feat - aot rec

Army of Two – recenzja gry

Ocena: 8,5

Plusy:
+ tryb multi
+ śliczna grafika
+ nowe, ciekawe podejście do tematu współpracy
+ Aggro

Minusy:
- liniowość
- schematyczność
- nudna w pojedynkę


Pamiętam, że byłem jeszcze dzieckiem, fascynowały mnie gry, w które można było pograć „na dwóch”. Każda pozycja która była wyposażona w tryb współpracy była od razu uznawana przeze mnie za produkt warty uwagi, główne ze względu na to, że tytułów tego typu było kiedyś bardzo mało. Na pewno sami pamiętacie godziny spędzone na grze z kumplem np.: w Double Dragon czy też Battle Toads. Tryb dla wielu graczy od zawsze przynosił ze sobą wiele emocji. Nie wiem jak Wy ale ja zdecydowanie wolę cieszyć się daną grą z kumplem u boku a niżeli samemu. Gdy widzę w menu, że daną pozycję da się przechodzić we dwoje od razu na mojej twarzy pojawia się uśmieszek. Kiedy dowiedziałem się że Army of Two jest grą tworzoną z myślą o zabawie dla dwóch graczy, byłem wniebowzięty.

Może to głupio zabrzmi (a przynajmniej dziwnie) ale tak naprawdę nie mam zielonego pojęcia o czym traktuje fabuła w AoT. Wiem że głowni bohaterowie to Rios i Salem, wiem również że są oni najemnikami w jednej z najlepszych organizacji trudniących się wojowaniem za gotówkę oraz to, że ktoś próbuje w coś ich wrobić. Jakie można z tego wyciągnąć wnioski? Nie oglądałem scenek przerywnikowych? Nie. Oglądałem je wszystkie a to głównie ze względu na to że nie da się ich pominąć. Chodzi o to że fabuła w Armii Dwojga jest tak naprawdę tylko dodatkiem. Nie wciąga, nie jest w ogóle ciekawa. Historia opowiedziana w grze spełnia rolę łączników pomiędzy misjami – nic poza tym. Tutaj chodzi o przyjemność płynącą z grania, a nie zagłębianie się w zawiłości fabuły.

Połączenie Splinter Cell’a oraz Gears of War – tak w jednym zdaniu określiłbym Army of Two. Dlaczego? Otóż sama rozgrywka bardzo przypomina tą znaną z GoW. Generalnie przez większość czasu biegniemy przed siebie i zabijamy kolejne zastępy wrogów. Oprócz tego do dyspozycji mamy ślizg który pomaga nam się ukryć za przeszkodami, możliwość strzelania zza rogu bez wystawiania głowy, oraz kilka innych zapożyczonych z Gearsów. Jeśli chodzi o SC to nasi główni bohaterowie gdy przykucną to poruszają się bliźniaczo podobnie do naszego przyjaciela rybaka. Mało tego. Potrafią oni wykonywać niemalże identyczne zabójstwa z bliska. Wystarczy podbiec do przeciwnika, wcisnąć odpowiedni przycisk i nasz bohater w widowiskowy sposób wykończy przeciwnika… Jest jednak kilka rzeczy, które w AoT wprowadza do gier TPP. Chodzi tutaj głównie o wszystkie akcje wykonywane wspólnie. Chcecie przykład? Proszę bardzo…Jeden z graczy trzyma tarczę a drugi idąc za nim strzela zza osłony. Albo rozwalanie wrogów „na bliźniaka” czyli stojąc plecami do siebie. Tutaj takich akcji jest naprawdę wiele. Niemalże każde drzwi trzeba otworzyć wspólnie. Na wysokości na które nie możemy doskoczyć podciągnie was druga osoba. Jeśli nie możesz dosięgnąć krawędzi to wystarczy że twój kolega podniesie cię do góry. To tylko niektóre z przykładów.

