recenzje-ggk-szablon2-2

DOOM – recenzja gry


Wymagania rekomendowane:
Intel Core i7-3770 3.5 GHz, 8 GB RAM, karta grafiki 4 GB Geforce GTX 970/Radeon R9 290 lub lepsza, 55 GB HDD, Windows 7/8.1/10 64-bit


Wymagania minimalne:
Intel Core i5-2400 3.3 GHz, 8 GB RAM, karta grafiki 2 GB Geforce GTX 670/Radeon HD 7870 lub lepsza, 55 GB HDD, Windows 7/8.1/10 64-bit


Doom jak Doom czy nie Doom? Co prawda wiele lat minęło od premiery pierwszego Dooma, ale ID Software chce nam przypomnieć dawną legendę. A może chce nam pokazać nowy produkt i upodobnić go, do jakże zapadłego w naszej pamięci, dobrego skrawka historii?

Mogę wam z pewnością powiedzieć, że nowy Doom to nie stary Doom, ale nowa gra, która posiada wszystko co dobre i proste i przewidywalne ze swojego pierwowzoru. Wiele osób, z którymi w ostatnich dniach miałem okazję rozgrywać odświeżoną produkcję, porównuje nowego Dooma ze swoim pierwowzorem i narzeka, że to nie jest to to, co było kiedyś, ale przecież kiedyś były inne czasy i tego tła historii już żaden developer nie przywróci. Dla przykładu, to tak jakbyśmy chcieli nowo wschodzącą gwiazdę muzyki dance, śpiewającą stylem lat 90. porównywać do Króla Pop Michaela Jacksona, i krzyczeć dookoła, że słabo śpiewa, że to nie to samo. Ja pamiętam Dooma jeszcze kiedy chodziłem do liceum, piękne czasy zajęć informatyki, i dni gdzie padało hasło od nauczyciela w stylu „róbcie co chcecie” i nagle na sali wyłaniały się tylko dwie gry DSJ i Doom! Kończyło się zajęcia, wracało do domu i dalej Doom. Pamiętam nawet, jak zabierało się dyskietkę ze swoimi save’ami do szkoły i odwrotnie.

20160519064736_1

To tyle, jeśli chodzi o przeszłość. Spójrzmy na teraźniejszość. ID Software mając na uwadze brzemię, jakie będzie na nich ciążyć, miało przed sobą przeogromne wyzwanie: stworzyć następcę tronu, gdzie przede wszystkim liczyła się fabuła i zatrzymanie gracza przed ekranami monitora na wiele godzin dając mu satysfakcje z zabijania hord przeciwników. Jak to się ma do nowego Dooma? Grę rozpoczynamy już w samym centrum akcji. Budząc się w sarkofagu od razu zaczynamy walkę bez zbędnych szkoleń, przewodników czy treningów mających na celu przygotowanie nas do rozgrywki. Moim zdaniem był to świetny pomysł, gdzie gracz nie rozprasza się kolejnym samouczkiem i poradami, a od razu musi stanąć do walki z hordami przeciwników. Tuż po przebudzeniu i zabiciu pierwszych fal „zombiaków” rozpoczyna się historia, z jaką będziemy się zmierzać podczas rozgrywek. Zostaje nam także zobrazowany główny cel naszej wędrówki. Oczywiście głównie chodzi o to by zabijać wszystko co nam stanie na drodze, a sama historia i scenariusz schodzą na drugi plan. Ciekawy jest fakt, że taka sytuacja i rozplanowanie gry nie spowodowało ani na chwilę znudzenia mnie, wręcz przeciwnie – chciałem dojść jak najszybciej do kolejnego etapu gry. ID Software podjęło świetną decyzję porzucając wszystko co dostajemy w „nowoczesnych” strzelankach, ale czy młode pokolenie rządne wyzwań i wielu zadań zrozumie taką ideę gry? Sądzę, że z pewnością tak gdyż jest to dla nich swoista nowość, zwłaszcza, że będzie można zobaczyć w co grali kiedyś rodzice.

1

Rozgrywka w samej grze, jakby się mogło wydawać, wcale nie jest taka prosta. Już prawie na samym starcie gry dostajemy dostęp do szerokiej gamy broni oraz innego wymaganego uzbrojenia. Już od pierwszej potyczki z przeciwnikiem używamy dodatkowych pancerzy czy leczenia. Jeżeli już mowa o tym ostatnim, to warto się tu zatrzymać na moment. W przypadku leczenia ran w grze, ID Software zdecydowało się na wprowadzenie małej nowości, co doskonale wpłynęło na jakość rozgrywki i okazało się strzałem w dziesiątkę. Mowa tutaj o systemie Zabójstw Chwały, tak zwany Glory Kills. To dzięki nim w głównej mierze bohater będzie mógł się leczyć. Cała zabawa polega na doprowadzeniu zdrowia przeciwnika do minimum i zabiciu go wręcz, co będzie skutkowało upuszczeniem przez wroga pakietu zdrowia. W im bardziej efektywny sposób to zrobimy lub im bardziej potężny będzie wróg, tym więcej zdrowia otrzymamy. Wydaję się proste i żmudne ale wcale tak nie jest. Pamiętam jak na zapowiedzi wyglądało to dziwnie i irytująco, o tyle już kiedy miałem do czynienia z tym sposobem zdobywania leczenia byłem pod totalnym wrażeniem. Zabicie wroga sposobem Glory Kills wcale nie jest łatwe. Przeciwnicy są szybcy, uciekają nam, używają teleportów czy też sami korzystają z leczenia. Dodam do tego fakt, że Glory Kills można wykonać z różnego ustawienia do przeciwnika (z góry, z boku, a nawet po przekątnej) i za każdym razem, niczym Fatality w Mortal Kombat, akcja zostanie wykonana w odmienny sposób. Pomysł jest świetny i nadaje Doomowi nutkę świeżości, której bez wątpienia potrzebował, żeby zainteresować nowszych graczy.

2

Sama fabuła i sposób jej przedstawienia to dobra droga jaką podążyło ID Software. Już dawno nie grałem w grę, która swoją prostotą tak by mnie wciągnęła na wiele godzin, a przecież przechadzanie się po Piekle i szukanie swojego „ojca”, by go po prostu zabić mogło być nudne. Podchodząc do DOOMa bałem się właśnie o szybkie znudzenie, jakie mogło mnie spotkać. Bałem się, że będę miał do czynienia z kolejnym nieudanym, odgrzanym kotletem, ale, na całe szczęście, bardzo szybko zostałem uświadomiony, że tak nie jest. Klimat gry oraz otoczenie zostały świetnie dopracowane. Grafika jest dobrze wykonana, a otaczający nas świat co krok wprawiał mnie w zachwyt. Czasem aż dało się poczuć zapach otaczającej nas Czerwonej Planety oraz odmętów Piekieł, a suchość Marsjańskiego powietrza dawała się odczuć po całym pokoju podczas zabawy. Oprawa muzyczna też jest niczego sobie. Wykonane dźwięki efektów strzałów są dopracowane, odgłosy potworów przyprawiają o mały dreszczyk, a czasami wyłaniające się melodie „zapowiadające” kolejne starcie skutecznie wprawiają nas w „trans” przygotowania do kolejnej walki.

3

Jak się natomiast ma sprawa, jeżeli chodzi o ten bardziej współczesny styl rozgrywki – Multiplayer? Tutaj, niestety, znalazłem piętę Achillesa nowego Dooma. Rozgrywka w tym trybie jest bardzo monotonna, każdy z graczy otrzymuje dostęp do całego możliwego uzbrojenia, jakie jest dostępne w grze, co bardzo odejmuje grywalność temu trybowi. Chciałem zobaczyć tu coś dobrego, ale, niestety, tryb ten sprowadza się do rozgrywki najlepiej przeciwko koledze i traktuję jako sposób na chwilę nudy pomiędzy innymi dostępnymi produktami na rynku. Niestety, ID Software zatrzymując się w świecie starej Legendy, zapomniał o lepszym dopracowaniu czegoś, co jest potrzebne w świecie teraźniejszości. Oczywiście wiem, że to nie jest Call of Duty czy Overwatch, ale za cenę Dooma chciałbym jednak mieć większy dostęp do różnorodności jaką w dzisiejszych czasach oferuje multiplayer. Mam nadzieję, że ID Software uda się z czasem naprawić ten błąd i w niedalekiej przyszłości dostaniemy jakiś mały dodatek bardziej usprawniający ten tryb gdyż uważam, że gra ma przeogromny, niewykorzystany potencjał gry wieloosobowej. Niestety, ale tak kończy się zlecanie chociażby fragmentu gry firmie zewnętrznej – w przypadku DOOMa ID prawdopodobnie zabrakło czasu lub zasobów na jednoczesne dopieszczanie trybu dla jednego i wielu graczy.

20160519065502_1

Nowy Doom jest zdecydowanie tym na co czekałem, ale ponieważ bardzo mało oczekiwałem od tej produkcji to sama końcowa ocena, jaką muszę dać też będzie mało wysoka. Nie piszę, tutaj że Doom jest niewypałem, wręcz przeciwnie: jest to produkcja, w która nie jeden raz jeszcze zagram, ale, niestety, brak jej tego czegoś co sprawia, że trudno jest odciągnąć gracza od komputera. Gdy poprawi się multiplayer, będzie można tę ocenę poprawić. Grę polecam i uważam, że każdy, od młodego po starego wyjadacza gier, powinien mieć tę pozycję na swojej półce z kolekcją.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Szybka i dynamiczna rozgrywka, oprawa graficzna i dźwiękowa, lokalizacje, mnóstwo broni i itemów, system Glory Kills, znajdźki
Multiplayer, kiepskie tłumaczenie
"Stay a while, and listen" - Deckard Cain

Komentarze