feat - patapon 2 rec

Patapon 2 – recenzja gry

Ocena: 7,5

Plusy:
+ wciąga
+ciekawe nowe elementy
+ śliczna grafika
+ słodki dźwięk

Minusy:
- brak tego powiewu świeżości
- przydało by się troszkę więcej zmian


Patapony wracają. Małe kulki składające się głównie z oka, rąk i nóg wyruszają, aby odnaleźć Earthend. Po raz kolejny, gracz, jako ten Wszechmocny będzie musiał przy pomocy czterech bębenków przeprowadzić Patapony przez niebezpieczny świat. Pierwsza część gry urzekała nowością i wykonaniem. Jak wypada sequel?

Pata Pata Pata Pon…

Gra zaczyna się w momencie, gdy kończy się jedynka. Patapony wyruszają do Earthend, lecz po drodze przez Wielką Wodę trafiają na olbrzymiego morskiego potwora. Potwór jak na straszne monstrum przystało, niszczy statek naszych bohaterów, którzy trafiają na „bezludną” wyspę zamieszkaną przez wrogie plemiona, które nie mają ochoty na towarzystwo. Później okaże się też, że napotkamy pewnych starych znajomych, ale nie będę więcej zdradzał.

Od początku gry, człowiek ma wrażenie, że dostał część pierwszą, tylko z lekko zmienionymi grafikami. Gra wciąż opiera się na prowadzeniu grupy Pataponów przez wrogie tereny, za pomocą komend wystukiwanych przyciskami PSP. Do każdego przycisku przypisany jest specjalny bęben, oczywiście bębny są dodawane w trakcie zabawy, i gracz musi wystukiwać konkretne czterodźwiękowe rytmy, aby zmusić Patapony do działania. Czyli mamy to samo, co poprzednio. Doskonale znane Pata Pata Pata Pon, czy Chaka Chaka Pata Pon będą co chwila rozbrzmiewały w naszych uszach. Tak samo jak poprzednio, polujemy, walczymy z wrogimi wojownikami i wielkimi bossami. Między misjami tworzymy nowych wojowników, czy ulepszamy tych, których już mamy. Po co więc ten numerek 2 przy tytule, można by zapytać.

Pon Pon Pata Pon…

Po kilku misjach, okazuje się jednak, że zmiany są i to nie tylko kosmetyczne. Najważniejsza to wprowadzenie nowego rodzaju Patapona, określanego jako Bohater. Bohater może być tylko jeden w drużynie, ale jego siła jest niezwykła. Bohater może przed każdą misją „zmienić klasę postaci”, czyli przeewoluować w jednego z Pataponów, jakie gracz może werbować. Niekiedy odpowiedni wybór klasy bohatera może całkowicie odmienić losy bitwy. Jeśli już przy bohaterze jestem, warto wspomnieć o jego zdolnościach specjalnych. Każda klasa bohatera ma swoją zdolność specjalną. Zdolności te są uruchamiane tylko wtedy, gdy Patapony znajdują się w trybie Fever (a więc gracz gra od jakiegoś czasu komendy bez pomyłki i utraty rytmu). Dodatkowo, o ile włączenie trybu Fever nie jest strasznie rygorystyczne pod względem trafiania w rytm, o tyle uruchomienie w nim bohatera wymaga idealnych trafień. Warto jednak się postarać, gdyż bohaterskie ataki, lub obrona potrafią w jednej chwili wygrać przegraną potyczkę. Widok bohaterskiego Kibapona, który przebija się przez szereg wrogich Karmenów jest bezcenny.

 Drzewko ewolucji Pataponów to kolejna nowość. Teraz „hodowla” nowych wojowników jest nieco bardziej skomplikowana. Każdy z naszych Pataponów, oprócz otrzymania nowego poziomu, może tez zostać zmieniony w nowy podtyp swojego gatunku. Co niezwykle istotne, w trakcie ewolucji, można odkryć fragmenty Pamięci Pataponów, co pozwoli na werbowanie w Drzewie Życia zupełnie nowych oddziałów. Z wydawaniem materiałów na ewolucję trzeba uważać. Wydaje się je szybko, zwłaszcza, że każdy kolejny typ naszych żołnierzy kosztuje nie tylko pospolite materiały, ale i te rzadsze, których nie ma zbyt dużo. Nawet powtórne przechodzenie już raz pokonanych misji, celem zdobycia budulca, bywa niewystarczające. Generalnie zanim zaczniecie myśleć o ewolucji, czy podnoszeniu poziomu posiadanych wojowników, najpierw wybudujcie sobie maksymalną ilość tych zwykłych pierwszo-poziomowych stworków. Będzie Wam łatwiej grać i zbierać materiały.

Kolejna nowość, to tryb Multiplayer. Zdziwieni, że się pojawił? Nie powinniście, przecież zabawa bębenkami w kilka osób musiała się pojawić. Bawić mogą się cztery osoby. Każdy prowadzi do boju swojego bohatera. Tak skonstruowane czwórki, mają do przebycia specjalnie w tym celu przygotowane poziomy, walczą z bossami i mają szansę zdobyć rzadkie materiały do budowy nowych Pataponów. Co ciekawe, tryb Multi jest dostępny niejako wewnątrz kampanii, co więc zrobić jeśli nie mamy pod ręką sieci i/lub kogoś kto tez gra w Patapon 2? Na szczęście w takim przypadku wolne miejsca są zajmowane przez bohaterów starowanych przez konsolę. Jest to bardzo dobre rozwiązanie, gdyż łupy przyniesione z takich bohaterskich wypraw bywają całkiem niezłe.

Gdzieś w tle, można pobawić się w kilka rytmicznych mini gier. Mini gry, oprócz testowania poczucia naszego rytmu w nieprzyzwoicie niekiedy pokręcony sposób, są również niezłym źródłem różnych materiałów do tworzenia i ewoluowania Pataponów.

Chaka Chaka Pata Pon…

Technicznie zmian w grze nie ma. Grafika nadal jest ślicznie rysowana, pełna kolorów, ale i różnych odcieni szarości, jeśli wymaga tego klimat misji. Choć ekran PSP jest dość mały, a i postacie do dużych nie należą, to jednak daje się zauważyć sporą szczegółowość postaci i otoczenia. To spory plus.

O dźwięku nie ma co wspominać. Jest słodki. Patapony podśpiewują, pokrzykują, a w tle leci sympatyczna muzyczka, o tyle milsza, o ile gracz nie myli się wystukując komendy. Szczerze powiem, że gdy po pewnym czasie prowadzenia oddziału w trybie Fever, pomyliłem się i muzyka ustała, czułem się kiepsko. Taki wpływ muzyki na odbiór gry to zdecydowany plus. No ale w końcu jest to gra rytmiczno-muzyczna, więc nie powinno być inaczej.

Don DonDon DonDon…

Ocenić Patapon 2 jest dość ciężko. Z jednej strony gra jest rewelacyjna, jednak z drugiej pomimo ciekawych nowości, człowiek ma wrażenie, że gra w część pierwszą z jakimś content patchem. Niestety taka specyfika tej produkcji, że pierwsza część była niesamowitą nowością w świecie gier, a sequel jest już tylko dobrze zrobioną kontynuacją. Brakuje tego powiewu nowości, który tak nakręcał graczy w części pierwszej. Nadal jednak gra jest naprawdę dobra i warta spędzonego nad nią czasu, a także wydanych pieniędzy.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze