feat - dark souls

Dark Souls: Prepare to Die Edition – recenzja gry

Ocena: 8,0

Plusy:
+ genialny przedstawiciel gatunku RPG
+ trudna a zarazem wciągająca
+ w pewnym stopniu unikalna produkcja
+ DLC, czyli 10 godzin więcej grania
+ polonizacja
+ projekty lokacji i postaci

Minusy:
- koszmarna optymalizacja
- granie na klawiaturze i myszce jest niewykonalne
- Steam + Games For Windows = Horror
- bez modów wygląda słabo


Wszystko rozpoczęło się od produkcji Demon’s Souls. Gierka trudna, posiadająca wiele wad, a mimo to pokochał ją cały świat. Po problemach z wydaniem jej poza granicami Japonii okazało się, że wielu graczy od dawna czekało na coś takiego. Na tytuł, który doprowadzi ich do białej gorączki. Słowa „No nie, znowu zginąłem / zginęłam” padały tak często, że człowiek nawet nie był wstanie ich policzyć. Wymagające walki, ogromny świat i setki godzin spędzonych przy konsoli. Tak można opisać dzieło From Software. Teraz pojawił się następca, prawie rok po premierze wersji na konsole. Oczekiwania były spore, lecz niestety, nie wszystko się udało.

Zacznę od tego, że studio, które w swoim portfolio ma naprawdę kilka niezłych produkcji, nie poradziło sobie w przeniesieniu Dark Souls na PC. Optymalizacja kuleje, zaczynając od samej rozdzielczości. Niby w opcjach jest napisane, że całość działa w trybie 1920×1080 ale w rzeczywistości dostajemy jedynie przeskalowane 1024×720. Deweloper broni się dość nieudolnie mówiąc, iż brakło im czasu na poprawki i ogólnie ich celem były dostarczenie tej samej oprawy, co na PS3 i X360. Trochę dziwne posunięcie, gdyż obecne komputery są o wiele silniejsze niż maszynki Sony i Microsoft. W praktyce, sama gra wygląda naprawdę przeciętnie, co zresztą pokazałem w moim ostatnim Gildia Play’u. Dodatkowo, ludzie narzekają, iż na kartach od AMD bardzo często dochodzi do wyrzucania na pulpit, pojawiania się błędów czy też czarnego ekranu. Z pomocą przyszli gracze, którzy nie mogąc patrzeć na ten stan rzeczy stworzyli już odpowiednie mody – Dsfix się kłania – dzięki którym tytuł ten prezentuje się dość nieźle, choć do upiększonej wersji Skyrim jeszcze mu daleko.

Niestety, na samej oprawie problemy się nie kończą. Następne w kolejce jest sterowanie. Nie mam zielonego pojęcia kto w From Software zdecydował się na tak koszmarne przypisanie danych ruchów pod klawisze klawiatury i myszki. Ten tytuł jest wręcz nie grywalny jeżeli chcemy używać podstawowych urządzeń peryferyjnych naszego peceta. Prędzej człowiek palce połamie, niż w pełni nauczy się poprawnie chodzić i walczyć. Dopiero podpinając pada i to najlepiej tego od X360, można powiedzieć, że da się grać przyjemnie. W wypadku, gdy ktoś ma zupełnie inny kontroler, należy ściągnąć odpowiednie oprogramowanie – u mnie był to DS3 Tool dla DualShock 3 – żeby dany przycisk i gałki działały jak należy. Nie wspomnę już, że Dark Souls Prepare to Die wymaga zarówno Steam jak i Games For Windows. O ile z pierwszym problemów nie ma, tak z GfW bywa różnie. Jeżeli ktoś nie ma otwartych danych portów, to nie ma szans, aby zapisać stan gry. Gdy myślisz, że już ci się udało, to okazuje się, że jesteś dopiero w połowie drogi. Przcież po co komu normalne ikonki pokazujące dane klawisze na klawiaturze, lepiej zostawić te z Xbox 360. Ktoś tu się nie postarał. Dopiero po kilku godzinach użerania się z konfiguracją wszystkiego, mogę śmiało stwierdzić, iż teraz jestem zadowolony. Czy było warto? Ja uważam, że tak.

RPG od From Software każdemu podnosi ciśnienie. W przypadku konsol, chodzi o system rozgrywki, trudne walki i małą ilość punktów zapisu stanu gry. Jeżeli chodzi o PC, to jak już wiecie dochodzą do tego różne perturbacje dotyczące optymalizacji, konfiguracji i tak dalej. Gracz jeszcze nie zacznie, a już się czuje ogromną frustrację. Gdy emocje już opadną, okazuje się, że Dark Souls: PtD to kawał solidnego role play’a, który starcza na wiele godzin rozgrywki i jest bardzo nieliniowy. Tworzymy swojego bohatera lub bohaterkę, wybieramy klasę i ruszamy w świat. Poznajmy fragment fabuły oraz nasz główny cel, który musimy spełnić. Następnie lądujemy w pierwszej lokacji, która jest po prostu dość ciekawie skonstruowanym samouczkiem, a potem okazuje się, iż trzeba iść dalej. Ale gdzie? No właśnie i tutaj zaczyna się zabawa. Nikt nam nie powie, gdzie dokładnie należy się udać. Która ścieżka jest właściwa, a która nie. To my decydujemy o naszym losie. Niby takie proste, wręcz banalne, a zarazem takie inne. W dzisiejszych czasach gra sama nas prowadzi, wskazuje dany szlak, podpowiada jeżeli się zgubimy, a tutaj tego nie ma. Czasami jakaś postać może nam pomóc, ale nie liczcie, że w DS jest ich aż tak wiele. Mowa tutaj o NPC, gdyż jeżeli ktoś z was miał styczność z Demon’s Souls to doskonale zdaje sobie sprawę, iż i w tym tytule jest specjalny system wiadomości od innych graczy. Tak moi mili. Będąc podłączonym do internetu w grze pojawiają się wypalone napisy, które zostały zostawione przez innych ludzi. Ich wskazówki mogą okazać się pomocne jak i zgubne. Ileż to razy myślałem, że za rogiem jest bezpiecznie i co najwyżej muszę uważać na spadające skałki, czy też jakąś dziurę, gdy wtedy rzucali się na mnie jacyś mocarni przeciwnicy, bądź smok, który spalił mnie na popiół. Oczywiście, nie oznacza to, że wszystkie wiadomości są napisane przez internetowe trolle. Wiele z nich pomoże wam w waszej wędrówce, ale zawsze trzeba uważać, gdyż nie ma żadnej ikonki, która będzie wskazywała na to, czy ktoś robi nas w konia, czy nie. Samo rozwiązanie jest naprawdę przydatne, o ile w pełni na nim nie polegamy.

Dla kogo tak naprawdę jest Dark Souls? Czy tylko fani RPG mogą się przy nim dobrze bawić? Z reguły piszę, że nie, ale tutaj jest inaczej. Dzieło From Software jest przeznaczone na określonego grona odbiorców. Głównie za sprawą poziomu trudności, długości rozgrywki i systemowi walki, który nie pozwala na popełnianie błędów. Podczas potyczek z jakimkolwiek przeciwnikiem musimy być czujni, cierpliwi i odpowiednio przygotowani. Głupie klikanie jednego przycisku nie wystarczy. Tutaj należy często stosować gardę, unikać ataków, planować, oceniać i wykonywać odpowiednie ruchy. Jeżeli coś się nie uda to stracicie zabrane punkty doświadczenia. Wtedy gra cofa was do najbliższego ogniska. Powracacie cali i zdrowi ale pozbawieni najistotniejszego elementu, który sprawia, iż nasza postać staje się silniejsza, szybsza i bardziej doświadczona w walce. Wtedy macie dwa wyjścia. Albo wracacie do tego samego miejsca, pokonujecie wrogów i odzyskujecie swój exp, bądź obieracie inny kierunek. Ostrzegam, iż po każdym odwiedzeniu bądź odrodzeniu przy ognisku, wszyscy dotychczas pokonani wrogowie znowu staną na waszej drodze. Nie ma lekko. Zapomnijcie o zapisywaniu stanu gry co kilka kroków, tu nie ma takich przywilejów. Trzeba uważać przez cały czas, zaś ukończenie tego tytułu na 100% może zająć nawet więcej niż 100 godzin. Tym bardziej, że wersja na PC posiada DLC, które rozszerza zabawę o dodatkowe lokacje i mocarnych bossów. Tylko najbardziej wytrwali gracze, którym nie straszne porażki i ciągłe wyzwania, będą wstanie docenić ten tytuł spod skrzydła studia From Software.

Już wiecie, że Dark Souls na PC może wyglądać lepiej niż na konsolach, ale nie zmienia to faktu, iż w samej grze znajdziecie naprawdę wspaniale zaprojektowane, mroczne lokacje, ciekawych przeciwników, ogromne i jednocześnie przerażające smoki oraz masę elementów, które da się zniszczyć. Ten tytuł posiada bardzo surowy klimat, gdzie próżno szukać jakiś grzecznych elementów, zbierania jabłuszek czy też stworków przypominających psią kupę. Deweloper dokładnie wiedział, co chce pokazać graczom. Wszech obecny mrok, śmierć która czai się na każdym kroku, opuszczone zamczyska, ruiny, jaskinie pełne szkieletów, taki jest Dark Souls. Ciężki, wolny i trudny. Żeby uzyskać taki efekt nie wystarczyłby sam poziom trudności.  Trzeba było dorzucić masę elementów wizualnych, aby to wszystko ze sobą współgrało. Nawet muzyka, choć trochę odstawiona na drugi plan, ogólnie nie porywająca za serce, ale równie istotna co wyżej wymienione aspekty.W naszym kraju gra to została spolszczona w wersji kinowej, więc mamy tylko napisy. Cenega spełniła swoją rolę. Nie zauważyłem jakiś wpadek i cieszę się, że tytuł ten nie został przez nich potraktowany ulugowo. Na pewno wielu z was doceni pracę naszego wydawcy. Czegoś takiego nie doświadczycie w innych grach. Dlatego warto się przemóc, zaryzykować i zainwestować w ten projekt. 

FacebookGoogle+TwitterPinterestLinkedInBlogger Post

Komentarze