recenzja-victor-vran-pc

Victor Vran — recenzja gry


Procesor: Intel Core i5-3570 @ 3.40GHz
Pamięć: 8 GB RAM DDR3
Karta graficzna: Asus GTX560 OC
Dysk: Kingston SSD 120 GB
System: Windows 10 Pro x64
Klawiatura: Mad Catz C.Y.B.O.R.G. 7
Myszka: A4Tech X7
Słuchawki: Sound Blaster Tactic Alpha 3D


Na obecnej konfiguracji gra działała bardzo płynnie. Ilość FPS wahała się miedzy 45-60 przy maksymalnych ustawieniach. Czasami zdarzały się przycięcia, ale na tyle rzadko, że nie miało to wpływu na ogólny odbiór.





Dobrych action RPG nigdy za wiele. Tym razem produkt z tego gatunku stworzyło bułgarskie studio Haemimont Games, które możecie znać za sprawą udanej serii strategicznej Tropico. Poznajcie kolejnego łowcę potworów — oto Victor Vran, który wyruszył do Zagoravii, aby dowiedzieć się, czemu jego koledzy i koleżanki po fachu znikają jedno po drugim.

Zapewne część z was patrząc na screeny, bądź tytuł gry, zobaczy sporo podobieństw do dzieła Neocore Games — The Incredible Adventures of Van Helsing. Ciężko oprzeć się wrażeniu, na kim twórcy Victor Vran się wzorowali i można by nawet rzec, że dopuścili się pewnego plagiatu. Jest to oczywiście błąd, gdyż mimo wielu wspólnych elementów, te produkcje różnią się od siebie masą rzeczy. To tak, jakby każda gra hack & slash była klonem Diablo. Ludzie lubią uogólniać, więc nie warto wierzyć we wszystko, co piszą w Internecie. Tytuł Haemimont Games jest inny pod kilkoma istotnymi aspektami, dzięki którym rozgrywka jest interesująca i nie pozwala odejść odbiorcy od monitora.

victor_vran_nite (4)

Tytułowy Victor Vran wyrusza do Zagoravii, aby rozwikłać tajemnicę, przez którą masa łowców zaginęła. Nikt nie wie, dlaczego tak się dzieje, ale mogę Wam zdradzić, że pojawia się tutaj wątek pewnej klątwy, która jest związana z dość ważną postacią w tym mrocznym mieście. Jeden z bliskich przyjaciół naszego bohatera także wyruszył do tego miejsca i od tamtej pory nikt go nie widział. To jest główny powód, przez który Victor nie może stać z boku i bezczynnie się przyglądać. Podczas podróży towarzyszy mu tajemniczy głos, który słyszy tylko on. Nie raz nieznany jegomość będzie pomagał łowcy podczas starć, naprowadzi go na dobrą drogę do skarbu, bądź po prostu zacznie sobie żartować na różne tematy. Niezły z niego kawalarz, gdyż dość często jego komentarze dotyczą rzeczy lub osób z filmów czy innych gier wideo. Głos w głowie naszej postaci jest dość istotnym elementem całej zabawy, gdyż bez niego omawiana produkcja byłaby mniej fascynująca. To właśnie on nadaje całej historii głębi i większego sensu. Niby z początku nie wydaje się to tak istotne, ale z każdą kolejną godziną gracz docenia, co do niego mówi ta tajemnicza persona. Wydaje się, jakby sam Victor miał jakieś rozdwojenie jaźni. Zabieg interesujący, którego próżno szukać w produkcjach z gatunku Hack & Slash. Haemimont Games dodając taki rodzaj dodatkowej narracji sprawiło, że inaczej patrzymy na całą fabułę. Szkoda natomiast, że ma to też swoje minusy.

victor_vran_nite (5)

Twórcy tak mocno postawili na wspomniany akcent, że trochę zapomnieli, że dobrze by było, gdyby główny bohater nawiązywał lepsze relacje z innymi postaciami, których w całej grze jest naprawdę mało. Na dodatek, dialogi nie są zbyt dobrze napisanie i spokojnie można je nazwać dość płytkimi. Zapomnijcie o jakichś animacjach. Podczas rozmów pojawia się grafika danej osoby, leci średni dubbing i trochę tekstu. W The Incredible Adventures of Van Helsing też był ten problem, ale nie przeszkadzało to tak bardzo, gdyż podczas zabawy napotykało się kilka ciekawych istot, który mocno ubarwiały zabawę. Victor Vran ma tajemniczy głos i to on jest tutaj gwiazdą całego show. Reszta to sztywni statyści, którzy po prostu muszą być i tyle. Trochę szkoda, bo tytuł okazuje się uboższy. Niby coś kosztem czegoś, ale bez przesady.

victor_vran_nite (3)

Deweloper postanowił, że w Victor Vran gracz będzie mógł samemu wybrać, czy ma zamiar grać padem lub standardowym zestawem — mysz i klawiatura. Osobiście zdecydowałem się na typowe rozwiązanie pod PC, aczkolwiek sprawdziłem, jak omawiany tytuł radzi sobie za sprawą kontrolera. Muszę przyznać, że nieco wygodniej bawiłem się mając w dłoniach urządzenie od Microsoftu — Xbox 360 Wireless Controller, ponieważ rozgrywka wydaje się być lepiej przystosowana pod pada. Tutaj kamera nie jest statyczna i można ją swobodnie obracać. Na dodatek nasza postać może także skakać i wykonywać uniki. Niby proste mechanizmy, które znajdują się w wielu grach, ale w produkcjach z gatunku H&S już nie. Zarówno w Diablo III, jak i  The Incredible Adventures of Van Helsing walka była dość schematyczna i ograniczona. Mało planowania, więcej siekania, a wszystko przez to, iż człowiek nie miał tak wielkiej władzy nad swoją postacią. Ta mogła zmieniać pozycję, atakować, strzelać, ale ogólnie była nieco sztywna. Tytułowy Victor taki nie jest, dzięki czemu w boju da się uciec wskakując na wyższy teren, można dostrzec przeciwników ukrywających się za rogiem, bądź znaleźć jakiś ukryty skarb. Możliwość skoku urozmaica cała grę o elementy platformę, dzięki którym docieramy do różnych miejsc. Zdaję sobie sprawę, że trochę dziwnie to brzmi, ale w praktyce całość wypada naprawdę nieźle. Ciekawym rozwiązaniem okazał się także system rozwoju bohatera i różnorodność umiejętności w zależności od używanego ekwipunku.

victor_vran_nite (6)

Za zabijanie potworów, wykonywanie misji, odnajdywanie ukrytych lokacji i tak dalej, gracz otrzymuje punkty doświadczenia. Postać dostaje kolejny poziom i tutaj następuje niespodzianka. Nie ma typowego podbijania statystyk tylko wybór jednej z nagród, która nie zawsze sprawia, że Victor staje się silniejszy. Może to być dodatkowa umiejętność, skarb, niestandardowy przedmiot, broń lub bonus do siły, życia i tym podobnych. Rozwiązanie to sprawia, że ogólny rozwój bohatera nie jest szczególnie mocno rozbudowany, ale jest inny. Gracz sam decyduje, czy lepiej zgarnąć nowy miecz, czy może wybrać +400 do HP, bądź zwiększyć liczbę bomb w inwentarzu. Pomysł dość nietypowy, tym bardziej, że możliwości Vrana zależą od tego, co aktualnie ten łowca ma na sobie.

Ekwipunek to najważniejsza rzecz w omawianej produkcji. To on sprawia, jakie skille posiada główny bohater, ile bonusów dostaje do statystyk, decyduje o gotowości do walki z danymi przeciwnikami. Graczowi aż chce się kombinować z używaniem różnego rodzaju przedmiotów. Victor może posługiwać się zaklęciami, bombami, pistoletami, mieczami, wyrzutniami, kosami, młotami i tak dalej. Każda z broni posiada trzy unikatowe zdolności, których używamy w walce. Wszystkie różnią się nie tylko animacjami, ale i zasięgiem, zadawanymi obrażeniami oraz statusami, jakie da się nałożyć na wroga. Dodatkowo, im większy oręż, tym wolniejsze są ataki. Mając w rękach młot, wszystkie ciosy są wolniejsze, ale zadają duże obrażenia i trafią większą liczbę wrogów. Decydując się na rapier, wybieramy prędkość, celność i skupienie na jednostkach, zamiast na całych grupach. Kombinowania jest tu sporo, ale przecież mamy jeszcze duży wybór zaklęć i przedmiotów, które także przydają się w potyczkach. Walki w Victor Vran są esencją zabawy i dają mnóstwo radości. Nie nudzą się, bo wymagają od nas myślenia. Jaka broń będzie najlepsza na tego wroga? Czy lepiej atakować ogniem, czy może wybrać elektryczność? Uwierzcie mi, że takich pytań będziecie zadawać więcej, a czasu na odpowiedź nie ma zbyt wiele, no chyba, że chcecie dany poziom zaczynać od nowa.

victor_vran_nite (7)

Każda lokacja, oprócz jasno określonego celu fabularnego posiada masę dodatkowych zadań. Część z nich wymaga zabicia odpowiedniej liczby wrogów, inne polegają na wykonaniu konkretnych ataków, albo chcą, abyśmy wykończyli 70 szkieletów, ale nie możemy przy tym stracić nawet jednego punktu życia. Rzecz jasna, wymieniłem tylko trzy przykłady, a te idą w dziesiątki, jak nie setki. Są dość różnorodne, więc wyzwań nie powinno zabraknąć, tym bardziej, że nie trzeba bawić się solo. Można włączyć tryb multi i wraz ze znajomymi przemierzać kolejne miejsca w Zagoravii. Osobiście wolę jednak takie gry przechodzić samemu, ale to nie oznacza, że Wy także musicie.

Od strony wizualnej produkcja Haemimont Games nie odstępuje zbyt daleko od swoich konkurentów. Część lokacji jest naprawdę bardzo ładna, dobrze zaprojektowana i wypełniona po brzegi detalami. Wszystkie szczegóły można lepiej obejrzeć za sprawą obracającej się kamery, której na przykład w Diablo, Loki, czy Titan Quest nie uświadczycie. Szkoda natomiast, że część miejscówek odstaje od reszty. Poziom ich wykonania jest dość nierówny, co w sumie mnie dziwi, bo wychodzi na to, że pewne scenerie deweloper opracował lepiej, a inne gorzej. Do animacji, potworów i dzwięków nie mogę się przyczepić. Sam dubbing nie jest rewelacyjny, ale muzyka lecąca w tle już tak. Deweloper zadbał, aby każdy poziom miał dobrany utwór, który buduje odpowiednie emocje. Nic dodać, nic ująć.

victor_vran_nite (2)

Podsumowując, Victor Vran to świetna produkcja, która da Wam wiele godzin dobrej zabawy. Znajdziemy tu dynamiczne walki i sporo odmienny rozwiązań niż konkurencja, co sprawia, że chce się grać i grać. Mimo błędów i nudnych NPC warto zainteresować się dziełem Haemimont Games. Osobiście, lepiej się przy nim bawiłem niż przy dwóch częściach The Incredible Adventures of Van Helsing.

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Bardzo dynamiczne walki. Ciekawy rozwój postaci. Masa misji pobocznych. Świetny pomysł z tajemniczym głosem. Możliwość rozgrywki online z przyjaciółmi. Kombinowanie podczas starć. Całkiem udany wątek główny. Starczy na wiele godzin.
Nierówny poziom oprawy wizualnej. Mimo świetnego pomysłu z narracją, zapomniano o innych ważnych kwestiach. Praktycznie zero cut-scenek i mało ciekawi NPC.

Komentarze