Procesor: Intel Core i7@2.7GHz
Pamięć: 12GB RAM
Karta graficzna: GTX660 2 GB
System: Windows 8.1 x64
Żadnych przycięć, zero stresu. Sniper Elite III śmiga niczym pocisk wystrzelony z Barreta M82. Nie smugowy, żeby było jasne.
Rynek shooterów ogranicza się ostatnio do Call of Duty i Battlefield. Przynajmniej z tych serii, można by rzec, mainstreamowych, które każdy kojarzy i z pewnością każdy zagrał. Rok w rok dostajemy kolejną iterację tego samego. Na szczęście od czasu do czasu pojawia się świeżość i jakaś odskocznia od corocznego standardu.
Seria Sniper Elite od firmy Rebellion ma już trochę latek na koncie. Ostatnio nawet drugą część można było otrzymać za darmo na Steamie, co było ciekawą akcją promocyjną. Od 2005 roku, kiedy premierę miała pierwsza odsłona serii, nie zmieniło się wiele. Nadal strzelamy w okresie II Wojny Światowej, nadal strzelamy głównie do Niemców. Innymi słowy: zabawa na całego. W Sniper Elite III główny bohater trafia na Czarny Ląd, a swoją przygodę zaczyna w czasie i miejscu bitwy o Tobruk. Następnie przemierzamy kolejne obszary Afryki, w zasadzie jedynie pustynne, w poszukiwaniu Projektu Seuche. Ot, każdy pretekst dobry, aby się dobrze bawić podczas rozbijania III Rzeszy.
Bitwa o Tobruk bardzo łatwo i przyjemnie wprowadza nas w tajniki gry i stanowi bardzo rozległy i dokładny samouczek. Co prawda w niektórych kolejnych misjach jest on jeszcze rozwijany, ale sporo więcej niż podstawy poznamy w ciągu tych pierwszych 20-30 minut rozgrywki. Najważniejszą rzeczą okazuje się, wbrew pozorom, nie ustrzelenie przeciwników z dystansu, ale sprawne skradanie się na pozycje i cicha eliminacja. Przyznam się, że spodziewałem się trochę innego stylu gry, jednak po dłuższym obcowaniu z tytułem przestało mi to przeszkadzać i zaczęło bardzo sprawnie urozmaicać rozgrywkę.
Skupmy się jednak na tym, co jest najważniejsze w tytule związanym ze strzelaniem precyzyjnym: mechanice oraz sprzęcie. Tutaj jest o czym pisać. Rozpoczniemy od arsenału: nasz bohater otrzymuje do dyspozycji raptem cztery różne karabiny wyborowe, w tym M1D Garand, Carcano, Gewehr 43 oraz Lee-Enfield Mk. 3 , tyleż samo automatów i jedynie trzy pistolety. Wybór, szczególnie w tej ostatniej grupie sprzętów, jest jedynie pozorny, bo w 95% zadań zdecydujemy się na wykorzystanie pistoletu z tłumikiem. Co prawda dochodzi jeszcze do tego możliwość modyfikacji snajperek, a dokładniej ich czterech komponentów składowych, co przekłada się na faktyczne osiągi broni. Wspomniane moduły najpierw jednak trzeba znaleźć, a noszą je przy sobie wrodzy snajperzy albo oficerowie, których należy sprawnie upolować i przeszukać. Modyfikować możemy również celownik optyczny w lunecie, ale tutaj odblokowanie wiąże się z wykonaniem dodatkowych zadań. Druga ze wspomnianych kategorii broni, czyli automaty, to praktycznie martwa strefa dla wyglądu kosmetycznego – gra skupia się na skradaniu i skrytym zabijaniu przeciwników, a nie wpadaniu jak Rambo i opróżnianiem kolejnych magazynków. Z takim podejściem długo nie postrzelamy.
Drugą ważną kwestią jest mechanika rozgrywki. Przyznam, że wcześniej bawiłem się w wersji V2 na dokładnie tym samym poziomie trudności: bez żadnego radaru, bez podpowiedzi o opadaniu pocisków i tym podobnych. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy w Sniper Elite III wszystko to nagle się pojawiło. Co prawda można to wyłączyć, ale korzystanie z opcji braku zapisu albo tworzenia niestandardowego poziomu trudności jakoś do mnie nie przemawia. Tym bardziej, że niektóre misje przy odpowiednim podejściu mogą zająć sporo czasu, a czasami nie jest możliwe ukończenie ich na jednym podejściu. Wróćmy jednak do samej mechaniki strzałów. W grze zastosowano system realistycznej balistyki pocisku, czyli doświadczymy jego opadania, a nawet wpływu wiatru. Ten ostatni z pewnością jest, bo przy włączonej pomocy widać wyraźnie, jak zmienia się kierunek lotu i często przy dalekich odległościach pocisk spada po „skosie” na siatce celowniczej. Jednak cały system ma sporo błędów, które przytrafić się nie powinny. Ot, korzystamy z opcji „pustych płuc”, czyli pewnego rodzaju skupienia naszego bohatera na oddawanym właśnie strzale, czas zwalnia, przymierzamy, wreszcie oddajemy strzał. Czas rusza z kopyta i okazuje się, na przykład, że wieżyczka na wozie opancerzonym odwróciła się w naszą stronę, ale pocisk i tak magicznie przeleciał przez opancerzenie i trafił strzelca prosto w serce. Coś tu jest nie tak. Do nieudanej mechaniki zaliczyłbym również skradanie się i wskaźnik uwagi przeciwników: po jednym strzale się boją, po drugim wiedzą, gdzie jest bohater, ale dopiero po trzecim zaczynają go szukać. W tym wypadku nie dziwię się, że Niemcy przegrali wojnę.
Na deser zostawiłem sobie prawdziwy kwiatek w mechanice. Do tego w bardzo pozytywnym tego słowa znaczeniu. Chodzi mianowicie o tak zwane kill-camy, czyli kamery zabójstw. Można wyróżnić kilka ich typów, ale zawsze wyglądają efektowanie. Szczególnie w przypadku X-Raya, gdzie widzimy dokładnie, jakie uszkodzenia w ciele zrobił wystrzelony przez nas pocisk. Częstotliwość tych animacji zależy od celności naszych strzałów, ale również od ustawień w opcjach, gdzie możemy zdecydować czy chcemy oglądać takie wstawki częściej, czy też w ogóle sobie ich nie życzymy. Momentami wstawki z X-Ray wyglądają komicznie, bo jak inaczej można nazwać latające po trafieniu zęby czy nawet słynne już jedno jądro Hitlera, ale przecież takie jest ich zadanie: budzić uśmiech na naszej twarzy. Niezależnie czy będzie on krwisty czy humorystyczny.
Jakby tych przyjemności było mało, to Rebellion postarał się również o długość i żywotność gry. Niby mamy tylko 8 misji, ale mapy są całkiem spore, a do tego posiadają duże możliwości kombinacji taktycznych. Co za tym idzie Sniper Elite 3 oferuje nam kilka do kilkunastu godzin zabawy przy samym trybie fabularnym. Do tego należy doliczyć również tryb Wyzwania oraz możliwość zagrania w kooperacji ze znajomym. Jeśli chcecie przejść grę szybko, to wystarczy Wam około 4 godzin, natomiast odkrywając wszystko i realizując każde z zadań otrzymacie przynajmniej trzykrotne wydłużenie tego czasu.
Oprawa dźwiękowa jest bardzo solidna, ale nie uświadczymy tutaj jakichś epickich utworów czy niesamowitych i pełnych teatralnego polotu dialogów. Czasami zdarzy się pogawędka między strażnikami, czasami pojawi się samolot albo grzmot, który zagłuszy wystrzały i to w zasadzie wszystko. Polska wersja językowa sprowadza się jedynie do solidnie wykonanych napisów, w których nie dostrzegłem błędów. Napisy jednak nadają grze pewnego niepowtarzalnego klimatu i momentami czujemy się, jakbyśmy oglądali film. Ciężko mi wyobrazić sobie inne rozwiązanie dla tego typu produkcji.
Sniper Elite III jest grą ciężką do oceny. Z jednej strony jest to solidny tytuł, który dostarcza masę zabawy dla jednego gracza. Z drugiej po pewnym czasie może stać się nużący ze względu na monotonność otoczenia, przeciwników, a nawet samej akcji. Czasami po prostu potrzebowałem chwili przerwy od surowych afrykańskich pejzaży i celownika optycznego. Gra jest krótka, chociaż można sztucznie przedłużać zabawę lub po prostu wspomóc się pakietami DLC, ale wtedy do ceny doliczcie drugie tyle za Season Passa. Jednak moim zdaniem warto się skusić na wyprawę do Afryki i skopanie tyłków Nazistom.