Są firmy, które tworzą co roku niemal identyczne DLC i wypuszczają je jako pełnoprawny tytuł AAA, z kolejnym numerkiem, za grubą kasę. Są też firmy, które tworzą coś, co może być pełnoprawną grą i wypuszczają to, jako DLC do swojego tytułu. Zgadnijcie, do której kategorii należy CD Projekt RED i jego dodatki do Wiedźmina 3.
Krew i Wino to drugi dodatek do Wiedźmina 3, jakim uraczył graczy CDP RED. Niestety jest to również ostatni dodatek, jaki zobaczymy do tej gry, bo kończy on przygodę Geralta. Obcowanie z nim jest, więc w pewien sposób przyjemne i smutne zarazem.
Po kolei jednak. Krew i Wino przenosi nas do królestwa Toussaint rządzonego przez Annę Henriettę. Dodatek jest zupełnie osobną historią, którą można spokojnie rozegrać obok głównego wątku gry. Dlatego można rozpocząć zabawę z nim na dwa sposoby. Albo w trakcie normalnej rozgrywki przyjmiemy odpowiednie zlecenie, które popchnie na na drogę do Toussaint, albo wybierzemy się tam z głównego menu gry. W tym pierwszym przypadku będziemy mieli do dyspozycji naszego wymuskanego Geralta, tyle że twórcy rekomendują 32 poziom wtajemniczenia Wiedźmińskiego zanim weźmiemy się za tę zawartość. Jeśli natomiast wybierzecie drogę przez główne menu, dostaniecie predefiniowanego Geralta i wyłączone zadania z podstawki.
Toussaint to przepiękna kraina. Wygląda jak miejsce żywcem wyjęte z baśni. Twórcy dodatku umiejętnie dobrali paletę kolorów, przez co gdy trafimy tam z „podstawki” czujemy się jak w innym świecie, a nie innym królestwie. Ciężko uwierzyć, że w tak pięknym miejscu dzieją się złe rzeczy.
A jednak dzieją się. Grasuje tam tajemnicza Bestia, która zabiła już trzy osoby i raczej nie zanosi się, aby chciała na tym skończyć. Wygląda więc na to, że będzie to kolejne wiedźmińskie zlecenie. Jednak czy dla prostego zlecenia, robiony by tak duży dodatek? Znacie odpowiedź na to pytanie. Tak samo domyślacie się zapewne, że ta misja nie będzie tak prosta jak się na początku wydaje. Nie będę pisał nic więcej, bo nie chcę nic przypadkiem wygadać.
Oprócz głównego wątku fabularnego, Krew i Wino oferuje też sporo zadań pobocznych. Trzeba przyznać, że jest bardzo ciekawie. Jest turniej rycerski, jest nowa klasa rynsztunku dla każdej z wiedźmińskich szkół, są nowe zlecenia, jest też nowa talia Gwinta. I wiele, wiele innych rzeczy. Dodatek po prostu ocieka zawartością.
Nowa zawartość, to też nowe potwory. Twórcy mówią o dwudziestu nowych kreaturach. Czy jest ich aż tyle? Tego nie wiem, bo nie liczyłem napotkanych stworów. Mogę jednak z całą pewnością stwierdzić, że jest nieźle. Nie tylko w kwestii zwykłych przeciwników, ale również bossów.
Jest jednak coś co wydało mi się nieco dziwne i nie do końca pasowało mi do gry. To możliwość rozbudowywania wiedźmińskiej posiadłości. I nie mam tu na myśli Kaer Morhen. Geralt wchodzi bowiem w posiadanie winnicy, którą można rozbudowywać, wydając na nią ciężko zarobione oreny. Miałem jednak wrażenie, że nie jest to aż tak przydatne w grze, jak miało być. Ot, dobra alternatywa dla kogoś, kto ma za dużo pieniędzy, ale żeby jakoś mocno wpływało na Geralta…W każdym razie nie przeszkadza za mocno.
Drugim elementem, który wprowadzono w tym dodatku, a który ma nieco poprawić „rozbudowę” naszego bohatera, są mutacje. Mam na myśli takie dodatkowe, które jeszcze bardziej wzmocnią Geralta. Nie są one dostępne od początku. Aby się do nich dobrać, trzeba będzie najpierw znaleźć laboratorium pewnego profesora, o bardzo znajomo brzmiącym nazwisku. Oczywiście nie trzeba szukać po omacku, jest do tego specjalne zadanie. W owym laboratorium zyskamy dostęp do nowej zakładki mutacji, które można rozwijać za punkty doświadczenia i większe mutageny. Bardzo przyjemnie zaplanowany element, jednak dla zwykłego gracza, oznacza on kombinację nad tym jak rozdzielić tę niezbyt dużą kołderkę punktów między „zwykłe” mutacje i te nowe. Mam wrażenie, że to rozwiązanie jest dla osób, które będą bawiły się w tryb Nowa Gra Plus i ich wiedźmin będzie niemożebnie napakowanym gościem.
Poza tym mamy masę „drobnostek”, które towarzyszą większym dodatkom. Zmiany w interfejsie, dzięki czemu teraz jest nieco przyjemniej korzystać z tych wszystkich zakładek. Możliwość włączenia i wyłączenia niektórych opcji. Jest też coś dla osób, które chcą wykonać każde zadanie w grze, ale denerwują się, gdy za bardzo wybiegną do przodu z poziomami i nie mogą w pełni czerpać frajdy z niskopoziomowych zadań. Teraz można włączyć dostosowanie poziomu przeciwników, dzięki czemu unikniemy ziewania.
I to tyle. Tylko tyle i aż tyle. CD Projekt RED żegna się z Wiedźminem. My też w pewien sposób musimy się z nim pożegnać, choć dostajemy mnóstwo rzeczy, którymi da się jeszcze długo bawić. I na pewno warto się nimi bawić. Krew i Wino, to dodatek, który po prostu trzeba mieć. Tak samo zresztą jak Serce z Kamienia i w ogóle Wiedźmina 3. Nie dlatego, że to gra zrobiona przez polskie studio, ale dlatego, że to cholernie dobra produkcja.
I tylko dwie rzeczy mnie smucą. Pierwsza, to fakt, że wedle słów CDP RED żegnamy się z Wiedźminem na dobre. Druga, to niesamowicie wysoko zawieszona poprzeczka dla Cyberpunka. Poprzeczka, którą CD Projekt RED sam sobie tak wysoko zawiesił. Ale na razie wracam do pięknego i groźnego świata Wiedźmina. I Wam też radzę to zrobić. Rozkoszujcie się nim tak długo jak to możliwe.