmatch`ach liczy się refleks, znajomość mapy oraz zimna krew. Szybkie, niecelne strzały nie utorują wam drogi na szczyt tabeli. Od razu mówię, że nie od razu Rzym wybudowano i trzeba rozegrać kilka partyjek, aby dobrze wczuć się w rolę. Jeżeli chodzi o tryb team deathmatch, to tutaj bez komunikacji z innymi graczami może być ciężko. Headset to podstawa i bez niego wygranie meczu jest dość trudne, ale w dzisiejszych czasach można nabyć go za naprawdę niewielkie pieniądze. Mam nadzieje, że w pierwszym DLC do Snipera znajdzie się kilka nowych map i możliwość rozbudowy zarówno ekwipunku jak i postaci, inaczej ten tryb szybko się znudzi.

Chrome Engine od Techlandu

Na koniec zostawiłem sobie oprawę wizualną, która na pewno jest jedną z zalet tej produkcji, choć nie obeszło się bez kilku małych wpadek. Silnik od Techlandu – Chrome Engine – spisał się idealnie w tej produkcji, widać że graficy od CI znają się na rzeczy i potrafili stworzyć naprawdę wspaniałą dżunglę, w której fauna i flora robią piorunujące wrażenie. Ilość detali może przyprawić graczy o niezły zawrót głowy, ale niestety nie można tego powiedzieć o samych teksturach i animacji postaci. Gdy podejdziemy blisko, np. do budynku, gołym okiem widać, że ktoś poskąpił tekstur w wyższej rozdzielczości. Całe szczęście, podczas samej rozgrywki nie rzuca się to za bardzo w oczy. Gorzej jest z animacją postaci – przeciwnicy potrafią klatkować, przez co w jednej sekundzie idą, a po chwili robią coś zupełnie innego. To wygląda strasznie nienaturalnie i potrafi zniesmaczyć człowieka. Polska firma musi się jeszcze wiele nauczyć, ale są na dobrej drodze, aby stworzyć prawdziwy hit na skalę światową, gdyż Sniperowi do niego trochę brakuje.

Podsumowując, Sniper: Ghost Warrior to niezły FPS, nie pozbawiony jednak wad. Dobra grafika, świetny system snajperski oraz całkiem ciekawy multi sprawiają, że warto wydać na tę grę 119zł. City Interactive stworzyło swojego najlepszego, jak do tej pory, shootera, ale mam nadzieje, że wyciągną wnioski i następny tytuł będzie jeszcze lepszy.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze