test- afterfall reconquest episode one ggk

Afterfall Reconquest Episode I — test wersji preview

Pierwszy Afterfall nie okazał się tak dobry, jak zapowiadano. Po pewnym czasie, deweloper przyznał się, że mierzył zbyt wysoko i tym razem nie popełni tego błędu, a Reconquest ma być tego dowodem. Postanowiłem sprawdzić, jak obecnie tytuł ten się prezentuje i muszę przyznać, iż są szanse, na coś lepszego, niż Insanity.

Reconquest to mroczna gra akcji z elementami RPG. Od samego początku gracz nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Nasza postać może się skradać, szybko biegać, strzelać i używać dwóch dodatkowych gadżetów: bariery i strzelby a’la Flak Cannon z Unreal Tournament. Ciężko się doszukiwać w wersji preview jakiejś konkretnej fabuły, aczkolwiek doskonale wiadomo, że świat jest na skraju całkowitej zagłady, każdy myśli tylko o sobie, a dawne ulice zamieszkały przeróżne mutanty. Intro gry idealnie oddaje cały ten klimat, po czym następuje monolog naszego bohatera i można ruszyć do akcji. No właśnie. Akcja, czyli strzelanie, strzelanie i jeszcze raz strzelanie. Tak w skrócie można opisać całą rozgrywkę omawianego tytułu. Cała zabawa zaczyna się w jakimś metrze, gdzie biegają sobie wolne, jak króliki, przebrzydłe mutanty, które jak do nas podejdą, to szybko doprowadzą protagonistę do śmierci. Na szczęście, nie jesteśmy bezbronni. Postać ma w zanadrzu kilka sztuczek, a w pistolecie od początku kilka naboi. Samo strzelanie jest naprawdę przyjemne, podobnie, jak kontrolowanie bohatera. Wspominam o tym, gdyż w Insanity elementy te nie były na tyle dobrze dopracowane, abym mógł nazwać je komfortowymi. Tutaj na szczęście problemów nie ma i likwidowanie kolejnych przeciwników odbywa się szybko i przyjemnie, choć ich liczba jest naprawdę duża.

afterfall reconquest (3)

W ciągu godziny — bo tyle zajęło mi przejście wersji preview, zabiłem więcej mutantów, niż w Doom 3. Maszkary potrafią wylecieć z każdego zakamarka, a amunicji nie ma zbyt wiele. Dobrze natomiast, iż wspomniany „Flak Cannon” nie ma ograniczeń, co do ilości strzałów, ale musi się ładować, więc po trzech-czterech atakach, należy nieco się oddalić od potworów, aby móc znowu uderzyć. Oprócz samego zabijania wszystkiego co się rusza, należało włączyć kilka przycisków i pogadać z jednym zbieraczem złomu. To właśnie rozmowa z nim rzuca trochę światła na fabułę i pokazuje, jak w ogóle będą wyglądać rozmowy z napotkanymi personami. Mamy kilka opcji dialogowych i to od nich zależy, co będzie działo się dalej. Jako, iż nie miałem ochoty delikwenta zabijać, to wypytałem go o wszystko, co tylko można i nastąpił koniec zabawy.

afterfall reconquest (5)

Na chwilę obecną nie mam w ogóle podstaw, aby jakkolwiek ocenić ten tytuł. Od strony wizualnej jest całkiem dobrze, choć brakuje zmiany rozdzielczości i bardziej zaawansowanych zmian w grafice. Dobitnie widać, że do skończenia całości jeszcze sporo zostało, bo czasami postać przenikała przez obiekty, a jedynie dwa utwory muzyczne to trochę za mało. Rola, jaką powinna spełniać każda wersja „alfa” jest taka, iż ma odbiorcę zaciekawić, a to Afterfall Reconquest się na pewno udało. Mroczny świat, ludzkość na granicy szaleństwa i całkiem udane strzelanie do mutantów. Warto też wspomnieć, iż tracąc życie, możemy je wyssać z poległych stworzeń. Trochę to dziwne, gdyż w końcu te całe mutanty mogą mieć jakąś chorobę, albo inną zarazę, lecz spokojnie da się dzięki nim odnowić pasek energii. W sumie, nie sprawdziłem, jak działa bariera, bo nie chciałem dopuszczać do siebie niczego, co się rusza i nie jest człowiekiem, ale na pewno nie omieszkam tego zrobić, jak twórcy zaktualizują swoją grę o kolejną zawartość. Jeżeli macie ochotę już teraz zabrać się za tę produkcję, to jest taka możliwość. Wystarczy wykupić dostęp za pośrednictwem Steam: link.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze