Procesor: i7-3770K @ 4.0 GHz
Ram: 16GB
HD: Samsung 840 SSD
Grafika: GTX Titan
Gra działała u mnie bardzo słabo w przedziale od 20stu do 30stu FPSów na maksymalnych detalach, musiałem je zmienić na średnie, aby uzyskać powyżej 40stu klatek. Poza tym mimo tego, że gra jest zainstalowana na 540/540 MBs SSDku to ładowanie gry trwało około 35 sekund, a próba robienia save'a trwała około 10 sekund. Podsumowując jest w tym momencie bardzo słabo zoptymalizowana, moi znajomi grający na słabszym sprzęcie od mojego potrafią wyciągać do 60ciu klatek na sekundę na wysokich detalach.
Jestem fanem Sandboxów oraz SpaceSimów, więc gdy w 1999 ujrzał światło dzienne „X-Beyond the Frontier” od razu wiedziałem, że się z tą serią bardzo polubimy. Teraz w listopadzie 2013 roku na świat przyszła najnowsza, szósta odsłona serii, która ma być powrotem do korzeni. X3 Reunion, X3 Terran Conflict oraz X3 Albion Prelude traktuję, jako oddzielne tytuły biorąc pod uwagę lata różnicy między nimi oraz ogrom zmian w samej rozgrywce. Jak developerowi udał się powrót do korzeni?
Ty i X
Bardzo specyficzną cechą serii, która jednych graczy przyciągnęła, zaś innych odepchnęła od siebie, jest ogrom możliwości, jakie oferuje nam uniwersum. Wchodząc do tego świata gracz ma wrażenie, że jedynymi barierami ograniczającymi rozwój w nim jest własna wyobraźnia i pomysłowość. Mamy bowiem możliwość robienia, co tylko chcemy: od pracowania jako kurier przy przewożeniu materiałów między stacjami, aż do posiadania własnych stacji, które będą przynosiły nam ogromne zyski. Oczywiście wszystkiego trzeba się dorobić, więc posiadając parę groszy na koncie możemy samemu kupować materiały po okazyjnych cenach i sprzedawać w innych systemach z profitem, ale jak to bywa spora część z nas jest mało cierpliwa i szuka drogi na skróty.
Zatem po co marnować kasę na materiały i statek do ich przewiezienia, jak można sobie taki „pożyczyć” po uprzednim wypuszczeniu oryginalnej załogi statku za śluzę? Chcesz dodatkowo zwiększyć zarobek na posiadanych nowych dobrach? Nic prostszego, wystarczy zestrzelić parę innych transportowców dowożących zasoby do konkretnej stacji i po chwili „wygłodniała” stacja będzie płacić krocie za to, co masz jej do zaoferowania. Lecz nie liczcie, że się świat będzie bezczynnie temu przyglądał, nie jesteście jedyną osobą w tym wszechświecie z pomysłami zarobku na skróty. Twoje statki lub stacje też mogą zostać zaatakowane przez innych szukających szybkiego zysku. Poza tym korporacje, których statki sobie przywłaszczyłeś lub zniszczyłeś będą wrogo nastawione, a co za tym idzie stracisz dostęp do usług na tych stacjach, oraz handlu z nimi, a za twoją głowę zostanie wyznaczona nagroda. Jeżeli jednak będziemy chcieli się poukładać z daną korporacją, to zostaje nam polować na innych, którzy bardziej dali się im we znaki i liczyć na przebaczenie albo czemu samemu nie zostać łowcą głów i pracować dla takich korporacji i polować na ich „utrapienia”. Gra daje nam naprawdę duże pole do popisu w budowaniu swojego imperium, najlepsze jest to, że nie jesteśmy ograniczeni swoimi wyborami i możemy robić wszystko naraz.
Eye Candy
Gra jest prześliczna. Często latając w przestrzeniach ma się ochotę „zatrzymać” na chwilę, aby móc podziwiać to, co ukazuje się naszym oczom. Ilość asteroidów, statków lecących do i ze stacji naprawdę robi wrażenie, a same stacje dzięki swoim bardzo rozmaitym konstrukcjom, a także umieszczonym na nich reklamom, też robią wrażenie. I tutaj pojawia się duża nowość ze strony „X”-a, ponieważ dano graczowi możliwość poruszania się po owych stacjach nie statkiem, ale normalnie po korytarzach, przebierając nogami. Ma się to przydać, bo na stacjach możemy spotkać specjalistów do wynajęcia lub handlarzy, z którymi możemy dobić interesów, ale… coś chyba poszło nie tak. Konstrukcje stacji oraz ludzie je zamieszkujące są, jakby to powiedzieć… Są bardzo dobre, ale jak na poprzednią dekadę. Chodząc po stacjach czasami mam wrażenie, że jestem w System Shocku 2 z ulepszonym teksturami, postacie nie grzeszą ilością poligonów, a podczas dialogów synchronizacja ruchu ust z mówionym tekstem praktycznie nie istnieje. Na szczęście większość czasu spędzimy w przepięknej przestrzeni kosmicznej.
Brzdęki z głośników
Jeżeli chodzi o dialogi to nie powalają z nóg, większość z nich brzmi bardzo bezbarwnie. Co do pozostałych dźwięków dochodzących z głośników, to są one na dobrym, solidnym poziomie. Wszelkiego rodzaju eksplozje, rakiety i lasery brzmią bardzo przyjemnie. To, co zasługuje na szczególną uwagę, to soundtrack lecący w tle: jest on rewelacyjny i dynamicznie stara się zmieniać w zależności od zaistniałej na ekranie sytuacji.
Co robić?
Gra nam oferuje dwa tryby gry: Kampanię oraz Free Play. Kampanię można potraktować, jak coś w stylu tutoriala, który, de facto, jest bardzo słabo wykonany. Mianowicie podczas owego tutoriala pojawiają nam się podpowiedzi odnośnie klawiszy, tego co mamy zrobić, ale informacje te znikają bezpowrotnie po paru sekundach, więc jeżeli czegoś nie zrozumiałeś lub nie doczytałeś, bo Cię coś rozproszyło, zostaje szukanie samemu w ustawieniach lub skorzystanie z pomocy wujka Google, aby móc kontynuować.
Fabuła w kampanii od samego początku gry nie trzyma się kupy i ma się wrażenie, że została napisana przez gimnazjalistę na przerwie przed zajęciami. Rozgrywka Free Play różni się od kampanii tym, że startujemy w tym samym świecie, ale wszystkie korporacje i frakcje są neutralnie do nas nastawione, więc tylko od nas zależy, jak nas będą postrzegać w późniejszej rozgrywce.
I wanna Play
Mimo, że gra jest exclusivem na PC, to nie polecam zbliżać się bez pada do gry. Sterowanie myszką i klawiaturą, choć jest wygodne przy robieniu transakcji, to podczas walki w przestrzeni ma się wrażenie, że jest utrudnieniem. Po uruchomieniu pada ma się wrażenie, że się gra w całkiem inną, znacznie miodniejszą i lepszą grę. Ale jest to wynik tego, że na początku X Rebirth miał być ponoć grą konsolową. Tylko w pewnym momencie, ktoś porzucił ten pomysł i wydano Rebirtha na PC. Jednak pewnych konsolowych elementów nie zmieniono. W Rebirth mamy powrót to korzeni serii i przez całą grę nie będziemy zmieniali statku. Zaczynamy w „Pride of Albion” i jest to statek, w którym grę skończymy. Nie jest to na szczęście byle jaki statek, ponieważ posiada duże możliwości ulepszania osłon, silników, broni, rakiet, dronów. Szczególnie te ostatnie są ciekawym dodatkiem, choć na dłuższą metę używanie ich jest trochę… irytujące, ponieważ musimy je kontrolować osobiście pozostawiając nasz statek wiszący w przestrzeni.
Z ciężkim sercem dane jest mi recenzować najnowszą produkcję ze stajni EGOSOFT zaraz po jej wydaniu. Jestem fanem serii „X” od samego początku jej istnienia i, niestety, tak jak w poprzednich tytułach „X Rebirth” boryka się z tymi samymi problemami, co pozostałe części. Mianowicie owa gra podobnie, jak poprzednicy została wydana wyraźnie nieukończona. Wcześniejsze tytuły można było przyrównywać do wersji Beta, ale w Rebirth ma się wrażenie, że jest ona nadal w stanie Alpha.
Gra w obecnej chwili boryka się z ogromną ilością problemów, do najważniejszych można zaliczyć wydajność. Produkcja na high endowych sprzętach wyprzedzających możliwościami next genowe konsole potrafi osiągać zaledwie 10 klatek animacji na sekundę. Ja znalazłem się w mniejszej grupie największych pechowców i gra pokazuje mi pulpit średnio co 20 minut. Nie byłby to straszny problem gdyby nie to, że save’y również nie działają tak, jak powinny. Mimo zapisanego stanu gry, Rebirth potrafi mnie cofnąć o piętnaście minut wstecz. AI handlowe praktycznie nie istnieje, a „inteligencja” naszych poddanych lubi się wysypywać. Świetnym przykładem może być to, że czasem po wydaniu rozkazu jakiemuś statkowi okazuje się, że komenda została zignorowana i każda następna także zostanie. Jedynym sposobem jest załadowanie wcześniejszego stanu gry, jeszcze zanim AI się wysypało. Niestety, w stanie obecnym, jeżeli nie jesteś zaciekłym fanem serii i/lub masochistą, to polecam poczekać i liczyć na to, że gra się pojawi w najbliższym czasie w jakiejś promocji, ponieważ na dzień dzisiejszy produkcja EGOSOFT jest niegrywalna w swojej surowej formie. Na pomoc może przyjść bardzo solidne community i dzięki temu, że gra obsługuje mody, można znaleźć dużo modyfikatorów naprawiających wiele aspektów gry. W niektórych przypadkach doprowadzając grę do stanu kompletnego produktu.