Procesor: intel i7 4790 @3.6GHz
Karta graficzna: GeForce 730 GT
RAM: 12GB
System: Win10 x64
Dysk SSD: 1 TB
Jest całkiem dobrze. Nie ma czkawek, nie ma długiego mielenia danych.
Już chyba kiedyś pisałem, że na świecie pewne są tylko podatki, śmierć i to, że przy każdej nowej odsłonie Football Managera, będę się zastanawiał, czy można to było załatwić patchem do poprzedniej wersji, czy trzeba było nowej gry.
Nie zrozumcie mnie źle. Uwielbiam tę serię. Jestem z nią od niepamiętnych czasów. Od czasów, kiedy mecz był dwoma pionowymi słupkami ruszającymi się w dół i w górę. Od czasów, kiedy to ustrojstwo miało może pięć ekranów na krzyż (no dobra, przesadzam, ale wiecie o co chodzi).
Co roku ekipa ze Sports Interactive wprowadza jakieś zmiany do swojej gry. Co prawda nie zawsze są to zmiany rewolucyjne. Częściej mam wrażenie, że idą po dość bezpiecznej linii programowej, skupiając się na rozwoju tego co działa i zostało dobrze przyjęte przez graczy. Wielkich, rewolucyjnych innowacji ostatnio nie widać, choć pewne ciekawe nowości na pewno się pojawiają.
W najnowszej odsłonie takich ciekawych nowości też nie zabrakło. Jedną z nich, jest postawienie na długofalowy rozwój klubu. Rozwiązano to dość ciekawie. Zarząd po prostu przedstawia nam swoją wizję, nie tylko na dany sezon, ale na najbliższe kilka lat. I nie dotyczy ona wyłącznie miejsca w lidze, czy pucharów. Mamy też tak zwany etos klubu dotyczący młodzieży i zatrudniania obcokrajowców. To bardzo ciekawy dodatek, który daje nam pewien kierunek na przyszłość. Oczywiście nie musimy być bezkrytyczni wobec takiej propozycji zarządu i można to negocjować.
Druga sprawa, to bat oddany w nasze ręce. Mamy możliwość przygotowania wewnętrznego kodeksu drużyny, określającego różne kary dla zawodników, za nieodpowiednie zachowania. Spóźnił się na trening – kara. Łapie za dużo żółtych kartek – kolejna kara. Zachowuje się nieprofesjonalnie – całkiem niespodziewanie kara. Bardzo to przyjemne i pomocne rozwiązanie.
Jest też kolejna rzecz, powiązana tym razem z całym tym planem pięcioletnim i stawianiem przez zarząd na młodzież. Dostajemy do dyspozycji Centrum Szkolenia, które pozwala nam na wgląd w statystyki graczy młodzieżowych, a także daje nam większą kontrolę nad ich losem. Podoba mi się to, bo choć satysfakcja z wyłowienia z morza transferowego jakiegoś rewelacyjnego młodzika jest duża, to wyszkolenie takiego we własnej akademii jest o niebo przyjemniejsze.
Dostaliśmy też planowanie roli zawodnika, którego chcemy związać kontraktem. Można nieco dokładniej zaplanować jaką będzie miał rolę w zespole i kiedy to nastąpi. Tak, będziesz ważnym zawodnikiem, ale nie we wszystkim meczach, tylko w pucharze krajowym. Tak, zostaniesz kluczowym pomocnikiem, ale w perspektywie dwóch lat. Mam wrażenie, że ta „niewinna” z pozoru opcja ustrzegła mnie przed wieloma fochami niektórych piłkarzy w zespole.
Ale są też w nowej odsłonie FM rzeczy, które potrafią wkurzyć.
Pierwsza, to coraz więcej opcji i coraz więcej ekranów. Generalnie mnogość opcji nie jest taka zła, ale gra staje się coraz mniej czytelna. W odsłonie 2020 sprawy nie ułatwia też dziwna kolorystyka skórek. Nie wiem skąd pomysł takiego nasycenia kolorami. Przecież FM, to w zasadzie Excel dla graczy. Tu jest ważna wygoda „pracy”, a nie pokaz możliwości karty graficznej.
Kolejna sprawa, to silnik meczowy. Tu chyba przydałoby się mocne przebudowanie. Głupotki, dziwnostki i błędy jakie się w nim pojawiają sprawiają, że nie mam ochoty oglądać tego w 3D, bo siwieję. Przestrzelone i obronione karne mnożą się jak króliki. Zabawa w dziada z przeciwnikiem na własnym polu karnym. Strzały, które przeczą niekiedy prawom fizyki. To jest miejsce, w którym twórcy serii powinni poważnie „pogrzebać”. Jeśli sam mecz powala na ziemię bezsensem, to sytuacji nie naprawi kolejna opcja w rozmowie przedmeczowej, czy w konferencji prasowej.
Swoją drogą, te dwie rzeczy, o których właśnie wspomniałem, kiedyś mnie bawiły. Obecnie stają się powtarzalnym obowiązkiem. Coraz częściej chcę je zrzucić na asystenta, ale osobisty udział pozwala mi poczuć, że więź między mną a drużyną/dziennikarzami/kibicami jakoś się zacieśnia. Nawet mimo tego, że w sumie w kółko wybieram te same odpowiedzi.
W grze trafiło się też kilka miejsc, gdzie został jeszcze angielski tekst. Ale przy takiej ilości tekstu jaki trzeba było przełożyć, można to wybaczyć. Niemniej wygląda to dziwnie.
Ale czego by nie pisać, na co by nie narzekać, trzeba przyznać otwarcie jedno. Football Manager, z każdą swoją odsłoną zapewnia setki godzin zabawy. Czy poprowadzimy Bayern, Real, czy Manchester. Czy postanowimy wygrzebać jakiś nieznany zespół z dna mało znaczącej ligi i powieść go do pucharów. Zabawa zawsze jest kapitalna. Odkrywanie taktyk, szukanie piłkarzy, łatanie dziur w składzie i finansach klubu. Fani tego świata znów będą długowieczni, znów poprowadzą ulubiony zespół przez kilkadziesiąt sezonów. Jasne, to nie jest gra dla każdego, ale jeśli trafi w wasze gusta, nie pozwoli Wam odejść. Będziecie z nią przez każdą kolejną odsłonę, nawet jeśli zmieni się w niej tylko kolor czcionki w tytule.