Procesor: intel i7 4790 @3.6GHz
Karta graficzna: GeForce 730 GT
RAM: 12GB
System: Win10 x64
Na średnich ustawieniach gra się bardzo dobrze. Sprzęt zaczyna się dławić po włączeniu wszelkich wodotrysków. Tyle, że są one zbędne moim zdaniem. Gra i tak świetnie wygląda.
Minęło już 25 od momentu, kiedy firma Microprose dała światu grę Sid Meier’s Civilization. Niezwykła strategia, pozwalająca na poprowadzenie naszej nacji od czasów prehistorycznych, aż do podboju kosmosu zawładnęła sercami graczy. Teraz w 2016 roku światło dzienne ujrzała szósta część serii (nie liczę wszystkich Alpha Centauri, czy Beyond Earth). Co zmieniło się przez te 25 lat? Zobaczmy.
Oczywiście zmieniła się oprawa graficzna. Cywilizacja z części na część stawała się coraz piękniejsza. Jasne, że to naturalny porządek rzeczy. Nasze komputery są o niebo lepsze niż 25 lat temu, więc można więcej pokazać. A jest co pokazywać. Cały odkrywany przez nas świat żyje. Można się w nim zatracić, oglądać, zwiedzać „palcem po mapie”, bo po prostu zapiera dech w piersiach.
Ale przecież nie kupuje się kolejnych odsłon Cywilizacji tylko z powodu nowej grafiki. Ludzie chcą jakichś nowości, może nawet rewolucji.
Cywilizacja IV daje nam całą masę nowości, które z początku mogą przytłaczać, ale bardzo szybko zaczynamy się z nimi oswajać. Od czego tu zacząć? Może od nowego spojrzenia na miasta.
Dawniej miasta były po prostu skupiskami budynków, które budowało się w jednym miejscu, aby osiągnąć jakiś cel. Nierzadko jedna z naszych miejscówek był specjalnie „dokarmiana” i wychowywana na SuperMiasto, czyli miejsce, w którym skupiały się niemal wszystkie nasze cuda świata, i inne ważne budynki. Było to miasto, na którym bazowała nasza produkcja wojskowa i wynalazki. Teraz koniec takich zabaw. Miasta przestały być dziwnymi zlepkami budynków. Teraz miasta trzeba zaplanować przestrzennie. Co to znaczy? Chodzi o fakt, że po pierwsze cuda świata zajmują już fizycznie jakiś kawałek naszego miasta. Ustawia się je na heksie, do którego ma dostęp nasza mieścina, co powoduje utratę żywności, produkcji, czy innych dóbr, które tam były. Ponadto oczywiście powierzchnia miasta nie jest nieskończona. Ale to nie tylko cuda w taki sposób utrudniają nam życie. Część budynków użytkowych, została przeniesiona do dzielnic miasta. Aby wybudować budynek należący do danej dzielnicy, należy najpierw wznieść dzielnicę. Tak, one też zajmują fizycznie część naszego miasta. Co więcej w zależności od swojego umiejscowienie dają większe lub mniejsze bonusy. To sprawia, że planowanie miast nie ogranicza się tylko do sprawdzenia, jakie zasoby znajdą się w przyszłości w jego zasięgu. Teraz to zupełnie inna zabawa.
Do tego dochodzi sprawa oddziału Budowniczych, czyli tych kolesi, którzy są odpowiedzialni za usprawnianie terenów wokół miasta. Zmieniono ich działanie, przez co tu też musimy trochę pokombinować. Tworzenie usprawnień przez Budowniczych, jest teraz natychmiastowe. Pokazujesz im co i gdzie i kiedy tylko dotrą na miejsce, bum, usprawnienie zostaje natychmiast zbudowane. Cieszycie się już? No to teraz coś gorszego. Oddział Budowniczych, ma tylko trzy „ładunki”, czyli będzie w stanie zbudować trzy ulepszenia, a potem znika i trzeba tworzyć kolejny oddział. A i jeszcze jedno. Czy wspomniałem, że nie budują już dróg? Teraz trzeba do tego użyć karawan kupieckich.
Kolejne uderzenie przychodzi ze strony drzewka technologii. Nie żeby jakoś specjalnie się zmieniło. Tyle, że kiedyś rozwijaliśmy jedynie technologię. Teraz swoje osobne drzewko ma też kultura, w której „wymyślamy” idee. Oczywiście „płacimy” za nie punktami kultury. Jeśli jesteśmy przy rozwoju technologicznym, warto wspomnieć o systemie wspomagającym wynalazczość. Do każdej technologii przypisane jest jakieś działanie, które przyspieszy jej wynalezienie. Wygląda to całkiem ciekawie, ale nie jest jakimś „game breakerem”. Zwykle te przyspieszanki wychodzą „przy okazji”, czasem tylko faktycznie na nie polujemy.
Podoba mi się podejście do wygranej w Cywilizacji VI. Można oczywiście wygrać na polu kultury, religii, technologii, czy po prostu militarnie. Nie można jednak ślepo skupić się na jednej ścieżce i całkowicie porzucić pozostałe. Zawsze trzeba iść do przodu w pozostałych dziedzinach, nie tyle po to by w nich wygrać, ale żeby nie oddać zbyt łatwo zwycięstwa przeciwnikowi. Im lepsi jesteśmy w jakiejś dziedzinie, tym więcej potrzeba innym nacjom, aby wygrać dzięki tej dziedzinie.
Jak na razie chwalę nową Cywilizację. Czy zatem jest to gra bez wad? Niestety nie. Jest kilka rzeczy, które kładą się na niej cieniem.
Po pierwsze i najważniejsze, to sztuczna inteligencja. Można powiedzieć, że jest sztuczna, ale na pewno nie jest to inteligencja. Czasem mam wrażenie, że komputerowy przeciwnik nie potrafi wygrać. Im wyższy poziom trudności, tym bardziej dopakowane są pozostałe nacje, ale nadal są tępe, przewidywalne i można je bardzo łatwo „zablokować”. To chyba największa bolączka Firaxis. Niby wszystko gra, ale taka rzecz może zniechęcić do zabawy.
Druga sprawa, która niestety wpływa na odbiór rozgrywki, to interfejs użytkownika. Nie jest tak intuicyjny i przejrzysty, jak by się chciało. Jasne, wygląda że wszystko jest na miejscu i łatwo dostępne, ale niektóre rzeczy tak pochowano, że nawet jeśli się ich co jakiś czas używa, to i tak zapominamy gdzie były. To potrafi zirytować.
To wszystko sprawia, że mamy do czynienia z niezwykła odsłoną cywilizacji. Z jednej strony ma się wrażenie, że to najpełniejsza i najbogatsza Cywilizacja, jeśli chodzi o wydanie premierowe, bez dodatków. Naładowana zawartością, którą do tej pory dostawaliśmy dopiero w dodatkach. Jednak ma ciągle braki, których ta zawartość nie jest w stanie załatać. Cywilizacja VI to naprawdę świetna gra i moim zdaniem warto po nią sięgnąć. Nie wiem tylko, czy zatwardziali fani serii nie wrócą po chwili do części piątej, obudowanej dodatkami i nie będą czekać na załatwienie najbardziej palących problemów, czyli braku Inteligencji. Ale zanim o tym zdecydujecie, najpierw zagrajcie w szóstkę.