Agro. Jedno słowo. Z czym Wam się ono kojarzy? Z Agropolem? Czy Agro Berlinem? Nie ważne która z odpowiedzi wybraliście to jest ona zła. Agro to wartość, która określa to jak bardzo nienawidzą cię twoi przeciwnicy. Chodzi o to że gdy ty strzelasz i wycinasz wszystkich którzy się nawiną to oponenci oleją twojego kolegę i skupią się na atakowaniu ciebie. Do czego można to wykorzystać? Na przykład ktoś strzela z działka, a ty ni jak nie możesz do niego podejść żeby go wykończyć. Wystarczy, że zwrócisz na siebie uwagę osoby, która operuje działkiem, a twój kolega będzie mógł niepostrzeżenie przemknąć na jego tyły i zrobić mu poważną krzywdę. Słodko, czyż nie? Pewnie że tak. Agro będziecie wykorzystywać wiele razy. Na przykład wtedy gdy wasz znajomy będzie pod ciężkim ostrzałem wroga. Wystarczy że rzucisz granat i automatycznie ty staniesz się celem oprawców, a on będzie mógł odpocząć i zregenerować siły. Patent ów sprawdza się znakomicie. Biorąc pod uwagę to, że przeciwnicy nie należą do najgłupszych na rynku możecie sobie wyobrazić jak wiele zyskuje rozgrywka dzięki zastosowaniu Agro.

Oczywiście gra z żywą osobą jest w miarę prosta. Grając z kumplem na split-screenie, czy po Live zawsze możemy się dogadać. Gorzej gdy gramy sami, a drugą postacią steruje konsola. Jednak wtedy pomocny okazuje się prosty system komend, dzięki któremu możemy przekazać drugiej połowie zespołu czego nam trzeba. I jeszcze jedno. W trakcie gry można wyrazić swoją dezaprobatę względem działań kumpla, pociągając go na przykład z główki (oczywiście na ekranie), bądź wyrazić zadowolenie z przeprowadzonej właśnie akcji, przybijając piątkę, lub wykonując inny gest radości.

Jeśli chodzi o broń, do eliminacji wrogów, to nie ma na co narzekać. Karabiny, pistolety, SMG, wyrzutnie rakiet, snajperki. Mnóstwo zabawek. Do tego wszystkiego dochodzi możliwość ulepszania broni oraz pancerza, która jest naprawdę niesamowita. Do każdej giwery można dokupić osprzęt poprawiający celność, czy zwiększający Agro i obrażenia. A na koniec, można ją odpicować. Trochę to kosztuje, ale koszenie wrogów złotym kałachem jest po prostu bezcenne. Do kompletu możemy sobie założyć wybraną przez siebie maskę aby jeszcze bardziej wyróżniać się z tłumu.

Army of Two pracuje na Unreal Engine 3. I to mniej więcej powinno wam wystarczyć jako odpowiedź na pytanie „Jak ta gra wygląda?”. Wygląda znakomicie. Może nie wspaniale, bez specjalnych wodotrysków, ale jest naprawdę ładnie a co najważniejsze płynnie. Nie wiem jak reszta graczy ale ja nie zauważyłem tej grze żadnych spowolnień… Kwestia dźwiękowa stoi na tym samym poziomie, na którym znajduje się grafika. Czyli bardzo dobrym. Odgłosy strzałów zmieniają się zależnie od tego z czego się pruje i jaki założy się tłumik na swoją broń, a nasi bohaterowie co rusz rzucają jakieś fachowe i zabawne zarazem teksty.

Nadszedł czas na odrobinę goryczki. To co jest największą zaletą Army of Two jest jej również największa wadą. Chodzi mi o to, że w tą grę trzeba grać we dwoje. Nie mowię, że nie istnieje tryb dla jednego gracza, bo tak nie jest. Po prostu zabawa samemu nie niesie aż tyle przyjemności co tryb współpracy. Kolejną słabostką tego produktu jest liniowość. Całą grę przechodzi się po sznurku (dosłownie). Nie ma żadnych pobocznych ścieżek, dodatkowych zakończeń. Jak mama przykazała tak robimy. Tyle.

Podsumowania nadszedł czas. Na pewno chcielibyście wiedzieć czy Army of Two jest grą wartą zakupu. Odpowiedz brzmi tak. Jeśli jesteście fanami gier TTP, podobał wam się Splinter Cell, a o Marcusie nadal nie możecie zapomnieć, macie drugiego pada albo znajomego z dostępem do XBL to jest to gra stworzona właśnie dla Was. Powiem więcej jak dla mnie jest to najlepszy tytuł jaki ukazał się na Xbox’a 360 w tym roku.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze