feat - saints row 3 rec

Saints Row: The Third – recenzja gry

Ocena: 9,0

Plusy:
+ opcje edycji
+ nowe miasto
+ nowe wyzwania
+ godziny grania
+ udźwiękowienie
+ odważne zmiany w strukturze wykonywania misji
+ humor

Minusy:
- ograniczenia silnika
- obniżona jakość fabuły względem poprzedniczki


Przez ostatnie lata Stilwater było miastem jednego gangu. Po pokonaniu rywali w postaci Roninów, Brotherhood oraz Sons of Samedi i przejęciu kontroli nad Korporacją Ultor, Święci z Trzeciej Ulicy wpadli w sidła komercji. Niegdyś wyjątkowo groźna i budząca szacunek grupa przestępcza zajęła się prowadzeniem sieci sklepów z pamiątkami i odzieżą, sprzedażą napojów energetycznych i praw filmowych. W tym czasie, w nieopodal położonym Steelport, narodziło się zupełnie nowe zagrożenie w postaci organizacji zwanej Syndykatem. Okres próżności sprawi, że walka z Syndykatem będzie trudniejsza niż może się wydawać i nie obejdzie się bez poświęceń.

W ten sposób, pokrótce, prezentuje się historia w trzeciej odsłonie — wydanej przez THQ, a stworzonej przez studio Volition, Inc. – gry Saints Row. Gdy w 2006 roku, na wówczas nowej konsoli Microsoftu, pojawiła się pierwsza część tej produkcji, szybko zyskała uznanie graczy oraz recenzentów z całego świata. Stało się tak za sprawą praktycznie nieskończonych nakładów akcji oraz humoru. Wszystko to było doprawione bardzo dobrze dobraną obsadą oraz wciągającą, gangsterską historią. Twórcy Saints Row starali się nie kopiować pomysłów od sandboxowch weteranów z Rockstar i gra szybko uzyskała miano nowej marki na rynku elektronicznej rozrywki. Wydane w 2008 roku Saints Row 2 powtórzyło sukces poprzedniczki i wyniosło franszyzę  na wyżyny oferując jeszcze więcej wykręconej zabawy. Volition, Inc. nie zwolniło tempa i w Saints Row The Third dostaliśmy najbardziej szalone doświadczenie w historii „piaskownic”.

Opowieść trzeciej części przygód Świętych zaczyna się w trakcie rutynowego (dla tej ekipy) działania – napadu na bank w ich rodzimym mieście. Shaundi, Johnny Gat oraz przywódca gangu (czyli gracz) zbyt zajęci niańczeniem Josha Birka – aktora przygotowującego się do roli w filmie opartym na historii Świętych – wpadają w zastawioną przez Syndykat pułapkę. Postawieni przed ultimatum – 66% dochodów ze Stilwater, albo życie – bohaterowie przenoszą wojnę na terytorium wroga. W ten oto sposób trafiamy do Steelport. Miasta określonego mianem „patologicznego ojca Bangkoku”.

Steelport to wzorowane na Pittsburhgu miasto znajdujące się w rękach wspomnianego Syndykatu. Jego dzielnice są podzielone między gangami wchodzącymi w skład wspomnianej organizacji. Największa część przypada Jutrzence (Morning Star) – organizacji zajmującej się handlem żywym towarem. Reszta podzielona jest pomiędzy Luchadores – gang zapaśników organizujących krwawe walki – oraz Deckersów – cybernetycznych przestępców pod dowództwem młodocianego, aroganckiego hakera. Te grupy stoją między Świętymi, a pełną dominacją nad nowym „placem zabaw” jakim jest Steelport.

Poza odmiennym umiejscowieniem akcji, Saints Row The Third, posiada zmienioną, względem poprzedniczek, strukturę misji. Cała fabuła ujęta została w 47 konsekutywnie ułożonych etapach, a nie w osobnych dla każdego rywalizującego  gangu rozdziałach. Straciliśmy więc pewną swobodę jaką oferowały poprzednie tytuły w serii na koszt możliwości wprowadzenia ciekawych zwrotów akcji oraz dokonywania kilku wyborów mających wpływ na dalszą rozgrywkę i zakończenie.

Zmieniło się też parę rzeczy, które możemy wykonywać poza głównym wątkiem fabularnym. Tym razem twórcy uraczyli nas większą ilością atrakcji. Powracają znane z SR2 Akcje jak Chaos, Wypalanie Szlaku, Eskorta czy Handel. Niektóre z nich występują w dwóch wersjach. Wykonując Wypalanie na obszarze zajętym przez Luchadores dosiadamy (podobnie jak poprzedniczce) quada i podpalamy wszystko na naszej drodze. Z kolei, na terenie Deckersów, wskakujemy w cyberprzestrzeń i za pomocą inspirowanego Tronem motocyklu omijamy firewalle cyberprzestępców.

Pojawiają się też zupełnie nowe Akcje w postaci Pancernego Chaosu (wykonywanego za pomocą czołgu), czy też absolutnie wykręconego programu telewizyjnego Profesora Genki polegającego na wystrzelaniu przebranych za maskotki przeciwników oraz omijaniu zabójczych pułapek w określonym czasie.

Wykonywanie Akcji gwarantuje nam przejęcie danego obszaru, na którym się ona znajduje. Zmniejsza to wpływ rywalizującego gangu w całej dzielnicy, a Święci otrzymują bonus pieniężny za kontrolę nad uzyskanym od przeciwnika terytorium. Aby usunąć z ulic Steelport członków danej grupy musimy wykonać wszystkie Akcje, zlikwidować wszystkie Operacje Gangu oraz wykupić znajdujące się w całej dzielnicy sklepy, warsztaty, salony tatuażu etc. Jeżeli to jest mało, do wykonania czeka jeszcze pełno wyzwań oraz Dywersji takich jak skakanie ze spadochronem z budynków, niszczenie mienia, zabójstwa na zlecenie, kradzież pojazdów i bieganie na golasa.

Za wykonywanie zadań, które nie są związane z fabułą otrzymujemy kasę i punkty Szacunu. W przeciwieństwie do Saints Row 2, Szacun nie jest potrzebny, by odblokować kolejne misje fabularne. W Saints Row The Third punkty te dają nam dostęp do ulepszeń, a te wykupujemy za zarobione pieniądze. Ulepszać możemy naszego bohatera, gang, fortece. Możemy również otrzymywać dostęp do pojazdów na zamówienie. W ulepszenia warto inwestować, gdyż wraz z postępami w grze, robi się ona trudniejsza i takie umiejętności jak noszenie większej ilości amunicji czy redukcja obrażeń stają się bardzo przydatne.

Graficznie gra prezentuje podobny poziom do SR2. Widać, że twórcy włożyli więcej pracy w wizualny aspekt gry, jednak ograniczenia silnika powodują, że daleko jej chociażby do GTA IV. Samo miasto wygląda poprawnie i potrafi zrobić wrażenie. Szczególnie Śródmieście nocą – oświetlone budynki wyglądają zjawiskowo. Głównym mankamentem są pojawiające się znikąd samochody oraz przechodnie. Jednak, to co SRTT traci na grafice nadrabia fantastyczną zabawą i opcjami edycji, a tych mamy sporo.

Do dyspozycji gracza zostało oddane całkiem porządne narzędzie do edycji naszego bohatera. Wkładając trochę pracy w wizerunek „Szefa” możemy stworzyć doprawdy ciekawie wyglądające indywiduum, a następnie przesłać je na serwery THQ i pochwalić się, lub udostępnić innym graczom. Poza aparycją, możemy też wpłynąć na kilka aspektów osobowości naszej postaci. Do wyboru mamy kilkadziesiąt sposobów, na które bohater będzie prawił komplementy, lub obrażał innych. Niecierpliwi mogli stworzyć już swoją wersję przywódcy Świętych na pewien czas przed premierą gry za pomocą Initiation Station.

Oceniając Saints Row The Third trzeba wspomnieć o oprawie dźwiękowej. Po raz kolejny głosy bohaterów stoją na najwyższym poziomie. Podczas kreacji naszego bohatera mamy możliwość wyboru jednego z trzech głosów dla każdej płci (plus zombie… tak… nasza postać może mówić w języku zombie). Oznacza to, że każda linijka tekstu wypowiedziana przez „Szefa” została nagrana przez sześciu różnych aktorów oraz męskie i żeńskie zombie (skąd Volition, Inc. wzięli zombie?). Tego nie można nie docenić.

Poruszanie się po Steelport umilą nam stacje radiowe, które reprezentują różne gatunki muzyczne. Utworów jest sporo i każdy znajdzie dla siebie coś miłego. Z wykorzystanych w grze utworów możemy złożyć własną składankę i słuchać w trakcie eksploracji miasta. Niektóre misje fabularne mają przypisany podkład muzyczny, który słychać głośniej niż akcję z ekranu. Takie operowanie dźwiękiem nie jest często spotykane w grze komputerowej i robi bardzo pozytywne wrażenie.

Saints Row The Third jest wspaniałym, pełnym akcji sandboxem, obok którego nie można przejść obojętnie. Szczególnie jeżeli grało się w poprzednie części. Gra co chwila zaskakuje pomysłowością zaprojektowania misji oraz wachlarzem niespotykanych postaci. Różnorodność zadań, wspaniała oprawa dźwiękowa, referencje do kultury pop, naśmiewanie się z konsumpcjonizmu sprawiają, że gra przykuwa na długie godziny. Poza wymienionymi mankamentami graficznymi można jeszcze przyczepić się do fabuły, która jest zdecydowanie mniej poważna niż w SR2. Pasuje ona jednak do konwencji, według której Święci są „parodią” samych siebie.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze