legion7

Lenovo Legion 7i 16iax7 – test laptopa gamingowego

Plusy:
+ potężne podzespoły
+ matryca 16:10
+ szybki dysk
+ osiągi w grach
+ jakość wykonania
+ wygląd
+ cicha pełna klawiatura

Minusy:
- nagrzewa się
- głośne chłodzenie
- nie aż taki przenośny


Laptopy gamingowe kojarzyły mi się zawsze z futurystycznym kształtem, ozdobnikami i czarno-czerwonym „malowaniem”. Było tak do momentu, kiedy na moim stole pojawił się laptop Lenovo Legion 7i.

Przyznam, że na początku przez jakiś czas oczekiwałem ciągle tego dzikiego designu. Wszystko za sprawą pakowania. Laptop spoczywał w czarnym pudełku z lśniącym pięknym nadrukiem. Po jego otwarciu oczom nadal nie ukazywał się laptop, ale czarna „koperta” z jakiegoś materiału, czy też tworzywa, w której to dopiero schowane było urządzenie.

DSC00157

Urządzenie, które wyglądało niezwykle zwyczajnie. Choć z drugiej strony może i nie do końca. Niby bez żadnych ekstrawagancji. Prosta szaro-niebieska bryła, z wyżłobionym napisem Legion w górnym narożniku z tyłu matrycy. Całość obudowana w aluminium. Twarde i chłodne w dotyku. Jedynym „niepokojącym” elementem były dysze chłodzenia z tyłu laptopa. Ale o nich jeszcze napiszę.

Kiedy postawiłem go na stole i chciałem otworzyć matrycę, zastanawiałem się gdzie by tu go przytrzymać, żeby po prostu go otworzyć, a nie podnieść w całości. Okazuje się jednak, że zupełnie nie trzeba się tym martwić. Mimo iż zawiasy chodzą dość sztywno, to laptop ani myśli odrywać się od blatu i sprawia wrażenie przyspawanego. Byłem w stanie otworzyć matrycę jednym palcem (ma specjalną wypustkę na środku), a sprzęt ani drgnął.

DSC00137 DSC00136

No dobra, ja tu już zaczynam opowiadać co i jak, a może na początek kilka słów o tym, co znajdziemy wewnątrz tego monstrum. Bo zaiste jest to prawdziwy gamingowy potwór, w którym upchnięto chyba najsilniejsze mobilne podzespoły, o jakich może marzyć gracz.

CPU: 16-rdzeniowy i 24-wątkowy Intel Core i9-12900HX (2,5 GHz @ 4,4 GHz)
GPU: NVIDIA GeForce RTX 3080 Ti 16GB GDDR6 (TGP 175W) 
RAM: 2x 16GB DDR5 4800 MHz CL42 (SK Hynix)
Płyta główna: autorski model Lenovo LNVNB161216 z chipsetem ID4637 i wsparciem PCI-E 4.0
Dysk: 1TB SSD M.2
Matryca: 16″ WQXGA IPS 165 Hz matowa, o rozdzielczości 2560x1600p (16:10) ze wsparciem dla NVIDIA G-Sync, 500 nitów, obsługą Dolby Vision i certyfikatem VESA DisplayHDR 400
Sieć: obsługa standardu WiFi 6 (802.11 ax) i Bluetooth 5.1, LAN 1Gb/s
Klawiatura: pełnowymiarowa, podświetlana, RGB 16,7 mln kolorów
Głośniki: 2x 2W Harman z Nahimic Audio
Bateria: 99,99 Whr (ze wsparciem szybkiego ładowania do 70% w 30 minut i do 100% w 80 minut)
Waga: 2,6 kg
Liczba portów i złączy: 2x USB 3.2 Gen1, złącze minijack, HDMI 2.1 x1, złącze Ethernet, 3x USB-C (2x ze wsparciem DisplayPort 1.4)

Robi wrażenie, prawda? No jasne, że robi. Ale jak to mówią superbohaterowie „Wraz z wypasionymi podzespołami, idzie wypasiona cena”. A cena ta wynosi między 15 a 18 tysięcy złotych. Tak, dobrze widzicie. Półka cenowa, na której spoczywa ta maszyna, to miejsce do którego sięgają osoby dokładnie wiedzące czego szukają i ile to będzie kosztować. A czy wydając tak grube pliki banknotów dostajemy sprzęt wart grzechu?

 DSC00141

Od czego by tu zacząć? Napisałem już o wyglądzie. Spokojnym stonowanym. Lenovo Legion 7i wie, że nie musi robić wrażenia swoją powierzchownością. On czaruje tym co ma w środku.

Ale jeszcze może dwa słowa o tym co widać na zewnątrz. Po otwarciu laptopa wzrok pada na sporą matrycę. Cieniutkie ramki dookoła podkreślają jej wielkość. Szybko zauważamy, że nie jest to klasyczny format 16:9, a nieco większy 16:10. Przekątna to 16” a rozdzielczość 2560×1600. Producent zapewnia wsparcie dla NVIDIA G-Sync i AMD FreeSync. Czas reakcji wyświetlacza to 3 ms zatem nie ma mowy o niechcianych efektach podczas gry. Kolory są niesłychanie żywe i głębokie. Oglądanie czegokolwiek, czy to filmów, teledysków, czy odpalonych gier na tym wyświetlaczu, to prawdziwa rozkosz dla oczu.

Bardzo przyjemnie obcuje się też z laptopem z uwagi na jeden element, którego w sprzęcie gamingowym zabraknąć nie mogło, czyli podświetlenie RGB. Iluminacja obejmuje oczywiście klawiaturę, ale także dolne obramowanie sprzętu i tylne wyloty układu chłodzenia. Oczywiście można sobie ustawiać różne sposoby świecenia. Jeśli chodzi o podświetlanie funkcjonalne, bardzo spodobało mi się, ze po naciśnięciu klawisza Fn, podświetlenie klawiatury przechodziło w tryb pokazujący jakie klawisze w połączeniu z Fn pozwolą na obsługę jakiejś opcji.

DSC00143

Zapewne czekacie na jakieś wrażenia, czy twarde fps’y z gier, ale zanim do tego przejdę, przeskoczymy jeszcze po kilku innych aspektach.

Żeby grać, zwykle trzeba sobie grę zainstalować. Warto też później mieć szybki dysk, żeby doczytywanie nie zabierało czasu, W Lenovo Legion 7i zamontowano dysk Samsunga o pojemności 1TB. Naprawdę szybki dysk. Odczyt przy 41% zajętego dysku dochodził do 6676 MB/s a zapis 4616 MB/s. Jak widać z tym dyskiem nie będzie problemów z wolno ładującymi się poziomami.

A skoro już jesteśmy przy instalowaniu gier. Szybkość dysku to jedno. Liczy się także karta sieciowa. Jasne, niezależnie od tego jak mocna sieciówka nie byłaby w latopie i tak nie uciągnie więcej niż nasz punkt dostępowy. Ale znowu Legion ma w zanadrzu całkiem mocnego zawodnika. 2.5 Gigabitowa karta LAN, z obsługą BT5.2 i technologią Intel Killer która obsługuje WiFi 6 GHz, to maszynka, która nie wiem czy w naszych warunkach będzie w stanie rozwinąć w 100 % skrzydła.

killer2 killer

O klawiaturze już napisałem dwa słowa, ale tylko w ujęciu barw. Czas napisać o jej funkcjonalności. Po pierwsze jest bardzo cicha. To oczywiście plus. Po drugie rewelacyjną sprawą jest fakt, że udało się tu wcisnąć pełnowymiarową klawiaturę, z blokiem numerycznym i dużymi klawiszami kierunkowymi. To niesamowicie ułatwia współpracę z tym laptopem. Klawisze mają niewielki skok (około 1,5 mm), ale nie sprawia to żadnych problemów podczas gry i pracy. Co prawda klawiatura kryje w sobie jedną małą pułapkę, ale o tym za moment.

Lenovo Legion 7i daje nam też całą gamę potrzebnych portów do podpinania najróżniejszych bajerów. Na bokach mamy gniazda USB-C (dwa 4.0 z Thunderbolt 4 i jedno 3.2 Gen1.). Z tyłu oczywiście HDMI 2.1, LAN, jedno gniazdo USB-C 3.2 Gen2 i dwa gniazda USB-A 3.2 Gen1. Co ciekawe jedno z tych gniazd USB-A ma stale włączone napięcie 5V2A. Takie bogactwo i różnorodność pozwala na wiele szaleństw w temacie podłączania dodatkowych akcesoriów.

DSC00156DSC00153 DSC00152 DSC00151

No dobrze. Czas na osiągi graficzno-procesorowe, czyli jak sprzęt sprawuje się w różnych benchmarkach i grach.

Jak już pisałem wcześniej na pokładzie mamy GeForce RTX 30380 Ti z 16 GB pamięci, sercem laptopa jest procesor Intel Core i9-12900HX (2,5 GHz @ 4,4 GHz), a do tego mamy 32GB pamięci. To daje sporo mocy. Na warsztat wziąłem najpierw kilka benchmarków.

Jako pierwszy poleciał Cinebench R23. W teście Multi Core sprzęt wycisnął 20413 punktów, a w Single Core 1876 punktów.

cine2

Kolejne wjechały trzy test z 3D Mark, czyli Fire Strike, Time Spy i Night Raid. Wyniki odpowiednio to 27956 punktów, 13292 punktów i 63457 punktów.

time_spy night_raid fire_strike

Ale benchmarki to jedno, a żywa gra to drugie. Poszukałem chwilę i pobawiłem się kilkoma grami, włączając zwykle wszelkie graficzne ustawienia na maksimum. Poniżej lista tytułów ze średnim poziomem FPSów jaki udało mi się zanotować.

Destiny 2 – 100 fps
Overwatch 2 – 120 fps
DOOM Eternal – 150 fps
Fortnite – 90 fps
APEX Legends – 125 fps
Far Cry 6 – 95 fps

Kilka spostrzeżeń obok suchych liczb. W przypadku Destiny 2 okazało się, że nie warto grać z włączonym trybem HDR. Obraz był zbyt rozjaśniony i czasem nie było zbyt dobrze widać co dzieje się w grze. Zdziwił mnie też nieco wynik osiągnięty przez Fortnite. Może z uwagi na wiek gry oczekiwałem nieco wyższych liczb. Jasne, 90 fps to nie jest dramat, ale patrząc na 120 fps w nowym Overwatchu, wynik Fortnite był dla mnie zaskoczeniem.

over2 20221116133853_1 des2

Podejrzewam, że patrząc na listę gier oczekiwaliście nowego tytułu ze stajni CD Projekt Red, czyli Cyberpunk 2077. Oczywiście, że też do niego usiadłem, ale wyniki testu podaję osobno, bo CP2077 ma fajny wbudowany benchmark, który można odpalać na różnych ustawieniach. Oto co wykręciłem w owej grze.

CP 2077, 2560×1600, DLSS off – 50 fps
CP 2077, 2560×1600, DLSS on (jakość) – 42 fps
CP 2077, 2560×1600, DLSS on (balans) – 50 fps
CP 2077, 2560×1600, DLSS on (wydajność) – 62 fps
CP 2077, 2560×1600, DLSS on (ultra wydajność) – 88 fps

Z jednej strony nie spodziewałem się na takim sprzęcie zobaczyć gdzieś wyniku poniżej 50 fps. Z drugiej strony umówmy się, Cyberpunk 2077 to jednak nie w kij dmuchał mocno zasobożerna gra. Po wszystkich łatkach zaczęła naprawdę świetnie wyglądać i ma swoje potrzeby. Ale nawet te 42 fpsy pozwalają na swobodną i płynną rozgrywkę. I to przy rewelacyjnie wyglądającej grze.

cp3 cp2 cp1

Teraz niestety wrzucę łyżeczkę dziegciu do tej beczki miodu.

Osiągi laptopa są świetne. Bo i to co w nim siedzi ma swoją moc. A do odpalenia takiej mocy, potrzeba…No cóż, tez potrzeba nie lada mocy. Ta moc jest podawana przez 300 watowy zasilacz (sporych rozmiarów). A kiedy taka moc zostaje ujarzmiona przez rozjuszone podzespoły należy spodziewać się dwóch rzeczy.

Pierwszą jest ciepło wydzielane przez te najbardziej się nagrzewające. Choć w tym przypadku, jest to tropikalny żar, albo i piekielne czeluście. Temperatura na procesorze pod obciążeniem, potrafiła dochodzić do 100 stopni Celsjusza. Tu też zaobserwowałem ukrytą pułapkę w klawiaturze, o której pisałem wcześniej. Gdy moje palce powędrowały w okolice klawiszy funkcyjnych i górnej listwy pod ekranem, to aż syknąłem, bo po prostu się sparzyłem. Można tam smażyć jajka, albo przeprowadzać próby wytrzymałości dla pomagierów jakiegoś bossa z filmu sensacyjnego. Ten sprzęt potrafi się nagrzać i to bardzo.

DSC00142

A jak cos się nagrzewa, to trzeba to ciepło jakoś odprowadzić, bo może być problem. Do tego służą oczywiście wentylatory wewnątrz laptopa i również wspomniane przeze mnie na początku dysze wylotowe. Owe dysze to tak naprawdę otwory przez które wylatuje ciepłe powietrze, ale wyglądają niesamowicie futurystycznie i tył laptopa wygląda jak tył promu kosmicznego. Do tego kiedy sprzęt pracuje pod dużym obciążeniem i potrzeba mocnego wentylowania, to system chłodzenia zaczyna być bardzo mocno słyszalny. Nie jest to może wycie potępionych dusz, ale hałas jest spory i potrafi być męczący.

 

DSC00149

Oczywiście osoba grająca zwykle nie będzie aż tak bardzo narażona, bo albo siedzi w słuchawkach, albo ma podkręcone głośniki. Na szczęście system dźwiękowy w Lenovo Legion 7i jest świetny i potrafi przebić się przez szum chłodzenia, choć nie zagłusza go przez co nadal potrafi drażnić. Niestety jeśli ktoś jest z nami w tym samym pomieszczeniu, to ten szum potrafi taką osobę mocno zirytować. Zapomnijcie o graniu kiedy ktoś w tym samym pomieszczeniu chce zasnąć. Nocne granie raczej tylko w samotności.

To w sumie dwie najpoważniejsze problemy tego sprzętu. Choć są to rzeczy, których można się spodziewać biorąc pod uwagę z czym mamy tu do czynienia. Ze sprzętem, który w bardzo ograniczonej przestrzeni skrywa potężne podzespoły, jakich nie powstydziłby się duży stacjonarny komputer z cichutkimi i wydajnymi wentylatorami i mnóstwem miejsca na cyrkulację powietrza.

DSC00145

Można by się też w sumie przyczepić do „mobilności” tego zestawu. Laptop waży niemal 3 kilogramy. Zasilacz też do mikrusów nie należy (to jakieś 1/3 powierzchni laptopa). Już sam ciężar całości jest dość problematyczny. Do tego idea pracy na baterii bez zasilania z gniazdka też nie jest zbyt różowa. O ile przy „jałowym” przeglądaniu sieci, czy zwykłej pracy, ewentualnie oglądaniu filmów bateria potrafi wytrzymać jakieś 4 godziny, to próba odpalenia wymagającej gry drastycznie skraca jej żywot do niecałej godziny. To zdecydowanie sprzęt żywiący się prądem z gniazdka.

DSC00158 DSC00159

O cenie nie mówię. Bo kiedy patrzy się na laptopa za ponad 15 tysięcy złotych, to wiadomo, że jest to sprzęt nie dla każdego. Lenovo Legion 7i kupią ludzie, którzy są pewni swojego wyboru i wiedzą, że właśnie to chcą mieć w domu. Za takie pieniądze można sobie pewnie złożyć całkiem dobry komputer stacjonarny z widokiem na rozbudowę. Albo można powiedzieć „Chcę Lenovo Legion 7i, w najlepszej dostępnej konfiguracji”. I po prostu go kupić.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Wygląd: 5/5
Wykonanie: 5/5
Funkcje: 5/5
Stosunek ceny do jakości: 4,5/5
Ogólnie: 4,5/5

PODSUMOWANIE:

Potężny laptop gamingowy, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Zarówno w kwestii uruchamianych gier, jak i smażenia jajek, czy budzenia zmarłych. Niesamowita maszyna, która jest jednak sprzętem dla osób zdecydowanych na ten konkretny model i takie konkretne rozwiązanie. Cena wyklucza kupowanie go w ramach eksperymentu. Ale jak się zdecydujecie, nie będziecie zawiedzeni.

Komentarze