Dark Souls nadchodzi ponownie. Odświeżone, wypachnione, wycackane. Oto król wychodzi z ery PS3/Xbox 360 i wkracza na najnowsze konsole. Teraz można w niego zagrać na PS4, czy Xbox One. Czy wersja Remastered jest warta zachodu, jeśli pod ręką mamy chociażby Dark Souls III, albo Bloodborne?
Od razu uprzedzam, nie będę recenzował Dark Souls. O tej grze powiedziano i napisano już tyle, że to nie ma sensu. Skupię się jedynie na różnicach między zwykłą, a upiększoną wersją.
Pierwsze na co gracz zwraca uwagę w tego typu wersjach, to oczywiście grafika. No i tu jak najbardziej widać zmiany. Tekstury nabrały głębi, barwy mają nieco więcej życia (choć to wydawałoby się dziwne w takim otoczeniu). Nawet światło jest jakieś takie bardziej przychylne. Wszystko to stara się pokazać „nowe” Dark Soulsy w lepszym, no cóż, świetle.
Animacja też nieco drgnęła i teraz spokojnie dojeżdża do magicznych 60 klatek na sekundę, co jest zadziwiające jak na From Software.
Do góry pojechała też rozdzielczość, która z tego co udało mi się sprawdzić na PS4 Pro dojeżdża nawet do 1800p. Słyszę jęk zawodu? Spodziewaliście się 4k? Ja w sumie się nie spodziewałem, ale ten wynik i tak jest świetny i razem ze zmianami, o których wspomniałem poprzednio, daje odmłodzonym Dark Soulsom niezłego kopa. To jeden z lepszych efektów „growej” medycyny estetycznej, jaki ostatnio widziałem.
I to nawet biorąc pod uwagę, że zmieniano jedynie to co na wierzchu. Nie ruszano modeli i wszystkiego co było bazą. Nadal nowy makijaż spełnił swoje zadanie.
No dobra, podmalowali nam trochę staruszka. A zrobili coś jeszcze?
W sumie niewiele. Rozgrywki nie dotykano, bo nie było takiej potrzeby. Gra się nadal tak fajnie, jak grało się dotąd. No dobra, kilka zmian się pojawiło.
Multiplayer teraz mieści sześciu graczy, można tworzyć sesje prywatne, za jednym razem można zużyć kilka przedmiotów, a przy ognisku pojawiło się menu wyboru przymierza. I w zasadzie tyle.
I teraz pytanie. Czy to co zrobiono, wystarczy, aby wrócić w objęcia pierwszej części sagi? Ciężko powiedzieć. Miłośnicy jedynki, którzy przesiedli się na obecną generację konsol, zapewne z chęcią zobaczą ich ukochaną grę w ładniejszych szatkach. Ci, którzy zaczęli przygodę od Bloodborne, czy DS. III, mogę kręcić nosem, bo jest to mimo wszystko pewien krok wstecz. A ja osobiście bardzo żałuję, że taki lifting nie przytrafił się Demon’s Souls, które teraz leży zapomniane w jakimś kącie i cicho chlipie, a mi po prostu podobało się bardziej, niż pierwsze Dark Souls.