feat - dead island

Dead Island – recenzja gry

Ocena: 7,0

Plusy:
+ klimat
+ teren do eksploracji
+ budowa własnej broni
+ ilość zadań do wykonania
+ znakomity tryb co-op
+ nareszcie prawdziwe zombie

Minusy:
- kiepska fabuła
- niedopracowany balans gry
- model jazdy autem
- sporo drobnych błędów
- jeden patch, to za mało...


Jeden z najbardziej oczekiwanych horrorów w tym roku nareszcie doczekał się swojej premiery. Wizyta na egzotycznej wyspie Banoi to idealna okazja na udane wakacje, ale nikt nie przewidział, że tajemnicza epidemia zacznie zmieniać ludzi w zombie. W taki oto sposób czwórka bohaterów staje do walki o swoje życie, próbując przy okazji rozwiązać zagadkę tajemniczej choroby oraz wydostać się z wyspy. Czy połączenie gatunku FPP z survival horrorem dało zamierzony efekt? Czy polscy twórcy z firmy Techland, dotrzymali słowa o swojej najnowszej produkcji? Sprawdźmy.

Lista tytułów o zombie na rynku rozrywki elektronicznej jest doprawdy długa. Brakowało jednak gry z odpowiednim klimatem. Takiej, w której celem jest przetrwanie w miejscu odciętym od świata, a za rogiem czeka niebezpieczeństwo. Polscy twórcy podjęli się wyzwania, które miało wprowadzić zdecydowane zmiany w gatunku. Niewątpliwie można stwierdzić, iż Dead Island oferuje sporo nowości w tym temacie. Czy można sobie wyobrazić, że wymarzone wakacje mogą się zmienić w istne piekło i to w przeciągu jednego dnia? Gdy wstajemy rano nic nie wskazuje na to, że za chwilę doznamy szoku. Co robić w sytuacji kiedy dociera do nas, że nasi znajomi zmienili się zombie? Ucieczka za dużo nie pomoże, więc szukamy czegokolwiek do obrony. Taka wizja może skojarzyć się z dobrym filmem grozy.

Pierwsze co musimy zrobić, zanim na dobre zagościmy na Banoi, to wybrać naszego bohatera. A kim przyjdzie nam zagrać? W zależności jaki styl gry nas interesuje, otrzymujemy możliwość wcielenia się w postać czarnoskórego rapera Sama B, który jest obeznany w broniach obuchowych, byłą policjantkę Purnę z Sydney, która specjalizuje się w broni palnej, w Xian Mei, która była pracowniczką Royal Palm Resort ze specjalizacją w broniach siecznych oraz w Logana, który był gwiazdą amerykańskiego futbolu i doskonale zna się na broni miotanej. Każdy bohater posiada inne umiejętności w drzewku specjalizacji, co daje nam możliwość rozwoju postać wedle naszego uznania. Jedyną cechą wspólną dla naszej czwórki to maksymalny poziom doświadczenia, który wynosi równe 50. Po kilku godzinach gry doszedłem do wniosku, że z całej ekipy najlepiej wypada Sam B, który świetnie radzi sobie nie tylko z bronią obuchową, ale jest również wytrzymały na ataki zombie oraz nie ma większych problemów z pozostałym orężem. Gdy rozwiniemy jego umiejętność szarży, atakujące zombie będą miały duży problem. Dlaczego? W trakcie biegu można będzie przewracać przeciwników, a następnie w efektowny sposób pozbawić ich głowy. Po co brudzić sobie ręce i niszczyć cenną broń? Przy tej okazji muszę zwrócić uwagę na fakt, że każdy bohater może potraktować przeciwnika z kopniaka, który jest atakiem uniwersalnym. Tak! Dobry kopniak uratuje was nie raz w trakcie gry. Tylko dlaczego nie zużywa paska wytrzymałości, tak jak bieganie, atak lub podskok?

Naszą przygodę rozpoczynamy w resorcie wypoczynkowym i szybko okazuje się że nasz bohater jako jedyny jest odporny na chorobę. Naszym pierwszym zadaniem jest odnalezienie jakiegoś dobrego schronienia oraz odszukanie ewentualnych ocalałych. Twórcy już wcześniej zapowiadali, że obszary do eksploracji będą pokaźnych rozmiarów i faktycznie słowa dotrzymali. Muszę przyznać, że lokacje w pierwszym akcie zwiedziłem bardzo dokładnie, dzięki czemu odnalazłem dodatkowe zadania w postaci uratowania kogoś przed hordą nieumarłych lub dostarczania żywności ocalałym. Dodatkowo, można odszukać dobrze ukryte bronie białe i palne z lepszymi parametrami, unikalne schematy do budowy własnego oręża oraz zapiski o wyspie Banoi i nagrania z tajnego śledztwa. Dlatego warto pozwiedzać każdy z czterech aktów, ubijać zombie dla punktów doświadczenia oraz zbierać niezbędne przedmioty do tworzenia specjalnych broni. Oprócz resortu dla turystów, czeka nas jeszcze wizyta w mieście oraz dżungli, a resztę odkryjecie już sami. Niestety, jest drobny problem z samą fabułą — pewnie gdzieś się zawieruszyła przez tą całą epidemię.

Zadania jakie przyjdzie nam wykonywać to te przydzielone do głównej ścieżki fabularnej oraz dodatkowe, które zostają nam powierzone przez ocalałych. Wszystko przeważnie ogranicza się na odnalezienia jakiegoś przedmiotu lub przetransportowania czegoś z punktu A do punktu B. Zadania są z reguły urozmaicone, choć niektóre są wprost beznadziejne lub dosłownie skopiowane między aktami. Czyżby komuś zabrakło pomysłów? Wspomniałem wcześniej o możliwości zbudowania własnej broni, która jest niezbędna w dalszych etapach gry. Otóż do stworzenia własnego oręża potrzebujemy przede wszystkim specjalnych planów, które zostały ukryte na całej wyspie – w tym kilka w zadaniach pobocznych. Gdy już posiadamy odpowiedni schemat, np. elektromaczety, bomby z dezodorantu, koktajlu Mołotowa, musimy następnie przygotować odpowiedni materiał na budowę. W trakcie przechodzenia gry, zebrałem takich instrukcji aż 30, ale nie wykluczone że jest ich więcej. Jeśli stwierdzimy, że brakuje nam jakiegoś elementu do budowy uzbrojenia, to warto porozmawiać z kupcem, który odstąpi nam dany przedmiot za odpowiednią sumę. Ostatnim naszym krokiem będzie odnalezienie specjalnego stołu, na którym dokonamy niezbędnych modyfikacji. W całej grze jest ich dość sporo, więc raczej problemów nie będzie, aby je odnaleźć. Taki punkt daje również możliwość naprawienia naszego sprzętu oraz możliwości wzmocnienia go do trzech razy. Oczywiście – nie za darmo.

Banoi jest dużą wyspą, więc przemierzanie jej na piechotę, to dość trudna sprawa. Twórcy oddali do naszej dyspozycji dwa środki transportu. Pierwszy z nich, to „szybka podróż” z jednego schronienia do drugiego. Jeśli jednak musimy dostać się do innej części obszaru na mapie, trzeba będzie odszukać sprawne auto. Tutaj niestety pojawiają pewne problemy, a mianowicie sam model jazdy oraz fakt, że samochód jest niezniszczalny. Zgadza się — rozjechać można każdego przeciwnika w dowolnych ilościach, a my i tak będziemy nadal jeździć. Co z tego że będą widoczne uszkodzenia karoserii oraz silnika? Obowiązkowo należy zwrócić uwagę, że dokładna likwidacja oponentów w wybranym miejscu, to strata czasu, bo zaraz przywloką się inni.

Jak wygląda sprawa z podziałem naszych przeciwników? Oprócz włóczących się po okolicy zombie spotkamy również zarażonych, którzy są bardzo zwinni i mogą narobić kłopotów w większej grupie. W trakcie przechodzenia pierwszego aktu, spotkamy dziwnego zombie, który prosi o pomoc, a gdy podejdziemy za blisko, wybucha i nasz żywot dobiega końca. Jest to najbardziej irytujący przeciwnik w całej grze. Każda nasza śmierć, to także kara w postaci pieniężnej, co nie jest miłe dla naszego portfela. W dalszym etapie napotkamy taranów, topielców oraz rzeźników. Skąd takie nazwy? No cóż, to trzeba zobaczyć na własne oczy. A skoro jestem jeszcze przy tym temacie, sprawa związana z balansem trudności pozostawia wiele do życzenia. W jednym etapie ilość przeciwników jest odpowiednio rozłożona, zaś w innym jesteśmy zasypani przez żywe trupy. Najgorszy jest jednak fakt, że czasem zamiast odrodzić się kawałek dalej, to trafiamy w to samo miejsce, co w efekcie kończy się kolejną szybką śmiercią i obfitą karą pieniężną.

Wszystko zmienia się w chwili, kiedy postanowimy zagrać w trybie kooperacji. W drużynie może być maksymalnie do czterech graczy. Gorąco polecam zagrać w zorganizowanym zespole, w którym każdy z graczy będzie dodatkowo posiadać headset. Wykonywanie zadań będzie zdecydowanie ułatwione, tak samo jak rozprawianie się z uporczywymi zombie. Jeśli nawet jakimś cudem polegniemy, będzie chwila aby ktoś nas szybko uleczył. Opcja rozgrywki w co-op, to także możliwość handlu z innymi graczami. Tylko należy pamiętać o różnicy między poziomami doświadczenia, bo postać z poziomem 10, nie będzie mogła użyć np. przedmiotu z poziomu 15. Czy będzie można sprzedawać zdobyte schematy do budowy broni? Niestety nie ma takiej opcji, ale będzie można sprzedać zbudowaną broń.

Gra działa na silniku Chrome Engine 5, który sprawuje się całkiem dobrze. Przekonacie się sami, gdy będziecie zwiedzać kolejne obszary wyspy. Chwilami będzie można podziwiać niesamowity krajobraz w resorcie wypoczynkowym lub dżungli. W mieście uraczy nas zmiana pogody, ale trafimy również na rażące niedopracowania. Gdy postanowimy przenieść się np. z miasta do resortu, dopiero po kilku sekundach zostaną załadowane tekstury, co nie prezentuje się najlepiej. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze problem z przenikaniem obiektów. Weźmy jednak pod uwagę fakt, że obszary są naprawdę duże i ilość umieszczonych modeli, też robi swoje. Nie oznacza to jednak, że taka ilość błędów jest usprawiedliwiona. Od chwil premiery pojawił się co prawda jeden patch, ale nie rozwiązuje on wszystkich problemów. Jak wypadła oprawa dźwiękowa? Moje zastrzeżenia dotyczą jednej kwestii — dźwięku wydawanego przez większe i mocniejsze zombie. Przez całą grę wydają tylko jeden odgłos, który po kilkunastu godzinach gry, zaczyna być męczący. Dodam jeszcze taką małą ciekawostkę od siebie: na początku gry, kiedy wydostaniemy się z hotelu, warto podejść i posłuchać co mówi pewna pani, która siedzi w rogu domku.

Dead Island ukończyłem z czasem dwudziestu godzin, wykonując przy okazji ponad 110 zadań oraz zwiedzając na spokojnie całe Banoi. Tak czy inaczej, zawiodłem się na Dead Island w pewnym stopniu. Co nie oznacza, że odstawię grę na półkę, bo tryb kooperacji z pewnością zapewni mi dodatkowe godziny dobrej zabawy. Osobiście uważam, że warto zapoznać się z tym tytułem, który w pewnym stopniu wprowadza nowe elementu do gatunku gier survival horror. Przy czym stanowczo podkreślam, że gra jest przeznaczona wyłącznie dla starszych odbiorców, ze względu na ilość mocnych scen i słownictwa.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze