Elite Dangerous Horizons - Recenzja

Elite Dangerous: Horizons – recenzja gry


Procesor: Intel Core i7-3770K @ 4.0 GHz
Pamięć: 16 GB RAM DDR3
Karta graficzna: GTX Titan
Dysk główny: Samsung SSD 850 Evo 256 GB
Dysk z grą: Samsung SSD 850 Evo 1024 GB
System: Windows 7 SP1 x64
Klawiatura: Roccat Isku FX + LogitechG13
Myszka: Logitech G502


Gra chodziła na stałych 60 klatkach na sekundę w przestrzeni kosmicznej, natomiast podczas zbliżania się do planet oraz na ich powierzchni wydajność spadała do około 45 FPS. Wydajność przy braku detali na planetach sprawia wrażenie słabej optymalizacji. Długie uruchamianie się gry na obecnej konfiguracji plus drażniąca optymalizacja shaderów przy jakiejkolwiek aktualizacji gry, bądź sterowników graficznych.




Horizons jest oficjalnym rozpoczęciem drugiego sezonu w świecie Dangerous. Developer zamierza wprowadzić do rozgrywki dużo urozmaiceń, a także przyciągnąć nowych uczestników zabawy. Sezon pierwszy, w myśl wielu graczy, pozostał nieukończonym „rozdziałem”, pozostawiającym po sobie pewne obawy, co do dalszych losów tytułu. Przyjrzyjmy się zatem, czym zostaliśmy uraczeni na rozpoczęcie 2016 roku.

Elite Dangerous Horizons 1

Ciężko opisywać Horizons jako dodatek, ponieważ na ten czas wprowadza on bardzo niewiele w stosunku do wersji podstawowej. Należy pamiętać, że jest to przede wszystkim dostęp do drugiego sezonu, podczas którego w późniejszym czasie ma być rozwinięta idea wytwarzania przedmiotów, statki wieloosobowe oraz tworzenie własnego awatara. Zostaje nam uzbroić się w cierpliwość, do czasu, kiedy otrzymamy jakiekolwiek informacje od developera, co konkretnie kryje się pod tymi nazwami. Jedyną nową dostępną funkcją, jest możliwość lądowania na planetach oraz ich eksploracja. Trzeba nadmienić też, że nie obejmuje ona wszystkich, gdyż mamy dostęp jedynie do planet bez atmosfery, a także kamienistych księżyców, stanowiących około 60% obiektów niebieskich w świecie gry. Opcja ta ma być rozbudowana w późniejszym czasie o planety wulkaniczne.

Elite Dangerous Horizons 2

Samo lądowanie na powierzchni wygląda niesamowicie. Kiedy przelatujemy nad nimi lub podróżujemy po nich naszym pojazdem, ukazuje się przed nami masywny nowy świat. Muszę nadmienić, iż aspektem, który mnie osobiście bardzo się nie spodobał, jest fakt występowania tylko jednego pojazdu, umożliwiającego nam przemierzanie pustkowia planet. Na szczęście Skarabeusz jest całkiem przyjemny w prowadzeniu i czułem się trochę, jakbym siedział za sterami Mako 2.0 z Mass Efecta.

Elite Dangerous Horizons 6

Powierzchnie planet są ogromne w swoim rozmiarze. Frontier chwali się, że każda z nich jest oddana w skali 1 do 1 w stosunku do swojego odpowiednika w rzeczywistości. Podróż naszym statkiem po orbicie trwająca parę minut, zajęłaby nam długie godziny poruszając się Skarabeuszem. Możliwość takiej rozległej eksploracji będzie miała wydźwięk pozytywny albo negatywny, w zależności od indywidualnych preferencji gracza. Od dłuższego czasu przestałem być osobą, którą w grze potrafiły zafascynować tylko i wyłącznie panoramy, możliwość eksploracji oraz sama jakość grafiki, więc nie czułem się szczególnie poruszony i zainteresowany.

Elite Dangerous Horizons 3

I tak jak rozszerzały się mi źrenice na widok prezentowanych terenów, gdy przemierzałem swoim SRV różne tereny, kaniony, czy odwiedzałem zniszczone stacje, tak z drugiej strony szybko zacząłem czuć pustkę. Wynikała ona z tego, iż wachlarz naszych możliwości jest bardzo ograniczony, a dostępne opcje, takie jak wydobywanie surowców oraz przypadkowe wydarzenia nie są lukratywne i na dodatek szybko stają się monotonne.

Elite Dangerous Horizons 4

Wraz z wyjściem drugiego sezonu, wprowadzono zaległą zawartość dla posiadaczy podstawowej wersji gry, łatkę 1.5. Dorzucono w niej między innymi kilka statków, dodatkowych rodzajów misji, takich jak dostarczenie specjalnego towaru czy przemycenie kontrabandy przy konieczności uniknięcia zeskanowania przez policję. Nowym rozwiązaniem są też misje, które łączą się ze sobą w mniejsze, lub większe łańcuchy zadań.

Elite Dangerous Horizons 5

Elite Dangerous nadal nie jest dla mnie tym, czego oczekiwałem od tego tytułu. Gra wciąż mało oferuje w kwestii samej rozgrywki, towarzyszy jej poczucie, że jedynym kołem napędowym do zarabiania pieniędzy jest chęć kupienia lepszego statku, aby móc zarabiać jeszcze więcej. Brakuje mi jakiegokolwiek większego celu lub chociażby fabuły. Dłuższe przebywanie w świecie wykreowanym przez Elite jest, według mnie, nużące i tłumaczenie przez twórców, że trzeba użyć swojej wyobraźni, aby w pełni się cieszyć tym tytułem jest niesatysfakcjonujące i przypomina strzał kulą w płot.

Elite Dangerous Horizons 7

Na dzień dzisiejszy tytuł ten odradzam przeciętnym zjadaczom chleba, natomiast jeśli macie w sobie duszę eksploratora i nie przeszkadza Wam konieczność przebrnięcia przez parogodzinne poszukiwania w zewnętrznych przewodnikach oraz filmach na You Tubie, w jaki sposób „obchodzić się” z owym tytułem, to możecie zaryzykować jego kupno.

Elite Dangerous Horizons 8

W przypadku, gdy graliście w podstawkę i nie zainteresowała Was bardziej, albo też oczekujecie od gry znacznie więcej, niż tylko ładnej grafiki, to radzę poczekać. Być może na koniec sezonu, lub już w kolejnym, Frontier zaoferuje nam godniejsze zainteresowania, a także warte swojej ceny dodatki. Obecna wersja nadal posiada poważne błędy i niedociągnięcia, które są pozostawione przez dewelopera bez echa. Jakiekolwiek głosy niezadowolonych graczy na forach, są przykrywane opiniami mniejszości, dla której udostępnienie możliwości lądowania na planetach, plus nowy statek, to powód wydania kwoty odpowiadającej wartości pełnowymiarowej gry.

Elite Dangerous Horizons 9

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post
Skala rozmiaru planet. Zapierające dech w piersi krajobrazy. Łatka 1.5 dla nieposiadających dostępu do drugiego sezonu.
Nuda, powtarzalność, brak fabuły. Brak wprowadzenia do gry. Tylko jeden pojazd naziemny. Stare błędy, tworzące poczucie, że podstawka była w fazie BETA w momencie wydania dodatku. Polityka finansowa developera.

Komentarze