Procesor: intel i7 4790 @3.6GHz
Karta graficzna: GeForce 730 GT
RAM: 12GB
System: Win10 x64
Żadnych problemów nie stwierdzono.
Pojawienie się na rynku zaraz po grze, która mocno podnosi poprzeczkę jakości w danym gatunku, nigdy nie jest przyjemne. Stellaris, wraz z dodatkiem Utopia zarządziło w segmencie kosmicznych 4X, pokazując nawet Master of Orion, że trzeba dać coś więcej niż chwytliwy tytuł. Taką właśnie sytuację zastało Amplitude ze swoim Endless Space 2. Czy udało się mu podjąć walkę?
Na pierwszy rzut oka, można odnieść wrażenie, że jednak nie. Bo Endless Space 2, wygląda niemal tak samo jak poprzednik. I zaczynamy się zastanawiać, czy Amplitude nie poszło na łatwiznę. Jednak im dłużej siedzi się przy tej grze, tym więcej rzeczy wychodzi na wierz i zaczynamy rozumieć, że Endless Space 2 może nie jest rewolucją w gatunku, ale na pewno jest bardzo dobrą ewolucją.
Zacznę od ras, bo w sumie od wyboru jednej z nich zaczyna się zabawę. Rasy w ES2 to majstersztyk. Nie mamy tu do czynienia z tym samym szkieletem, wypełnionym tylko nieco inaczej wyglądającymi jednostkami, lekko zmienionym drzewkiem technologii i innymi bonusami na starcie. Każda rasa to zupełnie unikatowe odczucie w trakcie zabawy. Każda wymaga innego podejścia. Nie chce Wam się czuwać nad normalnym przyrostem populacji? To zagrajcie rasą robotów, którzy produkują swoich „ludzi” w fabrykach. Macie w sobie pierwiastek prastarego zła? To może kosmiczne wampiry, które wysysają siły życiowe z planet. Lubujecie się w powolnym podboju? To może rasa inteligentnych drzewo podobnych istot, która musi rozwijać się dzięki sieci korzeni łączących systemy gwiezdne. A co najciekawsze, każda rasa ma swoją własną fabułę, która przewija się przez całą rozgrywkę.
Sama rozgrywka jest niesamowicie dynamiczna. Choć może to złe słowo, bo sugeruje szybkie tempo od początku do końca. A tu tempo jest raz szybkie, raz nieco wolniejsze. Wszystko zależy od tego, w którym etapie rozwoju się znajdujemy. Zawsze coś się dzieje. Zawsze jest coś do roboty. Pojawiają się wydarzenia, niespodziewane misje. Na początku może jest nieco spokojniej, potem zaczynamy się ścigać z innymi napotkanymi cywilizacjami. Trzeba planować, wykonywać tenże plan, a często adaptować go do zmieniającej się sytuacji.
A ta lubi się zmieniać. I nie mam tu na myśli tylko spotkań z innymi cywilizacjami. Chodzi również o wewnętrzny rozwój naszego imperium. Trzeba pilnować masy rzeczy, aby spokojnie się rozwijać. Nie można za szybko kolonizować nowych planet, bo ryzykujemy zamieszkami. Musimy zająć się polityką, która w Endless Space 2 jest świetnie zbudowana. Nie da się ignorować jej wpływu na nasze światy, bo jedna niezbyt pomyślna zmiana u władzy, może nam wsadzić galaktyczny kij w szprychy. Trzeba zatem zwracać uwagę na to co dzieje się wśród polityków w ES2.
Ciekawym i dość odważnym krokiem Amplitude jest zrezygnowanie z walk kierowanych przez gracza. W Endless Space 2 nie możemy kierować jednostkami podczas wielkich kosmicznych starć. Jedyne, na co mamy wpływ, to oczywiście stan naszej floty i ustawienia taktyczne na początku walki.
Flotę rozbudowujemy standardowo. Nowe technologie, przekładają się na nowe moduły do naszych okrętów. Te możemy budować w dość uproszczonym edytorze. Przy czym uproszczony, nie znaczy z gruntu „zły”. Dostajemy w nim do ręki to, co najpotrzebniejsze, zarówno na początku , jak i pod koniec gry. Nie rozprasza zbytnio naszej uwagi, ale pozwala na bardzo dobre i łatwe stworzenie takich okrętów na jakie mamy ochotę (i na jakie pozwala nam technologia).
Kiedy dochodzi do walki, jedyne co nam zostaje, to ustawić plan działania, a potem rozsiąść w fotelu i oglądać jak nasza flota roznosi w pył przeciwnika. Albo sama zostaje przerobiona na karmę dla kosmicznych kotów. I choć wydaje się, że takie rozwiązanie odbiera graczom masę zabawy związaną z kierowaniem tymi wszystkimi stateczkami, to odpowiedzcie sobie na pytanie. Jak długo ręczne sterowanie bitwą naprawdę bawi?
Oprawa graficzna Endless Space 2 to kolejna niesamowitość. Udało się tu połączyć piękne grafiki, śliczne i klimatyczne animacje, malowane tła do niektórych zdarzeń z minimalistycznym i niesamowicie funkcjonalnym interfejsem. W rezultacie całość z jednej strony zapiera dech w piersiach, a z drugiej nie sprawia wrażenia przekombinowanej i napaćkanej. A w tle jest muzyka, która idealnie komponuje się z tym co reprezentuje rasa, którą właśnie gramy. Muzyka, której niby się nie słyszy, ale po wyłączeniu gry, okazuje się, że zapadła nam w pamięć. Idealna ścieżka dźwiękowa.
Czy to znaczy, że Endless Space 2 jest pozbawiony wad? Nie do końca. Podczas gry ma się uczucie, że czegoś brakuje, że coś można by dodać. Ot takich szpiegów, którzy na pewno ubogacili by nieco dyplomację. Może warto by było dać Cudom Wszechświata, jakiś większy wpływ na grę, bo na razie nie czuć, żeby były aż tak cudowne. Ale to wszystko, to tak naprawdę niewielkie rysy, na niemalże idealnej grze. Rysy, które w zasadzie można przeoczyć.
Warto też wspomnieć, że gra ma kinową polską wersję językową. Czyli napisy. Tłumaczenie jest naprawdę porządne, choć miejscami znajdziemy jeszcze kilka wpadek, takich jak pozostawiony angielski tekst, czy literówki. Ale ponownie, nie jest to nic dyskwalifikującego grę.
Podsumowując, mogę napisać, że Endless Space 2 nie przestraszył się konkurencji. Pokazał, że potrafi stanąć w szranki z najlepszymi i nie robiąc wielkiej rewolucji w gatunku, powalczyć o koronę króla kosmicznych 4X. Stellaris, znalazło godnego przeciwnika, a Master of Orion płacze w kącie patrząc jak powinna wyglądać nowoczesna gra w tym gatunku.