feat - skylanders superchargers recenzja ggk

Skylanders: SuperChargers – recenzja gry



Seria Skylanders była niesamowitym zjawiskiem. Lekka i przyjemna zręcznościówka, w którą grać mogli młodsi i starsi, połączona z niesamowitym modelem marketingowym. Figurki, które przenosiło się w świat gry za pomocą magicznego portalu szły jak ciepłe bułeczki. Działał tu mechanizm znany z serialu Pokemon, czyli „Musisz mieć je wszystkie”. Ważne jednak było to, że choć kupowanie kolejnych figurek nie było wymagane, to jednak delikatnie szturchano graczy w trakcie zabawy, chowając mniejsze lub większe (jednak nigdy kluczowe) obszary za bramami dostępnymi tylko dla figurek konkretnego rodzaju.

Czy kolejna gra z serii, to faktycznie coś nowego? Czy może koszmarny skok na kasę i chęć sprzedania po raz kolejny tych samych zabawek? Zanim jednak przejdę do odpowiedzi, warto przybliżyć magię Skylandersów osobom, które nie miały do tej pory styczności z tą grą.

rec - superchargers 4

Mamy tu do czynienia z kolorową i przyjemną rozgrywką platformowo-zręcznościową. Oto zły Kaos chce zniszczyć piękny świat zwany Skylands, a jego plany może pokrzyżować jedynie gracz, który jest określany jako Portal Master. Gracz włada portalem, za pomocą którego przenosi do świata Syklands stwory zwane Skylanderami. Portal ten to specjalny podest podłączony kablem USB do konsoli (co ciekawe na PS3 połączenie było bezprzewodowe), a Skylanderzy są figurkami, które ustawione na portalu są przenoszone do świata gry. Proste, acz rewelacyjne rozwiązanie.

Na przestrzeni całej serii, gracze wielokrotnie pokonywali Kaosa, a on zawsze coś wykombinował. Tym razem Zniszczył połączenie ze Skylandsami, co miało uniemożliwić używanie Portalu Mocy. Jednak pomysłowi mieszkańcy Skylands, współpracujący z graczem, wymyślili metodę na obejście tego problemu. Ta metoda, to oczywiście nowa „mechanika”, jaka pojawiła się w Skylanders: Superchargers, czyli pojazdy. Tym razem na Portalu Mocy nie stawiamy bowiem pojedynczej figurki, a figurkę i pojazd. Co nam to daje (oprócz fabularnie umocowanej możliwości korzystania z portalu)?

Zacznijmy jednak od zestawu startowego Skylanders Superchargers, który, oprócz samej gry, zawiera też Portal, dwie figurki Skylandersów i jeden pojazd. Dzięki niemu możemy spokojnie grać, a nawet ukończyć grę, choć od razu uprzedzam: nie uda nam się dotrzeć w każde miejsce.

rec - superchargers 2

Rozgrywka jest banalnie prosta. Kierowana przez nas postać przemierza przeróżne części świata Skylands. Skacze, biega, zbiera monety i inne fanty, a do tego walczy ze sługami Kaosa. Każdy bohater walczy nieco inaczej. Strzelanie, zianie ogniem, ataki wręcz, szarża. Możliwości jest sporo, a do tego każda postać może zdobywać nowe ataki i ulepszać te, które już posiada. Do tego dochodzą niekiedy elementy, które można by nazwać przygodowo-RPG’owymi. Mamy bowiem w grze miejsca, będące dla naszego bohatera bezpieczną przystanią. Dostajemy tam zadania mówiące co należy zrobić aby pchnąć do przodu rozgrywkę, a także możemy wziąć udział w różnych pobocznych zabawach.

Jedną z takich zabaw są oczywiście rajdy. Nie mogło być inaczej, skoro do gry używamy teraz pojazdów. Rajdy przypominają te z Mario Carts. Mamy do dyspozycji świetnie przygotowane zmieniające się co okrążenie tory, a w czasie wyścigu możemy strzelać do przeciwników. Co prawda wydaje mi się, że cała otoczka związana ze zbieraniem tych „boostów” na trasie jest dużo słabsza, niż to co znamy z Mario Cart, ale i tak brawa za wrzucenie tego do gry.

W trakcie zabawy nasz Skylander,  także pojazd, którego używamy będzie zdobywał nowe umiejętności i sprzęt. Postać będzie mogła kupić lepsze ataki albo przyodziać nakrycie głowy zmieniające statystyki. Do pojazdu zamontujemy klakson, dopalacz, czy inne pomocne gadżety. Odblokujemy je znajdując w grze skrzynie ze skarbami. Przyjemna rzecz.

Teraz chyba najważniejsza sprawa. Co z tymi figurkami. Czy Skylanders: Superchargers to dojarka kasy? Nie sądzę. Po pierwsze z grą działają figurki z poprzednich odsłon. I to działają tak dobrze, że zachowują poziom doświadczenia zdobyty w poprzednich grach i nakrycie głowy. Jeśli więc jesteście fanami serii od dawna i macie całą masę figurek, nie bójcie się. Użyjecie każdej z nich, jeśli tylko będziecie chcieli.

rec - superchargers 3

Pojawia się jednak kwestia pojazdów. Jako nowy mechanizm, będą musiały być kupowane „od nowa”. I tu właśnie leży pies pogrzebany. W SuperChargers znajdziemy miejsca, do których dostaniemy się, jeśli posiadamy pojazd z danego rodzaju. Rodzaje są trzy: naziemny (jest w zestawie startowym), powietrzny i wodny. I choć brak dostępu do takiego segmentu nie uniemożliwia ukończenia gry, to poczucie utraty części zabawy jest na tyle silne, że człowiek chętnie kupi przynajmniej dwa brakujące pojazdy. A co za tym idzie wyda dodatkowe 160 złotych (80 za pojazd). Poza tym dają one możliwość uczestnictwa w rajdach dla danego rodzaju pojazdów. Dwie pieczenie przy jednym ogniu. Potem jednak stwierdzamy, że warto dorzucić do tych pojazdów postacie, bo niektóre pary postać+pojazd skutkują super dopaleniem fury. A każda postać to kolejne 50 złotych. W końcu są dostępne zestawy postać+pojazd+trofeum, które pozwalają na odblokowanie dodatkowych rajdów i innych ciekawostek. Cena zestawu to, bagatela, 130 złotych.

„To jednak kupa kasy do wydania” – zakrzykniecie. To jakże to nie jest dojarka? Z bardzo prostej przyczyny. Bo polski wydawca dokonał rzeczy niemożliwej i strzelił sobie w stopę i kolano jednocześnie. Oto bowiem idealna gra dla dzieci, które swoim uporem mogą drenować kieszeń rodzica lepiej niż cokolwiek innego, zostaje wydana BEZ polskiej wersji językowej. Ani napisów, ani lektora. Nie będę przytaczał słów jakie padły z moich ust, kiedy się zorientowałem, jak mają się sprawy. Według mnie jest to głupota i dobrowolne odcięcie sobie sporej części odbiorców. Ale co kto lubi. Szkoda tylko, że nie wszystkie dzieciaki będą w stanie w pełni zanurzyć się w świat Skylanders.

rec - superchargers 1

Tak, czy inaczej mnie Skylanders: Superchargers strasznie się spodobały. Mojemu synowi też. Nie mam nic przeciwko wydawaniu kasy na kolejne zabawki, zwłaszcza że wyglądają one naprawdę świetnie i prezentują się obłędnie jako kolekcja. Samochody z Superchargers normalnie jeżdżą, więc też mogą służyć do zabawy poza grą. Choć kasy na to idzie niesamowicie dużo.

Rozgrywka jest bardzo satysfakcjonująca. Segmenty zręcznościowe, segmenty logiczne, wyścigi. Są nawet kawałki przypominające „staroszkolne” zręcznościówki 2D, gdzie szło się w prawo i skakało po platformach. Kawał bardzo dobrej zabawy. Szkoda tylko, że nie ma możliwości gry we dwóch na jednej konsoli. Można grać z innymi ludźmi online, ale jakoś nie udało mi się nigdy z nikim zagrać. Natomiast możliwość zagrania z dzieckiem, na jednym ekranie byłaby świetna. Tyle, że jej nie ma.

I choć zdaję sobie sprawę, że Skylanders to nie zabawa dla każdego, to jednak serdecznie polecam. Zwłaszcza jeśli macie dzieci, młodsze rodzeństwo, czy nawet kuzynostwo, które raz na jakiś czas wpada w odwiedziny i chce pograć.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Fajna zabawa, kapitalne tryby wyścigów. Świetnie, że działają zabawki z poprzednich gier.
Brak polskiej wersji językowej. Dodatkowo tym razem za płatną ścianą schowano nieco większe kawałki gry. Wciąż brak możliwości grania w dwie osoby na jednej konsoli.
Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze