test-razer-kraken

Razer Kraken E-Panda Hooligan – test słuchawek

Plusy:
+ wygodne
+ świetny dźwięk
+ dobrze tłumią dźwięki z zewnątrz
+ rewelacyjny wygląd
+ limitowana wersja

Minusy:
- graczom będzie brakować mikrofonu
- cena może zaboleć


Kiedy dostałem od Razera do testów słuchawki Kraken nieco się zdziwiłem. Nie tym, że je dostałem, ale faktem, że nie jest to sprzęt czysto gamingowy. W paczce znajdowały się bowiem limitowane słuchawki Razer Kraken E-Panda Hooligan, których twarzą jest Eric “E-Panda” Hernandez. Człowiek ten, jest starszym bratem amerykańskiego wokalisty, który nazywa się Peter Gene Hernandez, choć lepiej znany jest jako Bruno Mars.

Tak jest, oto Krakeny, którym „nazwiska” użycza muzyk, a nie znany gracz. Dostajemy więc coś mniej gamingowego niż zwykle, a bardziej nakierowanego na muzykę. Czy to jednak źle?

e-panda-gallery-2

Zacznijmy od tego co jako pierwsze rzuca się w oczy, czyli wyglądu. Kraken E-Panda są dużymi słuchawkami nausznymi. Bardzo ciekawa złoto-czarna kolorystyka, i spory wizerunek pandy w okularach przeciwsłonecznych, umieszczony na nausznikach przyciąga wzrok. Nie są to może futurystyczne kształty gamingowych słuchawek, ale coś z jajem, co wręcz krzyczy „Hej, patrzcie na mnie”. W słuchawkach gamingowych czasem człowiek wygląda dziwnie, idąc po ulicy, natomiast E-Panda dodają spokojnie +20 do rispektu na dzielni. Graczom rzuci się też od razu w oczy brak mikrofonu. No cóż…te słuchawki są głównie do słuchania.

A słuchanie w nich to czysta przyjemność.

e-panda-gallery-3

Zacznijmy od tego, że Kraken E-Panda, są cholernie wygodne. Tak, słowa „cholernie” używam tu z pełną świadomością. Wielokrotnie używałem różnych słuchawek nausznych, z dużymi gąbkami i zawsze było coś nie tak. To zaczynały mi się pocić uszy, to po jakimś czasie miałem uczucie dość mocnego ucisku. Komfort był, ale gdzieś znikał. E-Pandy są megawygodne. Bardzo dobrze tłumią dźwięk, nie powodują, że moje uszy zaczynają się pocić. Nie czuć też porządnie wyściełanego pałąka, który opiera się o czubek głowy. To bardzo dobrze, zwłaszcza, że słuchawki dość mocno trzymają się na głowie i nie opadają podczas „dynamicznego” słuchania muzyki, co przy innych urządzeniach czasem się zdarzało.

Najważniejszą rzeczą w słuchawkach nie jest jednak wygląd i wygoda, ale jakość dźwięku, który się z nich wydobywa. Kraken E-Panda w tym względzie również sprawują się świetnie. Dźwięk jest bardzo czysty i dokładny. Zarówno w muzyce, jak i w grach. Nie ma się zresztą co dziwić. Zapewniają nam to duże, bo aż 40 milimetrowe przetworniki, z neodymowych magnesów. Dodatkowo, nie zostaniemy rozproszeni dźwiękami z zewnątrz, bo jak już napisałem Kraken E-Panda bardzo dobrze przylegają do uszu i tłumią dźwięk.

e-panda-gallery-4

Ostatnim sympatycznym elementem układanki nazwanej Razer Kraken E-Panda Hooligan, jest fakt iż te słuchawki są edycją limitowaną. Dlatego też do poprzedniego bonusu do rispektu na dzielni, można dorzucić jeszcze około +50 za noszenie limitowanych słuchawek, które nie wszyscy mają. Czego chcieć więcej. Wiem czego. Niższej ceny, bo 80€ może trochę zniechęcić.

A tu kilka danych technicznych:

Kolor: złoto-czarny
Złącze: mini Jack
Komunikacja z urządzeniem: Przewodowa
Długość przewodu: 3,30 m
Skuteczność słuchawek: 110+/-4 dB
Pasmo przenoszenia: 20 – 20 000 Hz
Impedancja: 32 Ω na 1 kHz

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Wygląd: 5/5
Wykonanie: 4/5
Dźwięk: 5/5
Funkcje: n/a
Stosunek ceny do jakości: 4/5
Ogólnie: 4,5/5

PODSUMOWANIE:

Może nie są to słuchawki dedykowane graczom, jednak da się w nich grać. A poza tym świetnie słucha się w nich muzyki. Wszelkiej muzyki. Wspomniałem już, że rewelacyjnie wyglądają i są limitowane? Na pewno to zrobiłem w tekście powyżej. Jeżeli nie szukacie słuchawek dedykowanych do grania, a bardziej wszechstronnego sprzętu, który można mieć na głowie nawet poza bezpieczną przystanią, w której gracie, to Razer Kraken E-Panda Hooligan są świetnym wyborem. O ile nie boicie się ceny. Choć z drugiej strony, powiedzmy sobie szczerze, że można znaleźć droższe słuchawki, o gorszych parametrach. Dlatego ten konkretny model jest ze wszech miar godny polecenia.

Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze