feat- pokaz gier 2k w warszawie

2K Games w warszawskiej Winosferze — relacja z imprezy

W ostatni wtorek w warszawskiej Winosferze na zorganizowanej wraz z Cenegą imprezie miałem okazję zobaczyć i sprawdzić, co szykuje dla nas 2K Games.  Już na wstępie powiem, że widok ten bardzo me oczy raduje. Szykuje się nam przede wszystkim bardzo silne uderzenie na sezon świąteczny, który zadowoli oczekiwania chyba wszystkich graczy.

Prezentacja odbyła się na małej salce kinowej w głębi restauracji. Kiedy wszyscy zajęli swoje miejsca na scenie pojawiła się Erica Denning, która w ciągu kilku minut zdążyła kilkukrotnie zapewnić, że „jest to najsilniejszy line-up w historii 2K Games”. Trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić, bo zebranym zaprezentowano 6 gier, z których 5 wyjdzie jeszcze w tym roku!

nba-2k13-kevin-durant

Zaczęło się od NBA2K15 – przez wielu uważana za najlepszą obecnie grę koszykarską. Dowiedzieliśmy się, że tegoroczną „gwiazdą z okładki” jest Kevin Durant – MVP w sezonie 2013/14. Z nowości warto wymienić rozbudowaną, w stosunku do poprzednich gier, ligę europejską. Swój debiut w grze zalicza również polska drużyna Basket Zielona Góra. W tym roku pecetowcy mają powód do radości, gdyż ich wersja gry bazowała będzie na wersji z konsol obecnej generacji. Oznacza to tyle, że będzie korzystała ze wszystkich wynikających z tego dobrodziejstw, jak lepsze modele zawodników, lepszy silnik gry, etc. Nie mogło oczywiście obejść się bez bonusów w zamówieniach przedpremierowych. W tym przypadku są to standardowe już dodatki do wersji cyfrowej, jak unikatowe karty w grze, czy tatuaże Kevina Duranta dostępne w kreatorze postaci.

wwe_2k15_custom_logo__high_quality__by_skilled97-d6ncm6t

Potem przyszła kolej na WWE2K15. Zaczęło się od filmiku, który był swoistą relacją z imprez WWE na świecie. Pochwalono się również cyferkami, jak liczba imprez na świecie, czas antenowy poświęcany nadawaniu walk WWE i wiele więcej. A co w kwestii samej gry? Jest to pierwsza odsłona na konsole ósmej generacji, więc dostajemy znacznie lepsze modele zawodników i ogólny przepych graficzny. Gwiazdą z okładki jest John Cena, który pręży swoje mięśnie i zapewnia, że gra „bardzo realistycznie oddaje to, co dzieje się na ekranie podczas walk WWE”. Ciekawe czy ta część serii będzie w stanie przekonać do siebie polskich graczy.

feat- 15 minut z Borderlands The Pre-Sequel

Potem przyszedł czas na Borderlands: The Pre-Sequel. Wiele osób zarzuca grze, że jest odcinaniem kuponów od popularnej marki. Z jednej strony trudno się z tym nie zgodzić: w tworzeniu pomaga 2K Australia, gra ominie konsole obecnej generacji, a Gearbox dłubie teraz przy swoim nowym projekcie. Lecz jeśli popatrzymy na listę zmian i nowości, to okazuje się, że The Pre-Sequel ma sporo do zaoferowania. Nowe bronie (cytując: „gazylion do potęgi gazylionowej nowych broni”), laserowa i zamrażająca amunicja, nowe miejsce akcji i nowe klasy sprawiają, że w The Pre-Sequel gra się zupełnie inaczej. Wszystkie te usprawnienia i nowości świetnie prezentowało dostępne demo. Najważniejsza zmiana to obniżenie grawitacji – wpływa to na motorykę postaci, która bardzo przypomina tę z Quake’a. Bohaterowie skaczą nad wielkimi przepaściami, wykonują podwójne skoki czy uderzają w ziemię tyłkiem. Zabawa nie jest jednak aż tak beztroska – ogranicza nas zasobnik z tlenem, który lubi się kurczyć, zwłaszcza przy bardziej efektownych akcjach. Nie stanowi to jednak ogromnego problemu, ponieważ zasobniki z tlenem porozrzucane zostały na mapie dosyć gęsto. Miałem okazję zagrać jako Athena, która pełni tutaj rolę tanka, a jej specjalną umiejętnością jest tarcza. Przy jej pomocy, przez jakiś czas, możemy absorbować ataki przeciwników, aby potem „oddać” całe obrażenia do nadawcy. Działa to podobnie, jak jeden z wigorów w Bioschock: Infinite. Drugą grywalną postacią był Wilhelm – odpowiednik żołnierza. Różnica jest taka, że znikają wieżyczki, a na ich miejsce wksakują dwa drony, które pełnią funkcje zarówno defensywne, jak i ofensywne. Demo skończyło się kiedy do akcji wkroczył ogromny boss – stworzony z lodu i lawy smok. Przyznam się, że sam podchodziłem sceptycznie do tej odsłony gry, ale muszę zweryfikować swoje zdanie. Develoeprzy z 2K Australia odwalili kawał dobrej roboty i wnieśli do rozgrywki powiew świeżości. Fakt, nie ma tutaj żadnej rewolucji, nawet w obrębie serii, ale wprowadzone nowinki sprawiają, że w The Pre-Sequel gra się znakomicie. Zapowiada się najlepsze Borderlands!

feat -civilization-beyond-earth

Następna w kolejce czekała Cywilizacja. Tym razem ubrana w szaty science-fiction. Jak wskazuje podtytuł, Beyond Earth, tym razem udamy się poza Ziemię. Grę zaczynamy w momencie osiedlenia się kolonistów na nowej planecie. I już tutaj pojawiają się pierwsze zmiany. Tereny, które zasiedlimy, znacznie różnią się od tego, do czego przyzwyczaiły nas dotychczasowe części. Pęknięcia w ziemi emitujące dziwne światło, niezbadane surowce czy lokalna fauna i flora, której lepiej nie wchodzić w drogę, to tylko czubek góry lodowej. Zmieni się również system ustrojów, nazywanych teraz doktrynami. Gracz stanie przed wyborem przyjęcia jednej z trzech filozofii, którą będzie się kierował. I tak mamy dostępną Czystość, Supremację i Równowagę. Czystość zakłada, że człowiek powinien skolonizować nową planetę w taki sposób, by warunki na niej przypominały Ziemię, i nie ingerować w swoją naturę przy pomocy technologii. Przeciwieństwem tego światopoglądu jest Supremacja. Mówi o tym, że to właśnie technologia zapewniła ludziom byt na nowej planecie, a koloniści powinni rozwijać ją jeszcze bardziej, nawet kosztem zmian w biologii człowieka. Równowaga natomiast leży gdzieś pośrodku. Gracze podążający tą ścieżką decydują się na życie w symbiozie z mieszkańcami odkrytej planety. Wybranie doktryny odzwierciedla wygląd miast oraz przywódców. Wybranie Supremacji sprawi, że na planecie pojawią się ogromne, futurystyczne wieżowce. Równowaga natmiast sprawi, że na twarzy przywódcy pojawią się ulepszenia obcych. Największa zmiana szykuje się natomiast w drzewku rozwoju, nazwanym tutaj „siecią technologii”. Firaxis zerwało z liniowością na rzecz bardziej rozbudowanego systemu, który daje więcej możliwości. Zaczynami w centralnym punkcie, z którego odchodzi wiele gałęzi, na których znajdują się „liście”. Zaczynając od osadnictwa możemy rozwinąć rolnictwo, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby od razu pójść w stronę fizyki czy inżynierii. Miło, że twórcy ciągle starają się ulepszyć, i tak dobry już, mechanizm.

feat - evolve

Na koniec 2K przygotowało to, na co wszyscy czekali najbardziej. Mowa oczywiście o Evolve. Tytuł zdobył nagrodę za grę targów E3 2014 i zaskarbił sobie serca wielu graczy oraz krytyków. O co tyle szumu? Evolve prezentuje zupełnie świeże podejście do multiplayerowych strzelanek. Zapomnijcie o absurdalnych killstreakach w COD, zostawcie za sobą współczesne pole bitwy z Battlefielda, a mecha z Titanfall odstawcie do garażu. Już dawno żadna strzelanka sieciowa nie dostarczyła mi tylu emocji. Może jednak od początku. Grę Turtle Rock Studios najlepiej określić, jako walkę Dawidów z Goliatem. Dawidów, bo jedna ze stron wciela się w czterech różnych myśliwych, a druga w potwora. Dostępne klasy to: Szturmowiec Wsparcie, Medyk oraz Łowca. Każdy z nich ma określoną funkcje w drużynie, a ich ścisła współpraca jest niezbędna do osiągnięcia wygranej. Łowca musi wytropić i uwięzić potwora. W celu realizacji tego zadania należy zwracać uwagę na otoczenie, szukać świeżych śladów czy resztek po posiłku potwora. Kiedy już wytropimy monstrum, to do akcji wkracza Arena. Przenośne urządzenie działające jak granat, które tworzy dookoła potwora barierę, tym samym odcinającą mu drogę ucieczki. Następnie na plan wkraczają szturmowiec i wsparcie – ten pierwszy zadaje potworowi potężne obrażenia, podczas kiedy ten drugi zapewnia mu ochronę lub wsparcie ogniowe. W najgorszej pozycji jest medyk. Jako jedyna osoba, która może leczyć drużynę staje się on pierwszym celem dla potwora. Najlepszą taktyką dla niego jest trzymanie się z boku i wkraczanie do akcji tylko w razie potrzeby, w czym pomaga mu broń snajperska. Jednak nie tylko potwór będzie stanowił zagrożenie. Same mapy, a konkretnie ich mieszkańcy, będą stanowili dodatkowe wyzwanie dla myśliwych. Wszędobylskie zwierzęta, a nawet zamieszkujące wodę ogromne drapieżniki, to tylko niektóre z czyhających na nas niebezpieczeństw. Rozgrywka główną gwiazdą gry, potworem, wygląda zupełnie inaczej. Po rozpoczęciu rundy znajduje się on w pierwszym z trzech stadiów rozwoju. Wtedy jest słaby, więc bezpośrednia konfrontacja oznacza pewny zgon. W tym momencie najlepszą taktyką jest ucieczka i szukanie pożywienia, które pozwoli na przejście do drugiego stadium. Tutaj szanse są już bardziej wyrównane i potwór może poważnie zaszkodzić myśliwym. Finałowa forma stanowi już poważne zagrożenie dla drużyny i jeśli ta świetnie ze sobą nie współpracuje, to wygrana nie wchodzi w grę. No właśnie, Evolve wymaga ścisłej współpracy, co może być problematyczne. O ile w grze ze znajomymi nie powinno stanowić to problemu, to wyobrażam sobie, jak będą wyglądały publiczne mecze, gdzie część graczy nie ma mikrofonów, a druga nie kwapi się do współpracy. O jakość grafiki możecie być natomiast spokojni. Gra działa na CryEngine, co zapewnia niesamowitą grafikę. Okoliczna roślinność, modele postaci oraz potwora sprawiają, że jest na czym zawiesić oko. Wszystko wskazuje na to, że Evolve spokojnie powalczy o tytuł shootera roku.

Końcówka roku zapowiada się naprawdę gorąco, a 2K Games będzie miało w tym spory udział. Wszystkie opisywane gry wyjdą jeszcze w październiku, a szeroki przekrój gatunków powinien zaspokoić potrzeby każdego gracza.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Ogarniam głównie newsy, czasem skrobnę jakiś dłuższy tekst. Jeśli chcecie dziennej dawki moich przemyśleń związanych z grami - zajrzyjcie na twittera: @albisaint

Komentarze