feat - pain rec

PAIN – recenzja gry

Ocena: 6,5

Plusy:
+ spora dawka zabawy
+ ładna grafika
+ silnik Havok
+ dla miłośników Jackass`ów idealna

Minusy:
- w dość szybkim czasie potrafi znudzić
- skrypty
- denerwująca kamera


Wydawać by się mogło, że gry do ściągnięcia z PlayStation Store nie będą się charakteryzowały jakąś szczególną głębią, czy rewelacyjna grafiką. Pogląd ten z pewnością będą chciały obalić dwa nadchodzące produkty: Battlefield 1943 oraz cudownie wyglądający Trine, którego premiera na PS3 wciąż jest odkładana. Dzisiaj jednak przyjrzymy się PAIN, który to już jakiś czas gości na serwerach skośnookich braci. Zapraszam do recenzji.

Dlaczego dopiero teraz zabieramy się za tę grę? Ano dlatego, że doczekała się ona premiery na dysku Blu-Ray. Zawiera dotychczas wydane dodatki, postaci, tryby zabawy itd. Możecie zatem mozolnie ściągać add-ony lub zainwestować w płytkę. Sami oceńcie, co jest lepsze.

Dla niewtajemniczonych kilka słów wyjaśnienia, czym jest PAIN. Najogólniej mówiąc jest to zabawa w wystrzelenie postaci z wielkiej katapulty. I w zasadzie tyle. Nie ma tutaj fabuły, moralnych wyborów (no może z wyjątkiem: „trafić w pociąg, czy staruszkę”) i tym podobnych szczegółów. Wydaje się to dobrym posunięciem, szczególnie ze względu na humorystyczny akcent gry. Zresztą nie mogę sobie jakoś wyobrazić bohatera ratującego świat, czy inne coś wystrzeliwując się z przerośniętej procy.

Aby jednak nie było za łatwo, twórcy postawili przed nami szereg wyzwań. Różnią się one ze względu na wybrany tryb gry. Tych mamy kilka. Co ciekawe, nie dla każdej planszy jest do wyboru każdy rodzaj zabawy. Jednak nie ma co narzekać na nudę. PAINdemonium polega na zdemolowaniu otoczenia i nabiciu jak największej liczby punktów. Te dostajemy za zniszczenie otoczenia oraz zadaniu sobie jak największej porcji bólu. W Mime Toss musimy złapać czarno-białego koleżkę i cisnąć go w tafle szkła. Należy rozbić wszystkie w jak najkrótszym czasie. W Spank the Monkey trzeba trafić w pojawiające się małpki. Posłużymy się także naszym nieszczęsnym zawodnikiem do rozbijania ściany, fortecy przeciwnika lub odpaleniu jak największej liczby ładunków.

Do zabawy posłuży również tryb multiplayer. Czy to przez sieć, czy przy jednej konsoli, całkiem nieźle to wychodzi. W zależności od zachcianki, można współpracować lub walczyć przeciwko sobie nawzajem. Pod tym względem gra bardzo dobrze będzie się sprawdzała na domowych imprezach albo wyjazdach integracyjnych.

Po wystrzeleniu postaci wciąż mamy nad nią kontrolę. Przy pomocy przycisków na padzie można łapać w powietrzu figury, zmieniając się w lecącą kulę, Supermana itd. Ma to o tyle duże znaczenie, że cała gra oparta jest na silniku Havok, symulującym fizykę w grze. Powoduje to, że przedmioty i otoczenie zachowują się w miarę najbardziej zbliżonym stylu do naturalnego. Lewą gałką można sterować torem lotu postaci.

Można także chwytać przedmioty. Dzięki temu nic nie stoi na przeszkodzie, aby zmienić tor jazdy wielkiej kuli do kręgli. Aby to jednak uczynić musimy skorzystać z funkcji „Ouuch!”. Polega ona na tym, że po zderzeniu z czymkolwiek jest ładowany pasek w postaci takiego właśnie napisu. Krzyżak służy od tej chwili do sterowania bohaterem. Spowodowanie efektu łańcuchowego nie jest już od tej pory problemem.

Potrząśnięciem Sixaxis`a można odpalić tryb „Super Ouuch!”, rzecz jasna mocniejszy od zwykłego.

Zabawa nie sprowadza się do pojedynczego wystrzelenia. W zależności od upodobania, można powrócić na katapultę i dalej siać pożogę lub całkowicie zresetować plansze, dzięki czemu wszystko wraca na swoje miejsce i niszczymy od początku.

W grze PAIN twórcy zawarli ponad 55 trofeów. Łatwo się domyślić za co je można dostać, biorąc pod uwagę charakter gry. Z pewnością spowodują one, że kilka osób powróci od czasu do czasu do świata Bólu.

Graficznie PAIN prezentuje się bez zarzutu. Poziomy są bogate w szczegóły i bardzo kolorowe. Ogrom rzeczy do zniszczenia robi wrażenie i powoduje chęć szukania nowych ścieżek lotów i upadków. Dźwiękowo też jest nieźle. Muzyka jest dobrze dobrana (czyt. ostra gitara i wściekła perkusja na tapecie). Dźwięki otoczenia odpowiednio współgrają z tym, co dzieje się na ekranie. Zawodnicy drą się w niebogłosy albo intonują zwalające z nóg wycia i jęki. Trzask łamanych kości potrafi spowodować grymas bólu u grających.

PAIN nie jest jednak ideałem. Przede wszystkim nie ma się co po niej spodziewać niczego więcej, niż zostało napisane powyżej. Chcę przez to powiedzieć, że nie jest to gra dla wszystkich. Początkowa fascynacja demolką i zadymą łatwo może ulec nudzie i irytacji. Mam wrażenie, że gra została jednak pomyślana pod młodszych odbiorców, mimo jej mało wychowawczego charakteru.

Praca kamery potrafi zdenerwować. I to bardzo. Często ugrzęźnie gdzieś za nieruchomym obiektem i trudno ją stamtąd wydobyć. A wbrew pozorom tutaj precyzja jest przydatna.

Poziomy, mimo że urozmaicone mają jedną wadę: większość rzeczy dzieje się tutaj schematycznie. W tym samym momencie przejeżdża pociąg czy radiowóz.  Skrypty są aż nadto widoczne.

Podsumowując, PAIN to gra odprężająca. Można powiedzieć: tylko albo aż. Z jednej strony może szybko znudzić i powędruje na półkę. Jednak po tygodniu ciężkiej pracy, na imprezie może spowodować kupę śmiechu i dobrej zabawy. Za to dostanie ode mnie szóstkę z dużym plusem.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze