feat -Sound-BlasterX-H7-Tournament-Edition

Słuchawki Sound BlasterX H7 Tournament Edition – test

Plusy:
- lekka i wytrzymała konstrukcja
- gustowna stylistyka
- odłączalne przewody w oplocie
- odłączalny mikrofon
- procesor dźwięku na pokładzie

Minusy:
- wysoka cena


Tak samo H5, tak i model H7 od Creative Labs doczekał się odświeżonej wersji: Tournament Edition. Tak samo jak w wypadku słabszego brata, zestaw ten jest po prostu nową wersją niezbyt starego, ale sprawdzonego sprzętu.

test -sound-blaster-h7-te

Każdy miesiąc obecności produktu na rynku to dla firmy pewien kłopot. Nowalijki się opatrzyły, bezlitośni handlowcy z wielkich sieci sprzedaży negocjują nowe ceny… Czas potrzebny na wymyślenie nowego zestawu rośnie wraz z zaawansowaniem aktualnie dostępnych urządzeń. Naturalnym odruchem producenta jest “przepakowanie” sprawdzonego sprzętu w nowe opakowanie i próba sprzedania go raz jeszcze za sensowną z punktu widzenia księgowych cenę. Creative Labs Sound BlasterX H7 Tournament Edition to dokładnie taki przypadek. Kilka kosmetycznych zmian, ładna nazwa i znowu cena jak z czasów premiery. A starsza wersja będzie powoli znikać z rynku. Czy to źle? Nie mi to oceniać, rozumiem, że producent chce sprzedawać coś, co jest udanym rozwiązaniem jeszcze raz za pieniądze, które uważa za sensowne. W tym wypadku mówimy o zestawie bardzo udanym, więc nikt nie powinien czuć się zawiedziony. Prawie nikt.

test -sound-blaster-h7-te-1

Pierwszy mały zgrzyt pojawia się przy opakowaniu. Pisałem już o tym przy okazji modelu H5 w wersji TE. Powtórzę więc za samym sobą: wolałam poprzednie pudełka, w założeniu mające służyć również za opakowanie podróżne. Coś chyba poszło nie tak, być może okazało się, że i tak przezroczysta “walizeczka” trafia do kosza, więc coś, co miało nie być kolejnym śmieciem na górze odpadów naszej cywilizacji i tak nim było. A zawierało sporo nieekologicznego plastiku. Szkoda, że nie wyszło. Wyglądało to ładniej i intencje projektantów były słuszne. Tak więc wróciły standardowe opakowania. W środku mamy zaś słuchawki, które od wersji “nie-turniejowej” różnią się wykonaniem osłony przetworników. Nowa edycja wygląda bardziej estetycznie, bo pozbawiona jest nieco dyskusyjnych perforacji, niby mających zapewnić lepsza cyrkulację powietrza, ale i potencjalnie łatwiej zbierających kurz.

test -sound-blaster-h7-te-2

Ponieważ konstrukcja pozostała bez zmian, szybko przypomnę, co w “turniejowych” modelach H5 i H7 zasługuje na uwagę. Przede wszystkim pałąk, którego wytrzymałością Creative Labs chwaliło się od początku tak bardzo, że sprowokowało kilku testerów do weryfikacji. Pozytywnej. To, że trzeba naprawdę dużej determinacji, by ten pałąk odkształcić (zniszczyć), oznacza, że przy normalnym użytkowaniu, niezależnie od rozmiaru głowy, nie będzie on się luzował. Ale pozostanie dopasowany. Co ważne, cała konstrukcja jest bardzo lekka, więc wielogodzinne maratony nie są żadnym problemem. Poduszki są miękkie, przyjazne, obszyte syntetyczną skórą i nie męczą uszu.

test -sound-blaster-h7-te-3

W środku znajdują się przetworniki Full Spectrum, czyli klasyka Creative Labs. Teoretycznie uniwersalne, w praktyce najlepsze do grania i oglądania filmów, słabsze jeśli idzie o muzykę. Pojedyncze, o średnicy 50 mm i pracujące z mocą 118 dB/mW, i pasmem przenoszenia pomiędzy 20Hz a 20kHz. Identyczne, jak w zestawie H5 TE, więc różnica w cenie nie wynika z jakości przetworników. Sound BlasterX H7 Tournament Edition posiada własny procesor dźwięku. Tak więc o ile tańszy model dedykowany jest głównie posiadaczom PC z dobrą kartą, ten model jest całkowicie uniwersalny. Do czego go nie podepniemy, poradzi sobie świetnie. Koreluje z tym okablowanie. Podstawowy przewód (oczywiście w oplocie) kończy się modułem sterowania (głośność, aktywowanie mikrofonu, odbieranie połączeń), ze schowanym w środku procesorem. Do niego podpinamy ciąg dalszy – również w oplocie – z zakończeniem, jakiego potrzebujemy, USB lub wtyk 3,5 mm. Mikrofon jest opcjonalny, doczepiany, dołączony w zestawie.

test -sound-blaster-h7-te-4

Jako, że Sound BlasterX H7 Tournament Edition ma na pokładzie procesor dźwięku, współpracuje z oprogramowaniem BlasterX Acoustic Engine Pro. Nie przestaje mnie zadziwiać, że producent podaje te same wymagania dla tej wersji, jak dla Lite. Tamta przecież nie musi obsługiwać dodatkowo procesora. Przy Pro zdecydowanie bardziej zrozumiała jest informacja o konieczności zarezerwowania ponad 600 MB na twardym dysku. Tak więc używając tego zestawu razem z PC dostajemy dodatkowo korektor graficzny dźwięku, mający kilka wygodnych, dopracowanych przez lata ustawień, pasujących do konkretnych typów gier.

test -sound-blaster-h7-te-5

Swego czasu zachwalaliśmy zestaw Sound BlasterX H7 jako świetne rozwiązanie dla graczy konsolowych, albo posiadaczy piecyków ze słabą kartą dźwiękową. Ponieważ wersja Tournament Edition różni się od tamtych słuchawek jedynie drobnymi detalami w wyglądzie, zachwalamy dalej. Z tym jasnym zastrzeżeniem, że nie ma tu mowy o nowej jakości.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Wygląd: 5/5
Wykonanie: 5/5
Funkcje: 5/5
Stosunek ceny do jakości: 4/5
Ogólnie: 4,5/5

PODSUMOWANIE:

Świetny, sprawdzony sprzęt po lekkim liftingu wyglądu.

Komentarze