recenzja

Fallen Enchantress: Legendary Heroes – recenzja gry


Procesor: AMD Phenom II X4 955 3,20 GHz
RAM: 5 GB
OS: Windows 7 Home Premium SP1 64 bit
Grafika: AMD Radeon HD 6850 X2


Fallen Enchantress nie jest zbyt wymagające graficznie, dlatego na moim sprzęcie nie było najmniejszych problemów. Żadnych przestojów, szarpania, czy innych problemów przy maksymalnych możliwych ustawieniach.




Bardzo lubię gry cywilizacyjne. Zwłaszcza takie, w których bardzo dużo się dzieje, jest mnóstwo rzeczy do zwiedzania i zrobienia. Najlepiej, jeśli w takiej grze jest wątek magiczny. Dlatego właśnie nieco bardziej wolę Warlocka, od Cywilizacji. I właśnie dlatego sięgnąłem po Fallen Enchantress: Legendary Heroes.

W zasadzie nie wiedziałem za dużo o tym tytule. To znaczy byłem świadom, że jest seria Elemental, która jest taką właśnie cywilizacyjną grą fantasy. Wiedziałem, że powstała jej druga, poprawiona część zatytułowana The Fallen Enchantress, a jeden z moich znajomych rozpacza, że tak rewelacyjny tytuł nie został oficjalnie wydany w Polsce. Bywa.

Oto jednak Techland oznajmił iż wydaje w tym roku grę The Fallen Enchantress: Legendary Heroes. Grę, która de facto jest dodatkiem do The Fallen Enchantress. Na szczęście jest to dodatek samodzielny, więc nie wymaga zainstalowanej podstawki. Jako, że w podstawkę i pierwszą część serii nie grałem, to w niniejszej recenzji spojrzę na Legendary Heroes jako zupełny nowicjusz.

2013-12-04_00004

Legendary Heroes, to cywilizacyjna gra 4X osadzona w klimatach fantasy. 4X to oczywiście eXplore, eXpand, eXploit, eXterminate. Wcielamy się w niej w suwerena jednego z królestw istniejących w tym świecie. Do wyboru mamy aż 9 różnych nacji, a co za tym idzie bohaterów. Każdy ma inne zdolności specjalne, co pozwala na inne podejście do rozgrywki. Jeśli nie podoba się nam żaden z predefiniowanych bohaterów, możemy zawsze stworzyć własną postać, z takim zestawem zdolności jaki nam pasuje.

W Legendary Heroes można grać gry scenariuszowe, jak i standardową kampanię na losowo generowanej mapie. Zawsze uważałem ten tryb za najciekawszy w grach cywilizacyjnych, więc to właśnie o nim opowiem.

Podczas tworzenia mapy, można ustalić sporo zmiennych, które wpłyną na rozgrywkę. Od wielkości świata począwszy, przez poziom trudności zamieszkujących go potworów, po częstotliwość różnych wydarzeń, jakie nawiedzą świat. Jest też możliwość wyboru liczby przeciwników komputerowych i ich poziomu trudności. Szczerze powiem, że jeśli jesteście nowi w świecie gier cywilizacyjnych, to nie wychodźcie z poziomem trudności poza Łatwy (zarówno u potworów, jak i komputerowych przeciwników).

2013-12-04_00002

Po stworzeniu mapy wkraczamy w niemal znany świat. Mamy swojego bohatera i jakąś słabą jednostkę, mapa jest podzielona na kwadraty (a nie heksy) i musimy założyć pierwsze miasto, aby jakiś dach nad głową był. I tu przeżyłem pierwsze zaskoczenie (w zasadzie nie tu, a w samouczku na temat zakładania miast, ale wiecie o co chodzi). Miasto nie może być założone gdziekolwiek. Można to zrobić jedynie na polach oznaczonych specjalnymi ikonkami w kolorze zielonym i brązowym (a czasem też niebieskim). Ikonki owe oznaczają, że na tym polu jest żarcie i materiały wystarczające do budowy i utrzymania miasta, a czasem i magiczna energia. Cyferki przypisane do owych ikonek pokazują jak dużo jest danego zasobu. Oczywiście chciałoby się znaleźć miejsce, gdzie są wszystkie trzy ikonki o maksymalnej wartości, ale zapomnijcie o tym. Zawsze będziecie się zmagać z jakimś niedoborem.

2013-12-04_00001

Kiedy założymy pierwsze miasto, zaczyna się ta cała cywilizacyjna zabawa. Budujemy nowe budynki, rozszerzamy granicy wpływu naszej metropolii, trenujemy różne jednostki, a także bawimy się badaniami. No i staramy się wygrać, dążąc do jednego z pięciu warunków zwycięstwa. Czy to militarnie, dyplomatycznie, rzucając określony czar, czy wykonując sekretne zadanie. O każdym z tych obszarów mógłbym napisać po kilka stron tekstu, ale to by Was zabiło, dlatego skrócę to jak się da.

Badania, jak to badania, pozwalają nam na tworzenie nowych budynków, jednostek i wykorzystywanie kolejnych zasobów naturalnych. Drzewo badań jest podzielone na trzy główne działy: Cywilizacja, Wojna i Magia. Pierwszy zawiera ulepszenia związane z rozwojem naszego królestwa, drugi to oczywiście nowe środki do prowadzenia wojen, a trzeci sprawy związane z czarami i drenowaniem magicznych źródeł. W początkowym okresie gry wydaje się, że nie ma możliwości idealnego wyboru ścieżki rozwoju. Zawsze okaże się, że mogliśmy jednak wynaleźć coś innego, bo bardziej by się teraz przydało.

2013-12-04_00006

Rozwój miast jest bardzo ciekawy. Wraz z wzrostem, miasta zyskują poziomy, które objawiają się nie tylko powiększeniem granic, ale również zyskiwaniem specjalnych zdolności. Gracz może wybierać między różnymi typami miast w trakcie ich „levelowania”. I tak możemy rozwijać nasze miasto jako Fortecę, Konklawe, czy po prostu Miasto. Każda z tych ścieżek daje inne możliwości i jest warta rozważenia.

No i w końcu to co tygryski lubią najbardziej, jednostki i zwiedzanie. Bardzo interesujący jest fakt, że gracz może projektować swoje własne jednostki, korzystając z „klocków” dostępnych w danym momencie dla jego cywilizacji. Te „klocki” to uzbrojenie, pancerze i tym podobne. Samodzielnie stworzone jednostki można potem produkować i sprawdzać w bitwie.

Samo zwiedzanie jest niesamowite. Muszę przyznać, że pod tym względem Legendary Heroes po prostu mnie przytłoczyło. Na mapie co chwilę coś się dzieje. Co krok nowe zasoby do eksploatacji. Co dwa kroki niezależni wrogowie. Jeszcze gęściej znajdą się pola, na których można znaleźć ciekawe przedmioty, które może założyć bohater. A do tego miejsca, w których można dostać zadanie, po wykonaniu którego dostaniemy nagrodę. Zadania te, to oczywiście „Idź w miejsce X i zabij potwora/armię Y, a potem wróć po nagrodę Z”. Choć zdarzyły mi się też zagadki do rozwiązania (tyle, że potem i tak musiałem coś zabić). Zadania jako takie są niesamowicie sympatyczną wstawką, która daje dodatkowy cel naszemu włóczeniu się po świecie.

2013-12-04_00007

Jeśli już jestem przy walce, to dwa szybkie słowa. Po pierwsze każdy przeciwnik ma określony poziom trudności, od niskiego, przez średni, wysoki po epicki. Mniej więcej możemy dzięki temu stwierdzić, czy damy radę pokonać takiego wroga. Jednak czasem określenie tego poziomu wydaje się dość dziwnie zrobione i podczas faktycznej konfrontacji, wychodzi na to, że koleś o Wysokim stopniu zagrożenia, sprawił nam dużo mniejsze problemy niż ten Średni.

Samą walkę można rozegrać na dwa sposoby. Automatycznie, czyli pozwalamy komputerowi na rozstrzygnięcie starcia bez udziału w nim, od razu podziwiając ekran wyników. Nie polecam tego rozwiązania, chyba, że mamy naprawdę przytłaczającą przewagę. Komputer ma bowiem jakiś dziwny algorytm rozstrzygania walk. Wielokrotnie w starciach z łatwym przeciwnikiem traciłem jednostkę, choć gdy sam walczyłem, nie miałem żadnych strat. Sprawdziłem to też na wrogu o Wysokim stopniu trudności. Kilka testowych walk automatycznych kończyło się zawsze zgonem całej mojej armii, a kiedy rozegrałem to sam, straciłem tylko jeden dość słaby oddział. Reszta, choć poraniona, to jednak przeżyła starcie.

2013-12-04_00008

Druga metoda, to taktyczna walka na planszy podzielonej na kwadratowe pola. Stoją na niej jednostki nasze i wroga, czekając na rozkazy. Z lewej strony ekranu mamy pasek inicjatywy pokazujący w jakiej kolejności będą się poruszały, co pozwala nam zaplanować bitwę. A potem zostaje tylko poruszanie wojskiem, rzucanie czarów, używanie zdolności specjalnych, czy przedmiotów. Odpowiednie ustawienie jednostek w trakcie ataku też ma znaczenie, więc zabawy jest mnóstwo.

Walki, oczywiście te wygrane, dają naszym jednostkom doświadczenie, pozwalające na podnoszenie własnych umiejętności. Bohaterowie, tacy jak początkowy suweren, czy inni, którzy dołączą w trakcie gry do naszej sprawy, zyskując poziomy mogą szkolić się w różnych ścieżkach. Każda ścieżka to dostęp do osobnego drzewa umiejętności (sporego drzewa), więc jest nad czym kombinować.

2013-12-04_00003

Napisałem już sporo, a w zasadzie tylko nieco mocniej „liznąłem” tę grę. Fallen Enchantress: Legendary Heroes, to potężnie rozbudowana zabawa, w której można się pogubić. To jeden z moich zarzutów do tej gry. Wydaje mi się, że twórcy trochę przedobrzyli. Fajnie jak na mapie dużo się dzieje, ale tu dzieje się aż za dużo momentami. Przez to próg wejścia dla nowych graczy jest moim zdaniem dość wysoki. Dlatego lepiej zaczynać na niższym poziomie trudności, żeby mieć możliwość oswojenia się z grą. Nie pomaga też dość mizerny samouczek poruszający najbardziej podstawowe tematy. Można co prawda czytać potem o kolejnych rzeczach we wbudowanej grze encyklopedii, ale to męczy bardziej, niż uczucie zagubienia w morzu opcji.

2013-12-04_00009

Gra jest wydana w języku polskim, co niewątpliwie cieszy. Oczywiście lokalizacja dotknęła tylko elementów tekstowych, pozostawiając część mówioną w języku angielskim. Niestety jakość polonizacji jest niezbyt wysoka. To znaczy teksty są przetłumaczone dobrze, ale trafiają się miejsca, gdzie polski tekst nie mieści się w wyznaczonym polu, a nawet nie jest wykrywany (i wtedy jeden z przeciwników nazywa się No string found). To sprawia wrażenie niechlujnej roboty.

Dźwięk i muzyka w grze są i w zasadzie to wszystko co można o nich powiedzieć. W żadnym wypadku nie zapadają w pamięć. Nawet oryginalny voice acting jest jakiś taki „bezpłciowy”.

2013-12-04_00005

Grafika również nie jest z górnej półki. Jest ładna i estetyczna. Modele postaci, a zwłaszcza wrogich istot są całkiem ciekawe i wygląda na to, że twórcy byli bardzo pomysłowi. Kuleje co prawda animacja jednostek w trakcie walki. Widzimy tam zaledwie kilka klatek animacji, a prosi się o coś więcej. Z drugiej strony dzięki temu, gra powinna działać płynnie na większości komputerów, nawet w dość wysokich ustawieniach.

Zastanawiam się teraz, jak podsumować Fallen Enchantress: Legendary Heroes. Mnie ta gra bardzo się spodobała. Fakt, że na początku czułem się jakby ktoś dał mi obuchem przez łeb i nie mogłem się odnaleźć w rozgrywce, jednak przy kolejnych próbach szło mi już znacznie lepiej. Próg wejścia jest dość wysoki, jednak zdecydowanie warto go przekroczyć, bo Legendary Heroes daje mnóstwo zabawy. A kiedy opanujemy tę grę i zaczniemy sprawnie się w niej poruszać, to satysfakcja jest potężna.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Mnóstwo rzeczy do zrobienia w trakcie gry. Tona miejsc do odwiedzenia, questy, sprzęt, monstra, sam nie wiem co jeszcze. Bogactwo powala na kolana.
Dość wysoki próg wejścia na początku nieco mnie odstraszył. Nie powala również jakość animacji jednostek. Gra ma problemy z polską wersją językową.
Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze