Procesor: Intel Pentium i5-3570 3.40 GHz
RAM: 8GB Kingston
GPU: GeForce GTX460
OS: Windows 7 x64
Wasteland 2 przez większość czasu działał świetnie, choć zdarzyły mu się spowolnienia animacji i lekkie problemy z wyświetlaniem obiektów. Mimo to, narzekać za bardzo nie mogłem.
Świat zmienił się nieodwracalnie. Nic już nie jest takie, jak kiedyś. Zwykłe łąki i lasy stały się naszym przekleństwem, a niebezpieczeństwo czyha wszędzie. Liczy się przetrwanie, jak najwięcej zapasów i hart ducha. Ciężko jest żyć w takim klimacie, ale i tak lepsze to, niż śmierć.
Zapraszam do uniwersum Wasteland 2, na które wielu z was czekało od dawna. Przeklinając kolejne wersje Fallouta, które przeniosły się do realiów 3D, pragniecie starej szkoły, gdzie każda decyzja niosła za sobą poważne konsekwencje, ale też udowadniała, iż mamy wpływ na to, co dzieje się dookoła nas? Zatem dobrze trafiliście, ponieważ dzieło inXile entertainment może i dalekie od ideału, to i tak dostarcza wrażeń, których próżno szukać w dzisiejszych produkcjach.
Recenzowany tytuł to wspaniały dowód na to, iż akcje na serwisie Kickstarter mają rację bytu. Może nie wszystkie, ale cieszę się, że właśnie z tą się udało. Nie mam na koncie wielu tytułów, które swoją mechaniką i klimatem przypominają cRPG z dawnych lat, ale nie przeszkodziło mi to w zagłębieniu się w postapokaliptyczny świat pełen niebezpieczeństw, gdzie czwórka ludzi chce przetrwać jak najdłużej i zapanować nad chaosem, który otacza cały świat. Oczywiście, nie od razu Rzym wybudowano, ale od czegoś trzeba zacząć.
Po odpaleniu gry i przebrnięciu przez new game, naszym zadaniem jest stworzenie czwórki bohaterów od podstaw, bądź zdecydować się na gotowych, których zaproponuje komputer. Osobiście, polecam pierwszą opcję, gdyż wtedy dokładnie znamy wady i zalety naszych ludzi. Jeżeli jedni wolicie gotowe rozwiązania, to możecie wybrać takie klasy jak: snajper, złodziej/haker, komandos, cwaniak i tak dalej. Warto wspomnieć, iż osoby mające duży współczynnik inteligencji dość szybko zdobywają kolejne poziomy i mają większą siłę przebicia podczas rozmów z innymi personami. Gra wtedy jest nieco łatwiejsza, lecz dobrze ogólnie widzieć, iż akurat ta cecha, ma aż tak duży wpływ na rozgrywkę. Dalszy rozwój postaci wydaje się być naprawdę rozbudowany, ale w praniu okazuje się, że część umiejętności jest totalnie nieprzydatna. Na przykład rozwijanie strzelb nie jest zbyt dobrym pomysłem, bo są ogólnie mało efektywne, podobnie jak zaklinanie zwierząt. Rzecz jasna, nie tyczy się to wszystkich umiejętności, a jest ich naprawdę sporo. Osoby lubiące testować różne ścieżki i tak będą zadowolone, bo może uda im się tak zbalansować swój skład, iż całość będzie bardziej wydajna w walce, niż w przypadku mojej czwórki. Nie zaprzeczam, ale nie miałem aż tyle czasu by w pełni docenić ten cały aspekt gry, mimo, iż sam na początku dobrałem wszystkie współczynniki protagonistów samodzielnie. Najważniejsze jest to, iż jest w czym wybierać i tutaj twórcy odrobili pracę domową, bo to daję dodatkowy punkt w przypadku zaczęcia całej przygody od nowa.
Sama fabuła kręci się w okół Strażników Pustkowi, do których zresztą nasi ludzie należą. Jest to frakcja paramilitarna, której zadaniem jest trzymanie porządku na pustkowiach, gdzie dodatkowo da się trochę zarobić na boku i zdobyć respekt u innych. Istnieją także inne organizacje, a ich intencje wcale nie tak łatwo przewidzieć, a z góry nie ma sensu zakładać, po której stronie frontu tak naprawdę są. Dopiero dalsze ich działania pokażą ich prawdziwe oblicze, co w sumie dodaje tytułowi sporo uroku, bo niczego nie można być pewnym, a nadepnięcie komuś na odcisk może mieć bolesne konsekwencje. Katalizatorem historii w Wasteland 2 jest śmierć jednego ze Strażników Pustkowi i to na nas spada odpowiedzialność wyjaśnienia tej sytuacji. Od tego momentu zaczyna się prawdziwa zabawa. Gra nie podpowie, gdzie mamy iść. Nie ma żadnych linii pomocniczych, prostych rozwiązań, czy punkcików na mapie. Jesteście zdani wyłącznie na siebie, więc tak naprawdę wszystko, co wam się przytrafi, musicie traktować śmiertelnie poważnie i z dużą uwagą. Bo nigdy nie wiadomo, czy nic nie warty NPC, to akurat nie ten człowiek, którego szukacie. Całość polana smakowitym, aczkolwiek radioaktywnym klimatem postapo. Weterani docenią, a osoby nie zaznajomione w temacie w końcu poczują, że to, w co grali przez ostatnie lata było proste, jak budowa cepa. Nie ma lekko i trzeba sobie jakoś radzić, więc zaglądajcie, gdzie tylko się da i w miarę możliwości unikajcie niepotrzebnych starć z przeciwnikami.
Samo poruszanie się w grze rozwiązano praktycznie identycznie, jak w starym Falloutcie, więc wycieczka z lokacji do lokacji odbywa się na mapie. Trzeba jednak pamiętać o wodzie, która jest wymagana do takich podróży, ale na szczęście można ja uzupełniać w oazach. Czasami może ktoś was zaatakować, ale jeżeli macie specjalistę od pułapek, czy ogólnie chęć do walki, to nie będzie to dla was żaden wysiłek. Starcia są bardzo ekscytujące i mimo, iż nie ma w nich za dużo możliwości do kombinowania, to i tak dają masę frajdy. Nasza grupka może sobie kucać, strzelać, zmieniać broń i przeładowywać, a całość zależy od punków akcji zwanych tu PA. Nie raz może się zdarzyć i broń nam się zatnie, albo nie trafimy w cel, nawet mając wysoki współczynnik celności. Jedni takie rzeczy uważają za jakieś przesadne wady, ale w końcu bohaterowie muszą sobie radzić w naprawdę ciężkich warunkach, więc czasami losowe wpadki jedynie uatrakcyjniają całość. Szkoda natomiast, iż potyczki stają się nieco schematyczne i wyglądają tak samo. Skupiamy się na jednym przeciwniku, aż ten nie padnie na glebę. Gdyby dodać tutaj możliwość strzelania w konkretne elementy ciała naszego wroga, to już byłoby ciekawiej. Ewentualnie można by poprawić nieco sztuczną inteligencję naszych adwersarzy. Niemniej jednak, mając do dyspozycji dziesięć klas broni i mały system osłon, walki nie powodują jakiegoś znużenia. W końcu przejście gry zajmuje ponad 50 godzin, więc ciężko by było, aby pojedynki jakoś ewoluowały.
inXile entertainment trzeba nagrodzić za świetne dialogi, dobry interfejs, rolę radia w grze, która nie jest tak płytka jak w Fallout 3 i New Vegas, masę interesujących zadań pobocznych i wpływ na świat, poprzez podejmowanie decyzji. Gracz dobitnie odczuje, jeżeli popełni błąd i ma to jakieś skutki na całą historię, a nie jakieś trzy światełka, czy też takie same wydarzenia, mimo zupełnie innych działań. W takich superlatywach można też mówić o oprawie muzycznej, za którą odpowiada Mark Morgan. Może i nie udało się uzyskać tego samego poziomu, co w Planetscape, ale i tak wykonał solidną robotę, dzięki czemu Wasteland 2 ma kapitalną ścieżkę dźwiękową, idealnie wpasowaną do klimatu gry. Niestety, nie można tego mówić o grafice, która mocno trąci myszką. Zdaję sobie sprawę, iż wszyscy patrzyli na ręce deweloperowi, że włożyli w to swoje pieniądze, ale całość wizualnie nie powala. Jest jedynie dobrze, a mogłoby być znacznie lepiej. Ciężko to uznać za mega wielką wadę, aczkolwiek tutaj się trochę zawiodłem.
Jeżeli szukacie produkcji na długie godziny, która nie powie wam gdzie iść, zmusi was do sporej ilości kombinowania, czytania i zaglądania w każdy kąt, ale jednocześnie da was sporo satysfakcji, to jesteście w domu. Wasteland 2 jest właśnie dla was. Tytuł w sam raz dla fanów, zaś inni muszą przekonać się na własnej skórze, czy duch staroszkolnych cRPG przypadnie wam do gustu.