Ocena: 9,0
Plusy:
+ co-op dla 4 graczy
+ usunięty dom akcyjny
+ płynna rozgrywka
+ bardzo dobra lokalizacja
+ możliwość gry offline
+ dynamiczna kamera
Minusy:
- grafika już nie robi wrażenia
- Diablo nie taki kozak jak go malują
- fabuła bez przeczytania książki D3: Zakon jest niepełna
Pecetowa wersja Diablo III pojawiła się rok temu w maju. Było to ogromne wydarzenie. Oczekiwania graczy sięgały zenitu, lecz potem okazało się, że wyczekiwany produkt nie okazał się tak dobry i niektóre elementy totalnie psuły całą zabawę. Teraz konsolowcy mają możliwość sprawdzić ten tytuł na swoim sprzęcie. Czy warto było czekać? Odpowiedź jest bardzo prosta, lecz wolę abyście przeczytali recenzję, aby ją poznać.
Fabuła jest krótka i wszystkim znana. Jako jedna z postaci (Barbarian, Witch Doctor, Wizard, Monk lub Demon Hunter) pokonujemy kolejno władców piekieł i na samym końcu zgniatamy jak robaka „mocarnego” Diablo. Tak w mega skrócie można przyrównać historię zaklętą w ostatniej produkcji Blizzarda. Rzecz jasna, sama gra pokazuje nam jedynie część historii i dopiero po przeczytaniu książki (Diablo III: Zakon) będziecie mogli w pełni ocenić jej wartość. Jeżeli taki krótki opis fabuły wam nie wystarczy, to odsyłam do recenzji wersji na PC, gdzie konkretne elementy zostały lepiej opisane, a ja nie mam zamiaru ich bezsensownie powielać, bo D3 na PS3 nie jest tak naprawdę inną grą.
Blizzard bardzo długo omijał konsole i bazował jedynie na swoich pecetowych odbiorcach. W dzisiejszych czasach mało kto tak robi i nawet taki gigant musiał się kiedyś ugiąć. Tylko, czy było warto? Okazuje się, że tak. Diablo III od początku sprawiało wrażenie, jakby było stworzone z myślą o sprzęcie Sony i Microsoftu. Uproszczone statystki, mała liczba klas, kilka niepotrzebnych udziwnień i dom aukcyjny, który niby miał być taki rewolucyjny dla posiadaczy PC. Na dodatek brak trybu offline, częste lagi i tak dalej zniechęciły wielu, aż do momentu zapowiedzi nowej wersji. Wśród znajomych padło takie hasło jakoby D3 na komputery było jedynie polem treningowym pod produkt, który właśnie recenzuję. Na PS3 można grać bez dostępu do sieci i to wraz z czterema znajomymi na jednej kanapie. Usunięto auction house, zmieniono HUD, menu, dodano unik i na dodatek całość działa płynnie bez losowych szarpnięć. Takiego tytułu oczekiwali fani rok temu, a tak naprawdę dostali go dopiero teraz. Trochę szkoda, bo lepiej by było wydać wszystko w tym samym czasie, ale lepiej dopracowane, bo tak naprawdę nie opłaca się grać na PC, gdy wersja konsolowa jest o wiele ciekawsza.
Zbalansowano drop przedmiotów, rozwijanie kowala w końcu ma jakiś sens, zaś miliard kliknięć myszki zamieniono na wygodną obsługę pada, dzięki której zabawa jest o wiele przyjemniejsza, niżeli na PC. Doskonale zdaję sobie sprawę, że gry typu H&S opierają się głównie na umiejętnym molestowaniu naszych gryzoni, ale bez przesady. Deweloper odrobił swoją pracę domową i idealnie dopasował konkretne funkcję pod dane przyciski DualShocka. Teraz przez całą rozgrywkę nasze ręce mają co robić, zaś możliwość uniku przypisanego pod prawą gałkę sprawia, iż gameplay jest nieco odmienny od tego, który doświadczyliśmy na komputerze. Praca kamery także uległa zmianie i stała się bardziej dynamiczna. Grając solo na pewno zauważycie, iż obraz jest nieco przybliżony, zaś przy partyjce ze znajomymi bardziej od nas oddalony. Niby mała sztuczka, a sporo zmienia gdyż nie trzeba wyświetlać tylu elementów na raz, tyczy się to także liczby przeciwników. Okazuje się, że naszych oponentów jest troszeczkę mniej niż na PC, najwidoczniej Blizzard doszedł do wniosku, że lepiej ograniczyć jedno, aby całość działała płynnie. Taki zabieg mi się podoba, bo ilość losowych lagów w pierwszej wersji to jakaś masarka. Człowiek inwestował w blaszaka a i tak dropy się pojawiają. Tutaj tego praktycznie nie ma, a sytuacje w momencie auto-save nie liczę, bo zdaję sobie sprawę, iż tworzenie zapisu gry obciąża system gry.
Tak jak wspomniałem, wcześniej stacjonarny co-op dla 4 osób to chyba największy plus Diablo III na PS3. Nic nie jest tak emocjonujące jak przechodzenie wspólnie z trojgiem przyjaciół całej gry, by na końcu skopać zada samemu władcy piekieł. Każdy wybiera swoją postać i wspólnie mkniemy przez zniszczony przez diabelskie pomioty świat. Dzięki lekko oddalonej kamerze gracze nie mają wrażenia, iż coś och ogranicza. Wszystkie ważne informacje zostały przydzielone dla każdego z osobna w danym rogu ekranu. To chyba najlepsze rozwiązanie na jakie mógł pójść deweloper i chwała mu za to, gdyż inaczej fala tekstu podczas potyczek mogła by nas zalać. Blizzard celowo zredukował liczbę przeciwników na ekranie, aby rozgrywka mogła być płynna i przyjazna dla odbiorców i tak naprawdę da się to dostrzec dopiero wtedy, gdy porównamy obok siebie odpowiednik z peceta. Nie psuje to w ogóle zabawy, ponieważ nie zwracamy na to uwagi. Zmiany są na tyle małe, że w ferworze walki nie sposób tego odczuć. Zapewne znajdą się jacyś malkontenci, którzy będą chcieli podważyć tą tezę, ale nich ich aż tak głowa nie boli, bo w Diablo III na PS3 gra się naprawdę przyjemnie. Czego sam do dnia momentu otrzymania kopii recenzenckiej nie byłem pewien.
Domyślam się, że całe farmy w Chinach oraz masa innych ludzi z innych zakątków świata nie podzielają mojej radości z usunięcia domu aukcyjnego. W końcu dzięki niemu można zgarnąć ponad 3000 złotych miesięcznie, co niedawno udowodnił jeden z naszych rodaków, ale tak naprawdę przeciętnemu odbiorcy nie jest to w ogóle potrzebne i na dodatek psuje zabawę ze zdobywania własnego, unikalnego uzbrojenia. Po co się męczyć, jak za konkretną sumkę wszystko da się nabyć od kogoś innego? Gdzie tu zabawa? Ulepszanie kowala w ogóle nie ma sensu, bo i tak klikamy na ikonę Diablowego Allegro i sprawa załatwiona. Na konsoli czegoś takiego nie ma i bardzo dobrze. Teraz każdy na własną rękę musi się pomęczyć, aby zdobyć zestaw o jakim będą jedynie marzyć jego znajomi. Na komputerze szybko się znudziłem, a tutaj można grać i grać, by w końcu zobaczyć jakiś miły legendarny przedmiot w inwentarzu. Tym bardziej, iż wypadają one o wiele częściej i nie trzeba już spędzać dziesiątek godzin, żeby w ogóle coś zdobyć. Tutaj Blizzard poszedł po rozum do głowy i dobrze zbalansował wypadanie konkretnych elementów naszego ekwipunku. W końcu trojka jest o wiele bliżej wspaniałej dwójki niż kiedykolwiek i dobrze, że chociaż konsolowcy mogą to poczuć.
Pozostaje jeszcze kwestia samej lokalizacji gry, której niestety nie mogłem sprawdzić na egzemplarzu recenzenckim, lecz dzięki uprzejmości mojego kolegi dorwałem zwykłą wersję dostępną w każdym Empiku, MM czy innym sklepie i mogę potwierdzić, iż to ta sama polonizacja, co na PC. Osobiście, przeszedłem rok temu D3 po polsku i uważam, że jest to jedna z najlepiej zlokalizowanych gier jakie wyszły na naszym rynku. Naprawdę nie ma się czego wstydzić, gdyż aktorzy zostali dobrze dobrani pod konkretne postacie a i narrator wykonał swoje zadanie jak należy. Rzadko się zdarza, że zachęcam kogoś do przejścia dane tytułu w naszym rodzimym języku, ale w tym wypadku wręcz trzeba to zrobić.