Procesor: Intel i3 540 (3,04GhZ)
Karta Graficzna: EVGA GTX 460 1GB
RAM: 8GB 1666MHz DDR3
HDD: 2TB
Akcesoria: DualShock 3
Rivals został bardzo dobrze zoptymalizowany i nawet na lekko leciwym już sprzęcie można spokojnie grać na wysokich ustawieniach przy rozdzielczości 1920x1080. Zdarzały się lekkie spadki animacji, ale nie miały one wpływu na ogólny odbiór.
Ostatnie wyścigi od EA nie chwyciły mnie za serce. Niby oprawa była dobra, model jazdy także, ale zabrakło tego czegoś. Do Rivals podszedłem bardzo sceptycznie, a wręcz negatywnie. Nie sądziłem, iż NFS jeszcze kiedyś mnie zaskoczy. Teraz prawie codziennie muszę rozegrać choć jeden wyścig, aby uznać dzień za udany.
Electronic Arts cały czas szuka jakiegoś złotego środka, jeżeli chodzi o ich markę wyścigową. Ostatnio mocno kombinowali, przez co poprzednie dwie odsłony Need For Speed nie zyskały wielkiego uznania, a część fanów przestała się całkowicie tą serią interesować. Ciężko odbudować zaufanie, ale jeżeli idą za tym spore pieniądze, to mimo wszystko trzeba daną sytuację załagodzić i dać ludziom produkt, jaki ich usatysfakcjonuje. Hybrydy pokroju The Run i kolejny Most Wanted EA może sobie odpuścić, bo czymś takim nie warto handlować. Mimo to postanowili po raz trzeci — wliczając Hot Pursuit i Most Wanted, na połączenie Burnouta z NFS. Nikt się hitu nie spodziewał, a nawet dobrej gry. Z góry założono, że marka umiera i nie warto się nią interesować. Rivals całkiem niedawno wjechał na salony, ale zrobił to w bardzo dobrym stylu. To jedna z najlepszych części w jaką grałem.
Zacznę dość niestandardowo, bo od grafiki i udźwiękowienia. Dlaczego taki wybór? Ponieważ są to pierwsze elementy, które wzbudziły mój zachwyt. Ścigałek na PC nie ma za dużo, ogólnie teraz jest ich mało nawet na konsolach, więc tym bardziej miło napisać, że Rivals prezentuje się na komputerach wręcz fenomenalnie. Slogan „next-gen” pasuje tu wręcz idealnie, ponieważ developer zadbał o każdy szczegół. Modele aut prezentują się cudownie. Widać każdy detal starannie wykonany przez dobrych grafików. Takich maszyn jeszcze PC nigdy wcześniej nie miał. Warto pamiętać, że samochody w Rivals to prawdziwe modele na licencji, które można całkiem solidnie obić. Oczywiście, nie tak jak w Burnout Paradise, aczkolwiek nieco mocniej niż w Hot Pursuit. Dobrze się patrzy, jak nasze auto pędząc 200 kilometrów na godzinę wpadnie w poślizg i uderzy w jakąś barierkę. Przy poziomie grafiki ustawionym na maksa na trochę leciwym już sprzęcie wrażenie są niesamowite. Każdy samochód został wykonany z tą samą, iście diabelnie wysoką precyzją. Można mówić, że w Forza 5 jest ich więcej i w ogóle, ale wydaje mi się, że lepiej mniej, a solidnie. Trochę ciężko porównywać te gry, ale multiplatformowy NFS wysoko podnosi poprzeczkę. Zarówno pojazdy rajdowców jak i policjantów prezentują się okazale. Podobnie jest w kwestii samej miejscówki, gdzie zostały osadzone wyścigi — Redview Country. Mamy nieco bardziej otwartych terenów, gdzie można zgubić policję, plac budowy, obszar bardziej zamieszkały, wiele mniejszych uliczek, sporo wyskoczni, las i masę innych, ciekawych miejsc. Według mnie nie ma na co narzekać, gdyż w zależności gdzie się udamy, tak sceneria się zmienia, a że całość jest pokryta wysokiej rozdzielczości teksturami, to efekt wręcz człowieka wgniata w fotel. Masa osób narzekała na blokadę klatek animacji do 30, ale mówiąc szczerze w ogóle to nie przeszkadza. Ba! Nawet na to nie patrzyłem i jakoś nie płaczę jak masa ludzi w sieci. Najlepiej pograć trochę i samemu zobaczyć, czy to naprawdę taka tragedia.
Jeżeli chodzi o oprawę dźwiękową, to tutaj nie wszyscy mogą się ze mną zgodzić, iż dynamiczna muzyka z dużą ilością basu to coś, co wręcz uwielbiam i uważam, że do tego typu produkcji nadaje się jak ulał, ale jak wiadomo, nie w każdy gust może ona trafić. Cały soundtrack przesłuchałem dokładnie kilka razy i prawie wszystkie utwory zapadają w ucho, a szczególnie kawałek Excision & Bassnectar – Put It Down (Destroid 6). Po prostu coś pięknego. W kwestii odgłosów samych aut, to wydaje mi się, iż deweloper zrobił co do niego należy i każda bryka brzmi inaczej niż reszta. Dźwięk ocierając się karoserii dwóch aut także robi niezłe wrażenie.
No dobrze, ale o co w ogóle w chodzi w NFS: Rivals? Gracz musi na początku wybrać sobie kim chce grać. Do wyboru są rajdowcy i policjanci. Jak wiadomo, ci pierwsi zaliczają się do osób, które przepisy ruchu drogowego totalnie omijają, ale tutaj jeszcze dorobiono do tego jakąś ideologie, że niby działają w słusznej sprawie. Gliny jak wiadomo, muszą ich ścigać, łapać, niszczyć auta i tak dalej. Dobre jest to, że mimo wyboru na przykład rajdowców, nie musimy ciągle nimi jeździć, gdyż strony konfliktu w Rivals można zmienić w dowolnym momencie. Jeżeli poruszanie się zwykłymi autami nam się znudzi, to zawsze jest możliwość, aby przesiąść się do wozu policyjnego. Następnie decydujemy się na rodzaj rozgrywki. Ponownie mamy dwie opcje, lokalnie i po sieci. Multiplayer różni się od single tym, iż na naszej mapie mamy prawdziwych graczy, z którymi możemy rywalizować. Działa to na podobnej zasadzie, co mecze w Call of Duty: Modern Warfare 2, gdzie dana osoba staje się hostem. Problem w tym, iż nie każdy ma dobre łącze i potrafi zrywać połączenie i trzeba czekać na migrację hosta. Zaraz po premierze było z tym sporo problemów, ale teraz jest całkiem dobrze i nie raz udało mi się pograć z innymi ludźmi, bez większych problemów, czy uwielbianych lagów. Pomysł ten został już zastosowany w Burnout Paradise, więc mamy mocny dowód na to, jak bardzo NFS czerpie z tej marki. Teraz nie pozostaje nic innego jak ruszyć do boku i się trochę pościgać.
NFS Rivals ciężko określić jako zwykłe wyścigi, gdyż oprócz samych rajdów trzeba też wykonywać masę różnorodnych zadań. Zaczynając od rozbijania samochodów naszych oponentów, poprzez używanie konkretnych dodatków typu fala uderzeniowa, wykręcenie na danym odcinku odpowiedniego czasu, kończąc na popisach w powietrzu i uciekaniu policji. Rzecz jasna, samych wyzwań jest o wiele więcej, ale wszystkich wam tu wypisywać nie będę. Za każde z nich otrzymujemy punkty, tak samo jak w Most Wanted. Im więcej punktów, tym wyższa ranga, która potem odblokowuje nam kolejne wozy, części i dodatki. Jeżeli podczas naszej zabawy złapie nas policja, bądź rozwalimy samochód, to tracimy wszystko, co zyskaliśmy w ostatnim podejściu. Dlatego warto zahaczać stacje benzynowe, gdzie najczęściej można naprawić swój wóz. Czasami lepiej przegrać jakiś mały wyścig, niż całą pulę punktów. Sama policja jest uzbrojona po zęby i jeżeli mocno ich wkurzymy, to będą stawiać blokady, używać silniejszych wozów oraz wyślą helikopter, który będzie zrzucał nam kolczatkę przed autem. Nie boją się używać ładunków EMP i innych „mocy”. Celem jest doprowadzenie naszej bryczki do stanu nieużywalności. Zatem nie warto lekceważyć swoich rywali.
Jak już przy power-upach jesteśmy, to w grze mamy kilka rodzajów wspomagaczy. Stare i lubiane nitro, turbo dające jeszcze większą prędkość, ładunek EMP, falę uderzeniową, większą odporność samochodu i kilka innych. Jedne są ofensywne, drugie pasywne, a ostatnie obronne. Można użyć ich kilka razy, choć po każdej aktywacji trzeba chwile odczekać, aby „moc” się naładowała. Patent ten pojawił się już w poprzednich odsłonach, choć nigdy aż tak rozbudowany nie był. Dobrze, że studio Ghost postanowiło to wprowadzić, gdyż dzięki temu każda potyczka nigdy nie jest taka sama. Od samego początku mamy odblokowany cały teren, więc możemy jeździć wszędzie. Mapka jest całkiem spora, przynajmniej dwa razy większa niż w Hot Pursuit, więc powinniście być zadowoleni. Przed wyjazdem z garaży wybieramy jedną z miejscówek i bawimy się dalej.
Na sam koniec pozostawiłem sobie model jazdy. Fani symulacji a’la Forza czy Gran Turismo nie mają tu czego szukać. Możliwości wyboru części w ogóle nie ma, tylko da się je usprawniać, aby bryczka miała wyższe osiągi. Całość przekłada się na przyjemny i prosty w opanowaniu schemat arcade’owy, który powinien zawsze towarzyszyć tej serii. Tu miejsca na realizm za bardzo nie ma. Liczy się dobra zabawa, świetne fury i konkretne drifty. Cała trójka jest w Rivals, więc czego chcieć więcej? Nie zabrakło też Autologa, który informuje nas o poczynaniach zarówno naszych jak i znajomych z Origin.
Podsumowując, Need For Speed Rivals to jedna z najlepszych odsłona w jakie przyszło mi zagrać. Stoi teraz na podium z pierwszym Most Wanted i Underground. Wielkich antyfanów pozdrawiam, ponieważ tyle hejtu co wylaliście w internecie to dawno nie widziałem. Polecam z czystym sumieniem wszystkim graczom, którzy chcą zagrać w porządne wyścigi i wierzcie mi, te zablokowane 30 klatek to tak naprawdę nic, bo i tak gra się kapitalnie.