Procesor: Intel i7 12650H @2.30 GHz
Karta graficzna: GeForce RTX 3060 Laptop
RAM: 16GB
System: Win11 x64
Dysk SSD: 1 TB
Gra działa bardzo dobrze, nawet na wysokich detalach i w FHD. Zero przycinek.
Dwadzieścia dwa lata. Tyle przyszło nam czekać na kolejną pełnoprawną odsłonę serii Baldur’s Gate. Czy Baldur’s Gate 3 okazała się godna czasu jaki spędziliśmy na czekaniu?
Tak.
I w ten sposób mógłbym zakończyć tę recenzję. Idźcie i grajcie, po co to jeszcze czytać?
No ale coś napisać trzeba. Nie będę jednak powtarzał peanów na część Larian Studio (no dobra, żartowałem). Nie będę rozbierał BG3 na czynniki pierwsze. To wszystko zostało już powiedziane w wielu miejscach w Internecie. Napiszę po prostu kilka słów o tym jak żyje mi się z Baldur’s Gate 3 na moim komputerze.
Baldur’s Gate 3 miało wysoko zawieszoną poprzeczkę. Nie tylko przez poprzednie części, ale i przez późniejsze tytuły, jak chociażby Planescape Torment. Miłośnicy tego typu rozgrywki czekali na grę, która ich zaskoczy i porwie na długie godziny. Świat izometrycznych cRPG poszedł do przodu.
Żeby było śmieszniej, okazało się, że mój mózg wyparł informację, że za BG3 odpowiada studio Larian, czyli ludzie, którzy stworzyli Divinity: Original Sin. Grę ,która była chwalona przez wielu fanów gatunku za dość świeże rozwiązania w trochę skostniałym gatunku. Zapewne zanotowałem to kiedy BG3 wchodziło do Wczesnego Dostępu, ale potem po prostu „wykasowałem” z umysłu tę informację. Ztem gdy po odpaleniu pełnej wersji gry zobaczyłem ich logo szeroko się uśmiechnąłem. Divinity bardzo mi się podobało i czułem, że tu też będzie dobrze.
Nie spodziewałem się jednak jak mocno Larian odciśnie swoje piętno na nowym Baldurze. Studio zrobiło wszystko, żeby na ekran przenieść nie tylko system Dungeons & Dragons w rozumieniu zasad i prawideł rządzących tam światem. Zrobili też potężną robotę, aby przenieść na ekran doświadczenie ze zwykłej sesji RPG. Takiej, gdzie na poczynania graczy reaguje żywy Mistrz Gry.
Dotychczas bowiem w tego typu grach musieliśmy iść w zgodzie ze scenariuszem i skryptami. Wolność graczy była dość mocno ograniczona. Jasne, w zależności od rasy, klasy, cech, czy umiejętności pojawiały się nowe ścieżki dialogowe, czy nowe elementy w świecie, jednak nadal było to dość liniowe.
Larian Studio zaszalało z wolnością już w Divinity, jednak to, co zrobili w BG3 przechodzi ludzkie pojęcie. Czasem miałem wrażenie, że w każdym momencie rozgrywki przewidzieli każdą najgłupszą i najdziwniejszą rzecz jaką mogli wymyślić gracze. I postanowili to umożliwić. Chcesz wysadzić obozowisko Goblinów? Proszę bardzo. Chcesz porozmawiać z wiewiórką? Ależ nie krępuj się. Może spróbować zabić ogry zrzucając na nie wielkiego Sowoniedźwiedzia? Be my guest. Gracze co chwilę znajdują nowe rzeczy w grze, które nie śniły się im przy innych tytułach, ale które bez problemu mogą mieć miejsce przy zwykłym RPGowym stole.
To też kwestia podejścia do gry jako całości. Zwykle cRPG grało się od walki do walki, od bossa do bossa. Baldur’s Gate 3, to gra w której idziemy od dialogu do dialogu, od decyzji do decyzji. Tu nawet walka potrafi być decyzją. Nie tylko jak ją rozegramy, ale nawet czy w ogóle.
Nie wspomnę już o takich sprawach, jak rozmowa z umarłymi, czy rozmowa ze zwierzętami. Dwie rzeczy, które w innych grach używało się w miejscach wyraźnie zaznaczonych przez twórców. W Baldur’s Gate 3 to dla mnie zdolności obowiązkowe, bez których nie wychodzę z obozu. I jasne, niektóre trupy nie mają nic do powiedzenia. Niektóre zwierzęta też patrzą na mnie jak na idiotę. Jednak to ta cała reszta robi niesamowitą robotę.
Wolność wyboru działania. To jest niesamowite w tej grze i nie jestem w stanie przestać o tym myśleć. To jest ta wolność, którą mamy na zwykłych sesjach. To jest ta wolność, gdzie popchnięcie wroga w odpowiednim momencie jest skuteczniejsze niż Kula Ognia. To jest ta wolność, dzięki której do jednych podziemi mogę się dostać na trzy, czy cztery różne sposoby. To jest ta wolność, która pozwala mi ukończyć grę po drugim długim odpoczynku (jasne, nie jest to pozytywne zakończenie, ale hej…nie można mieć wszystkiego). To jest ta wolność, w której granie złym gościem jest naprawdę złe, a nie po prostu lekko irytujące.
Ale ja sobie mogę pisać, a to po prostu trzeba zagrać, żeby poczuć.
Dorzucę też dwa słowa o technikaliach. Graficznie BG3 stoi na niesamowitym poziomie. Nie mam tu na myśli tylko głównej rozgrywki, czyli izometrycznego rzutu na świat. Swoją drogą kamerą można tak manipulować, że da się zrobić niemal grę TPP w stylu nowego Dragon Age. Mam tu na myśli również (a może nawet głównie) wszelkiego rodzaju cut-scenki. Jakość animacji powala.. Mimika twarzy, ruchy postaci, szczegóły. To jest coś wspaniałego.
Do tego dochodzi jeszcze dźwięk, a w szczególności voice acting. I teraz drobinka marudzenia. Baldur’s Gate 3 ma polską wersję językową, jednak nie pełną. Polskie są tylko napisy. Głosy są angielskie. Z jednej strony to smutek, bo nie usłyszymy już zdania „Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę” wypowiedzianego przez Pana Piotra Fronczewskiego. Generalnie w ogóle nie usłyszymy tu Pana Fronczewskiego. Jednak robota, jaką wykonali aktorzy podkładający głosy pod postacie z gry jest niesamowita. To nie jest czytanie z kartki. To są naturalne dialogi, naturalne emocje. To jest bajka. Może raz, czy dwa coś mi zgrzytało (głównie w trakcie rozmów z Gale’em), ale poza tym coś wspaniałego. A narratorka robi chyba jedną z lepszych narracji jakie słyszałem w grach.
Larian Studio zrobiło jeszcze jedną niesamowitą rzecz w obecnych czasach. Wypuściło grę bez mikropłatności. Nic nie dokupimy. Żadnych dodatkowych ras, klas, ubranek, kolorków, włosów, pierdół. Dostajemy do rąk pełen skończony pakiet. Pakiet, który wystarczy na niezliczone godziny zabawy. I za to im chwała.
Jasne, BG3 ma swoje gorsze momenty. Akt trzeci miejscami wygląda na niewypolerowany (t takie łagodne okreslenie). Polska wersja językowa miała problem z zawartością ksiąg znajdowanych w świecie gry (a raczej z brakiem tej zawartości). Było też sporo bugów. Jednak Larian słucha graczy i jak tylko może naprawia to, co jest skiepszczone. Nawet jeśli jest to zakończenie historii jakiejś postaci. Tak na przykład w najnowszym patchu Karlach ma dostać „lepsze” zakończenie. To jest poziom zaangażowania, jaki chcielibyśmy widzieć w innych grach.
Tak czy inaczej. Baldur’s Gate 3 to gra, na jaką czekali fani cRPG. To gra na jaką czekali chyba wszyscy fani gamingu na świecie. Bo pokazuje, że jednak można być w porządku w stosunku do graczy. Ja wracam do zabawy, a Wy jeśli jeszcze się wahacie, to przestańcie i wskakujcie na pokład statku Ilithidów. Będzie fajnie.