Nastały ciężkie czasy dla Microsoftu. Ostatnia konsola giganta z Redmont nie sprzedaje się tak, jakby sobie tego życzyli decydenci MS. PS4 sprzedaje się znacznie lepiej, osiągając przewagę 2 do 1 w ilości nabywanych urządzeń.
W popularnej amerykańskiej sieci Wal-Mart różnica w cenie wynosi 100$ na korzyść Sony, co tylko potęguje negatywny efekt. Próżno szukać dostępnych jeszcze egzemplarzy PS4, a pracownicy marketów nie potrafią odpowiedzieć na pytanie, kiedy spodziewane są kolejne dostawy sprzętu. Po dość wyrównanym starcie Sony zaczyna obejmować prowadzenie, i to nie tylko ze względu na wyniki sprzedaży, ale fakt, że PS4 przez coraz szersze grono odbiorców uważane jest za znacznie mocniejszy sprzęt. I nie trzeba tu nawet przywoływać słynnej wypowiedzi Hideo Kojimy, ojca serii MGS, który pochlebnie wyrażał się o osiągach next-genu Sony.
Xbox One zostaje w tyle, a kolejne sieci marketów wprowadzają obniżki cen lub oferują gratisy – w postaci pakietu gier o wartości 50$ – każdemu, kto zdecyduje się na konsolę Microsoftu. Szerzą się również pogłoski, że MS pracuje nad tańszą wersją swojego sprzętu, który ma być bardziej konkurencyjny i skuteczniej powalczyć o klienta. Z pewnością Microsoft musi podjąć jakieś kroki. Jedyne pytanie, jakie pojawia się w tym momencie brzmi: czy jest jakaś szansa na poprawę, jeśli już obecnie Xbox One okazuje się być słabszy od PS4, a budżetowa wersja na pewno zostanie jeszcze bardziej okrojona?