review fifa 14 x360 ggk

FIFA 14 – recenzja gry

Ocena: 8,5

Plusy:
+ nowa fizyka piłki
+ gry treningowe
+ licencja T-Mobile Ekstraklasy
+ w dalszym ciągu dobra grafika i dźwięk
+ masa trybów single i Multi

Minusy:
- drobne przekłamania w grafice
- potrafi sfrustrować
- dla niektórych zbyt mało zmian


Przy szlifowaniu kamieni szlachetnych trzeba wykazać się sporą dozą ostrożności. Zbyt długa obróbka może doprowadzić do ukruszenia surowca i spadku jego rynkowej wartości. Praca nad kolejną inkarnacją serii FIFA musiała właśnie tak wyglądać – idealny materiał źródłowy poddany został modyfikacjom, których celem było nadążenie za wysokimi wymogami odbiorców. Czy zatem pracownicy EA Sports wykazali się kunsztem antwerpskich jubilerów, czy też godną pożałowania amatorszczyzną? Odpowiedź jak zwykle znajduje się w recenzji, do której lektury zapraszam.

NA ROZDROŻU

Już w recenzji poprzedniej edycji zastanawiałem się nad drogą, jaką w tym roku obiorą twórcy najpopularniejszej piłkarskiej gry na rynku. Czy ponownie rozbiorą kod gry na czynniki pierwsze i dokonają kolejnych, istotnych poprawek, czy też zafundują graczom niezwykle drogą aktualizację składów w postaci nowej gry. Sytuacja wydawać się mogła niezbyt korzystna – na horyzoncie majaczy FIFA 14 w wersji na konsole nowej generacji, hulająca na nowym silniku Ignite. Oczywistym jest, że to właśnie next-genowa edycja jest oczkiem w głowie EA i to ona obfitować winna we wszelkie nowości, których implementacja chodziła po głowie programistom w przeciągu ostatniego roku. Oliwy do ognia dolało również Konami, którego PES 2014 jawił się jako milowy krok dla skostniałej w ostatnich latach serii. Technologia Fox-Engine tchnęła w japońską grę nowego ducha i piłkarze w końcu zaczęli ruszać się tak, jak powinni, czyli naturalnie.

W takich właśnie, teoretycznie niesprzyjających okolicznościach przyjdzie się nam zapoznać z current-genową edycją FIFA 14. Dostarczona przez dystrybutora wersja na X360 zawirowała w czytniku konsoli i po kilku dniach intensywnych testów mogę w końcu wystawić grze cenzurkę.

rec - fifa 14 1

JAK PO RAZ TRZECI ZRECENZOWAĆ FIFĘ?

Tak się złożyło, nieprzypadkowo zresztą, że trzeci rok z rzędu recenzuję grę z serii FIFA. Stoję zatem przed nie lada dylematem – czy ponownie rozwodzić się nad każdym elementem menu gry, czy też skoncentrować się na najważniejszym, czyli zmianach względem poprzedniczek. Ceniąc Wasz czas, zdecydowałem się na drugie rozwiązanie, bo i tak pisać jest o czym.

Zacznijmy od zawartości, która w tym roku powinna uradować kibiców rodzimych klubów piłkarskich. Tak, po dwóch latach niebytu T-Mobile Ekstraklasa wraca na listę licencji w FIFA 14, stając w jednym szeregu z Premier League, Bundesligą, Primera Division, Serie A i innymi najważniejszymi rozgrywkami świata (wliczając w to również żarty pokroju ligi Arabii Saudyjskiej). Brakuje oczywiście Ligi Mistrzów i Ligi Europy, będących w rękach japońskiej konkurencji z Konami. Niemniej w kwestii klubów EA Sports nie zawiodło i dostarczyło ich naprawdę sporo. Trochę gorzej sytuacja wygląda w przypadku narodowych reprezentacji, których selekcja pozostawia niestety sporo do życzenia. Gdzie Nigeria, Ukraina, Japonia, czy choćby Chorwacja? Niestety, w tym aspekcie z roku na rok jest coraz gorzej, za co winić powinniśmy poszczególne krajowe federacje. Zwęszyły one łatwy szmal i zamiast cieszyć się z promocji swych reprezentacji, domagają się od producentów profitów za ich wykorzystanie w grze. A wszystko zaczęło się od byłego kapitana reprezentacji Niemiec, który nie wyraził zgody na umieszczenie swej, notabene niezbyt urodziwej facjaty w grze. Pozdrówmy zatem Olivera Kahna i podziękujmy Zbigniewowi Bońkowi, który nie robił problemów z umieszczeniem w FIFA  14 w pełni licencjonowanej reprezentacji Polski.

rec - fifa 14 2

To miłe bonusy względem poprzednich dwóch edycji, ale nie jedyne. Debiutujące w FIFA 13 gry treningowe zostały znacznie rozbudowane i potrafią wciągnąć na wiele godzin – dryblingi, strzały, dośrodkowania, parady bramkarskie, a wszystko logicznie poukładane według poziomu zaawansowania graczy. Tym razem ich przydatność jest znacznie większa, ale o tym za chwilę.

Samotnicy znajdą masę zabawy w trybie kariery, w której wcielić można się w trenera, lub piłkarza. Możliwość pogodzenia roli managera z funkcją selekcjonera reprezentacji pozostała niezmieniona, a jedyną nowalijką jest system skautingu. Tym razem statystyki piłkarzy grających w innych klubach nie będą dostępne publicznie, więc trzeba będzie wysłać do nich obserwatora, który dostarczy wszystkich niezbędnych informacji, łącznie z ceną, jaką za zawodnika trzeba uiścić. Oczywiście procedura ta zabiera trochę czasu, dlatego warto umiejętnie rozsyłać skautów, by nie obudzić się w ostatnim dniu transferowego okna jak David Moyes do spółki z Edem Woodwardem.

Nie mogło oczywiście zabraknąć FIFA Ultimate Team. Budowanie drużyny od podstaw z wykorzystaniem kart graczy sprawia jak zawsze masę frajdy i nie doczekało się jakiś drastycznych zmian. Posiadacze konsol Microsoftu cieszyć się mogą dodatkowymi kartami z legendarnymi piłkarzami, którzy już dawno zawiesili buty na kołku. Pele, Bergkamp, Gullit to tylko trójka z liczącej 39 zawodników puli. Szkoda, że zabrakło George’a Besta i Erica Cantony, ale to już takie moje osobiste narzekania. Jednym zdaniem, jest co kolekcjonować, a mniej cierpliwi gracze posiłkować mogą się systemem mikrotransakcji, dzięki któremu szybciej wejdą w posiadanie najlepszych talii.

rec - fifa 14 3

Tryby online nie doczekały się zbytnich rewolucji, bo tak naprawdę nie było czego zmieniać. Największą nowością jest rozbudowanie trybu Sezony, który umożliwia teraz także pojedynki 2 vs 2. Oprócz tego dostępne są klasyczne, pojedyncze mecze oraz znane już z serii 11 vs 11. Kod sieciowy działa bez zarzutu i nie spotkałem się losowym wyrzucaniem z meczy. Niestety, łatwiej niż przed rokiem trafić na frustratów, którzy lubują się w nieoczekiwanym opuszczaniu gry. A wszystko przez…

…NOWĄ FIZYKĘ

Biorąc pod uwagę liczbę dostępnych w FIFA 14 trybów, łatwo dojść do wniosku, że rewolucyjnych zmian w tym roku nie uświadczymy. Kilka poprawek i usprawnień plus uaktualnienie składów to zbyt mało, by usprawiedliwić przed własnym sumieniem wydanie ponad 200 złotych na grę, zwłaszcza w obliczu tak bogatego w atrakcje kalendarza wydawniczego. Ostatecznie obecną formę EA Sports weryfikuje boisko, a tu zmieniło się naprawdę dużo. Nie przesadzę, jeśli powiem, że tak drastycznej zmiany gameplayu nie było w serii od co najmniej pięciu lat. Warto zatem poświęcić trochę czasu w trybie treningowym, by w pełni oswoić się z nowościami w systemie.

Piłkarze przestali być w końcu nieomylnymi maszynami z klejem na butach i laserowym celownikiem. Oczywiście sporo ułatwień można włączyć w opcjach gry, jednak nawet z asystami przy podaniach, strzałach i przełączaniu  zawodników rozgrywka potrafi sfrustrować. Przy pierwszym uruchomieniu FIFA 14 sprawdziła moje osiągnięcia i ustawienia z poprzednich odsłon. Najwyższy poziom trudności już od lat nie sprawiał mi większych problemów, choć nie powiem, bym w głupi sposób nie przegrywał meczów z teoretycznie słabszymi rywalami, którzy w bezlitosny sposób zamykali mnie we własnym polu karnym. Tak, SI potrafiła zaskoczyć niezbyt czystym handicapem. Tym razem więcej trudności sprawi walka z własnymi ułomnościami. Wyłożona idealnie na czubek buta piłka potrafi beztrosko odskoczyć i trafić pod nogi obrońców rywali. Nawet cyborgi pokroju Messiego nie poradzą sobie z każdym podaniem. Nieobliczalna fizyka futbolówki nadaje grze realizmu, ale potrafi też przywołać na język całą masę niecenzuralnych słów. Tempo rozgrywki odrobinę spowolniono, a zawodnicy mają wyczuwalnie większą masę, co wiąże się z ich bezwładnością. Koniec z zawracaniem w miejscu i precyzyjnym wyłuskiwaniu piłki spod nóg rywala. Tym razem spóźniona interwencja sprawi, że nasz zawodnik niezdarnie rozłoży się na boisku, smutnie podążając wzrokiem za uciekającym przeciwnikiem.

rec - fifa 14 5

Zapomnijcie również o szybkiej zmianie kierunku biegu i nawijaniu obrońców na najprostsze zmyłki. Wbiegnięcie ze skrzydła w pole karne częściej przerywane jest przez obrońców, ponieważ piłka w pełnym biegu odskakuje od nogi, stając się łatwym celem do wykopania w trybuny. Znane, schematyczne patenty z poprzednich edycji odchodzą w zapomnienie i zmuszają do szukania nowych sposobów na dziurawienie siatki w bramce przeciwnika. Sporo pożytku przynoszą dośrodkowania z okolic narożnika boiska, o ile dysponujemy dobrym w powietrznych pojedynkach napastnikiem. Wystarczy jednak para szybkich i wysokich stoperów, a już trzeba szukać innego sposobu na zdobywanie bramek. Z pomocą po raz kolejny przychodzi nowa fizyka – strzały zza linii szesnastu metrów potrafią zaskoczyć niejednego bramkarza. Koniec z jednakową trajektorią lotu piłki. Tym razem wiele zależy od sposobu ułożenia stopy przy strzale, wychylenia zawodnika i odrobiny wolnej przestrzeni. Walenie na pałę często kończy się zablokowaniem uderzenia przez stoperów i szybką kontrą, dlatego warto wykazać się rozwagą i spokojem przy rozgrywaniu akcji pod polem karnym rywala.

Gra kombinacyjna jeszcze nigdy nie była w produkcji EA Sports tak istotna, jak w tym roku. Nawet najszybsi skrzydłowi mają problem z przedarciem się przez dobrze skoordynowaną defensywę, dlatego lepiej poczekać na partnerów i cierpliwie wyciągać obrońców z linii i jednym dokładnym podaniem obsłużyć wybiegającego na pozycję napastnika. Jeśli poradzi sobie z przyjęciem piłki, będzie miał przed sobą już tylko bramkarza. Tu trzeba będzie wykazać się zimną krwią i finezją, ponieważ golkiperzy wykazują się zarówno kocim refleksem, jak i perfekcyjną synchronizacją czterech kończyn.

rec - fifa 14 6

Paradoksalnie, w najnowszej edycji łatwiej odnajdą się zatem ortodoksyjni fani Pro Evolution Soccer, niż przyzwyczajeni do schematów weterani FIFY. Dla mnie to duży plus, bo ewidentnie widać, że produkcja EA Sports coraz śmielej zmierza w stronę realizmu. Większe znaczenie ma opanowanie technicznych sztuczek, a podania od nogi do nogi nie wychodzą już tak płynie, jak kiedyś. Potrzeba nie lada pokładów cierpliwości, samozaparcia i nerwów ze stali, by odnaleźć się na murawie i czerpać przyjemność z gry. Satysfakcja z rozmontowania defensywy rywala jest jednak wielka, wynagradzając czas poświęcony na treningi i osładzając gorycz początkowych porażek.

NOWE MENU I STARA RESZTA

Oparte na kaflach menu jest przejrzyste jak nigdy dotąd, choć znalezienie niektórych opcji potrafi na początku przysporzyć odrobiny kłopotów. Denerwują trochę opóźnienia przy dokonywaniu zmian – tu trzeba poczekać, aż załaduje się zdjęcie piłkarza, co trwa około sekundy.

Na murawie zbyt wiele się nie zmieniło, choć spora grupa piłkarzy doczekała się nowych twarzy. Fellaini, Kagawa, ale również Szczęsny i Piszczek w końcu wyglądają jak prawdziwi ludzie, a nie produkty obecnego w grze generatora. Także Robert Lewandowski przestał straszyć blond pasemkami – w końcu znajduje się na polskiej okładce gry w towarzystwie nie byle kogo, tylko mającego problemy z hiszpańskim fiskusem Messiego.

Same boiska nie doczekały się zbyt wielu zmian, choć fanów Barcy ucieszyć powinien powrót Camp Nou. Wszystko w zasadzie wygląda tak, jak rok temu i trzeba sobie jasno powiedzieć, że na obecnej generacji lepiej wyglądać już nie będzie. Denerwują trochę drobne przekłamania graficzne kibiców, którzy w jednej chwili siedzą, a ułamek sekundy później machają magicznymi szalikami, w dziwny sposób zmieniającymi barwy. W poprzednich edycjach nie rzucało się to tak w oczy. Ogólnie oprawa gry to spory jej plus i chociaż stadiony i modele piłkarzy w napędzanym nowym silnikiem PES 2014 mogą robić większe wrażenie, tak ich twarze i czkawka w animacjach już niekoniecznie.

rec - fifa 14 7

Na oprawę dźwiękową składa się kilkadziesiąt utworów, reprezentujących najróżniejsze gatunki muzyczne, oraz komentarz. W ubiegłorocznej edycji miałem do czynienia z angielską wersją językową i byłem zachwycony. Wiedziałem jednak o problemach trapiących polską wersję, jak choćby brak wyczytywanych nazwisk nawet najbardziej znanych piłkarzy. Tym razem obyło się bez technicznych zgrzytów. Duet Szaranowicz & Szpakowski dograł kilka nowych, zaktualizowanych kwestii i w miarę dobrze komentuje wydarzenia z boiska, choć nie mogło zabraknąć lapsusów. Najbardziej rozbawiła mnie informacja, że Manchester United nazywany był kiedyś „kolejorzem”. Tak, wiem, że klub założyli pracownicy kolei, ale chyba brytyjscy, a nie z Wielkopolski. W porównaniu do angielskiej wersji, brakuje tu także dodatkowej pary komentatorów przy meczach reprezentacyjnych i lektora podsumowującego ligową kolejkę.

ZNOWU TO ZROBILI

Pomimo mych obaw, FIFA 14 niesie ze sobą spore pokłady nowości, które dobrze uzupełniają się z całością. Naprawiono błędy poprzednich odsłon, czyniąc produkt znacznie bardziej dopracowanym. Fani serii nie powinni się zawieść, o ile pogodzą się z nieobliczalną fizyką piłki i na nowo oswoją z wydarzeniami na boisku. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby wielu posiadaczom ubiegłorocznej edycji zmiany zaserwowane w FIFA 14 nie podeszły – tak też może się zdarzyć. Na pewno w tym roku jest trudniej, a nie każdy gracz ma wystarczającą ilość czasu na mozolne treningi.

Niemniej kolejne 12 miesięcy piłkarskich emocji przed nami, w tym roku o tyle ciekawych, że lada moment na rynku pojawi się edycja FIFA 14 na PS4 i XO. Ciekawe, czy zmiana silnika graficznego nie wpłynie w nich na boiskowe wydarzenia. Z podanych przez producenta informacji wynika, że posiadacze current-genowej edycji FIFA 14 będą mogli nabyć next-genową za znacznie niższą cenę.

P.S. Na AppStore i Google Play gra również się pojawiła, i podobnie jak Real Racing 3, jest tytułem F2P. Umożliwia zabawę w FUT, a pozostałe tryby trzeba już wykupić.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze