recenzja- battlefield 4 autor artur janczak

Battlefield 4 – recenzja gry


Bad Coampany 2 to według mnie najlepsza odsłona serii Battlefield. Świetna i zabawna kampania dla jednego gracza. Godny polecenia tryb sieciowy. FPS, przy którym spędziłem setki godzin i żadnej z nich nie żałuję. Teraz na rynku rozgościła się czwórka i postanowiłem wziąć ją pod lupę. Efekt? Pozytywny, choć nie wszystko udało się zapiąć na ostatni guzik.

DICE od samego początku promowało Battlefield 4 jako usprawnioną i mocno rozbudowaną trójkę. Dodano Levolution, poprawiono silnik, zaprojektowano ciekawe mapy i tak dalej. Single miał chwycić nas za serce, a multi wystrzelić na orbitę Ziemi. Niestety, ale już beta udowodniła, iż tak dużo od czasów BF3 się nie zmieniło, zaś niektóre elementy zostały bardziej zdezelowane niż mogłoby się wydawać. PR Electronic Arts zasypał nas masą pięknych materiałów, które miały nas zapewnić, iż czwórka ma wszystko to, czego szukamy we współczesnych strzelankach. Pamiętacie zwiastun, którego celem było wzbudzić u nas odpowiednie emocje? Nie? No to wam przypomnę.

 

W 60 sekund dowiedzieliście się, jak wypada kampania BF4. Dużo się dzieje, jeżeli chodzi o samą destrukcję, lecz od strony merytorycznej jest naprawdę słabo. Mamy konflikt pomiędzy USA i Chinami, który trzeba załagodzić. W tej sytuacji wcielamy się w bohatera, który nic nie mówi, zaś jego kompanii rzucają ulicznymi epitetami na prawo i lewo, zaś ich inteligencje można przyrównać do tej, którą posiada pisklak. Fabuła to taki chaos, że nawet nie starałem się zbytnio, aby szukać jej drugiego dna, którego zapewne i tak nie ma. Ot co, strzelamy, rozwalamy coś, osłaniamy konkretne osoby i czasami siadami za sterami maszyny latającej, lub zwykłego czołgu. W głośnikach słychać polski dubbing, który wbija się w ucho niczym setki malutkich igiełek powodując gigantyczną frustrację. Chciałoby się zagrać po angielsku, ale nie ma takiej opcji, jeżeli chodzi o kopie do recenzji, czy też wersje pudełkowe dostępne w naszym kraju. Twórcy próbowali zaczerpnąć elementy z trybu sieciowego, tak aby samotny wilk miał do dyspozycji sporawy teren do zabawy i miał wrażenie, iż świat jest naprawdę otwarty dla niego. W rzeczywistości to tylko iluzja, zaś gracz przemyka pomiędzy wąskimi korytarzami kolejnych map, pędząc z punktu A do B. Gdybym miał tytuł ten ocenić za sam single, to w dawnej skali ocen błagał by o trójkę, a i tak bym się zastanowił czy w ogóle na nią zasługuje. Takie akcje to nie ze mną DICE. Musicie wziąć się do roboty, bo BF3 w tym temacie wypadł odrobinę lepiej, a czwórka sama podcięła sobie linkę od spadochronu. Ogarnijcie się i wyrzucie ten tryb w ogóle, albo zaczerpnijcie coś z serii Bad Company, bo pięć godzin mam przez was wycięte z życia.

bf4 2013-11-05 03-13-39-187

Zapomnijcie już o kampanii, bo i tak 90% graczy nie wybiera jakiejkolwiek odsłony z serii Battlefield ze względu na ten tryb. Skupcie się na multi, który jest esencją recenzowanego tytułu. Levolution, tak twórcy nazwali zachodzące zmiany na mapach podczas rozgrywki multiplayer. Zmienne warunki pogodowe, upadający budynek, zniszczona tama, z której wylewa się masa wody, zatopione miasto i tak dalej. Niby efekt ten powinien być jedynie wisienką na torcie, a tak naprawdę ma ogromne znaczenie dla każdego żołnierza biorącego udział w walce. Gdy już dany element otoczenia zmieni się bezpowrotnie (w tym konkretnym meczu), nie raz siły między drużynami zostają zachwiane. Można to było zobaczyć w wersji beta, gdzie drapacz chmur rozlatywał się w drobny mak i zamiast niego można było biegać po jego ruinach. Tego jest więcej, o wiele więcej i wierzcie mi, iż wprowadzenie tego typu rzeczy do potyczek sieciowych to chyba najlepsze, co DICE mogło zrobić. Na jednej z map, gdzie mamy rozłożone punkty na kilku małych wysepkach oraz wraku wielkiego statku dochodzi do sytuacji, gdzie zaczyna padać deszcz, a fale morskie są na tyle silne, że pływanie motorówką czy skuterem to istne piekło. Nawet latając samolotem lub helikopterem można odczuć zmiany pogodowe. Wrażenia niesamowite i dodające tejże produkcji sporo uroku, którego brak poprzedniej odsłonie. Według mnie to dobry krok i w jakimś DLC twórcy powinni iść jeszcze dalej, bo Levolution zasługuje na dalszy rozwój.

Desktop 2013-10-21 21-26-52-512

W BF4 oddano nam do dyspozycji 10 map do starć przez sieć. Każdy z nich jest unikalny i próżno szukać między nimi większych podobieństw. Dla mnie prawdziwą perełką jest lokacja o nazwie Paracel Storm, gdzie dobitnie odczujecie to, co napisałem powyżej w kwestii Levolution. Oprócz tego często odpalam broń na Operation Locker i Lancang Dam. Mapy w tej odsłonie zasługują na szacunek, bo zostały zaprojektowane wręcz genialnie. Rzecz jasna, nie tylko one są takie dobre. To samo tyczy się arsenału — który jest teraz ogromny, ale i samej personalizacji naszego wojaka. Mimo sztywno określonych klas, wiele dodatków do broni jest współdzielonych, przez co gracz ma spore pole do popisu, gdyż dopiera wszystko pod siebie, tworzy jednocześnie unikalnego żołnierza do wielu różnych zadań. Bronie są jak na razie całkiem nieźle zbalansowane, lecz na pewno doczekamy się wielu zmian w tej kwestii, ale ważne jest to, że nie spotkałem się z bronią, która sprawia, iż stajemy się jakimś Rambo. Jeżeli chodzi natomiast o ich zachowanie, to od czasów trójki nic wielkiego się tu nie zmieniło, co mimo wszystko uważam za plus, gdyż bazą tego elementu było Bad Company 2. Nie udało mi się sprawdzić trybu Commander, gdyż wymaga od 10 poziomu postaci, a levelowanie w tej części jest wyjątkowo wydłużone.

bf4 2013-11-05 23-10-15-394

Powyższy obrazek dobitnie pokazuje, iż lubię siadać za sterami samolotów w czwórce. Nie trzeba już podpinać pada, aby mieć jakiekolwiek szanse z innymi graczami. Teraz kontrola za pomocą myszki i klawiatury jest naprawdę przyjemna. Zrezygnowano z podnoszeniem maszyny do lotu, gdyż najczęściej nasz wojak pojawia się już z nią w powietrzu. Oczywiście, z helikopterami bywa inaczej, ale sam start tego transportu jest o wiele prostszy, dlatego tutaj opcję są różne. Dość istotną zmianą w temacie samych maszyn lotniczych jest ich zachowanie po uderzeniu, czy wykonaniu jakiegoś trudniejszego manewru, czy też zmian pogodowych. Teraz nie można czuć się tak pewnie, jak kiedyś. Nasza maszyna nie raz straci kontrolę, gdy oberwie rakietą, czy też zacznie być mocno ostrzeliwana. Szybka zmiana kierunku także destabilizuje jej pozycje. Dzięki temu osoby zasiadające za ich sterami nie są wstanie zdobyć 100 zabić i zero zgonów, jak to często bywało w poprzedniej odsłonie. To kolejny kluczowy element, który mocno pozytywnie wpływa na balans w grze. Nie zabrakło także innych pojazdów, takich jak: czołgi, wozy opancerzone, obrona przeciwlotnicza, łaziki, skutery czy motorówki uzbrojone z każdej strony. DICE wręcz zachęca nas do walki na morzu oraz na lądzie, gdyż to właśnie na tej płaszczyźnie dzieje się najwięcej. W powietrzu nadal walczy się świetnie, ale nie tak w trójce.

bf4 2013-11-06 00-44-07-414

Fani dość mocno narzekali, iż mimo wielkich możliwość silnika Frostbite, nie można niszczyć wielu elementów otoczenia. W przypadku tej odsłony postanowiono wziąć to pod uwagę, więc teraz wiele budynków i innych rzeczy da się po prostu przemienić w kupkę gruzu. Ma to spory wpływ na rozgrywkę, gdyż camperzy nie są już tacy zuchwali, a koczowanie w danym miejscu może się skończyć tragicznie. Tutaj ponownie DICE sięgnęło do Bad Company 2, gdzie ten element jak na tamte czasy był wykonany solidnie. Przez co niszczenie kolejnych kondygnacji dają masę zabawy. Nie raz poczujemy się jak kilka lat wstecz, gdy biegaliście po tych samych mapach, co oddział Złej Kompanii. Szkoda natomiast, iż sam multiplayer ma swoje wady, lecz bardziej techniczne. Klient gry najczęściej wyrzucał mnie z polskich serwerów, często nie dodawał w ogóle do kolejki, zaś sam Battlelog w stosunku do tego do trójki jest strasznie ubogi. Nie można także tworzyć plutonów, więc klanówki też na razie ograniczone. Dobrze chociaż, że dodano czat głosowy w samej grze, co takie Call of Duty miało już od dawna.

Podsumowując, chciałbym was zapewnić, iż od strony wizualnej jak i oprawy dźwiękowej nie ma się do czego przyczepić. Battlefield 4 brzmi i wygląda naprawdę dobrze. Jeżeli trójeczka chodziła wam na wysokich ustawieniach, to i tutaj powinno być podobnie. Teraz trzeba czekać na Chińską Nawałnice i kilka patchy, bo wyrzucanie do pulpitu, czy rozłączanie z serwerami potrafi być irytujące.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Zmieniające się warunki atmosferyczne oraz Levolution. Mnogość w temacie ekwipunku oraz genialne zaprojektowane mapy. Multiplayer ma w sobie moc, której próżno szukać u konkurencji.
Kampania to jakaś kpina. Najlepiej w ogóle jej nie odpalać. Problemy z trybem multi pewnie zostaną wyeliminowane, lecz na razie potrafią ostro wkurzyć człowieka. Brak możliwości stworzenia własnego plutonu boli i to bardzo.

Komentarze