pt

Prodigy Tactics – recenzja gry


Procesor: intel i7 4790 @3.6GHz
Karta graficzna: GeForce 730 GT
RAM: 12GB
System: Win10 x64
Dysk SSD: 1 TB


Nie dało się grać w rozdzielczości 1920x1080. Kiedy zmniejszyłem do w miarę grywalnej, wyglądało paskudnie, a nadal nie było za dobrze.




W 2014 roku na Kickstarterze ufundowano grę Prodigy. Miała to być gra taktyczna, używająca nie myszy, czy klawiatury, ale specjalnej planszy, figurek i kart. Coś jak Eye of Judgment na PS3, tylko bardziej wypasione. Projekt ufundował się z sukcesem, ale gra nie powstała. Jednak nic w przyrodzie nie ginie. Forever Entertainment oraz PlayWay postanowili wydać grę bez technologicznych wodotrysków na Steam. I tak oto w 2018 pojawiła się gra Prodigy Tactics.

pt1

Mamy tu do czynienia z gra taktyczną, w której dwóch graczy walczy ze sobą na planszy o wymiarach 4×6 pól. Właściwie to dwie plansze o wymiarach 4×3 pola. Na jednej mamy własne jednostki, na drugiej stoi brygada przeciwnika.

W czasie gry naprzemiennie jeden gracz atakuje, a drugi się broni. Atakujący wybiera jaką jednostkę przeciwnika zaatakuje i w jaki sposób, do tego może się też przesunąć. Broniący może się bronić, albo zdecydować na efektowny (i efektywny) kontratak, choć wtedy przyjmie więcej obrażeń z ataku. Ataki i obrona oczywiście opierają się na wielu różnych czynnikach, wśród których główne to oczywiście umiejętności potworków, lub bohaterów. To daje naprawdę szeroki wachlarz możliwości.

pt4

Do tego dochodzą jeszcze dwie siły, które rządzą światem gry. Są to Harmonia i Dysonans (takie ładne muzyczne nazwy). W trakcie rozgrywki na polach „planszy” pojawiają się wpływy tych sił, co pozwala na swego rodzaju podkręcenie akcji.

Jeśli opieramy się o pola na których panuje Harmonia, jesteśmy bezpieczni, ale też nie oczekujemy żadnych spektakularnych efektów. Ot jakiś delikatny bonusik, ale wszystko pewne i nudne. Zupełnie inaczej sprawa ma się, jeśli wykorzystamy pole z Dysonansem. Obrażenia skaczą jak dzikie, robi się naprawdę ostro. Cóż więc stoi na przeszkodzie, aby atakować co chwila z użyciem Dysonansu? Otóż, jeśli go używamy, na planszy pojawiają się kolejne jego pola. Za każdym razem kiedy takie pole się pojawia, system liczy szansę wystąpienia wielkiej eksplozji Dysonansu, która rani (i to mocno) jednostki gracza aktywnego. Jasne, fajnie to wygląda, kiedy przeciwnik sam się zabija w taki sposób. Gorzej, jeśli trafia to na nasze wojska.

pt2

Walka jest widowiskowa, bo okraszona niesamowitymi animacjami ataku, obrony, a nawet początku i końca tury. Tyle, ze dość szybko staje się to irytujące, bo animacje zaczynają się powtarzać i dłużyć. Do tego na słabszym sprzęcie (na przykład takim jak mój) sprawiają, że gra jest niemal niegrywalna. Animacje się rwą, grafika rozmywa obrzydliwie. Dramat. Na szczęście da się te rzeczy już pominąć, więc gra nie niszczy za bardzo umysłu. A jeśli chodzi o ewentualne zmniejszenie jakości grafiki, to jedyną rzeczą, jaką da się zrobić, jest zmniejszenie rozdzielczości. To jakaś pomyłka.

pt5

Sama gra tez bardzo szybko robi się nudna i powtarzalna. Fabuły w zasadzie nie ma. Jest kampania dla jednego gracza, w której poznajemy losy niejakiej Elae, ale historia tam opowiedziana jest nudna, miałka i przedstawiona za pomocą ścian tekstu. Widać, że w tej grze chodzi po prostu o kolejne pojedynki.

Bohaterów do walki mamy o ile dobrze policzyłem trzynastu. Każdy ma swoje umiejętności, każdy wymaga nieco innego podejścia do walki. To cieszy, kiedy siadamy do walki online z żywym przeciwnikiem. Choć i tu szybko wkrada się powtarzalność i znudzenie.

pt3

Generalnie, jeśli ktoś jest wielkim miłośnikiem taktycznych naparzanek, gdzie umiejscowienie na planszy, poznanie umiejętności i wykorzystanie tego co pojawia się dookoła ma znaczenie, to Prodigy Tactics może mu się spodobać. Ja po napisaniu tego tekstu wywalam grę z dysku. Nie chce mi się już z nią męczyć. Wolę zagrać w Neuroshimę Hex (na planszy, lub mobilnie), albo Monolith Arena (to akurat tylko na planszy).

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Ciekawy pomysł na grę taktyczną. Wykorzystanie Dysonansu i Harmonii.
Nuda, powtarzalność, zero zacięcia. Nijaka fabuła. Koszmarna optymalizacja i brak sensownego zmniejszania jakości grafiki.
Leciwy już człowiek. Rocznik 76, XX wieku. Niektórzy mówią, że trzeba już złomować, ale się nie daje. Ciągle działa, dzięki swoim najlepszym cechom charakteru, czyli złośliwości i wyjątkowej wredocie. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Córka Oliwia, urodzona na początku 1999, syn Gabriel urodzony na początku 2008 roku, żona Żaneta...nie powiem kiedy urodzona...w każdym razie ma 18 lat (wartość prawdziwa niezależnie od tego kiedy to czytacie :P).

Komentarze