Ocena: 8,0
Plusy:
+ wciągająca fabuła
+ system walki (swobodny dobór ciosów)
+ umiejętności specjalne
+ Neo-Paris
+ ścieżka dźwiękowa
+ całkiem wymagający tryb Memory Hunter
+ optymalizacja
Minusy:
- słowo "eksploracja" praktycznie nie występuje w tej grze
- liniowa rozgrywka
- brak misji pobocznych
- mało ukrytych przedmiotów
- uciążliwy backtracking
- wszechobecne ziarno
Francuskie studio DONTNOD Entertainment musiało przejść drogę przez piekło, aby ich produkcja — Remember Me, trafiła do rąk graczy i udowodniła, że warto inwestować w nowe tytuły. Czy faktycznie futurystyczny action game jest tak dobry jak wcześniej zapowiadano? Postanowiłem samemu sprawdzić, czy rzeczywiście tak jest. Rezultat? Pozytywny. Choć nie obeszło się bez wpadek i mniej ciekawych momentów.
Fabuła rozpoczyna się w momencie, gdy główna bohaterka — Nilin, budzi się w nieznajomym miejscu i na dodatek nic nie pamięta, dosłownie nic. Nie wie kim jest, jak się nazywa i jakim cudem trafiła do „więzienia”, gdzie ludziom zabiera się ich cały dobytek magazynujący się w mózgu. Mówiąc krótko, zabiera im się pamięć. Zdezorientowana dziewczyna z początku idzie jak owca na rzeź, aż tuż przed całkowitym resetem głowy odzywa się do niej niejaki EDGE i proponuje wyjście z tej koszmarnej sytuacji. Nilin, nie mając nic do stracenia decyduje się słuchać tajemniczego głosu i wykonuje każde jego polecenie. Sielanka nie trwa długo, gdyż po ucieczce z więzienia okazuje się, że na zewnątrz są też miejsca, do których nie należy zaglądać, a to właśnie tam wylądowała nasza bohaterka. Ludzie, którzy nie przetrwali próby majstrowania z pamięcią, zmienili się w dziwolągi zwane Leaperami. Warto ich dobrze zapamiętać, gdyż to głównie z nimi będziecie walczyć przez większość gry. Rzecz jasna na naszej drodze staną inni przeciwnicy, bardziej wymagający, na których zwykłe ataki nie działają, ale o nich później. Po szybkim tutorialu a’la „jak sklepać komuś michę”, Nilin podąża dalej za radami swojego tajemniczego zbawcy, który będzie jej pomagał przez większość czasu. Szybko wychodzi na jaw, że korporacja o nazwie Memorize postanowiła zbić ogromny interes na „magazynowaniu pamięci”, którą można użyć jak zwykłego towaru. Prywatność, sprawiedliwość, czy dobro społeczne nie występują w tym świecie. Jeżeli ktoś postanowi się sprzeciwić tej wielkiej firmie, czeka go smutny los. Cała ta sytuacji doprowadziła do stworzenia ruchu oporu — The Errorists, którego zadaniem jest powstrzymanie Memorize. Szefem grupy jest EDGE, który chce, aby Nilin do nich wróciła, gdyż kiedyś wspólnie walczyli po jeden stronie barykady. Bez większej chwili namysłu, bohaterka decyduje się pomóc i rusza w sam środek wielkiego bagna, prowadzącego do siedzimy obłudnej korporacji.
Bez większych spoilerów i psucia zabawy z poznawania fabuły w Remember Me, przedstawiłem wam o co chodzi w dziele DONTNOD Entertainment. Niby historia wydaje się być niezbyt oryginalna, a przez pierwsze dwie godziny jest wręcz trochę nudna, ale potem nabiera tempa i nie pozwala się odkleić od komputera. Sam byłem mocno zdziwiony, gdy odkrywając kolejne kawałku układanki wszystko zaczynało tworzyć naprawdę udaną całość. Na dodatek, to jest jeden z najważniejszych elementów tej produkcji, który sprawia, iż warto było czekać na pojawienie się tego tytułu na rynku, czego się w ogóle nie spodziewałem. Liczyłem na magiczną mechanikę, ogromne lokacje do eksploracji czy też cut-scenki rodem z Uncharted, a dostałem coś zupełnie innego. Wymienione przed chwilą aspekty zostały wkomponowane w Remember Me, lecz nie odgrywają aż tak ważnej roli jak fabuła. Szkoda, że nie mogę do końca podzielić się z wami jej treścią, ale zapewniam was iż naprawdę warto to zrobić, nawet jeżeli naczytaliście się masy średnich recenzji w Internecie.
Z pierwszych zapowiedzi tejże produkcji wywnioskowałem, że do moich rąk trafi Assassin’s Creed w przyszłości, gdzie miasto ogromne, gzymsów masa a skakanie po nowoczesnych dachach to czysta formalność. Oj nawet nie wiecie jak się zdziwiłem, gdy okazało się, że słowo eksploracja tyczy się kilku wybranych miejscówek, a przez większość czasu nie ma nawet czego zwiedzać, gdyż droga jest tak ograniczona, że aż głowa człowieka boli. Niech nikt nawet sobie nie wmawia, że znajdzie tutaj choć pierwiastek z otwartego świata, znanego w świecie elektronicznej rozrywki jako sandbox. Nilin jest prowadzona po sznurku, a nieliczne „znajdzki” są tak poumieszczane, że tylko brak chęci ich zbierania sprawi, iż ich nie zdobędziecie. Czasami miałem wrażenie, że twórcy mieli aspiracje, aby ich Neo-Paris był bardziej otwarty, ale chyba zrezygnowali z tego pomysłu i wyszło tak jak wyszło. Nie oznacza to jednak, iż całe otoczenie jest mdłe, nieciekawe i źle zaprojektowane. Wręcz przeciwnie. Podczas przechodzenia kolejnych etapów nie raz zatrzymacie się aby podziwiać uroki świata Remember Me. Niejedna miejscówka zapiera dech w piersiach, zaś projektantów warto by nagrodzić brawami za oryginalność. Czegoś takiego szukałem w Deus Ex, a dostałem to dopiero teraz w tytule stworzonym przez ludzi z Francji. Zdaje sobie sprawę, że nie każdemu klimat sci-fi przypadnie do gustu, ale zanim jeszcze wydacie jakikolwiek osąd zachęcam was do zapoznania się z materiałem wideo, którzy powstał specjalnie na potrzeby tej recenzji, gdyż zamiast tysiąca słów, lepiej po prostu coś zobaczyć w ruchu.
Oprócz zwykłego chodzenia po Neo-Paris zapewne zauważyliście, iż powyższy materiał prezentuje dość istotny element rozgrywki, czyli system walki. Najbliżej mu do tego z Batman Arkham City, choć nie ma tutaj tego wrażenia, że to właśnie Nilin kontroluje całą sytuację. Postanowiłem przejść całą grę na najwyższym, dostępnym podczas pierwszego uruchomienia poziome trudności, który dobitnie mi uświadomił, że obserwacja otoczenia w połączeniu z dużą ilością uników to klucz do sukcesu. Z początku nasza wojowniczka nie posiada zbyt dużej liczby ciosów, ale wraz z postępami w fabule Nilin rośnie w siłę i uczy się nowych sztuczek. Gdy odblokujemy kilka nowych ruchów, możemy je łączyć w ciekawe combosy, które są zbudowane z ciosów o różnych atrybutach. Jedne będą nas leczyć, drugie regenerować czas ponownego użycia dodatkowych mocy, inne pozwolą zadać większe obrażenia, zaś są jeszcze takie, które potęgują efekt ostatniego z zadanych ataków. Ogólnie jest w czym wybierać, zaś jak będzie wyglądać nasza kombinacja zależy tylko od nas. Ludzie trochę narzekali na taki system walki, że niby nudny i nie ma w sobie tego „czegoś”, tylko mówiąc szczerze ja takich odczuć nie miałem i czerpałem sporo przyjemności z klepania żołnierzy Memorize, robotów czy przypakowanych Leaperów. Oprócz zwykłego „klepania” przeciwników po twarzy mamy jeszcze dodatkowe umiejętności, które trzeba używać podczas walki. Łącznie jest ich pięć: zwiększona szybkość z silniejszymi atakami, ładunek energetyczny, niewidzialność, przejęcie kontroli nad robotami oraz ogłuszenie. Wszystkie te skille można ze sobą łączyć, aby zdobyć nieco przewagi nad wrogiem. Dodatkowo, umiejętności te są strasznie efektowne i miło się na nie patrzy. Ot co taki miły dla oka walor artystyczny. Mamy jeszcze narzędzie przypominające trochę Omni-Tool z Mass Effecta, który posłuży nam jaki karabin w walce, klucz do otwierania drzwi i kontroler do przesuwania różnych obiektów. Dzięki niemu można także wykonać specjalny atak, który zmienia mózg przeciwnika w istną papkę i powala go bezpowrotnie na glebę. Taki mały fatal.
Wydaje mi się, że wystarczająco napisałem o systemie walki, a mam tu jeszcze coś, co sprawia, iż Remember Me to tytuł co najmniej „interesujący”. Chodzi tutaj o manipulację wspomnień, które wpływają na konkretne postacie do zmiany swoich poglądów, zachowań a nawet patrzenia na otaczający ich świat. Za sprawą myszki cofamy dany fragment i zatrzymujemy go w specyficznych momentach, gdy jakiś element otoczenia da się wykorzystać do tego, aby wydarzenia potoczyły się zupełnie inaczej. Dzięki takiemu zabiegowi jedna z postaci myśli, iż zabiła swojego partnera i postanawia popełnić samobójstwo. Szkoda natomiast, że takich sekwencji jest troszeczkę za mało, a mogłoby to mocno wpłynąć na ocenę końcową. Nie zmienia to jednak faktu, iż patent jest oryginalny — przynajmniej ja nic takiego wcześniej nie widziałem i sprawia, że Remember Me ma w sobie to „coś”, co hipnotyzuje nas na dobre 10 godzin. Czego więc zabrakło, aby tytuł ten był stawiany na równi z najlepszymi grami tego roku?
Deweloper nie miał pomysłu na sekwencje chodzone, czyli przedzieranie się z lokacji do lokacji. Przez większość czasu skaczemy, wspinamy my się, otwieramy drzwi i tak dalej. Niby nic takiego, a okazuje się, że zabiera to zbyt dużo naszego czasu i staje się strasznie monotonne. W takim Uncharted, czy Tomb Raider element ten był dobrze wyważony i nie powodował znużenia, a tutaj niestety tak jest. Strasznie wkurzające jest to, że jak przejdziemy już przez jedne drzwi, to nie można się w ogóle cofnąć i pominięte znajdźki przestają być dla nas dostępne, wtedy trzeba wczytywać ostatni checkpoint, co i tak nie zawsze gwarantuje nam powrót do konkretnego miejsca. Brak misji pobocznych sprawia, że całość staje się jeszcze bardziej liniowa, co psuje ogólny odbiór gry i gdyby nie naprawdę udana fabuła, mogłoby dojść do tego, że nie ukończyłbym tej gry. Wiele miejsc aż prosi się o jakąś eksplorację, ale i tak możemy iść tylko tam, gdzie prowadzą nas pomarańczowe strzałki. Nie mniej jednak przebolałem to wszystko i jestem zadowolony ze swojej decyzji.
Zanim podsumuję swoją recenzję, chciałbym jeszcze poświecić kilka słów na oprawę audio-wizualną. Grafika w Remember Me prezentuje naprawdę wysoki poziom, szczególnie w kwestii projektów lokacji, animacji głównej bohaterki oraz efektów specjalnych podczas walki. Wszystko działa płynnie, nawet na moim sprzęcie, który raczej nie przekracza budżetu 2000zł. Można by się przeczepić do średniej mimiki twarzy, wszechobecnego ziarna i ciekawszej fizyki obiektów, ale nie są to elementy niezbędne i ich brak nie powoduje, że tytuł ten jest jakby uboższy. Jeżeli chodzi o ścieżkę dźwiękową, to mamy tutaj kilka utworów z gatunku dubstep, sporo spokojnych, mniej znaczących nutek oraz melodię żywcem wyjętą z takich hitów jak Deus Ex, czy też Łowca Androidów. Klimaty dość specyficzne, lecz spokojnie trafiły w moje gusta, co przełożyło się na miły odbiór produkcji od DONTNOD Entertainment. Jako przykład oprawy A/V niech posłuży drugi filmik, nagrany specjalnie pod moją recenzję.
Wrzucając plusy i minusy do jednego worka, śmiem twierdzić, iż Remember Me to tytuł wart waszego czasu. Może i rozgrywka nie raz staje się nudna, całość jest liniowa do bólu, zaś system walki nie jest jakiś odkrywczy, ale klimat, wciągająca fabuła i przepiękny Neo-Paris sprawiają, iż 10 godzin z waszego życie nie pójdzie na marne. Produkcja ta została w naszym kraju zlokalizowana w postaci napisów przez firmę Cenega, która zrobiła swoje i nie natrafiłem na jakieś błędy w tłumaczeniu. Nie mniej jednak, jestem zwolennikiem grania w oryginalne wersje, więc wybór pozostawiam wam.